:D :D
aia jesteś niemożliwa ze swa angielszcvzyzną --zrozumialam
choc nie kumata jestem. :D
Fajne danka serwujesz i chetnie bym sie do tego łososia podłączyła :D :D :D
Wersja do druku
:D :D
aia jesteś niemożliwa ze swa angielszcvzyzną --zrozumialam
choc nie kumata jestem. :D
Fajne danka serwujesz i chetnie bym sie do tego łososia podłączyła :D :D :D
Zapraszam Cię Krysialku! Jeszcze mam i łososia i pyszny razowy chleb z ziarnami słonecznika i pastę twarogową....
Wczoraj ledwo się powstrzymałam wieczorem....Tak za mną chodziła bułka z serem, ale wiedziałam, że na jednej się nie skończy....Jakoś przetrwałam, ale naprawdę mało brakowało....Jestem z siebie dumna! :D
No i masz z czego być dumna :D
Rozumiem Cię doskonale, dla mnie wieczory są najgorsze :roll:
A wogóle to witaj! :D Wyobraź sobie, że dziś dopiero znalazłam Twój pamiętniczek :shock: No tak, normalnie włażę, albo przez powiadomienie, albo przez "zobacz swoje posty" i w ten sposób odwiedzam tylko stare, a przegapiam jak się coś nowego pojawi :roll:
No ale już CIę odkryłam (przypadkiem zresztą ;) ), przeczytałam zaległości (dobrze, ze nie odkryąłm tego wąteczku później, bo byłoby 30 stron do czytania, a nie 3 ;) ).
I teraz już będę do Ciebie zaglądać systematycznie - w miarę możłiwości.
A możliwości mi sie zwiększą, bo od dziś jestem bezrobotna :(
Mam nadzieję jednak, ze nie na długo :roll:
Dobra, dobra, nie przysmucam tutaj ;)
Miłej niedzielki życzę
Ula
Aia
fajnie że coś pozmieniałaś na głowie, to zawsze odświeża umysł.
Bardzo jesteś dzielna w walce z bułkami. W końcu kto jest ważniejszy - Ty czy buła ?
Musisz pokazać kto tu rządzi. :!: :!: :!:
Na tego łososia to ja też bym się wprosiła. Albo chociaż na winko....
Razem pracujemy, gdy cała Polska griluje i pasibrzuchyje, wię życzę Ci owocnej pracy. I dietetycznej :wink: :wink: :wink:
Kuleczko, jak to miło Cię tu widzieć.... :D :lol: :D Dzisiaj mam trochę więcej czasu (siedzę w pracy i muszę wstrzykiwać próby na aparat co 25 minut), więc poodwiedzałam moje ulubione babki i widzę, że czeka Cię dzisiaj próba silnego charakteru...och ta pizza.... :D
Współczuję pierepałek z pracą, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Znajdziesz coś lepszego, jestem tego pewna, tylko musisz się uzbroić w cierpliwość i twardo szukać. No i dopominać się swoich praw jeżeli chodzi o tego ostatniego pracodawcę, toż to karygodne, żeby tyle czasu pracować za darmo! Trzymam kciuki i życzę jak najszybszego zastrzyku zaległej gotówki!
Aganko, no tak, ja tej bułce chyba dzisiaj przyłożę, jak wrócę z pracy! :D Żeby wiedziała, kto tu rządzi!!! :D :lol: :D Całe szczęście, że już jest czerstwa.... :D
Na łososia z winkiem zapraszam gorąco, zwłaszcza że mam chatę wolną, bo moje chłopaki majówkują u teściów. Ja ich bardzo kocham i nawet mam wyrzuty sumienia, że powiem to, co powiem: otóż lubię być sama w domu..... i niech oni wrócą jutro, a nie dzisiaj....Zwłaszcza, że prawie nie pobyłam w nim sama, bo wczoraj wróciłam o 20.30, a i dzisiaj czeka mnie pracowity dzień......
Aia
Green Way to sieć barów wegetariańskich (bardzo tanich) w całej Polsce. Działają na zasadzie franczyzy. Firmowali je chyba Słoma i Trymbulak. One są często dotowane. Ceny są rewelacyjne a jedzenie jeszcze lepsze. Poszukaj w mieście, pewnie u Was też jest.
A ja właśnie się ubieram i idę zamówić coś pysznego.
Ja też kocham moich facetów, nie mniej bardzo się cieszę, że 2/3 z nich wyjechało na 4 dni. Niech żyje wolność!!!!
Trzymam Twoją stronę w walce z bułą - nie daj się :wink: :wink: :wink:
No to już chyba jesteś po pracy-- wiec pozdrawiam Majowo.
Aia bułka ,bulką -a ja odkryłam kolo siebie cudowne rogaliki i dzisiaj całego
zjadłam niestety --nie dośc ,że to prawie 300 cal --to jeszcze 60g węglowodanow !!!:(
Qurcze coraz bardziej mi sie chce tych niezdrowych pychotek :(:(
chyba do 100 lat będe sobie obiecywać:(
Aganna - Green Way powiadasz? Hmmm, muszę się za tym rozejrzeć!
Chyba, że ktoś wie, czy i gdzie jest takie cóś w Krakowie?
Aia o zaległą kasiorkę będę walczyć, bo nie stać mnie, żeby odpuścić :roll:
A za nową pracą rozglądam się już od ok. 2 miesięcy. Teraz nie pracuję, to się będę mogła bardziej skupić na szukaniu :D
A co Ty robisz, jeśli to nie tajemnica? Te próbki?
Buziaki
Ula
Aganna, ja też chcę "Green Way" w Olsztynie! Wie ktoś gdzie to u mnie jest?.... :roll:
Moi faceci wczoraj wrócili, a oszukiwali mnie przez telefon, że wracają jutro (czyli dzisiaj... :D ), aż tu nagle słyszę dobijanie się do drzwi, dobrze że nie było późno bo bym zawału serca dostała...Pewnie mój mąż chciał mnie przyłapać z jakimś gachem.... :D :lol: :D
Krysial, och to pieczywo....Ze mną wczoraj wygrała niestety bułka biała, i to o 22! :oops: I ser żółty też.... :oops: Ja też wiecznie chyba będę się odchudzać...I to już mam, cholender jasny, swój sposób, jest ok, aż tu nagle wieczorem budzą się we mnie demony.... :D jedzeniowe demony oczywiście.... :D
Ula, ja oznaczam (uwaga, proszę usiąść...) kwas ferulowy w surowcach zbożowych. To jeden z przeciwutleniaczy stanowiących frakcję fenolową (polifenole ostatnio są modne, zawierają ich dużo owoce i warzywa, stąd najsmaczniejszym ich źródłem jest wino czerwone :D ...). Pracuję na uczelni, stąd te badania.
Pewnie, że nie odpuszczaj pieniędzy! A taki odpoczynek w domu przyda Ci się, byle nie był zbyt długi! Możesz wypróbować nowe przepisy.... :roll: Polecam podpatrzenie Aganny na jej wątku, Ona naprawdę robi same pyszności....
No więc wczoraj, jak już wspomniałam, wszystko było dobrze do 22, gdy bułka z serem żółtym i masłem się na mnie rzuciła.... :roll: Ale dzisiaj moja kochana waga pokazała, że do mojego wykresu muszę zrzucić tylko 2,5 kg! Kocham moją wagę i żeby jej nie zawieść, nie mogę już się obżerać późną nocą i w dodatku zaczynam regularnie ćwiczyć, jak nie dam rady 40 min, to przynajmniej brzuszki! Obiecuję!
No cóż, może mój obiad nie był zachwycający, zwłaszcza przy niedoborach żelaza, ale jestem w pracy i szkoda mi było czasu (i pieniędzy) na wyjście do baru. Zjadłam dzisiaj:
śniadanie: 2 kromki razowca z ziarnami posmarowane twarożkiem z szynką i rzodkiewką
obiad: hm.....makaron Knorra z sosem bolońskim (w kubku) - to było danie główne (200 kcal), a na deser: 1 batonik bajeczny plus paluszki z makiem (razem ok. 400). Czyli mój obiad miał razem jakieś 600 kcal i nie powiem, żebym była specjalnie najedzona.
Mogę jeszcze 600 kcal i zamierzam w domu udusić warzywa (ręcznie... :D) i zjeść je z lampką czerwonego wina. A jak mnie zassie (z pewnością...) to zjem chlebek chrupki z czymś tam. No i poćwiczę brzuszki, choćby się waliło i paliło.
I jeszcze wykąpię psa, a to ciężka praca....i spalanie kalorii....i później pójdę z nim na długi spacer....No i idę na solarium! Zaraz w pracy zmieni mnie jedna dziewczyna, a ja popędzę w galop solariowo-psiokąpielowo-spacerowo-sprzątaniowowdomowo-kolacyjny. A na wieczór znowu do pracy.... :roll: