-
15 kilo pójdzie precz
taki cel, czas wykonania - do czerwca (więc długo i spokojnie)
zaczęłam wczoraj i zobaczymy co mi z tego wyjdzie.
ale po kolei :)
mam 27 lat, 164 cm wzrostu i 70 kilo mi w święta na wagę skoczyło ;(
niestety mam siedzącą pracę i parę miesięcy temu zupełnie zaniedbałam jakąkolwiek aktywność fizyczną (też z powodu kontuzji stawu skokowego).
Ale z nowym rokiem wróciłam do ćwiczeń w domu (8 minut dla zdrowia :D ) wracam też do klubu i na tańce moje ukochane.
z diety stosuje kalkulator, staram się wcelowac w ok 1000 - 1200 kcal i jak na razie jest w porządku - ograniczam też białe pieczywo, słodyczy na szczęście w ogóle nei jem i nie lubię.
niestety nie przepadam też za warzywami i owocami - muszę o nich specjalnie pamiętać, bo mogłyby w ogóle nie istnieć.
chyba tyle :)
dziś za mną dużo jogurtu (jedyny zjadliwy to jogurt pitny Milko lub Campina)
teraz kawa (dzień bez kawy jest stracony)
pozdrawiam wszystkie współodchudzaczki
:D
-
dzień w pracy zapowiada się cięzko - szefowa kusi tortem z kremem z alkoholem...
;(
-
Będę trzymać kciuki :) Ja mam do zrzutu 9 kg i czas do połowy marca :) Jednak chciałabym już dobrze wyglądać pod koniec lutego bo czeka mnie wtedy ważne wystąpienie :) Też mam pracę siedzącą z tą jednak różnicą że wysiłek fizyczny mam ograniczony do minimum. Nienawidzę ćwiczyć, nie umiem i nie mam talentu do tańca, ew. czasem trafi się jakiś spacer-ale to naprawdę sporadycznie... I z doświadczenia wiem że to się nie zmieni :)
Pozdrawiam serdecznie :)
PS Całe szczęście mnie nikt niczym nie kusi :)
-
eh trzymaj mocno, bo ja znam ten tort (to jedna z tych niwielu słodkości, które mnie mogą skusić...)
do ruchu warto się zmusić - może basen? i to nawet niekoniecznie z ciężkim wyciskim i pływaniem godzinę non stop ;) tylko powoli i spokojnie - nie można szalec i się przemęczać :)
ja się przekonałam do ruchu swego czau jak zaczęłam widzieć efekty - warto się zmęczyć :)
co do tańca - ja trenuję dośc specyficzny rodzaj tańca (średniowiecze i renesans) - nei ma lepszego ćwiczenia na smukłe łydki i dobrą postawę :]
-
jessenia zazdroszczę Ci tego że nie lubisz słodyczy... ja moglabym się odżywiać samymi słodyczami i jabłkami :( A jak tam tort?? skusiłaś się?? To tak zawsze u mnie jest że jak się zdecyduję na odchudzanie to w ciągu kilku dni ktoś mnie czymś czestuje niespodziwenaie :( ale musimy sie trzymać mocno!!!
A te tańce to super sprawa :) Ja zawsze podziwiałam osoby tańczące tylko jakoś tak nigdy nie po drodze mi było na jakiś kurs czy coś :( Napisz coś więcej o tych tańcach bo mnie zainteresowałas...
Pozdrawiam
-
na słodycze mam ochote tylko przed okresem (wtedy trzymajcie mnie narody, czekolada wedel Toffi powinna znikać wtedy ze sklepów) a tak to w sumie mogą nie istnieć.
Tort na razie stoi i kusi tak jak ciasto włoskie panetone (pych, mało słodkie i drożdżowe) ale mnie nei rusza, szefowa szaleje, więc chwilowo widmo oddalone :)
co do tańców - jestem w zespole tańca dawnego, który ciągle i niezmiennie jest bez swojej strony :) tańcze od 5 lat z przerwami na kontuzje i zasadniczo i pobieżnie bez średniowiecza żyć nie moge ;) bez mega kalorycznej kuchni średniowiecznej mogę (bo zajmuje się gotowaniem wg średniowiecznych przepisów no is zyje ciuchów tony :] )
http://www.livejournal.com/users/tunia_medieval tu kilka zdjęć i parę projektów (ale strona po angielsku pisana z różnych względów :)
-
-
:D dzięki :) jak znajdę chwile czasu to pewnie będzie ich więcej
tymczasem - szefowa jadła torcik a ja grahamke z szyneczką bez masełka :):)
teraz zielona herbatka i pracujemy dalej
-
hej, ja tez kiedys tanczylam tance sredniowieczne. Bylam w bractwie rycerskim i tez nosilam podobna kiecke (chociaz to nie byla moja, tylko pozyczona - swojej nigdy nie skonczylam haftowac). Niektore tance naprawde potrafily zmeczyc ;)
Ale to bylo dawno, dawno temu :( czyli 15 kilo temu :cry:
Pozdrawiam i zycze wytrwalosci!
-
najgorsze są tańce typu bassa dansa :) 6 minut na przykład - taniec niby spokojny, stateczny ale łydeczki pracują, uda pracują (bo ukłon na 12 rozliczny powoli...) masakra ;)
balla są szybkie i można łątwo oddech stracić ;)
ja to uwielbiam i nie chcę przestać - a że suknia dworska w fazie projektu - motywacja do zgubienia centymetrów jest olbrzymia :)
pozdrawiam również z życzeniami wytrwałości
-
Ja raczej preferuję line-dance - amerykańskie :)
-
każdy taniec jest fajny :):)
a mi się dziś nie chce jeść.. mam nadzieje, że wędrówka koło barów i zapiekanek (a nei mam innej drogi, z tramwaju do metra musze iśc pod rotundą) nei skończy się jakimś niezdrowym jedzeniem :/
zapomniałam znowu pić.. jestem okropna, zapominam o owocach i warzywach, zapominam pić ;(
nic tylko na mnei krzyczeć
-
Krzyczę :x :x
a pod rotundą to cuchnie nieświeżym tuszczem, spalonym serem, bułą zapeśniaą i innymi obrzydiwościami :twisted: :wink:
-
też tak sobie mówię - ale musze tam szybko przechodzić, szczególnie gdy jestem głodna.
wszyscy coś jedzą koło mnie i tyją, a ja nie :)
humor dopisuje, ok. 500 kcal zjedzone od rana.
spalać będziemy wieczorem, po lekkiej kolacyjce (twarożek i pomidorki dużo pomidorków i bazylii) (mam tylko nadzieję, że zdążę iść do klubu, nie znoszę ćwiczyć sama :? )
za pół godzinki fajrant :]
-
no to przekroczyłam 1000 kcal dziś
oprócz grahamki z polędwicą chudą
była i chuda zupa (barszcz) i obiadek meksykański light, a na kolację miast twarożku był łosoś i chlebek pełnoziarnisty... tylko tego łososia 200 gram poszło :/
więc idę spalać - tym razem radośnie sprzątając cały dom :)
-
boli mnie ząb, mam ciężką chandrę (męską tak zwaną :cry: ) nie chce mi się jeść i generalnie marudzić mam ochotę.
mimo, że na oko już mnie mniej.
w ramach jedzenia - z powodu bolącego zęba jeszcze nic - coś dziwnego, świeżo zaplombowany ząb bo kanałowym leczeniu i boli ;( - w każdym razie zjedzenie łyżki otrębów było wyzwaniem ciężkim.
ratunku :?
-
sobie popiszę.
udało mi się zjeść śniadanie (tak wiem, późno) ale był nawet pomidor, kromka chleba pełnoziernistego i kawałek kurczaka pieczonego, bez skóry
mój ząb zwariował i nie mogę w ogóle gryżć - w związku z tym zjedzenie tego wszystkiego zajęło mi pół godziny więc w sumie jest w tym jakaś pozytywna strona.
teraz popijam wodę, dużo wody (jak wypije 1,5 litra przez cały dzień to będzie mój rekord życiowy i zalęgną mi się żaby w brzuchu)
faceci nadal są kretynami :(
-
nie chce mi się jeść przez ten durny ząb, nie wiem po co wydałam już ponad 300 zł na jego lecenie jak znowuu jest coś nie tak
to jest jakiś spisek dentystów
piję wodę i chyba już mam od tej wody naprawdę żaby w brzuchu..
nastrój pod psem, chyba naprawdę powinnam się zastanowić, czy mój mężczyzna aby napewno nie przesadza w marudzeniu na wszystko, ode mnie począwszy.
jeszcze 1,5 godziny w pracy...ciężka nuda.
-
Witaj Jesseniu ;P
No z zębem to faktycznie klops, ja na szczęście nie mam takich problemów i w porę je reperuje ;), może użyj pastę do wrażliwych zębów?? Chyba, że jesteś ortodoksyjna i myjesz zęby na modłę średniowiecza czyli wcale albo nie-wiem-czym;).
Ps. to oczywiście był żart :)
-
widzisz najgorsze jest to, że ja ten chrzaniony ząb już leczę od 3 lat!!
najpierw jedna plomba, źle założona, inna dentystka - kolejna plomba - po 3 miesiącach - do kanałowego - po kanałowym wszystko spoko, przez chwile, potem jeszcze raz czyszczenie kanałów - i plomba (w zeszłym tygodniu)
i kurcze znowu boli :(
ale już mniej niż rano więc mam wrażenie że się kolega ząb zorientował, że jest martwqy, ma w sobie plombę i może da mi święty spokój :D
nie jestem aż takim ultrasem, żeby zębu lukrecją czyścić ;):):)
-
Życzę powodzonka w dietkowaniu!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Aha i spokoju z zębem:)
-
dziś bilans ok 800 - 900 a jestem przejdzona i czuje sie jak słoń :!:
ząb jakby zapomniał o mnie i dobrze...
zaliczone ćwiczenia, masaż gupiego tluszczyku (jak można masować coś czego sie nienawidzi???) i inne zabiegi tez
a teraz będzie wreszcie porządek dokoła - a potem nocne siedzenie prze kompie :/
-
Witaj :) Gratuluje kolejnego dietkowego dnia... hmm po 800-900 nie powinnas sie czuc jak slon ale może to przez tą wodę... Ale woda jest dobra, mnie pomaga przy atakach "głodu" w prawdzie nie zawsze ale czasem tak ;)
A o bólu zęba coś wiem :( mnie niestety też często boli taki jeden który był już chyba z 3 razy plombowany :(
Trzymaj się cieplutko
-
te 900 było wyjątkowo sycące ;) a najbardziej smakował mi sok warzywny tymbark - pikantny ;) nie wierzę sama, że to wypiłam ;):)
pozdrowienia i dobrej nocy
-
Witaj Jessenia,
Dziękuję za odwiedzinki w moich skromnych progach :)
Gratuluję sukcesu w kolejnych dietkowych dniach, najwazniejsze, żeby przyzwyczaić się do rygoru diety.
Co do zęba - akurat mój pierwszy ząb mądrości się pojawia, więc rozumiem Twój ból ;)
Buźka dobranocna!
Anita
-
Aniffka :)
Rygor diety jest w sumie całkiem miły (odkrywam coraz to nowe smaki) i jak na razie jest ok, mam wrażenie, że schudłam już, w każdym razie wizualnie :D
ząb jak zwykle pomęczył i przestał - chyba mu się przypomniało, że coś mu ktoś robił i tak złośliwie się odzywał :)
zęby mądrości natomiast to koszmar :( nei dość, że bolą jak rosną to jeszcze z reguły się bardzo szybko psują :/
-
Będzie dobrze, mnie tam rygor diety wcae nie miy, szczegónie, ze zbliżają mi się kobiece dni i jadłabym co podleci - szczegónie śledzie
-
waszko - nie podjadaj nie podjadaj - jak masz ochotę na śledzie to sobie ich nie odmawiaj, tylko włącz je w któryś posiłek. ja przepadam za śledzikami..szczególnie smażonymi :roll:
ja od jakiegoś czasu myślę sobie tak - skoro mam ochotę na coś, co niekoniecznie jest strasznie wskazane lub zdrowe - nie odmówię sobie tego - tylko zjem w ilości rozsądnej, albo zjem coś podobnego w smaku, bo jeśli tego niei zrobię - w końcu się na to coś rzucę i zjem tonę. najważniejsze to nie podjadać i trzymać się limitu :)
ja wiem, że dziś na obiadokolację będą ziemniaki - pieczone ze skórką - i do tego maślanka. za badzo lubię ziemniaczki, żeby o nich zapominać :) tym bardziej, że męczy mnie chęć na chipsy, dużo chipsów - ale ziemniaczek pieczony zabije tę chęć ;)
ot sprytek ze mnie
trzymaj się, a jak Cie napadnie chęć na tonę słodyczy - polecam suszone owoce :)
-
nie mam probemu ze sodyczami , zupenie. Jadam gorzką czekoladę rza w tyg 2 kosteczki i czasem kilka rodzynek. :)
śledzia wszamałam na śniadanie ( ja z kolei uwielbiam kaszubskie)
dużo gorszy naóg to makaron - i nie mogę zjeść go mało, jak akohoik, jak go zobaczę to pękam.
nawet na zakupach w markecie, dzie makaron jest tam, gdzie ryż, wysyam męża, bo zaraz kika paczek ąduje w koszyku (mąż cierpiwie odnosi je na półkę)
-
ja słodyczy prawie w ogóle nie jem, czesem mnie napada na czekoladę toffi wedla - ale kończy się po 1 - 2 kostkach :)
makaron jest pycha, szczególnie al dente z łyżką oliwy i czosnkiem...
ale w małych ilościach :D
-
do zrzucenia 15 kilo
Hej wszystkim widzę że tak sobie o trudach odchudzania rozmawiacie więc i ja zrzucę z siebie ten ciężar. Mam 29 lat 167 cm wzrostu i opamiętałam się gdy waga pokazała 80kilo.Staram się zrzucić 15 kilo i 3 już poszło ale do ideału daleko.Mam niestety ten sam problem co niektóre z was nie lubię ćwiczyć ale ten problem rozwiązuję zabawą z rocznym brzdącem i pracą w domu na siłę sobie coś znajduję i robię.Zobaczymy jak długo wytrzymam, choć tym razem się zawzięłam bo mój wygląd mi przeszkadza i choć nikt w domu mi nie wierzy ja trzymam moje 1200 kalorii dzienniei oby dalej.Pozdro dla wszystkich odchudzających się razem damy radę :wink: :wink:
http://www.3fatchicks.com/weight-tra...kg/0/20/3/.png
-
Ja też tak robie: mam na coś ochotę, albo ktoś przyniusł/kupiłam coś czego nigdy nie jadłam to jem, ale w granicach rozsądku, żeby wyrzutów sumienia nie mieć :).
Wracając jeszcze do tańców: ja zawsze myślałam, że tam same chudzielce chodzą (bez urazy Jessenia), no i sama bym chciała na takie coś chodzić, ale irlandzkie (kiedyś mi koleżanka pokazała: prawie jak balet :shock: ), ale jestem na to stanowczo za ciężka :(
-
Nan - na irlandzkich to każdy w końcu się staje chudzielcem :)
ale średniowieczne i renesansowe niewiele mają wspólnego z irlandzkim tańcem (no może tylko to, że łydki pracują).
Dziewczyny, które ze mną tańczą są różne - pełen przekrój przez wagi i wzrosty (dziewczyn z moją waga jest ze 3 w tym moja trenerka) :) natomiast wszystkie mamy mocne łydki i się nie garbimy - no i w większości jesteśmy dość mocno rozciągnięte ;)
Exzonka - każdy ruch jest dobry ;) nawet w domu z rocznym brzdącem ;)
pozdrowionka
-
jestem uzależniona od twarogu (Piątnicy)
mniam
zjadłam właśnie pół opakowania (jakieś 120 kcal) i pomidorki ;)
jestem tez przejedzona :D
i grzecznie piję wodę
dużo wody
-
pić mi się chce jak nie wiem co..
nei lubię tyle pić :/
zastanawiam się co by tu zjeść,nie mam już nic ze sobą, jeszcze muszę ucznia odwiedzić na 2 - 3 godzinki :/ coś by warto zjeść, jakąś sałatkę chociaż...
nie mam koncepcji, a muszę zjeść na mieście, bo do 21 nie dotrwam na tym co zjadłam, padnę gdzieś w kącie i będę zdychać :/
jakieś pomysły??
-
Ja niestety jestem uzależniona od słodyczy (zwłaszcza od czekolady) to jak nie jestem na diecie ;) a jak jestem to od jabłek potrafię zjeść jednego dnia ze 3 kilo... ale wprowadziłam limity i maksymalnie moge 3 dziennie zjeść (więcej w dziennym limicie nie mieszczę ;)
A tych tańców to Ci w pewnym sensie zazdroszcze... hmm może w przyszłym roku znajde jakoś czas i się zapisze na jakiś kurs (ja bym chyba wolała jakieś współczene ;) )
-
jabłek lubię tylko jeden rodzaj, ktorego nie ma w sklepach - więc ich nie jem (znaczy inaczej - jem, ale mi nie smakuje) :)
każdy taniec jest wart nauki - jaki by to nie był :D
ja mogę tańczyć godzinami, nigdy mi mało - na imprezach rodzinnych typu wesele - z moim facetem ostatni schodzimy z parkietu - a zawsze chce nam sie jeszcze tanczyc :D
polecam - jakikolwiek taniec
ja mam dziś katar, chce mi się spać i czega mnie 6 godzin w pociągu (jadę do rodzinki)
na liczniku chwilowo kawa
-
grahamka i trochę wędliny
pomarańcza
2 kawa
i mam taka chandrę ze się zamknę w łazience w pracy i będę tam siedzieć do 17 i płakac rzewnymi łzami
moja szefowa jest super ekstra, ale zupełnie nie umie rozmawiac z drugim człowiekiem, nie słucha i co gorsza twierdzi że druga osoba robi dokładnie to samo co ona (twierdzi, ze nie).
trudna z niej kobieta - szkoda ze w kazdym widzi taka samą osobę jaką jest jej maż (ktory jest kwintesencją upierdliwosci i nie sluchania)
przykro mi i chce plakać
o
:cry:
-
jessenia, skoro nie lubisz owocow i warzyw to moze sprobuj wskoczyc na diete Atkinsa albo Lutza. To diety niskoweglowodanowe i daja swietne efekty. Oczywiscie sa dosc kontrowersyjne (Atkins bardziej) ale wyniki sa imponujace. Pozdrawiam! I trzymam kciuki za ciebie
-
mala70 - nie - nienawidze jak mi się czegoś zabrania :D
wole liczyć cyferki, a do owoców i warzyw sie zmusić, bo są zdrowsze niż pastylki, nie? :D
pozdrowienia