Ech, co za tępe stworzenia z tych złodziei :/
Wersja do druku
Ech, co za tępe stworzenia z tych złodziei :/
mi dwa tygodnie temu telefon ukradli :? też się wkurzyłam. miałam nową motorollę :?
jakiś koleś wyrwał mi z ręki, kiedy smsa pisałam :? dupek jeden
a te 4 rowery wtedy... każdy kosztował ponad tysiaka :( :( :(
a mojego taty to w ogóle był taki odjechany :evil:
:/Cytat:
Zamieszczone przez agassi
Ja rok temu na Wielkanoc dostałam nowiutkę Nokię 6610i, od dłuższego czasu już wzdychałam do tego telefonu i max się cieszyłam że go dostałam. I co? Przychodzę po świętach do szkoły, pierwsza lekcja i telefonu nie ma :twisted: Zrobił to taki dupek z mojej klasy, świat schodzi na psy normalnie :twisted:
A ja się dzisiaj jednak nie zważyłam (wybaczcie mi dziewczyny za to komplikowanie). Po prostu nie czuję się dzisiaj najlepiej, wszystko mi siedzi jeszcze w jelitach, brzuch mam jak balon i mam wrażenie, że ważę ze 100 kg, więc po prostu postanowiłam przeczekać i się nie dołować :) Rozważam teraz termin ważenia na niedzielę (bo tak najpierw ustaliłyśmy) albo na czwartek (bo w czwartek zaczęłam dietkę, więc kontrolowałabym swoją wagę po każdym skończonym tygodniu, a poza tym w czwartki się też mierzę :) ).
Miłego dietkowego dzionka :*
Agulon jak się w czwartki mierzysz to waż się też w czwartki :) A z resztą to rób jak chcesz, bo ja to już mam przez Ciebie koko dżambo w głowie :wink:
W związku z Ktosiulowym miastem to my się kiedyś poprostu musimy spotkać :lol: Na kawe i ciastko :!: 8)
Illusion no wciąż jestem pod wrażeniem Twojej wagi - super sprawa ja też juz tyle chce, a najlpiej to z 46 :lol: szkoda ze nie można w ciągu tygodnia zdrowo i bez efektu jojo stracić 6 kg, to by było piknie :twisted:
Sil szkoda rowerka, dupki jedne, jak bym takich dorwała to.. nie ręcze za siebie, grr..
Agassi ja tez pałam ogromną, niczym nie zmąconą miłością do wszystkiego co słodkie... co z reszta widać bo ciągle coś słodkiego mi wpada niepotrzebnie w ręce.
Wczorajszy dzień klapa totalna, ale wczoraj jest już dawno za nami. Czuje sie tak potwornie gruba łeee...
Dzisiaj byłam na badaniu krwi i wszystko było w porządku do momentu jak wyszłam z gabinetu. Światłość przed oczami.... cyrk odprawiłam równy :) Co chciałam już wstać i iść to musiała usiąść spowrotem, myślałam ze wcale nie wróce do domu. Czułam normalnie jak mi krew z głowy odpływa i robie się co raz bledsza i bledsza... (jak kto woli zieleńsza :wink: ) W końcu zdecydowałam się, że wychodze, byłam z dwoma koleżankami, zaszłam 5 metrów i odlot, jakieś omamy, dziewczyn to wcale nie wiedziałam... nie dość ze deszcz pada to ja siadam na jakims mokrym murku i "ide w strone światła " :lol: dzięki bogu jakoś przeszło, jeszcze we mni wciśnięto 2 kostki czekolady i już normalnie wróciłam :) to się nazywa słaba płeć...
Miłego dnia kochane!
:shock: Nie wierzę, że to napisałaś :PCytat:
Zamieszczone przez ktosiula
No to postanowione: ważenie co czwartek :) A za koko dżambo przepraszam, ja po prostu sama się nie umiem zdecydować co jest dla mnie lepsze.. :oops:
A co do pobierania krwi to u mnie się to zawsze podobnie odbywa :D Ale dla 2 legalnych kostek czekolady to mogę nawet teraz lecieć i sobie pobrać :lol:
nie wytrzymam :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: co za baba :lol: :lol: :lol: :lol:Cytat:
Zamieszczone przez Agulon
Hmm, próbuję sobie wyobrazić akcję odlot ;) Ale chyba nie potrafię. Ze mnie to już 450ml kilka razy zabierali (czasami oddaję krew) więc twarda babeczka jestem ;) Ale w sumie to chyba warto było dla tej czekoladki ;)
Przy oddawaniu krwi dostaje się 8tabliczek czekolady ;) A trzeba zjeść nawet troszkę więcej niż dwie kosteczki, żeby krew się szybciej produkowała. Tylko dlaczego ja nigdy z tej okazji nie korzystalam ;)
Buziaki!
Jeni tez zawsze chciałam oddwać krew i miałam to zrobić niedługo, ale dochodze do wniosku, że chyba nie dam rady :wink: jak widać
Co u was? Bo u mnie to słaaaabizna, podupadłam i sie musze zebrac, ale coś mi sie nie chce :? Jutro jeszcze imprezka mnie czeka i mam nadzieje, ze po niej na jakis detox się zmusze :) No bez przesady, ale przynajmniej zaczne jeść jak trzeba :roll: Zakupiłam sobie dziś biale winko i jutro będe sie delektowac (zgodnie z nową ustawa jutro alkoholu nie sprzedaja bo jest dzien dziecka wiec postanowilam się zabezpieczyc) :twisted:
W każdym bądz razie miły dziś dzień, tylko pogoda jakaś nie taka. Ciągle zimno mi , brrr :?
Czekam na wiadomości od moich kochanych dietowiczek :lol: ciao bambino
no pogoda nie za ciekawa:/ zimnooo strasznie ale na szczescie z dietka troche lepiej:D i mam andzieje ze u ciebie tez:D
Przepraszam, Ktosiulka, że u CIebie się rozpłaczę, ale ta mi źle :(
Nie wiem, co się ze mną dzieje. 3 miesiące diety, 13 kg w dół, brak chandry i doła i teraz nagle... Jakies załamanie. nie wiem, skąd się wzięło. Tak, jakby organizm nagle chciał nadrobić wszystkie straty. cały czas krzyczy: jeść! JEŚĆ! JeŚć! I ja jestem grzeczna od rana. Jem do 13-14 najwyżej 400-450 kcal - czyli tak, jak powinnam. I nagle... jem obiad. Jestem głodna. jem kromkę suchego chrupkiego. Rurkę z kremem. Ptasie mleczko. Kawałek sera. Kiełbasę. I normalnie coraz głodniejsza chodzę... Dziś już mam 1200 kcal, nic nie będę więcej jeść, ale nie wiem, czy wytrzymam. Nie chcę wszystkiego, co osiągnęłam stracić w ciągu kilku dni. Na szczęście nadal ćwiczę, ale... Nie podoba mi się to. Czy to w ogóle przejdzie? Bo tak mnie zsie w żołądku, że po prostu szok! Do tej pory zdarzało mi się zjadać 700 kcal i umierałam z przeżarcia niemalże. A teraz...
A w ogóle to się boję tego wychodzenia z diety, bo niby się trzymam, mam co najwyżej te 1200 kcal, ale waga drga niebezpiecznie w stronę 68 kg z powrotem... Nie wiem co robić. Powoli mam dość :( Przepraszam, że tak smucę :(