-
Hip, hip, huraa. Wchodzę ja sobie rano na wagę a tam 90,0. No to zaraz zmieniłam na tym tego tam, noo, na tej linijce na dole (zapomniałam kurka wodna jak to się nazywa - alzhaimer czy co?). Krysialku, ja pracuję z samymi facetami - taki zawód. Oprócz mnie jeszcze w firmie jest pół sekretarki (jest na pół etatu i taka chuda jak pół mnie).
Co do wody to też nie mam pojęcia ile jej powinno być, ale zapewne gdzieś na necie to pożna znaleźć.
-
Aż pogratuluje, jakie to miłe uczucie. Trzeba to uczcić, może jakieś ćwiczonko, albo kilka.
Brawo, brawo.
-
Mam ósemkę! Mam ÓSEMKĘ. Na początku mam ósemkę. (tu podskakuję i klaszczę w dłonie jak dziecko). Co prawda to jest 89.9, ale ósemka jest!
Sama nie wiem jak to się stało. Od pewnego czasu stosuję zasadę - jak sie czuję nasycona przestaję jeść. Znacie to, na pewno znacie "tak mało to nie warto zostawiać". Czasem mało, a czasem nawet połowę tego co mi małżonek nałożył. Czyżby to tak podziałało?
No i rower - w tym roku mam już prawie 2000 (słownie : dwa tysiące) km. No i w górach byłam - traci się nie tylko tam, ale podkręcony metabolizm jeszcze w jakiś czas po powrocie więcej spala.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie - batorek
-
cześć batory,
muszę Ci pogratulować, to już sukces!
Fajna sprawa z tym rowerkiem, siedzisz w domu a i tak jedzieszi i spalasz co masz spalić
:) . Coraz bardziej mnie kusi żeby go sobie kupić.
Jeść nalepiej tyle by czuć się sytym, to prawda. I żołądek mniej cierpi.
Życzę miłego dnia :)
-
Brawo dla tej Pani, która nie poddała się pokusom.
No to jeszcze troszkę i zobaczymy ósemeczkę na suwaczku, a potem dwie ósemeczki, a potem.....
Gratuluje, na prawdę szczerze.
[/i]
-
Kochana, nie siedzę w domu. Nie mam rowerka stacjonarnego. Nie cierpię go, jest nudny. Mam prawdziwy rower. Jeżdżę nim do pracy, jeżdżę nim na zakupy, no wszędze. I poza tym wycieczki. W sobotę i/lub niedzielę do 50 km jednorazowo. Ale raz zdarzyła się wycieczka stukilometrowa, w jeden dzień!
-
podziwiam zapł do roweru - mnie po 30 km wszystko wysiada..... :)
za to mogę jechać konno 14 godzin, pospać 6 i od nowa.... chyba mam wyrobione inne mieśnie czy co??
gratuluję 8 z przodu. Ja walczę o utrzymanie 5... (59-55)
-
No to podziwiam, ja mam niecały tysiak na liczniku w tym sezonie - jakiś kiepskawy dla mnie sezon :roll:
A wcześniej, to ho ho!
Moja najdłuższa wycieczka to było ok. 170 km w jeden dzień (Kraków - Ogrodzieniec - Kraków). Ale byłam wtedy w super formie (ponad 40kg mniej niż teraz i tysiace km przejechane wcześniej, ok. 4000 w sezonie). Mimo super formy wycieczka zajęła nam cały dzień (od świtu do zmierzchu) i nawet nogi mnie nie bolały, ale tyłek... :shock: :roll:
No i obawiam sie, ze prędko takiego wyczynu nie powtórzę...
Ach - no i gratuluję ósemki na początku!!!
Na pewno nie dojadanie resztek pomaga!!
Ja tak miałam, że "szkoda wyrzucić" ale potem doszłam do wniosku, ze co - wyrzucić szkoda, a mnie to nie szkoda? Co ja śmietnik jestem, w siebie mam pakować? I już nie pakuję :D
Buziaki przesyłam :D
Ula
-
Ooo, super, czyli łączysz przyjemne z pożytecznym.
I jest czego pozazdrościć :D Masz niezłą kondycję.
-
:D batory, gratuluje, :D :D
podziwiam cie za ten rower, 2000 km wooow :D ja na razie wole wsadzic tylek w auto, :roll:
pozdrawiam :D