-
Korni, nuda najgorsza... ja własnie przez nia mało brakowało, a zaliczyłabym dziś wpadke pod tytułem baton czekoladowy, ale na szczęście już w drodze do automatu odzyskałam rozum... 110 weszło i jest dobrze.
Jutro ten straszny dzień czwarty, ale bedę tak zajęta, że o jedzeniu nie mam nawet kiedy myśleć, więc będzie ok.
to dobranoc!
-
Witaj Miss,
To prawda, nudny dzień to dzień pełen mysli, także tych o jedzeniu. Cięzko wtedy je odpędzić i zrezygnować z czegoś słodkiego, co leży na półce i o czym właśnie sobie przypomniałyśmy. Ale widzę, że mimo pokus, świetnie dajesz sobie radę.
Trzymam kciuki!
Anita
-
:D nada jeżdzę na łyżwach - na szczęście ubię ruch
-
Halo, halo
No wiadomo, 13-ty post, to troche musi byc pechowy :wink: Nie żebym jakos straszliwie nagrzeszyła, ale dziś uległam pokusie i strzeliłam sobie kawę w Cofee Heaven, z syropem waniliowym... pycha! Nie szkodzi, raz na jakiś szas można zgrzeszyć, zresztą kalorycznie się trzymam, 1150 mniej więcj dzisiaj.
A jakże, dziewczyny, trzymam się, trzymam, bo TWARDYM TRZEBA BYĆ... A poza tym już raz schudłam ,wiem, że to mozliwe i wiem, że wtedy wytrzymałam, więc dam radę i teraz.
W poniedziałek się zważę i też ta świaodmość pomaga mi opanowac łakomstwo - bo wazenie już coraz bliżej, węc przeciez nei zepsuje sobie frajdy wcinając wielką słodką bułę, a w niej miliardy kalorii, prawda?
Waszka, j ałyżwy ostatnimi zmiami zarzuciłam, za bardzo mnie woda wciągnęła :D
Ale gładkiego lodu zyczę!
I wam wszystkim dzięki za miłe słowa!
-
missko kochana, pamiętaj że najważniejsze jest wygrać bitwę a nie walki:) przegrać czasem można i to z batonem :wink:
ja w poniedziałek też się ważę bo startuję w tej akcji asi0606...będziemy walczyć w "kupie" hehe:)
miłego dzionka:)
-
Korni, jasne, że przegrać czasem można, ale z takim byle BATONEM? na początku dietki??? Nie dałam się dziadowi! Dzisiaj co prawda uległam kawałkowi czekolady, ale co tam, w końcu to WOJNA cała ważna, prawda????
Weekend to cięzkie chwile, dobrze, ze mam mnóstwo pracy, przynajmniej nie będę mysłałą o jedzeniu.... bo dzisiaj nie jest źle, 1200 kcal (w tym kawałek tej nieszczęsnej czekolady) i basen, basen, basen...Też zaglądałam do asi0606, ale nie wiem ,czy dam radę... w każdym razie będe wam kibicować.
a teraz - dobranoc
-
No bomba, dzisiaj poleciałam... wcięłam dwa kawały ciasta, wolę ich nie doliczac do kalorii moich... co prawda reszta znośnie, ale to ciasto, wstyd, niedobrze... Dobrze chociaż, że nie zaszalałam zapiekankowo, bo oczywiście na diecie wszystkei fast foody wydają mi się najpyszniejszymi rzeczami na świecie :D
-
No dobra... niedziela - WSTYD! Nie, nie obżarstwo jakies makabryczne, ale słodycze, slodycze! Mimo wszystko 1,5 kg poleciało w tydzień ,wiem ,że na poczatku idzie szybko, ale to motywuje i poskramia apetyt - nawet na słodycze!
-
teraz walcze i usiłuję swój paseczek tu umieścić, chwilowo coś mi nie wychodzi... :? Nic, zaraz pobuszuje na forum i poszukam ściągawki
-
No ico jest, do licha??? Ja wiem ,że jestem blondynką, ale zeby aż tak??? Żeby z takim paseczkiem sobie nie poradzić??? Walcze dalej!