Zamieszczone przez sekretareczka
a co do dzieci... nie rozczulają mnie zupełnie... jeszcze na fotce to troszkę tak ale w realu :? nie potrafię do nich tiutać... chyba mi sie całkowicie wyczerpał instynkt macierzyński :?
Swoje dzieci to swoje dzieci...to co innego :? ale nigdy nie potrafiłam rozmawiać ze znajomymi godzinami o kaszkach, kupkach, słowach itp. Było to dla mnie nużące i nie konstruktywne (? _ chyba dobre słowo) i bałam się, że może to też męczyć i nudzić mojego rozmówcę.
sorki, no ale tak jakoś jestem skonstruowana :lol: :lol: :lol: