-
hejka.
Rayane, ja mam inny, jakoś odrzuca mnie od wszelkiego jedzonka z napiisem "fitness", "slim" itp, mam uraz. poza tym wtedy rodzina sie ze mnie nabija ;)
ja jem ten: http://www.schulstad.pl/index.php?ca...49ecae779d5067
pyszny jest!!
dziewczyny, jaki ja mam dzisiaj zapierdziel w pracy,to nie pytajcie!!dostawa towaru,przywiezli mi lotto po miesiacu w koncu, szefa wzielo na sprzatanie, szefowa na sprawdzanie ilosci papierosow na sklepie, czy zgadza sie z komputerem, ja sie dopatrzylam przeterminowaneo towaru na sklepie...caly dzien cos! jak rano zjadlam jedna kanapke okolo9.00 to dopiero teraz mam czas przegrysc druga kanapke i surowke(tata mi wczoraj kupil 30 dag mojej ulubbionej surowki:) :)
noo... w miedzyczasie znalazl sie czas na princesse kokosowa :oops: :oops: :oops: ale to bylo o 12.00, do tego w limicie kalorycznym, wiec jestem sklonna nie byc na siebie az tak bardzo zla.
ale od jutra bedzie inaczej!! postawie sobie na biurku malego tlustego budde, skarbonke, i bede do niej wrzucac zlotowke za kazde napoczete 100 kcal slodyczy.czyli jak zjem wafelka, ktory ma 120kcal to wrzucam do skaronki 2 zł. bede placic haracz ;) i obiecuje sobie, ze tej kasy nie rusze az do uzyskania wagi, powiedzmy, 57 kg. a wtedy, kiedy waga pokaze mi 57 za odlozone pieniazki zrobie sobie jakis mily prezent. z tym, ze mily prezent ma byc jednoczesnie wartosciowym prezentem. czyli nie pojdzie to na pizze z piwskiem ;) ale na jakas dobra plyte czy wartosciowa ksiazke. cos, na co zazwyczaj kasy nie wydaje, bo mam jej za malo. jak myslicie? dobry pomysl?
jeszcze 4 godzinki i do domku...
zajrze do was albo dzis wieczorkiem, tak przelotem, albo w niedziele tak porzadniej.
-
świetny pomysł chyba zrobię tak samo bo nic innego nie działa :?
-
Ciekawy pomysl z ta skarbonka a jesli chodzi o chlebus, to ja staram sie szukac najmniej kalorycznego i sugeruje sie raczej kalorycznoscia w 100g. Teraz znalazlam razowy z piekarni z Nowego Dworu Gd. ktory ma 171/100g...takie cos to mi pasuje chociaz tesknie za bialym, cieplym chlebkiem i buleczkami :(
-
Oj biały ciepły chlebek, zawsze wychodze z domu gdy moj tata taki przynosi :roll:
A ja kiedyś sobie płaciłam do skarbonki jak zakończyłam dzień sukcesem, ale nic z tego nie wyszło.
A teraz to mam taki zapał, że płacić puki co to sobie nie muszę :wink: Mnie najbardziej motywuje taka śliczna pogoda, i to, że mogę założyć bluzeczkę i nie martwić się o wystający brzuchol :lol: Mam nadzieje, że taki stan długo potrwa :lol:
A co do tego chleba, to ja namówiłam mame i jemy go razem:)A chłopaki jedzą biały chleb. A co do smiania się z produktów fit to u mnie jest wręcz odwrotnie, kupię sobie coś niby light, to później szukam tego po lodówce, a najczęściej zje mi to tata i powie, że dobre było :lol:
-
hehe:) Świetny pomysł z tym haraczem! Ale mimo wszystko życze,by skarbonka świeciła pustkami:)
Ja kiedyś z siostra robiłam tak- gdy miałyśmy ochotę na słodycze, już prawie szłyśmy do sklepu, a jednak sie opanowałyśmy i nie kupowałyśmy nic, to te pieniązki,które straciłybyśmy na słodkości lądowały w skarbonce bierdonce i wierz mi,ze uzbierała się niezła sumka po jakimś czasie:) Nie pamiętam dokładnie, ale my chyba tamte pieniążki przeznaczyłyśmy na solarium,jakiś krem itp. Tez na szczęście ta zaoszczędzona kasa nie poszła na pizze i piwo:))))
-
w swoim jakże cudownym planie nie uwzgledniłam jednego. nauki. wczoraj caly dzien w pracy, prawie cala nocka nad ksiazkami, dzisiaj caly dzienw pracy i znow nocka nad ksiazkami, a jutro do pracy, ale tylko na 8 godzin, nie na caly dzien.
4. 30 dwa cukierki
12.00 ekler (musialam cos zjesc, a zapomnialam jedzenia z domu, rat mi pozniej przywiozl)
14.00 dwie kanapki z chleka ziarnistego z serkiem, rzodkiewką i ogorkiem swiezym? nie pamietam, w kazdym razie z akimis warzywkami)
15.00 jalko
16.00 kanapka j.w. i twarozek wiejski z rzodkiewka i papryka
17.30 a przed chwila sie poratowalam torcikiem wedlowskim z kawa, padam na pysio a tu jeszcze 2 godziny w tyrce...
nie, no na ta nauke koniecznie musze cos wymyslic, onawet jak uda mi sie nie mielic ryjkiem w czasie nauki to potem soie to "rekompensuje", mam taki ciag na slodkie, ze nie wytrzymuje. prolem w tym, ze ja zawsze po intensywniejszej nauce jestem koszmarnie niedospana, o ucze sie wylacznie w nocy, kiedy mam cisze i spokoj. w dzien nie da rady, o dziele pokoj z acia, ktora nie doslyszy i cal;y dzien oglada telewizje lu slucha radia ARDZO GLOSNO. nie jestem w stanie w tycj warunkach niczego sie nauczyc.
no nic, udda dzisiaj dostanie 5 zl. tzn udda sie zamienil w kotka, o nudde przeciez kiedys oddalam kolezance ;) a mial yc taki metaforyczny maly tlusty udda, w zamian jest slicznny, zwinny kotek ;) tez metaforycvzny, o przeciez ja etz kiedys ede sie rpezyc jak taki kociak jak juz ede piekna i zgrana, nie?
jaky kto sie nie mogl domyslic o co mi chodzi to niech soie sprouje uzupelnic slowa litera, ktora jest druga litera alfaetu ;)
zajrze do was jutro kochane.
edit. wazenie ylo dzisiaj. cos mi sie wierzyc nie chce w to, co mi waga pokazala. no ale z drugiej strony.....dieta juz troszke trwa, do tego przeszlam dosc ostre zatrucie pokarmowe i tydzien nic nie jadlam, zazwyczaj mieszcze sie w limcie kalorycznym ok. 1200 kcal, nawet jak ocham w sieie slodkie..
58 kg. ale jak to tak./... mam niy tickerka zmienic? na 4 kg w dol? yyyy....niy wisza na mnie ciuchy, spodnie scigam ez ropziecia guizika (kupione miesiac temu, ale na pewno troiche sie rozciagnely, o to ze stretchem), stanik mi sie masakrycznie podciaga i odeszlo w nieyt "otluszczenie" nad kolanami... yyyy.... niemozliwe, za tydzien sie zwaze to zoaczymy.
-
Aniu 58kg?Gratuluje :!: :!:Ja na taką niespodzianke sobie jeszcze poczekam :cry: Zmieniaj tego tickerka:)a nie strasz tymi 62kg :wink:
-
No pewnie :!: Ja uwielbiam zmieniac tickerki, na lepsze oczywiscie :)
-
co Ania wczoraj wieczorem zroiła?
wróciła o 21.00 z tyrki, przygotowała soie jedzonko na dzisiaj, wsadziła do lodówy, poszła do wanny, zaparzyła kawkę, rozłożyła notatki do nauki, rozpłakała sie, że jest tak ardzo zmęczona i nie ma siły sie uczyc, zeżarła torcik wedlowski orzechowy i położyła się spać.
co ANia roi teraz??
siedzi w tyrce (dziś do 14.00), przed chwilą zjadła ułeczkę ziarnistą z serkiem, sałatą i szynką (iałka!! ialka mi trzea, o mi się przykurcze roią i mam niska hemogloinę. a ja nie luie miesa...), a teraz dopchnęła torcikiem wedlowskim z kawą.
no nic, maly tlusty udda ukryty w cioele malego zwinnego kociaka ma juz 9 zl na swoim koncie. dorze, że w przyszlym tygodniu wyplata, o sie nie wyplace temu straznikowi.
jak mnie na cos napadnie to masakra, nie umiem sie powstrzymac. chwilowo napadlo mnie na torciki wedlowskie orzechowe, niy zwykly wafelek, ale sa pyszne!!
no ale podsumujmy...
ula z serkiem, szynka i salata... chya nie wiecej., jak 300 kcal, nie?
torcik wedlowski - 205 kcal.
zjem ejszcze w pracy:
30 dag surowki. nie wiem, ze 120 kcal? chya z chakiem licze, no ale niech edzie
na oiad:
ziemniak, kawalek indyka pieczonego, surowka. (JAK JA NIE ZNOSZE LICZYC KALORII!!!) tak pi razy oko pewnie edzie z 400-500, nie? potem sie pewnie dopchne jakims jalkiem, pomaranczem lu grapefruitem, policze 80.
ile wychodzi?okolo 1100-1300 kcal, tak pi razy drzwi dzielone przez oko. pol iedy, yleym nie napadla na kolejny torcik wedlowski. lezy ich w saloniku jeszcze 5... termin waznosci do 24 kwietnia ;P potem ich juz nie edzie. tyle dorego...
a jutro i pojutrze mam wolne :D :D :D :D
ale za to jade na uczelnie :( :( :( :(
uziaki
-
Niunia chyba masz problemy z klawiaturką bo w teoich wypowiedziach brakuje literki "B" :D
Jesli chodzi o te problemy to trzeba bo prostu z tym walczyc. Ja nie uznaje zadnych skarbonek, bo w supermarkecie wkladajac do koszyka cos slodkiego stwierdzasz :" Eeee tam, najwyzej zaplace" a odchudzasz sie przeciez dla siebie a nie skarbonki ;) Ogolnie to ci wspolczuje bo ja uczyc sie po nocach nie dalabym rady bo jestem martwa juz o 23 :D no i podziwiam bo ty jednak podolalas. caluski :*