-
Jak zrzucić 55 kg?
Witam wszystkich puchatków (podba mie się to określenie).
Mam 33 lata, 173 cm wzrostu i tylko !! 125 kg. Pracowałam na to 10 lat.
Jak wszystkie puchatki mam za soba kilkadziesiąt prób odchudzania, zmiany życiowych przyzwyczajeń itp. itd. Stosowałam diety: kopenhaską - brakowało mi cierpliwości, Cambridge - schudłam 10 kilo i długo na tym wytrwałam, pod okiem lekarzy w Katowicach u prof. Zachorskiej - schudłam 10 kilo, ale w ciągu poprzedniego roku wróciły.
Wczoraj zaczęłam od początku. Weszłam na forum i znalazłam ciekawą dietę proponowaną przez KajaMaja. Spodobało mi się to. Ważne na początku diety jest aby skurczyć żoładek więc zaczynam od tego.
jestem nastawiona pozytywnie i optymistycznie. Warto od tego zacząć.
Proszę o wsparcie.
Pozdrówki.
-
hej babetka
to ja kajamaja w przebraniu:)
Moim zdaniem tamta dietka to straszna lipa.Uswiadomily mi to kolezanki z forum i znajoma dietetyczka.Pierwsze 3 dni sa w porzadku(soczkowy,warzywa i owoce)ale potem ...
Taka dieta jest dobra dla kogos komu do idealu brakuje 4,5 kilogramow.Takie puchatki jak my moga sovbie nia tylko wyrzadzic krzywde.Proponuje ci dietke 800-1000kalorii oparta glownie na drobiu i warzywnych suroweczkach.
JA sama musze schudnac ok 15 kg zeby czuc sie swietnie we wlasnej skorze.
pozdrawiam i zycze powodzenia
kajamaja/karola w jednej osobie:)
-
Wiesz przy takim doświadczeniu w odchudzaniu mam tą świadomość, że dieta ta jest do częściowej korekty. Po tych pierwszych trzech dniach miałam zamiar częściowo zmodyfikować dalsze posiłki. A potem stopniowo przechodzić na 1000 kcal.
Jak do każdej nowinki trzeba podejść z pewną dozą nieśmiałości i realistycznie. Dzięki za podpowiedź.
-
Postanowiłam sobie, że zawsze wieczorem będę opisywać cały dzień. Jest to w końcu pamietnik. Więc zaczynam.
Dziś był drugi dzień mojego nowego życia. Zaczęłam ponownie odchudzanie.
Nie nazywam tego walką bo przecież sama ze sobą walczyć nie mogę.
Mój plan na najbliższy tdzień.
1. Muszę skurczyć żołądek więc jeszcze jeden - dwa dni na diecie ubogiej w kalorie.
2. Następnie przejdę na dietę 1000 kalorii.
3. Codziennie wieczorem odwiedzać będę forum i uzupełniać pamiętnik.
4. W poniedziałek włączę do pracy rowerek i brzuszki.
Taki mam plan. A co było dzisiaj.
Dzisiaj był dzień marchewkowo - jabłkowo - kalarepowy. Przeżyłam i było całkiem w porządku. Jak się wszystko gryzie i chrupie to nawet trudno zjeść całość przydzieloną na jeden posiłek. Narazie jeść mi się nie chce. Zobaczymy później.
Jak zawsze najtrudniejsze będą dni następne.
Na dzisiaj tyle. Pozdrowienia dla wszystkich puchatków. Trzymajcie się ciepło. Pa
-
Cześć Babetka!
Ja też mam dużo do zrzucenia...
Stosuję dietę ok. 1300 kcal. To dopiero mój ósmy dzień na diecie a już jestem lżejsza i czuję się o wiele lepiej.
Życzę dużo sukcesów, cierpliwości i wytrwałości.
-
Ewa_P dzięki za wsparcie.
Powiem szczerze, że nie spodziewałam się postu od kogoś tak puchatego jak ja.
Przeglądając forum spotkałam się raczej z osobami, które mają mało do zrzucenia.
Takie osoby jak ja z reguły wstydzą się pisać o swojej wadze.
-
Babeciu!! Chętnie i ja sie przyłączę do Ciebie!! Ważyłam o 5 kg więcej niż TY przy wzroście 160! Wyobrażasz to sobie??!! chudłam 30 kg - przytyłam 20, moje wahania wagowe sa porażające...Teraz waże 118, wciąż tylko zaczynam i zaczynam!! Będzie ciężko, ale wytwasz, w końcu to nasz życie i musmy o nie dbać!! Trzymam kiuki!!
-
Babetka uszka do góry, może akurat nie trafiłaś na posty duuużych puchatków.
Jest tu nas sporo, sporo jest też takich jak ja, do mety brakuje mi już w tej chwili "tylko" 20 kg, ale za mną dwa i pół roku naprawdę solidnej pracy.
Naprawdę możesz pozbyć się swoich kg, tylko musisz nastawić się na długą , wytrwałą walkę.
Nie możesz wymagać od siebie szybkiego ubytku wagi, nie może załamywać cię to , że waga nie spada tak szybko jakbyś chciała, że czasami tygodniami stoi w miejscu i nie chce ruszyć w dół.
Jeżeli chcesz będę odpowiadać na wszystkie twoje wątpliwości , czy problemy. Będę ci opowiadać jak było ze mną, co mi szło łatwiej a co gorzej, no wiesz poprostu jakie jest życie przy długoterminowej diecie.
Ja urzywam słowa walka, bo dla mnie była to walka ze swoimi przyzwyczajeniami głównie.
Babetko, Marzenko, Ewciu WARTO CIERPLIWIE IŚĆ DO WYZNACZONEGO CELU :lol:
ON JEST REALNY :!: :!: :!:
Trzymam za was mocno kciuki
szane
-
Dziewczyny dzięki za wiadomości. Zawsze byłam tego zdania, że w grupie raźniej i więcej można osiągnąć.
Szane dzięki i będę korzystała. Nie jestem zielona w sprawie odchudzania, właściwie zaczynania. Trudniej mi jest utrzymać to co osiagnęłam przez dwa cztery tygodnie, a naewt kilka dni. Mam jak to zawsze określam wiadomości w sprawie odchudzania na poziomie doktoranta ale gorzej z praktyką. Brak mi silnej woli. Ale wiem jedno, że zawsze motywowały mnie dobre rezultaty u innych osób więc będę korzystała i od Ciebie Szane i od Ciebie Marzenko.
Opowiem Wam jak minął mój trzeci dzień, jak to oklreśłam nowego życia.
Rano zważyłam się i hip hip hurra od początku diety 1,6 kg mniej. Fajnie ale bez przesady to narazie tylko woda.
Co zjadłam - miałam dzisiaj dzień jabłkowy. Trochę go zmodyfikowałam. Rano wypiłam sok jednego dnia i zjadłam jedno duże jabłko - razem jakieś 160 kcal. Drugie śniadanie to sok marchewkowy Witaminka i dwa jabłka (zaczynało mnie ssać więc dlatego dwa) - 255 kcal.
Na obiad nie wytrzymałam wzięłam płatki kukurydziane i mleko 0,5 % - 265 kcal. Wieczorem o 18 jabłko - 85 kcal. Razem około 765 kcal.
Od jutra wprowadzam dietę 1000 kcal bo ten sposób zywienia mnie wnerwił.
Przed chwilą zeszłam z rowera stacjonarnego. Jechałam przez godzinę. Coś tam mi ścierpło ale się opłacało. Już czuję jak uda mi smukleją :) .
Dobrze by było gdyby po jednej godzinie to było możliwe.
Czuję się świetnie mam dobre nastawienie i samopoczucie bo dodatkowo zdusiłam u siebie chęć na kanapke z masełkiem, szyneczką i czymś tam jeszcze. Nie poddałam się i jestem z siebie dumna. Oczywiście przez cały dzień wypiłam 1,5 litra cherbaty czerwonej, dwie kawy (tylko) i mineralkę, ale gazowaną bo niegazowanej nie lubię.
To tyle wrazam jutro. Trzymajcie się ciepło i pozdrówki dla wszystkich puchatków. Pa.!!!
-
Witam!
Niewiem co się stało ale wczorajszego mojego postu nie ma. Czyżby wyszorowano mój pamiętnik.
Dobra to co było wczoraj.
Ano było fajnie. Tak jak sobie zaplanowałam zjadłam tylko 1000 kcal. Rano dwa chrupki, pomidor i rzodkiewki. Potem zrobiłam sobie koktajl z truskawek, czereśni i maślanki. Na obiad gotowane mięsko z warzywami. Wieczorem jabłko i mleko.
Jakże ja byłam wczoraj z siebie zadowolona.
O dniu dzisiejszym lepiej nie będę pisać bo był kompletną klapą. Mam dół psychiczny, fizyczny ale za to górę kaloryczną.
Pozdrawiam i do jutra.
-
Niewiem co się dzieje z forum, ale przed chwilą wysłałam posta jako ktoś inny. Mam nadzieję, że teraz to nie zniknie.
-
Cześć i czołem.
Witam wszystkich.
Dzisiejszy dzień minął bez wyskoków. Przynajmniej z mojej strony bo forum szaleje.
Najpierw miałam problem z zalogowaniem się, potem pisałam i wszystko się straciło i takie tam.
Wracając do pamiętnika.
Zjadłam tylko 950 kcal.
Spaliłam 600 kcal (1 godzina rowerka). I teraz uwaga. Wczoraj przeglądałam forum i zauważyłam, że niektóre osoby podają spalanie w ilościach 2000 kcal. Wychodzi mi, że podawane są wszystkie czynności życiowe. Ja będę tylko podawała to co zrobiłam więcej niż normalnie.
W sumie jestem z siebie zadowolona. Gorzej było wczoraj. Niewiem co się stało ale w południe coś mnie napadło i nie mogłam się opanować. Najpierw była jedna kajzerka, potem druga, szybki kubeczek i takie tam. Do 17 nie przekroczyłam jeszcze 1000 kcal i obiecałam sobie, że więcej nie zjem. Trzymałam się do 19. A potem był sajgon. Szkoda mówić i pisać. Ale mówią, że tylko umarli nie popełniają błędów.
Mam nauczkę i pierwsze potknięcie za sobą. Myślę, że teraz będzie łatwiej.
Zastanawiam się czy nie wprowadzić jednego dnia głodówki w tygodniu, np. w niedzielę. Napiszcie co myślicie o tym.
Pozdrówki i gorące uściski.
-
uuuu glodowka w niedziele? nie wiem czy to dobry pomysl tak sie meczyc. Nie dosc, ze nic nie mozna zjesc, to jeszcze patrzec jak inni sobie dogadzaja w tym wlasnie jednym dniu w tygodniu (wiadomo, niedzielne ciasto, niedzielny obiadek itp.)
Ja stawiam na dzien np. jablkowy w poniedzialek albo piatek :P
-
WITAJ BABETKA :D
Cieszę się , że już masz pierwsze sukcesy, choć wiesz że to głównie woda, ale i tak cieszy :lol:
Zastanawiasz się nad dniem głodówki, czy ja wiem :( są tacy, którzy twierdzą, że to zdrowo, inni krzyczą, że wprost przeciwnie.
Ja parę razy próbowałam ale nigdy nie udało mi się wytrzymać całego dnia na płynach.
Jeśli chodzi o te duże wartości spalanych kalorii w niektórych postach, to jakbyś zajrzała do działu "Dieta oparta o wartości kaloryczne" tam jest post, zresztą mój :oops: , "Jak obliczać spalanie dobowe", dla mnie ta metoda okazała się bardzo dobra, nie miewam moralnego kaca jak sobie wtrząchnę coś "zakazanego" :twisted:
Z tym pojadaniem po 19 tej, to jest problem, ale trzeba robić co tylko można, żeby możliwie rzadko się temu poddać.
O sobie dziś nie piszę, bo od kilku dni jestem unieruchomiona .Mam poważne problemy z kręgosłupem, ale dietkę trzymam więc mimo braku ruchu nie powinno mnie przybyć :evil:
Pozdrawiam cieplutko, pa pa
szane
-
Witam, cześć i czołem.
Szane dzięki. Weszłam poczytałam i oczywiście obliczyłam. Wiesz wyszło mi, że moje dobowe spalanie wynosi:
1) 19,2 * 124,2 = 2384,64
2) praca lekko śmieszna czyli 500
3) dzisiaj ciężka harówka przy sprzątaniu piwnicy (dwie godziny) 5 * 124,2 = [b]622
Razem to wychodzi 3506
Trzy dni i kilo mniej. Dlatego armatkom takim jak ja na początku tak kilogramy szybko spadają. Potem to jest walka.
Więc tyle dziś spaliłam.
A co zjadłam ?
Zjadłam za 1060 kcal. A w tym był nawet deser na mleku. Tzn. taki krem do ukręcenia, który robi się na mleku. Mówiąc szczerze objadłam się dziś i mimo, że skończyłam jeść o 16.30 to nie jestem głodna. Oczywiście cały dzień piję czerwoną herbatkę. Zawsze parzę sobie jej w 1,5 litrowym dzbanku i piję.
Dlaczego nie podaję wagi - bo będę ważyć się zawsze w poniedziałek rano i będę wagę podawać raz na tydzień. Gdy ważyłam się codziennie to wychodziły mi bzdury.
Co do gołodówki to dlatego myślałam o niedzieli bo od poniedziałku do piątku chodzę do pracy a w sobotę tyle do zrobienia, że pewnie bym padła. Marcysssiu nie piekę ciasta. Chyba że jest specjalna okazja (urodziny czy święta). Rodzina trochę cierpi ale wypełniam im to czym innym.
Głodówką właściwie nazywam dzień płynny czyli soki warzywne i herbatkę, no w przypadku silnego ssania i mroczków jeden chlebek chrupki. Takie mam założenia teoretyczne. W poniedziałek napiszę wam jak było z praktyką.
Dobra drogie puchatki trzymajcie się ciepło. :lol: :lol:
-
Witam i o zdrowie pytam.
Piszę dziś bo wczoraj miałam problem z internetem.
Zjadłam za 1200 kcal.
Spaliłam standardowao według obliczeń lekarza (znalazłam wyliczenia z Katowic) 2400 kcal.
Nie jeaździłam na rowerze bo jak to w sobotę dużo sprzątania.
Dzisiaj właśnie za pół godziny wyjeżdżam do IKEA więc szykuje się niezły spacerek. A od jutra powrót do pracy.
Tak jak pisałam wcześniej dzisiaj mam głodówkę i piję tylko sok Witaminka. Narazie jest dobrze. Zobaczymy później. Napiszę dopiero jutro wieczorem jak było bo nie będzie mnie w domu.
Pa trzymajcie się ... z daleka od słodkości niedzielnych, wyżerek grilowych itp.
-
Witam.
Dzisiaj poniedziałek i miałam się ważyć ale nie było mnie rano w domu więc wyjątkowo przełożyłam to na jutro.
Zjadłam - 730 kcal,
Spaliłam - narazie 2400 ale myślę o rowerku, więc będzie trochę więcej.
Dziś po długim wolnym poszłam do pracy. Praktycznie cały czas siedziałam przy komputerze, więc tylko tyle idę pojeździć. Pa trzymajcie się cieplutko.
-
A!!!
Zapomniałam się spytać czy ktoś z Was używał tabletek Apptrim. Dajcie znać jeżeli używaliście i jakie były skutki.
Cześć i buziaczki
-
witaj Babetko!
zapytam niesmialo...czy moge sie do Ciebie przylaczyc??juz brak mi sily..trace poczucie ze kiedykolwiek uda mi sie schudnac..wciaz zaczynam od jutra od poniedzialku od 10,15,20...i tkamijaja dni tygodnie miesiace.a ja staje sie coraz wieksza ccoraz smutniejsza bardziej zgorzkniala i zla na caly swiat..a najbardziej na siebie.mam powazny problem z jedzeniem.w tej chwili to wydaje mi sei ze to juz choroba.potrafie sie tak obrzydliwie obzerac..wpycham w siebie wszyskto.a potem jest tak mi zle..
w grupie jest zawsze razniej wiec..przyjmiesz mnie pod swe skrzydelka??:)
jedyna dieta ktora uznaje za suteczna i zdrowa jest oslawiona dietka 1000kcal.i taka tez zamierzam juz po raz kolejny zastosowac.
jesli codiz o omoja wage.mam od zrzucenia mniej Ty ale...czy to jest wazne?fakt ze kazda z nas walczy ze swoimi slabosciami wydaje mi sie tu istotny.pozdrawiam cieplutko.wszysktie odchudzaczki.
moje wymiary
158cm
65 kg
taka ze mnie mala wielka kuleczka.z ogromnym tyleczkiem:)
-
Witam Cię ciepło.
Też zawsze byłam zdania, że w grupie raźniej.
Wiesz dla mnie jedzenie też zawsze było dużym problemem.
Ciężko jest się odchudzać gdy w koło same wieszaki czy podobnie. Co chwila ktoś coś je, żuje lub przełyka. W telewizji co chwile coś reklamują albo jedzą czy gotują. Koszmar.
W pewnym momencie stwierdziłam, że przydałoby się założyć ruch anonimowych żarłoków. Przecież to jest taki sam nałóg jak alkohol czy papierosy.
No to co zakładamy wspólną grupę wsparcia?
-
tak..zakladamy.zdecydowanie.bo ja musze przyznac -mam problem z jedzeniem.problem powazny.ja nie jem gdy jestem glodna.ja jem.wciaz.gdy jestem zla gdy jestem smutna gdy jestem..szczesliwa.jedzeniem rekompensuje sobie porazki i nagradzam sei za sukcesy.opycham sie slodzyczami i doszlo do tego ze wcinam je..w ukryciu.ze wstydu..w ogromnych ilosciach.ja wlasciwie cala jestem jedzeniem..:(
ale nie chce tak zyc.nie chce by rzadzil mna jakis cholerny baton czy kanapka z szynka?nie chce! chce normlanie zyc..
werze ze jest to mozliwe i wiem ze nam sie uda.tylko trzeba przyznac sie do tego.i wbrew pozorom..jednak walczyc..walczyc ze slabosciami.i odkrywac piekno zycia ..inaczej.norlmalnie..zdrowo..
bedzie ciezko..
ale WARTO
wiem tylkojedno ze wsparcia nalezy szukac tylko wsrod innych grubaskow..bo tak naprawde te chuderlaki nie rozumieja nic..
ja czasami naprawde czuje sie jak alkoholik.TAK-JESTEM UZALEZNIONA OD JEDZENIA.TAK-CHCE Z TYM SKONCZYC.TAK-CHCE ZMIENIC SWOJE ZYCIE!
KOCHANE ZROBIMY TO!!!
-
No to dziewczyno zaczynaj.
Zacznij od tego, że zrobisz to już dzisiaj. Mimo, że jest już wieczór.
Masz czerwoną herbatę w domu (Pu-Erh) - jak masz to natychmiast zaparz.
Wiem, że nie należy do najsmaczniejszych ale daje bardzo fajną rzecz. Gdy przychodzi ochota coś przegryść wypij szklankę - przejdzie, jeśli nie to następną.
A na początek. Jeśli ukrywasz się z jedzeniem słodkości przestań. Jak masz na coś ochotę i nie przechodzi to zjedz sobie coś takiego co najbardziej za tobą chodzi. Zrób to pomalutku i delektuj się każdym kęsem. A przede wszystkim nie rób sobie wymówek. Ale tak jak mówiłam tylko jedną rzecz.
Jak to uczeni w piśmie mówią trzeba się pokochać.
Napisz co o tym myślisz.
-
czerwona herbatke pije juz od kilku dobrych latek i wiesz-uwielbiam ja!pije duzo i nie zamierzam przestac.zreszta ja w ogole jestem wielkim smakoszem herbatek.
hmm..co do odchudzania to w moim przypadku dziala tylko jedna metoda.ostro wziac sie za siebie i zrezygnowac calkowicie z zakazanych rzeczy.calkowicie.ja po prostu nie potrafie zjesc roskze,malo tylko jedna rzecz.a jak nie jem w ogle zadnych slodkoscia to po jakims czasie sie do tego przyzwyczajam i..w ogole nie ma na nie ochoty.to naprawde dziala.wczesniej zrzucialm dosc duzo nadwgai wlasnie w tkai spsob.konsekwentnie.za pomoca 1000kcal.i bez zadncyh ustepstw.tylko..najgorzej zaczac.przelamac sie i przezyc ciekzie poczatki.i nie zlamac sie.
w kazdym razie ja musze zrezygnwac ze slodyczy calkowicie.ze slodyczy i inncyh grzeszkow.zreszta pragne tego bardzo.weim ze sie uda.
a jak ujest w Twoim przypadku?
pozdrawiam popijajac czerwona pu-erke.
a tak wlasciwie to-mam na imie Wiktoria.
-
Zacznę od powitania. Cześć wszystkim.
Co było dziś.
Dziś rano pomiary i było na wadze 123,6 - 31.05.2004 było 127,2 - na minusie 3,6 HURA :D :D :D .
Zjadłam za 850 kcal.
Spaliłam - godzina na rowerze 600 kcal (będę tylko te wartości dodatkowe podawać).
Wiktorio.
Cieszę się, że się przyłączyłaś. Ja mam na imię Beata. A Babetka wzięła się z tego, że kiedyś w szkole kolega mnie tak nazywał.
Muszę Ci powiedzieć, że niewielu lubi czerwoną herbatę. Mnie zasmakowała od początku, ale koleżanki w pracy spróbowały tylko raz i nie dają się skłonić. Ale nie można narzucać się przecież ze swoimi przysmakami.
Jeśli możesz to napisz ile schudłaś na diecie 1000 i w jakim okresie.
U mnie jest to kolejna próba. Mam świadomość, że nie będzie ona ostatnia. Ale mam nadzieję, że nie skończę jej zbyt wcześnie. Mam dobre nastawienie.
Ponownie zaczęłam po przeczytaniu postów Kaji Maji. Zaproponowała w swoim pamiętniku ciekawą dietę. Przyznaje, że zastosowałam trzy dni z jej przepisu, ale chodziło mi przede wszystkim o skurczenie żołądka. I udało się. Potem przeczytałam post od kogoś innego i prubuję diety, w której trzy dni w tygodniu je sie tylko warzywa i owoce (ale nie razem), w innych dniach dołancza się do tego zestawu mięsko lub ryby. W następne dwa je się tylko nabiał a w siódmy pije tylko wodę. Dieta jak narazie nie jest monotonna, jedząc warzywa i owoce możesz jeść bez ograniczeń kalorycznych bo jak zjesz cały talerz fasolki szparagowej (jakieś 300 g) to zjesz dopiero 105 kcal a jesteś pełna.
Jak chcesz to prześlę Ci ta diętę. Swego czasu była zalecana przez Super Linię.
Odrazu przyznaję się, że nie uznaję czegoś takiego jak niejedzenie kartofli. I w każdej diecie jem je. Nierozumiem ludzi, którzy twierdzą o ich właściwościach tuczących. Mają dwie bardzo ważne właściwości ogromną ilość błonnika oraz potrafią szybko zasycić głód. Oczywiście jak je polejesz tłuszczem lub sosem to napewno będą tuczące ale z wody w 100 g mają 70 kcal.
Kurka ale się rozpisałam.
Pa trzymajcie się wszyscy cieplutko.
-
Babetko trzymam za ciebie kciuki tym bardziej, ze jesteś moja sasiadką zza sciany :P
Ja w marcu tego roku ważyłam 99 kg a obecnie 85,5 wiec tobie też na pewno sie uda :!: :!: :!:
Jestem na diecie 1000 kcal i chudne nadal :P
Widze, że dobrze ci idzie , trzymaj tak dalej i nie poddawaj się :P :D :P
-
Anamat. dzięki za miłe słowa. Faktycznie Siemianowise są praktycznie za płotem.
Właściwie przydałby mi się ktoś z Chorzowa. Można by było wspólnie biegać czy coś koło tego. Bo Ty raczej nie przybiegniesz do mnie realnie tylko wirtualnie co nie.
Ale dobre i to.
Wiesz muszę Ci powiedzieć, że dzięki temu że piszę pamietnik jakoś tak mi łatwiej idzie odchudzanie i zmiana nawyków. Czy ty też tak uważasz.
Dobra idę się trochę wymoczyć w nowym płynie Niwea Spa.
-
Witam cieplutenko!
otoz Babetko pytasz co do mojego wczesniejszego odchudzanka to..
tak naprawde to odchudzam sei od zawsze i robie to codziennie od nowa:)wciaz walcze wciaz probuje.teraz podjelam kolejna probe.dwa razy w zyciu schudam tak naprawde.pierwszy raz trzy lata temu drugi raz hmm..chyba rok poznije.oba podejscia miay miejsce podczas wakacji i za kazdym razem chudalm 10 kilo.dwa miesiace i bylo mie 10 kilo.pozniej rok jakos to utrzymywalam.nastepne wakacje kolene 10 kg.no..potem problemy i..dzis weile z tego nadrobilam.ale wiem ze skoro wtedy sie udalo teraz nie moze byc inaczej.za kazdym razem stosowalam diete 1000kcal.i ok.godzinki ruchu dziennie.efekty by;y wspaniale.
wierze ze uda nam sie i tym razem.Tobie mi i wszysktim Nam ktoe tutaj walczymy.
-
Babetko ja też odkad zaczełam pisac pamiętnik to moja dieta zaczeła nabierać sesu, i nie czuje sie taka pokrzywdzona :P
A z tym bieganiem to u mnie jest tak, że nawet jakbym realnie mogła bo park Chorzowski łączy sie z Siemianowicami to fizycznie nie dam rady. :cry:
Mam problemy ze stawem kolanowym i nie mogę go zbytnio obciążąć ale na rowery możemy sie umówić :wink:
-
Czesc kobietki!Poczytalam sobie i postanowilam sie odezwac.
ja kiedys wazylam 114 kg przy wzroscie 165 cm :? .Teraz jest 94,wiem,ze to tez duzo,ale walcze dalej..
Szczegolnie bliskie mi sa slowa Nelus20,to tak jakbym to ja pisla Twoje posty...az dziwne.Tez uwielbiam slodycze,opychalam sie nimi w pracy po kryjomu...i inne takie historie.teraz troszke inaczej podeszlam do mojego odchudzania,bylam nawet u psychologa,czego sie nie wstydze.On uswiadomil mi kilka roznych spraw i teraz juz wiem,ze uda mi sie schudnac.Od 3 tygodni nie jem slodyczy.Da sie bez nich zyc!!!
Trzymam za Was kciuki!
-
Hej Tryciu,
Witam Cię na starych smieciach. Cieszę się, że trzymasz formę. Ja też walczę, choć idzie opornie, bo organizm trzyma jak dziki każdy kilogram. Taki life.
Pozdrówka,
FLEUVE
-
Czesc kochanie,milo Cie czytac... :D :wink:
-
Cześć dziewczyny.
Miło mi Was tu powitać. Anamat przykro mi z powodu twojej kontuzji.
Mam dziś ciekawy dzięń za sobą. Zaplanowałam sobie dzień nabiałowy i w sumie żałuję, że to zrobiłam, bo drogo pod względem kalorii a zarazem głodnie. No i skusiłam się na Prince Polo, którego nawiasem mówiąc nie lubię. Pierwsza słodycz od dwóch tygodni. Ale wyleczył mnie na jakiś czas. W sumie i tak nie przekroczyłam mojego dziennego zapotrzebowania kalorycznego.
Zjadłam za 1600 kcal.
Spaliłam na rowerze 600 kcal.
Ale mam nauczkę. Pozostane przy sprawdzonej metodzie owoce, warzywa,jogurt itp.
Do następnego postu dziewczyny. Cześć.
-
a ja stoje i płacze :(
kazdy stres przynosi mi w krotkim czasie duze kilogramy....
od zeszlej soboty... jestem na diecie.. ktora wcale nie jest dieta.. i wcale nic na niej nie jem... bez napojow... wychodzi po gora 300 cal. spadalo kilogram dziennie az do dzis...
to znaczy ze dzis juz sie skonczyla zla passa....
czy przez to ze wczoraj stracilam dobry humor...
czy nie patrzec na wage i isc dalej jak dobrze sie czuje?
wzrost 176
wiek 19
waga byla 100 jest - 96
-
niuniu..wiesz..ja mysle ze nie tedydroga!spadly 4kg ale dobrze wiesz ze to woda.chcesz pozbyc sie chyba wiekszej ilosci nadwagi prawda?izamierzasz sie wciaz tak glodzic???przestan!!!przede wszystkim to jest zabojstwo dla twojego organizmu.a jesli to cie nie przekonuje to pomysl-jak dlugo tak wytrzymasz??niebawem zrezygnowana rzucisz sie na jedzonko.to cie zdoluje jeszcze bardzije.i zacznie sie bledne kolo(diety napady jedzenia itd)STOP!
schudnij-ale jedzac madrze zdrowo nieskokaloryczniie.bez slodyczy i tlustych chipsow chamburgerow itp.zadncyh bom kalorycznych.zdrowe jedzonko.odrobina ruchu.spadek wagi gwarantowany.do tego dobre samopoczucie ze panujesz na soba ze zmieniasz siebie piekna ceera.no..saame plusy.pomysl o tym co?
jestes tutaj wiec w grupie raznije.zapraszam tez na moj post w dziale chce schudnac"dosc odkladania zycia na potem".damy rade!!!pozdrawiam cieplutko
-
hej dziewczyny.
niuniu dokladnie wiem jak sie czujesz.Ja przez ostatnich kilka tyg albo sie toltalnie glodzilam ,albo objadalam .Nie schudlam w rezultacie nic.Jakl zrzucilam w tydz 4kg to potem w 2dni je odzyskiwalam.Skoro tyle juz nosimy to nasze sadelko to jak ponosimy troszke dluzej ,ale za to schudniemy na zawsze powolutku to chyba bedzie dobrze,nie :?: :!:
Ja bede w siebie wciskac teraz ok 800-1200kalorii.Tak zeby miec margines na dodatkowego rogalika albo odwrotnie na brak apetytu.
koje numerki :
:arrow: 179cm
:arrow: 82kg
:arrow: 20latek
pozdrawiam cieplutko
Lei
-
hm... :-) mysle ze nie byly to tylko ubytki wody
bo pije bardzo duzo :-) ok 2 litrow dziennie...
czasem nawet wiecej :)
nadal sie trzymam :)
teraz powoli sobie zwiekszam ilosc calorii zeby nie dowalilo znowu 100 :D
no tak...
a juz wazylam 84 kg :(
to jest najgorsze :(
cale szczescie ze mieszcze sie w swoje ciuchy :)
POZDRAWIAM! :-)
-
Witam Was wszystkie drogie puchatki.
Niunia. Nasz organizm składa się z 80% z wody, więc nawet jak dużo pijesz to i tak ją tracisz. Wiesz na początku diety jest pieknie, że chudniesz praktycznie kilogram a nawet dwa dziennie (mnie sie raz tak zdarzyło) ale potem przychodzą tzw. dni upartej wagi. W tych dniach twój organizm przyzwyczaja się do tego, że schudł ma mniejsze zapotrzebowanie na kalorie i waga stoi. Czasami jest tak przez tydzień a nawet dwa. Uwież mi nie ma nic gorszego. Przeżyłam to więc wiem co mówię (piszę). To w jaki sposób chudniesz jest uzależnione od twojego i tylko twojego samopoczucia. Jak zapewne czytasz forum to spotykasz się ze zróżnicowanymi sposobami. Jedna osoba trzyma głodówkę, inna dietę trzynastodniową, kapuścianą itp. ale wszyscy jednogłośnie mówią, że najgorzej przeczekać pierwszy zastój wagi.
A tak wracając do twojego sposobu. Jeżeli czujesz się dobrze, nie masz zawrotów głowy i możesz normalnie funkcjonować, oraz nie robisz tego za długo to jest to wspaniały sposób na skurczenie żołądka. Wiesz potem jest łatwiej przestawić się na mniejsze dawki jedzenia.
Tylko nie możesz za bardzo obniżać dawkikalorycznej na dzień po spowolnisz swój metabolizm. A uwierz mi nie ma nic gorszego. Jesz malutko i tylko warzywa i normalnie tyjesz. Koszmar. Ale na krótki metrarz popieram. Sama tak zrobiłam przez trzy dni i przeszłam na dietę około 1000 kcal. I od początku diety przez 17 dni dni schudłam 4,2 kilo.
A co do mnie:
Zjadłam 1050 kcal.
Spaliłam 600 kcal.
Dodatkowo ciężko pracowałam umysłowo i przy komputerze w pracy, duża dawka stresu i nerwów. Ogólnie jestem zadowolona z dnia i życia.
Trzymajcie się wszystkie cieplutko. Pa i do jutra.
-
Cześć i czołem. Dzięki Bogu piatek.
Jest to najpiękniejszy dzień tygodnia. Rano wyłączm budzik ze świadomością, że rano w sobotę mogę dłużej pospać.
Dziś trochę więcej zjadłam bo za 1500 kcal a spaliłam tylko 240 (spacer po Makro). Jutro to nadrobię. Nie miałam siły wejść na rowerek bo mam odciski na pewnej newralgicznej części ciała i jest to bolesne. Jutro myślę, że będzie lepiej. Dziewczyny co u Was. Odezwijcie się. Cześć i do jutra.
-
Drogie panie.
Robię sobie urlop i przez dwa tygodnie nie będzie mnie na forum. Pogadamy jak przyjadę. Cześć i trzymajcie za mnie i za siebie kciuki. Ja za was tak trzymam że sińce mi się porobiły. Dzięki za zainteresowanie i cześć.
-
Cześć. Witam po urlopie.
Było wspaniale.
Obecnie ważę 122 kg. Czyli od 31.05.2004 5 kilo mniej. Idzie wolno, ale jednak w dół.
Pomagam sobie rowerkiem. Najgorzej jest w sobote i niedzielę. Jestem wtedy w domu i mam mniej zajęcia a jednocześnie większy dostęp do lodówki. Ciężko sie opanować.
Ale widzę, że jak mnie nie było to nikt tu nie zaglądał, stworzyły się nowe dziedziny forum. No ale cóż jest to mój pamiętnik i nikt nie ma obowiązku tu pisać ale jakoś tak smutno.
Wracając do diety. Utrzymuję dietę 1000 kcal, prawie codziennie jeżdżę na rowerku. Czasami upadam i sięgam po jakiś smakołyk ale nie poddaję sie do końca. I cieszę się z tej piątki, która za mną. Jak tam u was kochane Puchatki. Pozdrówki.