-
Pad: ja poprostu nie chce popasc w obsesje. Jak bym miala wszystko liczyc i porcjowac to bym oszalala! Lubie czasem skoczyc do knajpki i zamowic to na co mam ochote, a gdybym liczyla kalorie to byloby to trudne. Pozostalaby mi do zjedzenia wielka miska salaty- tak nie chce sie odchudzac.
Dzis w moim brzuszku znalazlo sie:
sniadanie 1: musli wlasnej roboty+mleko 2% tluszczu
sniadanie 2: bulka pelnoziarnista z nasionami dyni i slonecznika, pasta jajeczna, pomidor, ogorek, salata
obiad: kotlet mielony duzy, 2 ziemniaki, fasolka szparagowa zielona (niestety z duza iloscia zasmazki_ - jadlam na uczelni i nie mialam wyjscia ;P
kolacja: 2 kanapki z szynka i serem zoltym+ winogrona
W miedzy czasie wypilam:
jednodniowy sok marchwiowy, cole light, leciutka kawke :)
-
hej, jedzonko spoko, pycha...ciekawe ile kalorii:)
ja zamiast soczku zszamałam 4 marchewki :wink:
pozdrawiam marcowo 8)
-
Mam nadzieje, ze nie tak duzo ;)
Rowniez pozdrawiam, ale slonecznie- dziekuje, ze zajrzalas :*
-
Hej Wani :-)
Bardzo ładnie dietkujesz, ja też nie chcę liczyć kalorii bo faktycznie można zwariować czasem :-) Będę Cię tu odwiedzać, bo szukam inspiracji do normalnego, zdrowego jedzenia, a u Ciebie to już chyba wypracowane :-) Powiedz, jak radzisz sobie z tym jedzeniem co 3 godziny? Pracujesz, studiujesz? Zazdroszczę trochę, bo ja na uczelni każdy dzień mam inny i nie ma mowy o okienkach w każdym dniu takich samych. I jestem szczęśliwa, jak w ogóle jakieś się trafi i zdążę coś zjeść ;-) A może u Ciebie to takie "w przybliżeniu" 3 godziny? ;-)
Pozdrawiam słonecznie i życzę dalszych postępów w dietce! :-)
-
Witaj Calmi :)
Staram sie jesc co 3 godziny to prawda, ale czasem nie daje rady. Tez studiuje, a przerwy miedzy zajeciami to 15 minut. Czasem jak wyklad sie przedluzy to kosztem malego spoznienia na zajecia lece szybciutko na obiad. Godziny, ktorych staram sie trzymac to: 8:30-9:00, 11:45-12:00; 15:00-15:15; 18:00-19:00. Roznie to jednak bywa tak jak napisalam.
Nie wiem jak Ty, ale ja okolo 23-24 zjadlabym wszystko co mam pod reka. Mialam nadzieje, ze po 4 miesiacach dietkowania moj organizm zaakceptuje ten cykl i nie bedzie domagal sie jedzenia. Nie jest tak jednak do konca. Moze masz jakies rady w tej kwestji? A moze, ktora z dziewczyn tu zagladajacych jakos sobie z tym radzi? :)
O! Zbliza sie godzina 2 sniadanka.. jak fajnie ;P
buzia :*
-
Wani, no to tylko pozazdrościć organizacji czasu :-) Ja niestety wychodzę z domu przed 7.00, szybkim spacerkiem na autobus i po standardowym staniu w korku o 8.30 wpadam biegiem na zajęcia. 6.30 to dla mnie za wcześnie na śniadanie, w autobusie jakoś tak dziwnie jeść ;-) A okienko dopiero ok. 11.00, i to nie zawsze. W domu ok. 15.00 i od tej pory jestem już panią swojego czasu, no ale te śniadania to masakra, będę musiała coś wymyślić :-)
A co do tej 23-24.00 to był okres, kiedy też tak miałam, niestety nie mam pojęcia, co na to poradzić :-( Teraz po prostu kładę się spać wcześniej, no ale wiem, że nie zawsze się da. Zresztą jak jesz co 3 godzinki to wydaje mi się, że organizm jużsobie "odlicza" i po 3 godzinach od kolacji już czeka na następną dostawę ;-) Ja bym to zapijała herbatą z cytryną, ale to czasem działa, czasem nie. A jak się jeszcze pracuje przy kompie to już ogóle, to idealne miejsce na podjadanie :-P Mam nadzieję, że ktoś jeszcze doradzi Ci coś bardziej pomocnego :D
Pozdrawiam :D
-
Calmi: niby nie pomoglas, a jednak :) Przynajmniej wiem, ze nie tylko ja tak mam. Niestety jest to dosc meczace. Ostatni posilek jem do 19 jak mi sie uda (dzis nie dalo rady, ale o tym potem) a chodze spac wlasnie miedzy 23-24 to 4-5 godzin bez jedzenia to dosc sporo- nie radze sobie z tym :/ A teraz przejde do tego co dzis bylo "grane":
sniadanko 1: otreby granulowane sliwkowe z jogurtem naturalnym
sniadanko 2: kajzerka z serkiem czosnkowym i papryka zolta
obiad: schabowy, 2 ziemniaki i surowka z kiszonej kapusty
kolacja (knajpka): ciabata z grillowanym kurczakiem i warzywami... a potem... duuuuza szarlotka z sosem mietowym i wisniami :shock:
Troche za dlugo siedzialam i zachcialo mi sie oczywiscie deseru. Nie rozpaczam jednak, poniewaz bylam tez na fitnessie wiec godzinka cwiczen zaliczona :)
Zobaczymy co przyniesie jutro (?)
-
Jeeezu, jak ja Ci Wani zazdroszczę tej szarlotki! :D Hehe, co prawda jestem teraz już-już prawie w moim pozytywnym dietowym transie, kiedy to słodycze mogą lecieć z nieba a mnie to nie rusza, ale jakby mi teraz ktoś postawił tą szarlotkę na biurku... mmm... dobra, idę spać lepiej ;-)
Też tak mam, że jeśli się poruszam to wybaczam sobie takie tam drobne grzeszki, no bo przecież o to chodzi, nie można sobie wiecznie wszystkiego odmawiać, byle tylko później umieć wyrównać bilans :-) A co do tych kolacji, to może faktycznie jedz coś jeszcze później, jakaś drobnostka ok. 21.00, 100-150 kcal, żeby oszukać żołądek, jogurt z otrębami czy coś... Owoców na noc podobno nie wolno, ale właściwie nie wiem czemu bo to też byłoby dobre rozwiązanie, szybko się trawią więc na noc układ trawienny i tak byłby wolny i by sobie odpoczywał. W sumie lepsze takie rozwiązanie niż męczenie się, bo jeśli piszesz, że to już parę miesięcy i nie mija to pora by to zmienić :-)
A teraz to już naprawdę dobrej nocki, bo sama się zaczynam robić głodna ;-) Jeszcze ta szarlotka... ehh :-D
-
Pozytywny dietowy trans? :):) Haha ja tak mialam na poczatku diety... jakies 3 tygodnie nie jadlam nic slodkiego. Szkoda, ze tylko 3 tygodnie. Chcialabym nie lubic slodyczy- ale to przeciez niemozliwe skoro ze mnie taki lasuch :lol: Zaraz 24 a ja w ogole nie jestem glodna... to dlatego, ze ta szarlotke zaliczylam o 21. Wiesz co... masz racje! Bede jesc kolacje o 18 za to o 21 cos malutkiego. Ciekawe tylko dlaczego nie mozna owocow na noc (?) Mysle, ze takie jablko nie zaszkodzi. Z reszta mam to w nosie! Bede jadla to jablko o 21 ;) i KROPKA! albo i nie bede... zobacze hihih
Zmykam spac- dobrej nocki Calmi :*
-
witam cię wani
dziekuje za wczorajszą wizytkę u mnie
jeśli chodzi o te wieczorne jedzenie to też mi trudno wytrzymać
ja pracuję 3 razy w tyg do 21:00 więc w domku jestem po 22giej i potem siadam do kompa i...
strasznie mnie ciągnie do lodówki:)
ale narazie jakoś się powstrzymuję- robię sobie wielki kubek czerwonej herbatki ze słodzikiem i jakoś daję radę
ale czasami jest barrrrdzo cięzko no i wtedy wolę pójść już spać bo obawiam sie że za chwilę może się to skończyć tragicznie dla mojej diety
zazdroszczę ci tego nie liczenia kalorii
ja niestety muszę liczyć - każde 100kcal więcej w ciągu dnia to dla mnie 2 kg więcej miesięcznie- taka to już moja przemiana materii więc nie mogę tego obejsć
ale przyznaję sie że jeśli zdaży mi sie zjeść w ciagu dnia coś wiecej niż powinnam to ćwiczę na steperku i już mam spokojne sumienie:)
nie mam dla ciebie rady odnośnie tych wieczorkowych chęci na jedzonko- niestety na to chyba nic się nie da poradzić
ale wierzę w to że będziesz twarda i dasz radę a jak już nie będziesz wytrzymywać to idź spać :wink:
buziaki i powodzenia życzę
trzymaj się dzielnie :!: