-
Sledzę wasze zmagania i dobrze was rozumiem, bo sama chciałabym schudnąć jakieś 30-40 kg. Wiem ,że to dużo i szybko się tego nie pozbędę. Muszę przyznać, że trochę mnie przygnębiają zapiski, gdzie ktoś ważący 57 kg mówi o sobie grubas i tłuścioch.
Rozumiem oczywiście ,że dla kogoś nawet 5 zbędnych kg może stanowić dramat i wcale tego nie potępiam, ale dla mnie jest to problem tak jakby z innej bajki.
Kiedy ważyłam 64 kg byłam zadowolona z siebie, i nawet nie przychodziło mi do głowy, żeby się odchudzać.
Teraz jednak czuję się dramatycznie źle ze swoją wagą, zaczęłam się odchudzać 2 tyg temu, pierwsze sukcesy już za mną, ale to dopiero taki mały kawałeczek.
Widzę, że tu dzielnie walczycie z wagą ciężką, więc chciałabym dołączyć. Bo nasze problemy są bardzo podobne. A poza tym nawet mimo niewielkich efektów nie upadacie na duchu. Tego mi właśnie trzeba
szszszszszszszszs to szumi morze kilkaset m stąd
-
Hej puchatki
Aganna witamy w naszym gronie. Zaraz na wstępie aż mnie skręciło od tego szumu morza. Kocham morze a nie mam okazji bywać nad nim. Śni mi się często po nocach i bardzo ci zazdroszczę.
Mój bilansik na dziś:
:arrow: zjedzone 1093,47 kcal,
:arrow: wydatek 2454 kcal
:arrow: na minus 1360,53 kcal.
Dziś się lenię musze odpocząć po noocy. Wstałam jakaś taka rozbita jakbym całą noc ćwiczyła albo podnosiła ciężary. Może ta pogoda mnie jeszcze dobiła. No w każdym razie czuję się okropnie. Jutro gimnastyka więc sobie odbiję.
Cześć do jutra.
-
Witam wszystkich!
Część osób tutaj juz znam. :D
Reszcie chciałam się kulturalnie przedstawić.
Mam na imię Ewa.
Mam 23 lata i jakieś 30 kg nadwagi :?
Chciałabym się do was przyłączyć bo wiedzę że większość z nas ma dość dużą nadwagę.
Zalewa mnie krew (podobnie jak Agannę) gdy czytam o tych chudzinkach które ważąc 55 kg robią dramat że są grube jak nie wiadomo co :evil:
Mam nadzieję że mnie przyjmiecie :roll:
aha!
Dodam że od 31 października jestem na diecie 1000 kcal.
Mam 172 cm wzrostu i ważę 87 kg.
Na forum udzielam się już długo z większymi i mniejszymi sukcesami ale ostatnio miałam długi kryzys i kg wróciły do mnie. :(
Ale nie poddaję się i znowu zaczynam zmagania z nimi. :twisted:
-
wrocilam, wracam na diete, bo za bardzo popuscilam pasa u rodzicow :)
-
Cześć!!!
Wczoraj byłam cały dzien w lesie, nazbieralam prawie całe wiaderko grzybków i zrobiłam troszeczkę zapasów na zimę.
Posuszyłam, pomroziłam i mężusiowi smażonkę na kolację też zrobiłam :P ( ale mi się zrymowało) :mrgreen:
Dzisaj bolą mnie strasznie nogi, musiałabym częściej zafundować sobie taki spacer po lesie.
Nie liczyłam wczoraj kalorii ale nie zjadłam dużo i chyba zmieszczę się w 1000-cu kalorii.
Trzymam za was kciuki !!!
-
Cześć Beatko! Cześć dziewczyny! Jak tu ludno, aż miło poczytać i wszystkie takie chętne do gubienia sadełka. Jak się dobrze zorganizujemy to latem będzie kilka super lasek więcej :lol: A ja niestety znikam na miesiąc ale po powrocie sie odezwę i mam cichą nadzieję, że ubędzie już -z nas - wtedy troszeczkę :!: Jesteście super.
Beatko trzymaj się, a wszystkim serdeczne uściski
Lidka :wink:
-
Cześć i czołem.
Dziś trochę nagrzeszyłam. Oto bilans:
:arrow: zjedzone 1861,06 kcal,
:arrow: wydatek 3041,41 kcal (rowerek)
:arrow: na minus 1180,35 kcal.
Pokusiłam się dziś na kotleciki mielone i dlatego wyszło 1861 kcal. Ale odrobiłam na rowerku więc nawet w końcowym rozrachunku nie wyszło źle.
Dobra na dziś tyle. Do jutra panienki i kobietki. Cześć.
-
Babetko
grzech nie był znowu taki wielki i ciężko go odpokutowałać więc możesz pożegnać dzień z czystym sumieniem.
Wcale się nie dziwię, że skusiłaś się na kotleciki, bo ja muszę je chować przed moją rodziną, inaczej musiałabym robić 2 obiady jednego dnia.
Tak wogóle trzymasz się dzielnie ,gratuluję.
U mnie dziś pomiary potwierdziły wskazania wagi i też się zmniejszyły o czym melduję z radością.
-
Cześć.
Dziewczyny zrobiłam odkrycie (nie wiem czy jest to nowość ale dla mnie dosyć znaczące). 200 gram kapusty kiszonej i jestem pełna, że nawet jabłko nie chciało wejść.
Oto mój bilans:
:arrow: zjedzone 997,76 kcal,
:arrow: wydatek 3051,39 kcal,
:arrow: na minus 2053,63 kcal.
Waga narazie stoi lub troszeczkę idzie w dół, ale nie przejmuję się, ważne, że wytrzymuję na diecie. Aganna dzięki za dobre słowo. U mnie jest to samo, kiedyś chciałam przygotować na dwa dni kotlecików ale ledwo starczyło na obiad. Dobra wracam do zajęć. Dziś już mówię cześć.
Pa Pa
-
Witanko,
tak kapustka jest suppppper ; -)
Można ją na surowo tzn. samą kiszoną lub z dodatkami np. cebulką,marchewką i odrobiną oliwki albo z dodatkiem grzybka, cebulki i oliwki podduszoną na ciepło, wcinać.
A w tym wszystki najciekawsze to to, że faktycznie niewielka porcja zapycha, jest małokaloryczna, pyszna , ma witaminkę C (co na zimę jest akurat wskazane) i dobra na jelitka.
HIP, HIP HUUUURRRA , NIECH ŻYJE KAPUSTKA KISZONA !!!!!
Hmmmm, ale się mniamuśnie zrobiło.
Nadal 3mam kciuki za Twoje sukcesy, Babetko - pozdfoofka