-
wracam po roku
witam :)
od 4 dni jestem na diecie. tak jakoś wyszlo, ze w końcu się zmotywowałam :)
mam 21 lat, wzrost 165 cm i ważę około 65 kg. nie mam porzadnej wagi w domu, wiec trudno mi określić. chciałabym osiagnąć 55 - 58 kg.
własciwie wychodze z założenia, że waga jako tako nie jest najwazniejsza ale to, czy podobam sie sobie i czy dobrze się czuję. jako miernik moich sukcesów (porażek nie przewiduję ;P ) zamierzam wziać... SPODNIE!! otóż mam w szafie takie spodnie, które zakładalam i nosilam, jak wazylam właśnie około 55-58 (rok temu). wtedy i w miare się sobie podobałam, i bardzo dobrze sie czułam :) zamierzam je mierzyć 2 każdego miesiąca. mierzyłam teraz, 2 kwietnia... to owszem, weszłam w Nie. ale żeby dopiąć je to brakowało jakiś 8 cm materialu i byly na udach tak opięte... :oops: następna przymiarka 2 maja ;)
moje słabości:
1. słodycze, słodycze, słodycze.... chipsy, paluszki, orzeszki... non stop muszę cos pogryzać!
2. za mało ruchu
3.hmmm... ja potrafię do 15.00 nic nie jeść... i solidne posiłki zjadam 22.00-23.00... no nie ma rady, musi w dupsko pójść. już nie mam za bardzo kiedy tego spalić.
jakie plany? jakoś nie wierzę za bardzo w powodzenie takich diet, które podają ile czego dokłądnie można zjeść. znaczy może i one są skuteczne, ale znam takie mądre powiedzenie: " mierz siły na zamiary, a zamiary na siły". a ja znam swoje możlwiosci i problem z silną wolą ;) więc:
1. nie jeść słodyczy. no, raz w tygodniu troszeczkę. za słodycze uważamy tez chipsy, orzeszki itp ;)
2. wiecej ruchu. ze względu na stan zdrowia (3 tygodnie temu bylam operowana) na razie może dużo chodzenia. od przyszłego miesiaca bieganie
3. biale pieczywo zastąpić ciemnym.
4. ostatni posiłek przed godziną 18.00
5. nie jeść tlustego. znaczy sie masełko zastąpic jakimiś lekkimi twarożkami itp.
no... to zaczynamy!! :)
dopisane: oczywiście wszelkie wsparcie mile widziane :)
czy to prawda, że w czasie diety nie nalezy pić kawy? dlaczego? i co sądzicie o tych wszelkich herbatkach pu erh i mieszankach ziołowych na odchudzanie? warte to coś?
-
Witaj:)
Fajnie ze jestes z nami :)
Nie słyszałam o tym, ze nie powinno sie pic kawy podczas diety, ja pije i nie zauwazyłam by jakos ujemnie wpływała na spadek mojej wagi, za to herbatki pu-erh, zielona, mietowa wpływaja ale jak najbardziej pozytywnie :) Zielona- oczyszcza z toksyn, wspomaga przemiane materii i podnosi nieznacznie cisnienie- pod tym wzgledem ma podobne własciwosci do kawy, czerwona- spala tłuszcz a mietowa- swietna na trawienie.
Mysle ze załozyłas sobie całkiem realne cele i bez problemu osiagniesz wymarzona wage ( lub wbijesz sie w spodnie- motywacje)
Pozdrawiam ciepło i zycze powodzenia :)
-
dzięki za odpisanie :)
to się dobtrze wszystko składa, bo akurat dziś kupilam sobie pu erha i zieloną jaśminową ;)a miętę mam w domku zawsze. a co do tej kawy to nie wiem... kiedys słyszałam, ze w czasie diety nie powinno sie pić.
Gotka, 15 kg w dół... gratuluję! :)
-
Witam! dasz radę - fajne założenia i podejście więc bede trzymać kciuki!! U mnie też w szafie leżą takie motywacyjne spodnie :D wchodziłam w nie przy 59 więc jeszcze sporo więc ale uda się :D Pozdrawiam i miłego wieczorka życzę- a czerwoną ja piję cały czas i nawet mi posmakowała :D
-
Hej hej- to i ja sie dolacze ;P
Jesli bedziesz trzymala sie swojego planu to na pewno Ci sie uda :) bo plan jest naprawde dobry i zawodowy ;). Pamietaj tez, ze jakby cos nie wyszlo to na nas zawsze mozesz liczyc.
Jesli chodzi o czerwona herbate to ja ja pije sporadycznie, poniewaz jest bardzo specyficzna. Uwielbiam za to miete i wszelakie zielone, ale najbardziej to chyba owocowe ;P
Fajnie, ze teraz taki mamy wybor i kazda moze znalezc cos dla siebie.
pozdrawiam i trzymam MOCNO kciuki :)
-
hej hej :)
nie sądzilam, ze tyle ludzi od razu będzie pozytywnie nastawionych. dzięki Wam, kochane jesteście :)
no ja włąśnie piję pierwszy kubek pu erha. no nie powiem, żebym tym zachwycona była, nie smakuje mi to. no ale cóz.... przemęczę sie :)
co dziś zjadłam? :)
śniadanko: pół grahamki z serkiem filadelfia i sałatka z połowy ogórka, kilku liści sałaty, świeżej bazylii i dwóch łyżek jogurtu naturalnego. a, szczypta soli i pieprzu
obiad: mały talerz barszczu ukraińskiego niezaciaganego niczym. włąsnie, jak zupy? jeść je w czasie diety?
podwieczorek: jogurt owocowy
kolacja: pół bułeczki z serkiem filadelfia light, pomidorkiem, sałatą i ogóreczkiem.
ogólnie; wszystko mniam :)
poza tym na piechotke przelazłam jakieś 5 kilometrów. czytałam watek Gotki.... tyyyyle ćwiczeń. dziewczyno, skąd ta motywacja? też chcę :)
ogólnie chyba nie jest źle, nie? jak na początek...
wiecie, obawiam się jednego. ja naprawdę zaczynam jeść dopiero wieczorami. jak sie nie odchudzam, oczywiscie. i już teraz zaczynam myśleć o tym, co by tu przegryść. już mam ochote na jakieś orzeszki, chipsy itp... boje sie, ze nie dam rady. tym bardziej, ze ja bardzo późno kładę się spać, około 2.00 zazwyczaj.
no nic, dam rade!!
miłego wieczoru wszystkim :)
ps. trzeba mieć cos nie tak z główką by zaczać diete przed samymi świetami ;)
-
Jesli chodzi o zupy to sa jak najbardziej wskazane. Talerz takiej przecietnej ma okolo 200 kcal, albo nawet mniej. Zupy jedzmy na zdrowie, a bedziemy szczuplutkie ;)
Dobrze, ze sie przespacerowalas... zawsze to jakis ruch (zupe spalilas) hih.
Jesli chodzi o podjadanie wieczorne. Ostatni posilek powinno sie jesc najpozniej 3 godziny przed snem. Jesli zatem chodzisz spac o 2 to nie trzymaj sie bron boze zasady ostatniego posilku do 18. Jedz cos o 21... wtedy dasz rade, a i tak Twoj organizm sie z tym rozprawi. Spokojnie- nie ma co panikowac :)
A herbata zielona jest naprawde "dziwna", ale mozna sie przyzwyczaic ;)
A jesli chodzi o Twoj dzisiejszy jadlospis- bardzo ladny. hihih
-
powodzenia w dietce :wink:
obys jak najszybciej zmiescila sie w te spodnie :P
http://www.metoyou.co.uk/pix/links/star-tatty.gif
-
hejka :)
jaka pogoda u Was? u mnie zbiera się na deszcz :( a mam na dzis zaplanowaną wycieczkę do lasu. ale co tam, żaden deszcz mi niestraszny!!
strasznie późno dzis wstałam. nie mogłam spać w nocy, co chwila mi sie coś głupiego śniło. no cóż, trochę wstałam lewą nogą, ale zamierzam zaraz zapakować doła do wora i utopić w kubku herbaty zielonej ;)
jestem po śniadanku. na śniadanko była bułeczka ziarnista z twarożkiem z bazylią i na to sałata i ogóreczek. a do popitki jakieś 200 gram kefiru z owocami leśnymi.
już teraz wiem, że na obiadek będie barszczyk ukraiński, około 14.00. moja mama ugotowała wczoraj gar pysznej zupy i nikt nie chce jej jeść. tym lepiej dla mnie, mam jedzonko na cały tydzien z góry ;)
a kolacja... to się jeszcze zobaczy :)
kaczuszka - śliczny misiak:) dzięki!
wani - o tym, że jak później się kładę to moge później zjeść ostatni posiłek to nie pomyślałam, a to przeież logiczne:) dzięki za informację. no to przesuwamy ostatni posiłek na 19.30-20.30 :)
do was wszystkich - dzieki wielkie za pozytywną motywację! coś czuję, że będzie mi tu z Wami dobrze... i łatwiej schudnę ;)
-
u Ciebie deszc a u mnie śnieg :evil: ale na szczęscie słaby i juz przestaje, ale słonka jak na lekarstwo :(
Ja uwielbiam barszcz ukraiński od początku diety go nie jadłam bo nie było okazji i dobrze bo pewnie na 1 talerzu by sie nie skończyło.
spacer po lasku hmmmm fajna sprawa pomysl ile kcl zgubonych :D tzrymam kciuki za lepsza pogode no i za dietke oczywiście :D
http://www.tapety4u.pl/albums/krajob.../normal_25.jpg
-
no i z wycieczki do lasu nici... Tata mnie poprosił, bym zostala w domu i zajęła się Babcia... echh...
przed chwilą zjadłam jogurt mały owocowy i kilka łyków oranżady :oops: ale to przez przypadek! brat miał postawiony kubek koło komputera i odruchowo siegnęłam. obok stoi mój kubek z zieloną herbatką.
nie chce mi sie w domu siedzieć, energia mnie roznosi... :cry:
-
witam ponownie :)
troche mi się poprawiło z nastrojem już. ale to chyba dlatego, że zjadłam przed chwilką na podwieczorek pół grejfruta. uwielbiam grefruty! bosko pachną....
a na obiadek była zupka - barszczyk ukraiński, mały talerz i bułeczka grahamka z twarożkiem i szynką.
przede mną jeszcze jakaś mała kolacja. chyba postawie na płatki z mlekiem i jabłko.
oprócz tego kupiłam sobie czekoladkę :oops: ale to napowietrzana AERO, która ma tylko 33 gramy. jest tam 6 kostek po 5,5 grama, wiec jedna taka kosteczka ma około 30 kalorii. jak zjem dziennie jedną kosteczkę do kawy rano to chyba tragedii nie będzie, co? a chyba lepiej tak, niż jakbym jadła raz w tygodniu większą ilość słodkiego. tym bardziej, że nie słodzę kawy, herbaty, nic... wyeliminowałam właściwie cukier z diety. ale przyznam, że i tak mam wyrzuty sumienia w związku z tą czekoladą...
no nic, idę zobaczyc co u Was :)
-
Pewnie, że od kosteczki ALE TYLKO KOSTECZKI :D nic się nie stanie więc nie rób sobie wyrzutów. Ja cukier dalej do kawy sypie, ze słodyczy zrezygnowałam ale tego sobie nie odmówię, a jak mi sie czase jakaś czekoladka nawinie to też kosteczke podeżrę. Ja ze słodyczami- czyt. czekoladą i cukierkami , nie miałam nigdy problemu, zjem to zjem nie zjem to tez dobrze. Ale od pół roku byłam prawdziwym ciasteczkowym potworem, żarłam sporo i to w nocy jak sie głodna budziłam- wiec je odstawiłam zupełnie
-
no to pora na podsumowanie dnia :)
śniadanko: bułka pełnoziarnista z twarożkiem ze świeżą bazylią, a na to sałatak i ogóreczek i kefir z owocami leśnymi, jakieś 200 gram
obiad: barszcz ukraiński, maly talerz i bułka grahamka z twarożkiem sycylijskim i szynką
podwieczorek: pół grapefruita. mniam, uwielbiam je :) i kosteczka czekolady napowietrzanej
kolacja: dopiero z godzinę temu, bo wróćiłąm dopiero do domu: jogurt malinowy z łyżką płatków owsianych.
w międzyczasie: ze 3 kubasy herbaty czerwonej, 2 zielonej, jedna mięta i kilka łyków oranżady.
ruchu niewiele. trochę polaziłam po sklepach, za mało. stanowczo za mało... ale z drugiej strony... usiłowalam w domu porobić brzuski, jakieś wymachy... po 10 brzuszkach mroczki przed oczami, jeden wielki huk w głowie i pikawa mi stawa. za wczesnie jeszcze... 3 tygodnie po operacji.... muszę jeszcze uważać.
no... nie jest źle. chociaż przyznam, że wolałabym ten jogurt na kolacje zjeść przed 20.00. no i jakby tej czekoladki nie było i oranżady... ale nie dajmy sie zwariować. troche można pogrzeszyć. poza tym dziś czeka mnie pisanie pracy w nocy, wiec myślę, ze moge sobie wybaczyć ;)
pozdrawiam :)
-
dzień dobry :)
ależ dzis słoneczko za oknem!! aż się chce żyć. i nawet odchudzać się chce! :)
ufff... położyłam sie spać o 6.00. a jadlam ostatni posiłek o 21.30 około. ale przyznam, że w ogóle nie czułam głodu. te płatki owsiane do jogurtu to całkiem niezły pomysł był :)
no nic.... obudziłam sie, kąpiel, śniadanko, przyszlam tu, poczytałam co u Was, troche popisałam... to najwyższa pora napisać co tam u mnie :)
jestem już po pierwszym śniadanku. a była to bułeczka pełnoziarnista z serkiem ze świeżą bazylią i sałatą i szklanka kefiru z owocami leśnymi.
teraz myślę, czy na drugie śniadanie nie wypic kawki z mlekiem i słodzikiem, bo jestem wręcz nieprzytomna. a zaraz idę sie zmagać z oknami w całym mieszkaniu i bajzlem hodowanym od świat Bożego narodzenia u mnie w pokoju.
a na deser do lasu :) wczoraj nie wyszło, ale dziś wyjdzie.
ale mam powera dziś, mimo niewyspania :)
milego dnia wszystkim :)
a tak w ogóle to posadzilam dzisiaj rzerzuche. wielkanoc sie zbliza wielkimi krokami! :)
-
No no po calej nocy na nogach Ty masz jeszcze sile. Ja juz na pewno dawno bym spala na Twoim miejscu ;)
Rzerzuche posadzilas... a do mnie wlasnie przyszla paczka z zestawem do kielkowania... ciekawa jestem, czy to w ogole jest warte zachodu ;) Na noc namocze nasiona i jutro posadze... zobaczymy :) Kielki sa niesamowicie zdrowe.. poza tym bardzo je lubie a w sklepach boje sie kupowac ;P
-
Wani, oczywiście, że warto! w zeszłym roku sadziłam kiełki, zawsze co własne to własne. pysznosci! chyba w tym roku też będę sadzic...
właśnie umyłam dwa okna. i popijam kawusię z mleckiem. i słodzikiem. miałam taką ochote zrobić kleksa z bitej śmietany i posypać kakaem, ale się powstrzymałam. uważam to za swój mały sukces :)
-
Maly sukces do malego sukcesu i robi sie duzy sukces. ;) hih
A nasionka juz posadzilam... do tego zestawu nie trzeba ich moczyc, bo jest tam taki system nawadniajacy. Mam nadzieje, ze mi wyjada i za 2-3 dni bede je palaszowac... Doczekac sie juz nie moge- tak dawno nie jadlam zadnych kielkow :roll:
Ja tez musze pare rzeczy zrobic w domku... i wezme przyklad z Ciebie, zrobie to teraz! :)
-
-
witanko :)
ojeeej, jak mi dobrze :) przed paroma minutami wróciłam ze spotkania z ukochanym. poszliśmy do lasu. spacerek był cudooowny. ja powinnam jednak w lesie mieszkać ;)
no dobrze, ale ja się wyspowiadam, co dziś zjadłam:
śniadanko: bułka wieloziarnista z twarożkiem i sałatą, kefir owocowy
drugie śniadanko: kawa z mleckiem i słodzikiem, a do tego przydzialowa kostka czekolady
zagrycha miedzy śniadaniem a obiadem: surówka z selera z brzoskwinią, ananaskiem, rodzynkami i jogurtem naturalnym. pyszności!
obiad: naleśnik z serem żółtym zasmażanym z pomidorem i sosem ziołowym. w knajpce.
kolacja: 2 mandarynki.
poza tym 2 herbaty zielone, dwie czerwone, jedna czarna z cytryną bez cukru, litr wody mineralnej.
no a poza tym troche dziś się poruszałam. raz, że umyłam 6 okien, posprzątałam całą kuchnie i około 10 km na spacerze (zgubilismy samochód ;P)
poza tym czuję się podjarana maksymalnie. powinnam być zmęczona, a wcale a wcale nie jestem. leci sobie mój ukochany Dzem a ja myśle co by tu zrobic. chyba się pouczę trochę.
a co do diety... ja nie chcę zapeszać, ale jak odstawiłam te wszytskie chipsy i orzeszki a postawiłam na zdrowe sałatki to jem dużo mniej, czuję sie non stop najedzona i nie mam za bardzo ochoty dojadać. jestem na etapie niewzruszenia totalnego na widok ciastka z kremem (wcześniej bym pochłonęła w 30 sekund) czy chipsów. ja po prostu nie mam na to ochoty!! jedynie co to ten kawałeczek czekolady codziennie. bardziej dla zasady niż z tego, że naprawdę muszę. a myślałam, że będzie cieżko mi sie przestawic... pierwsze dwa dni byl problem, teraz już nie... chociaż jutro to będzie dopiero tydzien diety. no mam nadzieję, że tak mi zostanie :)
ale mam wrażenie, że jem troszeczkę za mało. no może nie dziś, bo ten naleśnik w knajpce, ale w ogóle. no ale nic, na razie nie będzie jak jest. planuję skonsultować się z dietetykiem.
pozdrawiam Misiaki, mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku, a zresztą... zaraz sama to sprawdzę ;)
-
andzia- wpadłam na chwilkę, jutro poczytam dokładniej ale widzę, ze ładnie Ci idzie dietka :D gdzies mi migneła rzerzucha- u mnie już wyrasta he he :D miłej sobtki życzę :D uhhh ale pracowita z Cibie dziewczyna, pozazdrościć :D
-
Andzia jak Ty to wytrzymujesz że jesz na kolację tylko 2 mandarynki :shock: , nie chce Ci się jesć wieczorkiem?
-
Ninti - a wiesz, ze nie chce mi się za bardzo jeść później? ale wiesz, wczoraj obiad byl o 17.30, potem spacer a kolacja byla około 21.30, wiec dość późno, dlatego taka skromna. ale siedziałam wczoraj do 3.00, więc w sumie powinnam zgłodnieć. ale jakoś nie. i bardzo dobrze :)
Minewra - z kolei moja rzerzucha jakoś nie bardzo chce rosnąć. a bazylia więdnie, będę musiała do jakiegoś większego obiadu to zużyć.
przed chwilką zjadłam śniadanie. sałatka z ogórka i sałaty z bazylią i jogurtem a do tego kubek płatków z mlekiem 0 %. płatki były jakieś słodkie.
później poczytam co tam u Was, tymczasem zmykam sprzątac swój pokój. trzeba go odgruzować trochę, bo ostatnie porządki były po sesji ;) i doglądać mięsko, bo wkrótce goście i musiałam zrobic jakąśtam pieczeń. nie lubię mięsa za bardzo, ale chyba będę musiałą zjeść. no nic, od jednego kawałka nie umrę.
miłej soboty wszystkim :)
-
Ja tez cos takiego zauwazylam jak Ty. Na poczatku non stop tylko bym myslala o jedzeniu, a teraz kiedy tak zdrowo sie odzywiam jakos nie mam takich napadow. Jem co 3 godziny, przyzwyczailam sie do tego i jest super. Najbardziej sie boje wakacji... co roku jezdze do Chorwacji na camping, a tam raczej nie bede jadla jak w domu. Do tego czasu mam zamiar wazyc 58 kg i najwyzej jak troche przytyje to zaraz schudne jak wroce ;) Rok temu wyjezdzajac do Chorwacji wazylam 70 kg a jak wrocilam to wazylam juz 73 kg :shock: Ehhh.. tam tylko kluseczki, pizza, batoniki, lody i inne pysznosci ;) Mam nadzieje, ze jakos sobie z tym poradze.
-
Witaj:)
Przepraszam ze tak tylko ekspresowo dzis wpadam do Ciebie ale jestem strasznie zmeczona po nocnej wczorajszej zmianie i zaraz i tak ide do pracy :evil:
Kochana, dziekuje za wszystkie ciepłe słowa na moim wateczku, to bardzo pomaga i motywuje do dalszej walki , mimo ze nieduzo mi juz zostało to nadal bywaja chwile ze jestem głodna :wink:
A motywacji do cwiczen mysle ze mozesz miec bardzo duzo :) Zobacz na przerozne fotki dziewczyn niekoniecznie wychudzonych, ale z ładnie zarysowanymi miesniami. Chyba nie musze nic wiecej dodawac :wink:
Pozdrawiam serdecznie i bede zagladac do CIebie, buziole :wink:
-
wani do Chorwacji jeździsz?? orety, jak ja bym chciala... podczas, gdy szykują mi się trzecie z kolei wakacje bez żadnego wyjazdu, zawalone innymi, ważniejszymi sprawami :(
Gotka masz rację. pięknie wyglądają te dziewczyny, które nie są szczudlami a mają ładnie ukształtowane ciałko. zastanawiam sie ile kosztuje aerobic czy karnet na siłownię... orientujecie sie może?
mam podły nastrój przyznam szczerze. siedze tutaj zaryczana totalnie i nic mi się nie chce... dopiero jem obiad i chce mi sie nim zwracac od razu... a wszystko to dlatego, że Ojciec mi przed kilkunastoma minutami zrobił awanture. darł sie na mnie dobre pół godziny.... bez istotnego powodu moim zdaniem... podle sie czuje! :(
gości dziś mieliśmy. udało mi sie nie jesć tego miesa, które dla nich upiekłam. całe szczeście...
moja dzisiejsza dieta:
sniadanie: salatka z ogórka, sałaty i bazylii z jogurtem naturalnym, płatki słodkie z mlekiem
II śniadanie: kawa z mlekiem 0% i słodzikiem
zagrycha: seler z owockami i jogurtem
teraz obiad: barszcz ukraiński.
a ruch... to jedynie na zakupach byłam i wysprzątałam gruntownie swój pokój.
no nic... idę poczytwać co u Was, może lepiej jak u mnie....
-
To beda trzecie wakacje pod rzad w Chorwacji. Uwielbiam te wyjazdy i jestem pewna, ze teraz tez bedzie super jak nie jeszcze lepiej. Opale sie tak jak zawsze... poplywam w morzu... bede sie wylegiwac na lezaku przed namiotem i czytac ksiazke. Mmm wyjezdzam 10 lipca... wszyscy urlopy juz zaklepali wiec odwrotu nie bedzie :)
Jesli chodzi o kluby fitness. Ich ceny sa bardzooo rozne. Karnety open, czyli taki ze mozesz chodzic ile i kiedy chcesz (silownia + fitness) kosztuja srednio 200-300 zl :x Mi udalo sie znalezc fantastyczny klub, do ktorego chodze juz 5 miesiecy a karnet open (silownia + fitness) kosztuje 149 zl. Miejsce jest naprawde bardzo przyjazane i czuje sie tam jak w domu. Wczesniej chodzilam do innych klubow i szczerze powiem, ze dopiero w tym naprawde dobrze sie czuje. Cena 149 zl to niby cena promocyjna, bo normalnie taki karnet kosztuje 230 zl, ale ta promocja jest juz od roku wiec watpie, zeby zaraz ja zlikwidowali ;) Pewnie karnety im nie szly i musieli zmiejszyc cene. Teraz kiedy przyszla wiosna we wszystkich klubach zrobilo sie strasznie ciasno, ale jakos sobie radze. Znalazlam w karnecie zajecia, na ktorych jest troche mniej osob i sobie na nie chodze.
Jesli jestes z Warszawy to oto i adres stronki tego klubu: http://www.saturn-fitness.pl/
A afera z ojcem sie nie przejmuj. Ja tez jak sie z moim czasem pokluce to prawie, ze na noze... Wazne zeby zachowac dystans. Glowka do gory :)
-
heh.... już mi lepiej troche. przegryzłam później jeszcze jogurt z łyżka płatków owsianych, jabłko i jednego bezcukrowego cukierka. i mam straszną ochote na grzaną kiełbaskę śląską. mam w lodówce takie cienkie. ale nie, jeśli juz to jutro na śniadanie zjem.
Tata mnie przeprosił za tę awanture. ale i tak mi potwornie smutno teraz. ale już i tak lepiej.
o, ja wiem! idę po grejfruta!! połowę jeszcze mam. a to przecież mój niezawodny sposób na smutki i smuteczki :)
oglądacie Pretty Woman? ;) ja tak jednym okiem patrzyłam :) ale zrezygnowałam, bo widok Julii Roberts mnie stresuje troszkę. włączyłam sobie Martynę Jakubowicz. pięknie śpiewa... uwielbiam Ją!
WEJDŹ PROSZĘ WEJDŹ
Wejdź proszę, wejdź
wejdź i cicho zamknij drzwi
wejdź jeśli chcesz
wejdź nim zamknę swoje drzwi
Największy ogień jaki w sercu masz
rozpalę dla nas jeśli znak mi dasz
największy ogień jaki w sercu masz
rozpalę dla nas jeśli znak mi dasz
Wejdź wreszcie wejdź
przecież nie ma dokąd iść
zamknij te drzwi
zostań gościem moim dziś
nim noc się zmieni w dzień
daj mi uśmiech daj mi łzy
Jak długo jeszcze chcesz marzeniem żyć
zerwij każdy kwiat i daj go mnie
jak długo jeszcze czekać na mnie chcesz
jestem przy tobie, więc bierz co chcesz
Wejdź proszę, wejdź
wejdź i zamknij tamte drzwi
dokąd chcesz biec
patrz jak pięknie księżyc lśni
Chcę być przy tobie w jasnym blasku dnia
chcę widzieć twoją twarz w moich snach
chcę być przy tobie w jasnym blasku dnia
chcę widzieć twoją twarz w moich snach
Największy ogień jaki w sercu masz
rozpalę dla nas jeśli znak mi dasz
największy ogień jaki w sercu masz
rozpalę dla nas jeśli znak mi dasz
najlepsza polska wokalistka...
-
poczytałam sobie własnie temacik o odchudzaniu na tym forum i troszke załamka przyznam szczerze. podejrzewalam, ze coś robię źle, że niemądrze się odchudzam, ale bardziej to było przeczucie a nie wiedza. przede wszystkim dlatego tak mi się wydawało, że wychodziło mi strasznie mało kalorii w diecie, a to niedobrze.
wiec... póki co, kiedy jeszcze jestem na początku tej drogi, nie grozi mi efekt jojo za bardzo.... to od jutra postaram się skomponować inna, mądrzejszą dietę, opartą na wiedzy teoretycznej z tego tematu:
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopi...r=asc&start=15
jak na razie tylko go przejrzałam, ale jutro zamierzam sie w niego dokładnie zagłębic i od poniedziałku zacząć nieco inaczej.
dobranoc :)
-
hejka :)
no i podłamana wczoraj tym tematem i tym, że bardzo głupio sie odchudzam zeżarłam wczoraj na noc 2 cienkie kiełbaski śląskie i 2 kostki czekolady:/ mam kaca moralnego, bo na pewno to nie należało do mądrego odchudzania :/
ale dzis zaczynam zdrowo. znaczy teraz popijam ciepłą wodę z cytrynką, zaraz wciągnę jakieś śniadanko. myślę, ze będzie to jogurt z płatkami owsianymi i jakieś warzywko.
potem na obiadek na pewno kasza gryczana, jakiś kawalek mięsa smażonego:/ i sałatka warzywna, którą zaraz idę przyrządzić.
a reszte menu skomponuję później.
no, i założenie nr 1. dieta 1200 kalorii i ruch umiarkowany. mniej kalorii nie wchodzi w grę, nie chcę stracić mięśni, tylko tkankę tłuszczową. wole schudnać wolniej, a zdrowiej i na stałe.
tylko, kurcze, jak ja przy 600-800 bywam najedzona to jakim cudem mam zacząć zjadać dwukrotnie wiecej? niby 1200 to nie problem, ale ma to byc 1200 pozbawione czekolady w ilości hurtowej czy chipsów. no nic, wczytam dokładnie sie w temacik, pewnie jakieś mądre rady tam znajdę.
a po południu naciągnę mamę na zakupy i zrobie sobie sama musli, o! :)
milej niedzieli Misiaki :)
-
bo na poczatku dietki latwo jest wytrwac zazwyczaj nawet jeśl sie je malutko, ale po jakims czasie dietka jakby moze sie znudzic no i wtedy tęsknisz za tymi rzeczami ktorych jeść nie mozesz
znaczy ja tak teoretycznie mowie, u mnie mialo to mniej więcej taki przebieg ale nie znaczy ze u Ciebie bedzie tak samo :)
miłego dnia :)
-
Nie wiedzialam, ze tak malutko zjadasz... i na dodatek, ze Ci to wystarcza. Ja nigdy nie zjadam mniej jak 1200 kcal, ale tak naprawde to nie wiem, bo kalorii przeciez nie licze ;) Raz jest mniej raz wiecej, ale jakos waga spada wiec jest dobrze. Jutro dzien wazenia, ciekawe co bedzie.. ;P
Dobrze, ze zdecydowalas sie na wieksze dawki kaloryczne. Efekt moze pojawi sie wolniej, albo za to jojo nie bedzie takie pewne. Trzymam kciuki za nowe odzywianie :*
-
bry wieczór :)
no.... dziś troszke zgrzeszyłam. ale dzisiaj niedziela... poza tym byłam dzis u mojej cioci i moja mała, 9letnia kuzyneczka jak usłyszala, że nie zjem pierwszego ciasta jakie w życiu upiekła, to się mało nie rozpłakała. no musiałam. ale przyznam sie, ze nie trzeba było długo mnie namawiać... i było pyszne :) poza tym to sernik, wiec tak naprawde poza kaloriami ma też wartości odżywcze.
no wiec, mała spowiedź:
śniadanie: jogurcik owocowy z płatkami owsianymi
obiad: pół kotleta wieprzowego, kasza gryczana z odrobiną sosu, seler z jogurtem, mizeria.
podwieczorek: sernik
zagryzka: połowa grapefruita
kolacja: 400 gram kefiru ze szczypiorkiem, ogóreczek kiszony
nie wiem ile to wychodzi w kaloriach, ale myślę, ze jest to mądrzejsze niż wczesniejsze dni. raz, że pojawiło się jakieś mięso, dwa, porcje nie są głodowe. tylko, kurczę, panuje jakieś dziwne przekonanie, ze jak człowiek sie odchudza to głodny chodzi. teraz jestem naprawde najedzona i od razu mam dziwne przeczucie, ze na takiej diecie to ja nie schudnę. podczas, gdy wcześniej wypijałam np. czekoladę goracą na pełnym mleku, tak ze 2 kubki dziennie, jadlam chipsy, orzeszki, czekoladę, nie skończyłoby sie na jednym kawaleczku ciasta.... pieczywo też jest bardziej wartosciowe i jest go mniej... więc mysle, że teraz dietę chyba mam lepszą... sama nie wiem. na razie spróbuje działać mniej więcej tak, jak było to dzisiejszego dnia, zakładajac oczywiście, że nie będę codziennie wsuwać sernika. chyba będzie to mądrzejsze.
jedna rzecz. będę naprawde ogromnie wdzięczna za wszelkie sugestie dotyczące mojej diety. ja naprawdę jestem bardzo początkująca w tej dziedzinie i działam na czuja, po omacku i wiem, ze moge się mylić.
popelniłam dzisiaj własne musli. Wini, co dodajesz do musli? ja zmieszałam płatki owsiane, otręby pszenne, słonecznika, pestki dynii, siemienię lniane i odrobinę rodzynek dla smaku.
a co do ruchu to dziś spacer około 10 kilometrów.
-
No odmowic nie moglas takiego sernika upieczonego przez malutka kuzyneczke ;P Ja nawet jak piecze moja ciocia 40-letnia to i tak nie odmawiam ;) A jesli chodzi o Twoj jadlospis to nic sie nie obawiaj. Bedziesz chudla... ja jem wiecej. Przykladowo zjadlabym calego kotleta i na kolacje na pewno dodatkowo kawalek chleba albo dwa. Jest ok :)
Sklad mojego musli to:
- 2 lyzki platkow owsianych
- lyzeczka pestek dni i lyzeczka pestek slonecznika
- 4 polowki orzecha wloskiego, 2 migdaly
- 2 morele suszone lub 2 sliwki suszone
- plaska lyzka rodzynek
- 250 ml mleka
Bardzo lubie takie sniadanko :)
-
Wani, podoba mi się to Twoje musli :) ale moje też jest fajne. po zmieszaniu wszystkich składników wyszło mi, że mam 3litrowy słoik płatków. chyba do jesieni będę to jeść ;)
zła jestem. jak diabli. moja szanowna rodzicielka obiecała mi dzisiaj, że zrobi mi obiad, bo ja musialam wyjść rano i bylo wiadomo, że wrócę dopiero o 15.00, czyli akurat na obiad. mama spytala co chcę. poprosiłam o brązowy ryż, gotowane udko z kurczaka i surówkę. co zastałam w domu? biały podsmażany ryż plany tłuszczem, 2 kotlety z drobiu i podsmażaną kapustę. fantastyczne wrecz wsparcie w diecie, nieprawdaż? wiedzialam, że tak będzie. do szału mnie to doprowadza, naprawdę. no cóż....
śniadanie: jogurt malinowy zmieszany z naturalnym, a do tego 2 łyżki musli własnej produkcji. raany, jak mnie to zmuliło... tylko isć spać po tym
drugie sniadanie: kawa ze słodzikiem i kroplą mleka
obiad: biały ryż produkcji mojej szanownej rodzicielki, przepłukany trochę, jeden mały kotlecik i surówka zrobiona naprędce przeze mnie. to był ostatni raz kiedy zdałam sie na mamę w kwestii obiadu.
bedzie najprawdopodobniej:
podwieczorek: pół grapefruita, to może mi złość minie
kolacja: pasta jajeczna: jedno jajeczko ugotowane na twardo, podziubane widelcem, z jogurtem naturalnym i szczypiorkiem. może do tego jakieś warzywko, pomyślimy.
wyspowiadam się później co było dalej. tymczasem zmykam na spacer.
-
Skad ja to znam ;) Mnie rodzice tez sie czasem pytaja na co mam ochote... mowie wtedy np. mielone, a oni robia rybe. U mnie prawie zawsze w weekend jest ryba na stole! Jak mam ochote to zjem, ale czesciej krece nosem niz sie ciesze. Ehh takie juz nasze zycie... jak sobie same nie zrobimy to nie bedziemy mialy ;) Ale jadlospis dzis mialas jak najbardziej ok. Tym kotletem i ryzem sie nie przejmuj... dieta potrafi wybaczac ;P Ja co drugi dzien jem wielkiego smazonego kotleta i jakos jestem na diecie ;) hihih'
No i ten spacerek... tez dobrze zrobi :P
buzia
-
he he rzeczywiscie wsparcie niezłe, ja z reguły sama sobię jedzonko robię, nawet jak późno wracam to coś szybkiego i lekkiego jak nie ma jakiejś zupki w domku. Ale super sobie poradziłaś więc nie jest źle, nie martw się- a jak nie chciałaś ryżu mogłaś zjeść większy kotlet i więcej surówki i tez byłoby ok. Pozdrawiam cieplutko
-
hej hej
zla jestem na siebie jak diabli. tak zła, ze sama najchętniej samą siebie przez kolano bym przełożyła, gatki ściągnęła i zlała na kwaśne jabłko!!
ja nie wiem czy to może to, że wczoraj i dziś nie działało forum tutaj i nie czułam sie związana emocjonalnie z dietą, ale po południu pożarłam paczkę chipsów 75 gram :oops: :oops: :oops: to jest około 400 kalorii gratis we wczorajszym menu. niby pies drapał, nie tak dużo, tym bardziej, że potem zrezygnowałam z tego tytulu z kolacji, ale to mi tylko rozbudziło apetyt. i od wczoraj chodzę z kąta w kąt i mi sie marzy jakiś kebab, chipsy czy cośtam jeszcze innego. za grosz nie mam silnej woli... za grosz!
menu z wczoraj:
śniadanie: bułka ziarnista z twarożkiem i szynką
śniadanie II: kawa ze słodzikiem i mlekiem
obiad: brązowy ryż z groszkiem i fasolką
później: chipsy :!: :!: :!: i hektolitry zielonej herbaty.
wczoraj, dzis i jutro jestem u brata, więc dieta może trochę ucierpieć. w sensie nie ma szans na ciemne pieczywo, na obiad może być makaron... ale postaram się jeść dietetycznie. dziś na razie:
śniadanko: kromka zwykłęgo iałego chleba z twarożkiem, kawa z mlekiem PELNYM :!: i CUKREM :!:
śniadanie II(u siebie): bułka pełnoziarnista z twarożkiem i szynką
będzie:
obiad(w domu):ryż brązowy z warzywami
kolacja(w domu):kefir i jakieś warzywko wymyślę. i w międzyczasie pół grapefruita
póxniej jadę znów do brata, mam nadzieję, ze na nic mnie tam nie namówią.
planowany ruch: duuużo biegania za szczeniakiem rasy kundel z ADHD.
kochane, odezwę się jutro wieczorkiem lub pojutrze, zobaczymy. wtedy też zajrze popatrzec co u Was. tymczasem idę robić ten ryż.
-
Ja rowniez mam 165 cm i takze chce dojsc do wagi 58 kilo, niestety dla mnie moja droga zaczyna sie od 75 kilo (no, teraz juz mniej, jak z reszta widac na pasecku ponizej!) To jest moja pierwsza prawdziwa dieta. Zainspirowala mnie do niej chec zmian na lepsze i ... muzyka! Tak muzyka mnie zmotywowala :) Jestem nowa w tym serwisie, mam nadzieje ze tez zdobede grono wspierajacych mnie ludkow, ktorym ja oczywiscie bede odplacac swoim wsparciem!
Nie martw sie tak bardzo cukrem i chipsami, jesli tylko bedziesz sie ruszac to spalisz. Mysle ze "za kare" mozesz zrobic 10 brzuszkow ;) Zawsze cos i wzmocni ci troche miesnie brzusia! A u brata jedz np polowe porcji :)
:)
Powodzenia.
-
Muku, dzięki za odwiedzinki. niestety mój stan zdrowia póki co nie pozwala mi na robienie brzuszków, czego bardzo żałuję.
zezarłam pół tabliczki czekolady mlecznej. jadę do braa póki nie trafił mnie szlag i póki nie zezarłam drugiej połowy tej czekolady.
najgorzej złościc sie na siebie...