OBIECUJE, ze gdyby coa zaczelo dziac sie nie tak przerywam diete :D
Wersja do druku
OBIECUJE, ze gdyby coa zaczelo dziac sie nie tak przerywam diete :D
Hej, i takie podejście do sprawy podoba mi się najbardziej!
Tak trzymaj!
Pozdrawiam sobotnio :P
Witam.
Jakos nie mam weny do pisana.
Dzisiaj wypilam tylko dwie kawy jak na razie :wink: napewno cos tu dopisze do mojego dzisiejszego menu tylko co to jeszcze nie wiem.
Wczoraj nie cwiczylam ale za to bylam na 2,5 godz. spacerze, mysle, ze to tez mozna zaliczyc do jakiejs formy aktywnego spedzenia czasu mimo iz nie byla ona wyczerpujaca.
Jutro tez nie bede cwiczyla bo wyjezdzam sluzbowo wczesnie rano a wracam w nocy :cry: wiec nie bede miala kiedy. Wcale jakos nie mam ochoty jechac no ale sami wiecie nie zawsze mozna robic to na co sie ma ochote.
Pogoda nie za ciekawa, nic sie nie dzieje ...
Wczoraj 450kcal, dzisiaj narazie 5kcal ale wyjezdzam na caaaly dzien wiec pewnie nie unikne jakiegos kalorycznego posilku :-( no coz bywa i tak
waga stoi :evil:
Oj, znowu za mało - 450 kcal :shock: :shock:
Miałaś dobijać przynajmniej do 800 :?
Dzisiaj bylo 517 troszke wiecej chodc nie tyle ile powinno
dzisiaj jednak nie mialam czasu na jedzenie, zjadlam tyle kalorii bo wiedzialam, ze dobrze bedzie jak cos zjem ale zebym byla glodna to nie, pewnie jakbym ich nie zjadla to zglodnialabym wieczorejm i teraz czyli po polnocy wsunelabym wiecej kalorii ale o wiele bardziej nie zdrowo, ze tak w nocy, czyli ogolnie to chyba wybralam lepsze zlo
dzisiaj nie cwiczylam
jutro mam zaproszenie na pieczonki musze popatrzec coile ma kalorii (wchodzacego w sklad pieczonek) i poogladac co znajde z tego w tych pieczonkach wtedy ocenie na ile moge sobie pozwolic, zalozylam sobie ze jutro moge zjesc nawet 1000 kalorii :-) i moze to byloby dobrze ale z drugiej strony jedzac po ko 400 - 500 kalorii przez dwa dni chyba nie wrozy niczego dobrego w trzecim dniu zjedzenie 1000 kalorii - mam tu na mysli np bole brzucha (takie miewam jak sie oberzre za przeproszeniem, wprawdzie zdarzylo mi sie to moze z dwa razy ale brzuszek bolal, to chyba jednak nic nie niepokojacego bo niezaleznie od wagi jak sie ktos obrzera ma prawo bolec go brzuch - prawda?) Tak wiec zobacze zawartosc pieczonek, policze i jak bede miala ochote to zjem to 1000 kalorii moze nawet ciut wiecej a jak bede czula sie objedzona to poprzestane na np 800. Mysle, ze tak bedzie dobrze.
Witaj akneisa!
Strasznie się cieszę, że trafiłam na Twój wątek.
Twój sposób odchudzania przypomina mi moją metodę. Dlatego napiszę tylko: nie poddawaj się, działaj po swojemu i ciesz się z sukcesów skoro to działa! :)
To że inni grożą Ci anoreksją czy straszliwym jo-jo niech nie będzie dla Ciebie przeszkodą. Każdy ma inny organizm. I inny charakter. Ja też potrzebuję mocnego kopniaka tj. dużego spadku spożywanych kalorii, przynajmniej na początek odchudznia. Z czasem stopniowo zwiększam ich liczbę, ale tylko po to, by nie zwolnić przemiany materii.
I uwielbiam te trzycyfrowe liczby w moim pamiętniczku odchudzania... ;)
Będę zaglądać!
titiritka - witaj :D
strasznie podbudowal mnie Twoj wpis i slowa jakie napisalas, chyba jestes osoba, ktora mnie naprawde doskonale rozumie, strasznie sie ciesze :D i zgadzam sie z Toba w 100%, bedziesz dla mnie ogromna motywacja :!:
Poszukam czy Ty rowniez prowadzisz swoj swatek i z wielka checia go poczytam.
Oczywiscie zapraszam, zagladaj do mnie i pisz takie wlasnie posty :D
Specjalne pozdrowienia dla Ciebie :)
:) Dzięki za specjalne pozdrowienia i czekam na relację z dzisiejszego dnia.
Zaraz sie wsciekne :evil: pisze, pisze juz mam wysylac a tu komputer mi sie wylancza :evil: :twisted: :evil: :twisted: :evil: :twisted: :evil:
napisze w skrocie: wczoraj zaliczylam 1171,90kcal z czego pieczonki zawieraly 187kcal a cala reszte pochlonelam pzoniej, oczywiscie nie jestem z siebie dumna
dzisiaj mam juz na koncie 261,20
ha ha ha ...
dzisiejszy dzien moge zaliczyc do wygranych :D
mam na koncie 261,20 kalorii i ani pol wiecej :D
ale to motywuje, poprawia humor i podnosi na duchu :D
Taka liczba działa na wyobraźnię! ;)
Albo źle szukam albo jeszcze nie pisałaś- od kiedy się odchudzasz i w jakim czasie zgubiłaś swoje nadprogramowe kilogramy??
Ja po dzisiejszym dniu mam 85 kcal...
ZAPRASZAM! http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=66456
akneisa wpadłam do Ciebie z ciekawości, po przeczytaniu twojej opini na wątku jednego odchudzacza :wink: Dosyć surowej opini.
Poczytałam, poczytałam................... i uciekam czym prędzej!!!
O komentarz się nie pokuszę, bo ostro atakujesz za jakiekolwiek słowo krytyki.
A nic więcej mi na myśl nie przychodzi.....
Mam tylko szczerą nadzieję, że nie zrobisz sobie krzywdy!!! Ani Ty ani żadna z dziewczyn, która tak jak Ty sobie poczyna.
Aguś mam podobne zdanie.Ręce opadaja jak czytam , że akneisę rozpiera dumna z 261 kcal.
Nietety jest na doskonałej drodze do anorekscji, o ile już nie jest w szponach tej choroby. :(
Zastanawiam sie gdzie są moderatorzy i czemu jeszcze nic z tym nie robią......
Bardzo mi przykro to pisac,Akneisa, ale to co robisz jest chore.Od początku założenia przez Ciebie pamiętnikam , odwiedzam go i za kazdym razem wypadam z niego poirytowana.Niszczysz sobie zdrowie i tyle.....
Kinga1980 Co moderatorzy mieliby robić z aneksią???[/b]
Nie no juz nie moge cicho siedziec!!!!!!!!!!!!!! Akneisa - a myslalas juz moze , zeby tak NIC nie jesc???????????? :twisted: :twisted: 261,20 kalorii przeciez to o wiele za duzo!!!!!!!!!!!!!! :twisted: :twisted: Tylko moge poprzec dziewczyny TO JEST NAPRAWDE CHORE CO TY ROBISZ!!!!!!!!!!! Obudz sie dziewczyno, obudz!!!!!!!!!!!! zacznij w koncu sie zdrowo odzywiac , ponizej 1000 kcal nie powinno sie schodzic!!!!!!!!!! Zniszczysz caly swoj organizm, szybcij niz myslisz!!!!! :evil: :evil: :evil: Poczytaj sobie moze troche lektury na temat zdrowego odzywiania , przeciez masz Internet, a to super rzecz, jezeli jeszcze tego nie robilas to wpisz sobie w google "Zdrowe odzywianie" a napewno znajdziesz tam duzo waznych dla Ciebie informacji!!!!!!!!!!!!!
I powiem Ci jedno, nawet jezeli zaczniesz mnie atakowac, bede to ignorowac, bo osoba taka jak TY , ktora mysli ze 261,20 kcal na dzien wystarczy w zupelnosci jest dla mnie naiwna istota, niestety podejrzewam , ze to co ja i inne dziewczyny do Ciebie piszemy absolutnie do Ciebie nie dociera :twisted: :twisted: :twisted:
Pozdrawiam i zycze szybkiego powrotu do zdrowego myslenia a co najwazniejsze do zdrowego odzywiania!!!!!!!!!!!!
Mogliby zablokować wątek za propagowanie niezdrowych sposobów odchudzania.Cytat:
Zamieszczone przez titiritka
Portal dieta.pl to portal traktujący o ZDROWYCH i RACJONALNYCH zasadach odżywiania a zjadanie dziennie 85 czy 261 kcal i chwalenie się tym publicznie zdrowe nie jest.
To jest przerażające i może być społecznie szkodliwe :evil: :twisted:
Kaska - POPIERAM CIE W ZUPELNOSCI!!!!!!!!!!!!!!!!
Przeciez nie mozna pozwolic na to, ze inne "nowe" forumowiczki braly z takiego chorego podejcia do diety przyklad!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Witam :(
UPS :? ale atak ...
No coz ... wypadaloby zaczas sie bronic ale jakos ... nie chce mi sie.
Jednak przedstawie swoje argumenty.
Nie jestem ani zla ani wsciekla to co piszecie bo juz nie raz to przerabialam i przyzwyczailam sie ale wlasnie oto jest to dlaczego moj watek ma tytul wlasnie taki jak ma (te osoby, ktore pytaly a nie bylo takich malo maja w tym momencie odpowiedz). Dlatego, zeby za wczasu odeprzec takie wlasnie niesluszne ataki/oskarzenia.
Ludza sie wydaje, ze majac ponizej 50kg to juz anoreksja. Nie, nie koniecznie a w szczegolnosci biorac pod uwage to , ze nie mam 180cm wzrostu.
Jest wiele czynnikow, ktore wplywaja na zagrozenie ta choroba jak i na sama chorobe. Pisalam o niektorych na poczatku ale widac niektorzy czytaja tylko to co ich interesuje aby mogi to podciagnac pod swoj wizerunek ciala.
Aga170 - dla wyjasnienie aby wszyscy wiedzieli o co chodzi. Owszem zcytalam watek jednago Pana, ktory pisal:
"... odstawiam chleb, maslo, margaryna itp.
zaczynam jesc duzo warzyw i owocow, salatki wszelkiego rodzaju, z miesa wiadomo ryby i tylko chuda piers z kurczaka
... do tego ile wlezie ryb, i uwierz mi, nie zalowalem sobie jedzenia ..."
ta sa slowa Pana "na diecie"
na co ja ze szczerego serca odpisalam:
"Witam serdecznie
Postanowilam dopisac conieco poniewaz zaniepokoilo mnie Twoje podejscie do zrzucenia paru kg. Otoz ja jestem zdania, ze aby schudnac nalezy owszem jesc ale na tyle aby mnie byc glodym a nie na zasadzie: "... duzo ... ile wlezie ... nie zalowalem sobie jedzenia ..." odchudzanie nie polega na wpychaniu w siebie "ile wlezie" warzyw i ryb. Mozna jesc wszystko ale np. o polowe mniej, mysle, ze takie rozwiazanie byloby rozsadniejsze.
Oczywiscie to tylko moje zdanie i kazdy ma "swoj sposob" wiec kazdy robi jak uwaza. Ja chcialam tylko zasugerowac wydaje mi sie bardziej odpowiedni sposob na zrzucenie kg"
nastepnie jakis komentarz skierowany do mojej osoby, ze rozumie okreslenie jest "ile wlezie" bo tak wyglada poczatek odchudzania (co nie jest dla mnie zrozumiale) i ze to jest dobre, na co ja odpisalam:
"Moze masz racje, ze tak wyglada poczatek ja jednak bylabym za tym zeby nie jest "ile wlezie"
Tak wiec wygladala sprawa z "Panem odchudzaczem" na co Aga170 podsumowala moja wypowiedz jako: "Dosyć surowej opini" nie bede sie tu zaglebiac bo niech kazdy sobie sam odpowie czy byla to "surowa opinia" :?:
A tak na marginesie to chyba po to tu piszemy miedzy soba aby jakos sie motywowac i wspierac a nie usmiechac sie i pochwalac kogos na diecie, kto dietuje sie "ile wlezie" to moim zdaniem taki ktos nie osiagnie zamierzonych celow a wrecz przeciwnie.
Aga170 jestes niesprawiedliwa piszac, ze: "ostro atakujesz" otoz ja nie atakuje to ja jestem atakowana za to, ze wyrazam swoje poglady i mysli innym i za to jak sie odchudzam. To, ze podpowiadam komus, zeby sie nie obrzeral nie znaczy, ze atakuje, nie prawda :idea:
Zapewniam Cie, chociaz moje zapewnienie Cie nie porusza, nie uspokoja ani tak naprawe Cie nie obchodza, ze nie zrobie sobie krzywdy. Nie wiem czy czytalas dokladnie moje zapiski ale tak jak wczesniej pisalam tak wlasnie mysle, ze zadna choroba nie jest warta paru kilogramow mniej, lepiej wazyc 5kg wiecej niz chorowac na cokolwiek.
Nie bede tu nakierowywac Cie przeciwko komus innemu abys nie pomyslala, ze chce odwrocic Twoja uwage ale jest osoba, ktora moim zdaniem mimo duzo wiekszej ilosci kg potrzebuje tej pomocy (nie jest to titiritka).
Kinga1980 (pisze to smiejac sie, napewno nie zlosliwie, poprostu haslo: "Ręce opadaja" slysze jak cos w rodzaju Waszego "amen") dzisiaj mam na koncie 199kcall i tez jestem z tego dumna.
"... jest na doskonałej drodze do anorekscji... " - nie bede komentowac bo chyba wlasnie Ty jestes jedna z osob, do których dociera tylko to co sie chce a nie to co jest na okolo, poczytaj moj pamietnik dokladnie i jezeli dalej tak uwazasz napisz mi to z checia z Toba podyskutuje. Nie dlatego aby boczyc dlatego, ze chcialabym Ci udowodnic, ze nie jestm ani chora ani na drodze do choroby.
Podejrzewam rowniez, ze "dalas cynk" moderatorom aby mieli mnie na oku. Mam nadzieje, ze beda na tyle rozsadni, ze jak uznaja jak wiekszasc forumowiczow, ze propaguje glodowke to skontaktuja sie ze mna i podyskutuja na ten temat a nie tak po prostu bez slowa wyjasnienia zablokuja mi konto. Nie ukrywam nie byloby to ani mile ani kulturalne.
maggy75 - o tym, zeby nic nie zjesc w jakis tam dzien owszem mysle i to nie zadko. Otoz jezeli raz na tydzien wygospodarujesz taki dzien aby nic nie jesc badz jesc tylko i wylacznie jablka bardzo skutecznie oczyszczasz swoj organizm. Pomysl o tym. Wiem, ze Twoje slowa: "myslalas juz moze , zeby tak NIC nie jesc" sa napisane z drwina ale wiedz, ze ja odpisalam Ci calkiem powaznie. A Twoje slowa: "NAPRAWDE CHORE" skoro potrafisz skierowac do kogos to badz taka krytyczna i skieruj je najpierw sama do siebie, bo chore jest to, ze oskarazasz kogos tak bezkrytycznie. Ublizajace jest pisac do kogos "TO JEST NAPRAWDE CHORE CO TY ROBISZ!".
Oczywiscie podejrzewam, ze odeprzesz akat i zrobisz z siebie ofiere twierdzac, ze Ci ublizylam (znam juz takie zachowanie/podejscie do sprawy, ludzie potrafia powiedziec cos w style "jestes chora, zastanow sie co robisz") zamiast kulturalnie podjas teamt i nawet jak mu sie cos nie podoba napisac to normalnie czyli cos na zasadzie "wiesz, ja mysle zupelnie innaczej niz Ty, nie uwarzasz, ze ... ... ..."
Kasia Cz. - : "propagowanie niezdrowych sposobów odchudzania" a czy szukalas moze iw internecie na temat odchudzania sie "za pomoca malej ilosci kalorii" czy wrecz czego na temat glodowki (ja sie nie glodze, spozywanie malej ilosci kalorii a glodowka to dwa rozne pojecia) :?: Zachecam do lektory, z pewnoscia znajdziesz interesujace artykuly na ten temat, aktykuly o tym, ze sa one zdrowe, wskazane, ze poprawiaja metabolizm, przemiane materii, poczytaj o pozytywnych tego stronach a jest ich tak samo niemoalo jak negatywnych, nalezy tylko rozsadnie podejsc do sprawy (a rozsadnie nie znaczy nie "uzywac" tego typu podejscia).
maggy75 - to nie jest chore podejscie tylko inne niz wiekszosci, tylko ludzie nietolerancyjni sa tacy jak Ty - jak ktos robi cos innaczej niz przewiduje "ustawa" nalezy go zlinczowac, zastanow sie nad soba.
akneisa- nie dałam żadnego cynku moderatorom, bo nie mam w tym interesu.
masz swoja filozofie na odchudzanie, na życie i nie chce tego negowac, ale poprostu po ludzku przeraża mnie co robisz ze soim zdrowiem.....
Ja Twoje podejscie do odchudzania widzę tak;
http://www.youtube.com/watch?v=dL7WP...arch=Superchic
http://www.youtube.com/watch?v=rQuPu...arch=Superchic
Nie gniewaj sie... ja na prawde nie che byc złośliwa.
Akneisa, co innego głodówka raz na jakiś czas (choć też są bardzo różne opinie co do jej celowości) a co innego zjadanie z premedytacją 200 kcal dziennie codziennie przez dłuższy okres czasu.
Widzę, że ta dyskusja prowadzi do niczego.
Ty nas nie przekonasz, ani my Ciebie.
Wiesz, żyję na tym świecie o wiele dłużej od Ciebie i wiem prawie wszystko o odżywianiu i dietetyce, bo interesuję się tą tematyką od ponad 15 lat.
Przeczytałam setki artykułów, mam mnóstwo książek i jakoś w żadnej nie natknęłam się na chwalenie spożywania tak małej dawki kalorii przez dłuższy okres.
Nawet ścisłej diety Cambridge, w której spożywa się przy wzroście do 174 cm tylko ok. 450 kcal, nie można stosować dłużej niż 21 dni i to po konsultacji lekarskiej i pod okiem konsultantki, po wykluczeniu wielu schorzeń i chorób.
Jest to najbardziej drastyczna i rygorystyczna, ubogowęglowodanowa, gotowa dieta proszkowa.
U mnie waga zawsze rusza w dół, gdy podkręcam metabolizm zjadając nie 1000 a 1200-1300 kcal, więc naprawdę można jeść smacznie, zdrowo i nie być głodnym.
Odpowiedz mi tylko na 1 pytanie:
Czy już do końca życia będziesz spożywać dziennie 200-300 kcal?
Wydaje mi się, że nie dasz rady, a w momencie gdy zwiększysz dawkę kalorii, wystąpi olbrzymie jo-jo, to naturalny mechanizm obronny głodującego organizmu.
No chyba, że jednak kaloryczności nie zwiększysz już nigdy.
Zresztą tak samo ujęła to titiritka u imagination.
Ja się poddaję, nie jestem w stanie czytać spokojnie, jak się przechwalacie, że od rana jesteście na kawie tylko a w planach jogurt Jogobella light i może kromka chleba z szynką.
To trąci pro-ana.
Ciekawa jestem, w jakiej będziesz kondycji w wieku lat np. 50.
Powodzenia!!!
ciesze sie, ze nie czytam kolejnych atakow :-)
Kinga1018 - brrr ... to Ci pokazalas to uwierz mnie tez przeraza i jest smutne.
Kasia Cz. - nie bede tak jadla przez cale zycie, jedzenia tak caly czas to z pewnosci po jakims czasei doprowadzilby do choroby, jak nie do anoreksji to z pewnoscia do jakies innej. Mam jeszcze tylko niecale 2kg to zgudienia potem pomysle o jakijsc diecie ale nie po to aby sie dalej odchudzac bo wiecej nie che wybrac jakis sposob zywienia,kotry nie doprowadzi do przybierania na wadze i bedzie zdrowy :-)
Kinga1980 Bardzo mocne te filmy, ale nie na temat akneisy. Poza tym chyba orientujesz się, że chociaż z diet powinni korzystać ludzie dorośli, to jest tu, na tym forum, wiele młodszych, kilkunastoletnich osób. Myślę, że nie powinni oglądąć takich filmów. Trzeba ponosić odpowiedzialność za swoje słowa i czyny. Proszę Cie, pomyśl następnym razem zanim zamieścisz gdzieś jeszcze tego typu linki.
Pozdrawiam.
DO "ATAKUJĄCYCH" Nie rozumiem zawziętości z jaką próbujecie "nawaracać" dziewczynę. Ona jest dorosłą, szczęśliwą osobą, która, jak sądzę ma wiedzę i umiejętności, by decydować o sobie. Również o swoim odchudzaniu. Gdyby była 14-letnią Zosią, równie głośno próbowałabym zmienić jej nastawienie do odchudzania. Zamiast tracić energię na pisanie tutaj odpowiedzi, które i tak niczego nie zmienią, popatrzcie wokół na kuzynki, siostrzenice, córki, przyjaciółki..- czy na pewno żadna z nich nie potrzebuje Waszych Eksperckich porad??
Z poważaniem.
Poproszę o wyjaśnienie ,bo czegoś tu nie rozumiem :shock: czytać ,ze je się po 200 kal dziennie jest dobre i brać z tego przykład ,bo tak pewnie zrobią wszytkie młodsze forumowiczki zgodnie z zasadą biore przykład ze starszego jak jemu nie szkodzi to mnie pewnie też :shock: a film o pięknych kiedyś dziewczynach wołających dzisiaj o pomoc bo walczą z chorobą jest złe :?: Zobaczyć czym może skończyć się złe podejście do diety :? Tego nie powinny oglądać młodsze osoby :?: :?:Cytat:
Zamieszczone przez titiritka
Zdaje się ,ze taki film to dobrze działa na wyobraźnie jak sie robi nie tak :!:
Cytat:
Zamieszczone przez titiritka
I tu też słowo :
jakby tak któraś z nas miała siostrę czy kuzynkę...itp i wyczyniała by takie rzeczy to chyba nikt nie stał by z założonymi rękami i patrzył ze spokojem jak niszczy sobie zdrowie :!: :!:
Akneisa tu chyba nikt nie chce Cię potępić za to ,ze chcesz być chuda Twój wybór. Zresztą nie raz jest tak ,ze waga nie jest adekwatna do wyglądu. Jedynie chyba ilości zjadanego przez ciebie pożywienia budzą silne emocje u forumowiczów.
Nikt nie każe Ci się napychać do granic możliwości można zjeść mało np: coś bardziej kalorycznego i nie schodzić poniżej "przysłowiowego "1000 kalorii i pisząc dziewczyny nie negują Ciebie czy Twojej wagi ale właśnie to :!: Złą dietę :!:
Chcesz zgubić 2 kilo ok ale nie kosztem własnego zdrowia chyba. Nawet jak potem będziesz zwiększać limit od tych 200 to jeszcze długo nie zjesz normalnie powyżej tysiąc bo jak zrobisz to szybko jojo murowane i nie szkoda całej energi włożonej w odchudzanie :?
I może czas pomyśleć jak to się odbije na Twoim zdrowiu za 10 czy 20 lat. Organizm nie pozostanie nam dłużny. A żadna z nas nie życzy Ci ,zebyś była chora.
Pozdrawiam i życzę osiągnięcia celu ZDROWYM sposobem :D
Akneisa, zanim przejdę do bardziej merytorycznych argumentów, chciałam napisać Ci, że celem mojego postu nie jest atak. Zgadzam się z tym, co Zuzanka napisała powyżej: nikt z nas nie krytykuje wagi, do której dążysz, jedynie sposoby, w jakie chcesz ją osiągnąć. Kanony piękna to sprawa indywidualna, ja nie chciałabym być aż tak chuda, ale to nie znaczy, że Tobie nie może się to podobać. I ani moje zdanie w tej sprawie, ani Twoje, nie jest lepsze czy gorsze. Ale zabolało mnie przeczytanie Twojego wątku (przeczytałam cały), bo widzę, że robisz sobie krzywdę i jesteś na dobrej drodze, by za parę lat postawić krzyżyki przy wszystkich pytaniach z listy, którą podałaś na początku wątku. Jeśli jeszcze będziesz mogła podnieść rękę i te krzyżyki postawić.
Ale przejdźmy może do konkretów…
Widzisz, żeby dyskusja – także ta w internecie – miała jakąkolwiek wartość, muszą obowiązywać pewne zasady. Jedna z nich jest taka, że jeśli powołujemy się na jakiekolwiek źródła zewnętrzne, na opinie innych osób, niż my sami, to podajemy linki. Grzecznie proszę więc o link do jakiejkolwiek godnej zaufania strony, na której specjaliści z dziedziny medycyny lub żywienia udowadniają, że jedzenie przez dłuższy czas 200-300 kcal dziennie, czy nawet 500-800, jest zdrowe, wskazane i… poprawia metabolizm. To ostatnie to dla mnie zupełna rewelacja, bo jak dotychczas wszędzie czytałam coś dokładnie przeciwnego (linki i cytaty poniżej), bardzo więc jestem ciekawa Twoich źródeł. Bez ich podania, powyższy cytat nie ma niestety większej wartości poznawczej, niż stwierdzenie pijaczka spod budki z piwem, że „ludzie mówią”, iż picie kilku litrów piwa dziennie wpływa dodatnio na potencję (żeby nie było żadnych wątpliwości: to nie jest atak personalny, nie porównuję Ciebie do pijaczka spod budki, porównuję jedynie merytoryczność dyskusji).Cytat:
czy szukalas moze iw internecie na temat odchudzania sie "za pomoca malej ilosci kalorii" czy wrecz czego na temat glodowki (ja sie nie glodze, spozywanie malej ilosci kalorii a glodowka to dwa rozne pojecia) Zachecam do lektory, z pewnoscia znajdziesz interesujace artykuly na ten temat, aktykuly o tym, ze sa one zdrowe, wskazane, ze poprawiaja metabolizm, przemiane materii, poczytaj o pozytywnych tego stronach a jest ich tak samo niemoalo jak negatywnych
Kasia zapytała Cię, czy masz zamiar przez całe życie jeść 200-300 kalorii. Odpowiedziałaś, że oczywiście nie, bo nie byłoby to zdrowe. Chyba nie bardzo zrozumiałaś, co chciała Ci powiedzieć w zdaniach zaraz pod tym pytaniem. Jeśli nadal w ten sposób będziesz prowadzić swoją dietę, doprowadzisz swoją przemianę materii do takiego stanu, że żeby nie tyć będziesz musiała jeść dalej to 200-300 kcal, bo wszelkie „nadwyżki” (powiedzmy 500 kcal dziennie) organizm będzie od razu odkładał pod postacią tłuszczu, a Ty jedząc 500 czy 800 kcal będziesz tyła. I masz zupełną rację, że nie będzie to zdrowe. W tej chwili Twój organizm spala bądź już spalił energię z mięśni (patrz Twoje posty na str. 4, w których piszesz, jak dużą trudność sprawiają Ci prościutkie ćwiczenia fizyczne – i proszę, nie pisz mi w odpowiedzi, że potrafisz zrobić 200 brzuszków, bo to tyle, co nic). Nie wiem, czy już masz problemy z włosami, paznokciami i skórą, ale jeśli nie, to - jeśli nie zmienisz sposobu odżywiania - długo na nie nie będziesz czekać. Na następny ogień pójdą kości. Osteoporoza może Ci się w tej chwili wydawać daleką perspektywą, ale niestety, jeśli nadal będziesz jeść tak, jak jesz, zapuka do Twoich drzwi gdy jeszcze będziesz młodziutką dziewczyną. No a kolejne stadium to „zabranie” (przez organizm) tej energii z ostatniego już źródła, które pozostało, czyli Twoich organów wewnętrznych. Kochana, jeśli jesz dziennie 200, 300 czy nawet 500 kcal, dostarczasz tym samym organizmowi wystarczającej ilości energii na oddychanie, chodzenie, pisanie przy komputerze. Co najmniej tyle ile dostarczasz, spalasz właśnie podczas takich codziennych czynności. Na funkcjonowanie organów wewnętrznych zostaje Ci… zero. Różnica pomiędzy tym, co robisz, a powiedzmy odcięciem dopływu krwi do serca poprzez zaciśnięcie na żyle klamerki leży tylko i wyłącznie w czasie. Może w mniej spektakularny sposób, może wolniej, ale robisz to samo. Nie dajesz organizmowi tego, co jest niezbędne do jego funkcjonowania. I skutek, nawet jeśli poczekasz jeszcze na niego kilka lat, nieodwołalnie będzie ten sam: organizm przestanie funkcjonować. Bo po prostu fizycznie nie może funkcjonować „z niczego”. Piszesz, że czujesz się świetnie, więc nic nie zmienisz. Niestety, w momencie, gdy przestaniesz się „czuć świetnie”, może być już za późno, atrofia różnych organów może być już zbyt zaawansowana.
Wróćmy może do kwestii przemiany materii. Po pół roku diety rzekomo „poprawiającej metabolizm”, Twój metabolizm powinien być już w świetnym stanie, prawda? A tymczasem Ty jesz porcje głodowe i chudniesz bardzo powoli. Czyli ile w tej chwili wynosi Twój metabolizm spoczynkowy (= ile kalorii możesz jeść dziennie, żeby ani nie chudnąć, ani nie tyć)? 500 kcal? 800? Twoje tempo chudnięcia (9 kg przez pół roku takiej diety, o ile się nie mylę 0,1 kg od momentu założenia wątku, choć tego nie jestem pewna, bo w pierwszym poście nie podajesz swojej wagi z lipca. Ale wspominasz, że wcześniej przez pół roku schudłaś 9 kg, a teraz na liczniku masz 9,1, stąd ten wniosek) na to wskazywałoby. Z tego, oraz z Twojego zmęczenia przy ćwiczeniach (chyba jasny jest związek pomiędzy masą mięśniową a metabolizmem – im mniej mięśni, tym niższy metabolizm), wynika obraz metabolizmu bardzo, bardzo, bardzo słabiutkiego. Co gorsza, metabolizm tylko w pewnym stopniu jest uwarunkowany genetycznie, w co najmniej takim samym stopniu „pracujemy” na niego sami, dietą i ćwiczeniami. Innymi słowy, sama sobie taki opłakany stan metabolizmu zafundowałaś. Napisałaś, że schudnięcie 9 kilogramów przez pół roku to „zdrowe tempo”. I owszem, gdyby było ono wynikiem faktu, że potrzebujesz dziennie 2000 kcal, ale decydujesz się nie ciąć tego drastycznie, jesz 1800 i chudniesz wolno, gratulowałabym Ci cierpliwości. Ale gdy liczby te wynoszą odpowiednio 500 i 300, trudno mówić o czymkolwiek innym, niż o zniszczonym metaboliźmie.
Napisałaś, że 2300 kcal to porcja „dla rosłego mężczyzny”. Dementuję. Nie jestem mężczyzną, a gdybym nim była, to jak na mężczyznę nie byłabym „rosła”. Jestem kobietą o wzroście 174 cm. W dodatku mam prawie 40 lat, a więc „prawo” do metabolizmu nie tak rączego, jak u nastolatki. Byłam na diecie przez 7 miesięcy, przez większość tego okresu była to dieta 1300 kcal, początkowo oczywiście chudłam najszybciej, potem już bardzo książkowo, przeciętnie kilogram na tydzień lub troszkę mniej niż kilogram. Dietę skończyłam w lutym, od tamtej pory utrzymuję wagę (a także, co może ważniejsze, poziom tłuszczu 23% i wody 52%). Żeby ani nie schudnąć, ani nie przytyć (bo na żadną z tych opcji nie mam ochoty) jem w tej chwili, w zależności od momentu cyklu miesięcznego, 2000-2500 kcal. Tak, ważę więcej od Ciebie a metabolizm jest wprost proporcjonalny do wagi. Ale ta różnica nie tłumaczy metabolizmu kilka razy większego, prawda? Jeśli więc nadal twierdzisz, że to Twoja metoda jest „zdrowa” i „poprawia metabolizm”, to chyba wypada mi tylko powiedzieć „Po owocach ich czynów poznacie ich”. I poprosić Cię, żebyś spróbowała wyciągnąć z tego wnioski.
I na koniec, żeby nie być gołosłowną (wszystkie poniższe cytaty przetłumaczyłam dla Ciebie sama, ale podaję też linki, jeśli chcesz je sprawdzić w oryginale):
- Źródło 1: http://www.weightlossresources.co.uk...starvation.htm
„Choć może się to wydawać zaskakujące, poważne ograniczenie ilości kalorii, zamiast pomóc nam szybciej dojść do docelowej wagi, przeszkadza naszemu organizmowi w efektywnym spalaniu tłuszczu, co niestety oznacza, że tempo utraty wagi się zmniejsza.
Dlaczego spożywanie małej ilości kalorii spowalnia utratę wagi?
Organizm przechodzi w „tryb głodowy”. Mechanizm ten prawdopodobnie wykształcił się jako obrona przed śmiercią głodową i oznacza, że organizm przechodzi na tryb, w którym super skutecznie wykorzystuje otrzymywane z pożywienia kalorie. Robi to głównie chroniąc zasoby tłuszczu, używając zamiast tego suchej masy ciała i mięśni by uzyskać kalorie potrzebne do funkcjonowania. To prowadzi do zaniku mięśni, co z kolei obniża metabolizm, w wyniku czego tempo utraty wagi spada. Jest to oczywiście doskonałe rozwiązanie gdy stoimy w obliczu zagrożenia śmiercią głodową. Ale jeśli dążymy do utraty wagi, jest to mechanizm niepożądany.
Ile kalorii powinniśmy spożywać, by uniknąć trybu głodowego?
(…) Jako ogólną zasadę, większość ekspertów w dziedzinie odżywiania poleca nie schodzenie poniżej 1000-1200 kcal dziennie.
- Źródło 2: http://www.netwellness.org/question.cfm/28515.htm :
„Dieta głodowa nie oznacza braku pożywienia. Dietą głodową jest każda dieta, dostarczająca organizmowi poniżej 50% ilości pożywienia, którego potrzebuje.”
- Źródło 3: http://www.bodyforlife.com/nutrition....asp?cmsId=291
„Gdy poważnie ograniczamy dzienne spożycie kalorii, organizm szybko przechodzi w tryb głodowy – mechanizm odziedziczony po naszych odległych przodkach, którzy musieli przetrwać okresy głodu. Nie można nic zrobić, by zapobiec włączeniu się tego mechanizmu, z wyjątkiem nie schodzenia poniżej pułapu 1200 kcal dziennie dla kobiety a 1800 dla mężczyzny. (...) Pierwsze, co się stanie, to spowolnienie przez organizm tempa metabolizmu. Dzieje się to w wyniku zmniejszenia wydzielania hormonów przez naszą tarczycę. W wyniku poważnego ograniczenia liczby kalorii metabolizm może spaść nawet o 40-50%.
Następnym krokiem jest przyswajanie przez organizm swojej własnej tkanki mięśniowej i zamiana jej na glukozę. Mięśnie stają się głównym pokarmem by chronić zasoby tłuszczu konieczne do przetrwania. Tak – nasze mięśnie zaczynają zanikać. Jakby tego było mało, aktywność enzymów powodujących gromadzenie tłuszczu wzrasta, natomiast aktywność enzymów powodujących spalanie tłuszczu spada. Jest to dokładne przeciwieństwo tego, co chcemy na diecie osiągnąć!”
Mogłabym jeszcze dalej cytować, ale wszystkie wygooglowane dziś przeze mnie strony różnymi słowami miały na temat ograniczania spożycia kalorii poniżej pewnego pułapu do powiedzenia to samo: tryb głodowy, wolniejszy metabolizm, odkładanie się tłuszczu, zanik mięśni.
Starałam się przekazać Ci to w jak najlepszej wierze (z trybu głodowego da się stopniowo wyjść i również na ten temat trochę artykułów znalazłam). Decyzja, co z tym zrobisz, należy do Ciebie.
Serdecznie pozdrawiam.
Triskell, ujęłaś "problem" rewelacyjnie. Dokładnie o to chodzi. Świetny post!
Tylko czy akneisa wyciągnie z niego wnioski?
Triskell Dziękuję za tę odpowiedź. Dała mi do myślenia, bo też jadłam mniej kalorii niż powinnam. Teraz rozumiem wreszcie czemu nie powinna schodzić poniżej pewnego pułapu nwet jeśli dzięki temu mam szybki efekt. Szybki, ale korzyści z tego faktycznie mogą być na dłuższą metę rzadne. Myślę, że po kilkudniowej diecie zbyt głodowej, teraz rozpocznę zdrową dietę 1000 kcal.
Dziękuję za tak racjonalne wyjaśnienia.
Myślę, że taki głos był bardzo potrzebny w tej dyskusji.
pozdrawiam serdecznie i gratuluję sukcesu!
Triskell - wypowiedź genialna!!! Nic dodać nic ująć!
Akneisa napisałaś:
Możesz wierzyć, lub nie, ale obchodzi mnie to bardzo! Już taki typ jestem, że przejmuję się takimi rzeczami, jak czyjeś zdrowie. Nie jest mi z tym łatwo ani wygodnie, tym bardziej w takim przypaku, jak twój, kiedy chciałabym bardzo pomóc a nie mogę zrobić NIC.Cytat:
Zapewniam Cie, chociaz moje zapewnienie Cie nie porusza, nie uspokoja ani tak naprawe Cie nie obchodza, ze nie zrobie sobie krzywdy. Nie wiem czy czytalas dokladnie moje zapiski ale tak jak wczesniej pisalam tak wlasnie mysle, ze zadna choroba nie jest warta paru kilogramow mniej, lepiej wazyc 5kg wiecej niz chorowac na cokolwiek.
Nie bede tu nakierowywac Cie przeciwko komus innemu abys nie pomyslala, ze chce odwrocic Twoja uwage ale jest osoba, ktora moim zdaniem mimo duzo wiekszej ilosci kg potrzebuje tej pomocy (nie jest to titiritka).
Twoje zapiski czytałam dokładnie i owszem, wiele razy pisałaś, że nic na siłę, że dobrze się czujesz i kontrolujesz odchudzanie, ale następne wpisy i dziwna :shock: radość z powodu zjedzenia minimalnej ilości kalorii przeczy temu :!: Wierzę, że jesteś mądrą kobietą i wypowiedź Triskell da Ci do myślenia...
Pomyśl, dlaczego tak zażarcie tutaj gadamy... Pomyśl...
To dla Ciebie! Nie na złość, nie dla sportu, ale dlatego, że NAPRAWDĘ nas to obchodzi!
PS. Zupełnie nie wiem, kogo masz na myśli - kto potrzebuje pomocy. Napisz, a napewno z pomocą pobiegniemy. Nawet jeśli to nie da rezultatów, to mi bedzie się chciało...
Na poczatku biegnijmy z pomoca :) Wypowiedz na dot. tych pytan, ktore wypisalam gdzien na poczatku tematu i tak jak odpisalam uwazam:Cytat:
Zamieszczone przez misiala
"misiala - jezeli chodzi o test to mysle, ze zostal on stworzony (chodzi mi o to, ze pytania sa takie a nie inne) z pewnoscia na jakiejs podstawie i jezeli sugerowane jest, ze " ... zaznaczenie ponad pieciu tak stanowi juz sygnal, zeby powaznie zaniepokioc sie stanem swojego zdrowia" to nie nalezy tego bagatelizowac.
Mysle, ze rzeczy o jakie pytaja w tym tescie nie sa rzeczami normalnie funkcjonalnymi przy pozytywnym ich zaznaczeniu - nie jest normalnym/zdrowym to, ze odpowiedzi na te pytania sa pozytywne. "
Dnia 12 sierpnia czyli dzien po tym jak bylam tu ostatnio postanowilam zaczac "normalna diete" (nie kojarze teraz jej nazwy ale znalazlam ja w gazecie):
1. sniadanie: kawa; - o 12:00: 2 jajka na twardo, pomidor - a o 16:00 pierś z kurczaka,
sałata z olejem i cytryną.
2. kawa - pierś z kurczaka, sałata z olejem i cytryną - plasterek szynki, jogurt naturalny.
3. kawa, grzanka - owoc - 2 jajka na twardo, plasterek szynki, sałata z olejem i cytryną.
4. kawa - jajko, marchewka, twarożek - jogurt naturalny.
5. marchewka - ryba (pstrąg) - pierś z kurczaka.
6. kawa, grzanka - pierś z kurczaka, sałata z olejem i cytryną - 2 jajka na twardo,
marchewka.
7. herbata - pieczona pierś z kurczaka - NIC!
nastepnie dzien 8 jest taki jak 1, 9 taki jak 2, 10 taki jak 3, 11 taki jak 4, 12 taki jak 5 i 13 taki jak 6 - KONIEC.
(nie wiem czy ma to zrnaczenie ale chcialamzaznaczyc, ze podjelam decyzje o tej diecie przed napisaniem posta Triskel).
Nie chcialam nic pisac bo chcialam zrobic takie jakby wrazenie, myslalam, ze to bedzie dobre skoro jem wg wszystkich zbyt malo kalorii i do tego jem co chce i o ktorej chce, no i prawie mnie przekonalyscie, ze z dieta mozna schudnac. Nie wchodzilam na wage przez 5dni. Wazylam sie 11 sierpnia, gdzie moja waga wynosila dokladnie tyle ile wskazuje wykres czyli:
47,5kg
dzisiaj weszlam na forum (jakos nie moglam sie powstrzymac), poczytalam (o czym pozniej, chce dokonczyc temat) no i ... zwazylam sie, moja waga wynosi na dzien dzisiejszy (6 dzien diety):
51,5kg
przytylam przez 6 dni 4kg :!: do konca dieety mam jeszcze teoretycznie 7dni
NIE MAM ZAMIARU WAZYC PO CUDOWNEJ DIECIE 9KG WIECEJ NIZ PRZED DIETA :!:
Nie po to dazylam do tego aby miec to ponad 9kg mniej, zeby teraz spokojnie patrzec jak przybywa mi z powrotem.
Nie bede ukrywac, jestem WSCIEKLA.
Gdyby nie wypowiedz Triskel dzisiaj przerwalabym ta cudnwna antydiete i dalej robila tak jak do tej pory. Tutaj jednak moj watek sie urywa, moja koncepcja zostala zburzona, mam metlik w glowie i poprostu nie wiem co zrobic. Wiem jedno, ze nie bede patrzec na moja wage i spokojnie obserwowac albo jeszcze cieszyc sie z kolejnych przybywajacych gram.
Teraz wszystkie ktore namawialyscie mnie do zdrowego odzywiania wytlumaczcie mi dlaczego dieta doprowadza do tycia? Gdzie w tej diecie zdrowe odchudzanie?
Triskell - po pierwsze dziekuje, ze napisalas do mnie tyle madrych rzeczy :)
Jestes madra kobieta i uwazam, ze taka wlasnie osoba jak Ty powinna "nawracac".
Odnosnie tego co mi napisalas to odpowiem, ze calkowicie sie z Toba zgadzam, dziekuje, ze moglam spojrzec na sprawe Twoimi "oczami".
Jezeli chodzi o:
"Cytat:
czy szukalas moze iw internecie na temat odchudzania sie "za pomoca malej ilosci kalorii" czy wrecz czego na temat glodowki (ja sie nie glodze, spozywanie malej ilosci kalorii a glodowka to dwa rozne pojecia) Zachecam do lektory, z pewnoscia znajdziesz interesujace artykuly na ten temat, aktykuly o tym, ze sa one zdrowe, wskazane, ze poprawiaja metabolizm, przemiane materii, poczytaj o pozytywnych tego stronach a jest ich tak samo niemoalo jak negatywnych "
moge napisac, tyle, ze nie mam linkow, nie bede tu klamac i szukac teraz gdzie mogloby to byc. Chce abys wiedziala, ze czytalam takie artykuly, na temat glodowek w ktorych pisalo, ze jest to zdrowe, ogladalm rowniez takie odcinek "rozmow w toku". Mozemy jednak tu uznac, ze tak jak to okreslilas: "cytat nie ma niestety większej wartości poznawczej" bo nie moge sie odniesc do niczego konkretnego.
Jak z pewnoscie przeczytasz rozpoczelam pewna diete po ktorej jak na razie tyje i to nie w malym stopniu. Po przeczytaniu Twojej wiadomosci do mnie uznalam, ze bedzie bardzo dobra osoba, ktora moze mi podpowiedzic co mam dalej zrobic? Jaka zastosowac diete aby byla zarowno zdrowa jak i "dzialajaca". Chcialabym jednak, zeby nie byla to podpowiedz typu: "malo jadlas to teraz organizm musi sie przestawic , przyzwyczaic wiec bedziesz tyla do pewnego momentu a potem jak juz wszystko wroci do normy to powoli schudniesz sobie te 10kg (ktore miedzy czasie moga sie pojawic)".
Serdecznie pozdrawiam i prosze o odpowiedz.
Witam,
przebrnęłam przez cały wątek i muszę przyznać, że moje emocje i poziom adrenaliny mocno zostały rozruszane. Pozostaje tylko nie tracić nadziei, że faktycznie akneisa przemyślałaś sprawę i wzięłaś sobie do serca i rozumu słowa Triskell.
Naprawdę ulżyło mi trochę dobrnąwszy do tego miejsca historii, bo czasem miałam wrażenie, ze mądre słowa forumowiczek, tak mnogo do ciebie skierowane, odbiją sie pustym echem.
Powinnaś kłaniać sie w pas Triskell za to, że sie kobiecie chcialo tyle wysiłku włożyć i czas stracić na to, zeby pomimo Twojego oporu zebrać i wyjaśnić zasady zdrowego dietkowania.
Nie moge sie powstrzymac od komentarza:
akneisa , niezależnie od wszystkiego nie uwazasz, ze zanim zaczęlaś uskuteczniać dietkowanie swoim sposobem należaloby jednak wczesniej kiwnac palcem i poczytać cos na wlasną rękę? albo przynajmniej zapytać. a nie wymądrzać się i zarzucać wszystkim dookoła zlosliwy atak. Brzmisz na inteligentna kobiete, ale ja czytając twój wątek równiez pomyslalam: inteligentna, ale prawie-anorektyczka.
Znacznie gorzej w moich oczach natomiast wypada titiritka. Piszesz:"Trzeba ponosić odpowiedzialność za swoje słowa i czyny."
No brzmi super! To teraz, jak już zrozumiałaś o czym pisze Triskell, to przeleć jeszcze raz swoje wypowiedzi na tym wątku i odnieś to górnolotne i jakże prawdziwe twierdzenie do siebie samej. Dla odkupienia grzechów od dzisiaj proponuję zacząć z taką samą gorliwością krzepić zasady racjonalnej diety.
Choć mam wątpliwości czy świadoma jesteś tego, ile bajzlu mogła narobić twoja niedouczona paplanina.
Jeśli czujesz sie urażona moimi slowami - trudno. Nie zamierzam przepraszać, bo tu chodzi o czyjes zdrowie i zycie. Również o twoje. I ty też bądź wdzięczna Triskell.
Triskell, szczere wyrazy szacunku i uznania - za całokształt.
Kasia, i cała pozostała grupka "uświadamiających" - chwała, że jesteście :)
pozdrawiam,
Akneisa, z ciekawości czytam i nie mogę, miałam zamiar się nie odzywać. ale...trodno, niewielkie mam pewnie prawo się wypowaidać, bo jak wiadomo powszechnie moje wyniki są żadne, ale dieta, którą przedstawiasz to kopenhaska, po której WSZYSCY!!!!! chudną. zastanów się, Ty nie, to znaczy, że Twój organizm już powoli świruje. Nie mam tyle cierpliwości, co Tris, ale weź to do serca, nei przejmuj się chwilowym przyrostem, organizm musi wrócić do normy i dopiero możesz coś z tym zrobić. Dociągnij tę dietę do końca, wtedy zaczbnij rozsądnie 1000 kalorii (wiem, że dla Ciebie to brzmi jakbyś miała zjeść słonia i jeszcze zakąsić zebrą :wink: ), ale spróbuj. Poczytaj tez może gdzieś wątek Savvany (nie pamiętam dokładnie pisowni), ale tytuł wątku "kobieta", miała podobne problemy i nie wiem, czy nadal je ma, bo zniknęła, tłumaczono jej to samo, co Tobie wiele razy, i tez przeszła podobne rozterki....
[quote]
Dnia 12 sierpnia czyli dzien po tym jak bylam tu ostatnio postanowilam zaczac "normalna diete"
(nie wiem czy ma to zrnaczenie ale chcialam zaznaczyc, ze podjelam decyzje o tej diecie przed napisaniem posta Triskell).
Triskell - po pierwsze dziekuje, ze napisalas do mnie tyle madrych rzeczy :)
Jestes madra kobieta i uwazam, ze taka wlasnie osoba jak Ty powinna "nawracac". [/b]quote]
ZAZNACZAM JESZCZE RAZ, ZE DIETE ROZPOCZELAM ZANM TRISKELL NAPISALA DO MNIE COKOLWIEK WIEC TERAZ NIE PRZYPISUJCIE JEJ CALEJ ZASLUGI.
OWSZEM NAPISALAM ROWNIEZ, ZE BARDZO JEJ DZIEKUJE (jakby ktos nie zauwalyl) BO NAPISALA BARDZO MADRE RZECZY I UWAZAM, ZE TO WYSTARCZY. SORRY ALE NIE BEDE ROBIC Z NIEJ BOGA ANI ZADNEGO GURU BO MOJA DIETA I JEJ ROZPOCZECIE NIE MIALO NIC WSPOLNEGO Z WYPOWIEDZIA TRISKELL I NIE ONA MNIE DO TEGO SKLONILA.
"Uswiadamiajacym" jak ich nazwalas jestem wdzieczna, ze sa i jestem ciekawa jak mi wytlumacza fakt diety ("zdrowej"), ktora niezle tuczy? Ciekawe czy wszystkie takie sa?
Moj akat nie byl zlosliwy tylko to bylba obrona atakiem na atak - ciekawa jestem czemu w ten sposob nikt na to nie spojrzy?
Wymadrzac sie nie wymadrzam, tylko chcialam przedstawic swoje racje i poglady, nie wiedzialam, ze wyrazanie swojego zdania jest tu odbierane jako "wymadrzanie", ciekawe poglady.
Witaj Beverly. Bardzo sie ciesze, ze sie odezwalas :)
Wiesz jezeli chodzi o ta diete to jest dokladnie tak jak mowisz bo mimo iz porsje wydaja sie male to zjadajac dokladnie to co jest zaznaczone na dany dzien czuje sie w polowie kazdego posilku (no nie kazdego ale tego o 12:00 i 16:00) jakbym zjadala nie wiadomo jaka dore jedzenie. Czuje sie potem jakbym sie za przeproszeniem narzarla a nie najadla.
Obawiam sie tego, ze waga w takim tempie idzie to gory, przeciez jak tak moj organizm bedzie reagowal do konca to zguba moich 9kg pojdzie na marne a 9kg to nie jak malo - szkodaby bylo :cry:
Nie wiem co zrobic ale z wyczekiwaniem czekam na podpowiedz Triskell.
Ps. Jezeli chodzi o "Kobiete" natknelam sie na ten temat i mimo iz sie w niego nie zaglebialam to nawet tam cos skorbnela, ze jest jak ja. Tak na marginesie ciekawe co u niej?
Witaj
Może nie umiem fachowo ale powiem Ci czemu tak się dzieje . Jadłaś wcześniej po 200 kalorii a może ciut więcej czy mniej. Monika ma rację to jest dieta kopenhaska ,którą tu wpisałaś dla ludzi ,którzy jedzą po 2000 kalorii i więcej jest ona dietą głodową bo je się średnio gdzieś 400-700 kalorii i dlatego u innych (tych co przed dietą jedli dużo) waga spada bardzo szybko ale potem trzeba się nieźle pilnować bo po zaserwowaniu kopenhaskiej kilogramy lubią wracać z nawiązką jak się doberze nie pilnuje kalorii.
A u Ciebie no cóż ...nie ma innego wytłumaczenia jak to ,ze jadłaś mniej i Twój organizm głodował a teraz dajesz mu więcej i waga skacze .Ja już Ci napisałam wcześniej jak długo będziesz wychodzić z tych 200 kalorii zanim dojdziesz do 1000 kalorii :?: bo stwierdziłaś ,ze będziesz zwiększac kalorie . Zajmie Ci to masę czasu zanim przyzwyczaisz organizm do wiekszych ilości bo niestety przysłowiowy 1000 to jest minimum ,zeby normalnie funkcjonować :!: zawsze tak się dzieje i nie ważne ile człowiek zje . Dajesz nagle o wiele więcej swojemu organizmowi i magazynuje.
Dlatego ,ze tak jest ludzie stosujący dietę np:1000 później jak schudną dodają sobie np:po 100 czy 200 kalorii i przyzwyczają organizm do większej ilości bo jak się mu nawali zaraz większą ilość to waga zacznie rosnąc .
Nie wiem czy Ci pomogłam. Ale pomyśł o tym,że w tej chwili Twój organizm się przyzwyczaja do jedzenia po głodowaniu i nie dziw się ,ze waga wzrosła i musisz znaleźć jakieś rozwiązanie dla siebie ,żeby być zdrową i chyba najbardziej pomocny był by tu dietetyk.Kazdy człowiek jest inny i jego dieta też .
Pozdrawiam i życzę powodzenia w zdrowym odchudzaniu :D
[quote="akneisa"][quote="misiala Chcialabym jednak, zeby nie byla to podpowiedz typu: "malo jadlas to teraz organizm musi sie przestawic , przyzwyczaic wiec bedziesz tyla do pewnego momentu a potem jak juz wszystko wroci do normy to powoli schudniesz sobie te 10kg (ktore miedzy czasie moga sie pojawic)".
quote]
Dokladnie tak myslalam i zdawalam sobie z tego sprawe chociaz mialam nadzieje, ze tak nie bedzie. W takim razie moze ktos podpowie mi jak przywrocic rownowage w orgaznzmie nie tyjac, przeciez musi byc jakis sposob aby ja przywrocic stojac na wadze w moejscu. - JAKI?? (i raczej nie uwierze, ze takiego nie ma)
NIe ma chyba innego rozwiązania jak naprowadzić organizm na dobrą drogę :? :? niestety :? dlatego tak dużo się mówi o racjonalnym podejsciu do diety i przestrzeganiu zasad np: nigdy poniżej 1000 (a może to równie dobrze być 1200 czy 1400) zależy od człowieka ,wykluczeniu słodyczy, tłuszczu czy alkoholu i dbaniu o to by w menu było dużo zdrowych rzeczy potrzebnych by prawidłowo funkcjonować.
Musisz chyba odczekać i zacząć od nowa wszystko" z głową "
I sorry nie czytałam dzisiaj wstecz niestety może dlatego nie widziałam odpowiedzi Misiali :? wpadłą mi tylko w oko Twoja dieta .
Nie wiem co Ci poradzić szkoda mi Ciebie poprostu i wierz mi ,ze wcześniej dziewczyny właśnie to Ci chciały dać do zrozumienia i nikt nie chciał źle.
Może Triskell Ci coś podpowie ............
Pozdrawiam :D
Akneisa, przepraszam, że dopiero teraz, ale ja mieszkam w Stanach, więc w czesie, gdy Wy tu toczyłyście burzliwe dyskusje, u mnie była noc.
Niestety, nie mam dla Ciebie dobrych wiadomości. Nie wydaje mi się, żeby z trybu głodowego dało się wyjść nie przybierając początkowo na wadze. Moim zdaniem i tak warto, bo jeśli z tym nie zawalczysz to nie bardzo widzę, w jaką inną stronę mogłabyś poprowadzić swoje żywienie, niż schodzenie tego metabolizmu ku coraz niższym wartościom. A poza tym to przybranie na wadze byłoby moim zdaniem w dwóch miejscach: w jelitach (a to jest przejściowe) i w mięśniach (a to jest pożądane - jeśli masz na wadze nawet kilka kilo więcej ale ta masa to mięśnie, to tej dodatkowej wagi nie widać, a ludzie patrząc na Ciebie widzą wymiary, nie wagę). W każdym razie napiszę Ci, co ja bym w tej sytuacji zrobiła, a co Ty z tym zrobisz zależy od Ciebie.
Po pierwsze - dziewczyny mają rację, ta dieta, którą zastosowałaś, to dieta kopenhaska. Bardzo kontrowersyjna, ja sama raz ją zastosowałam, ale uważam, że może być OK na początek odchudzania, nie gdy odchudzanie trwa już od wielu miesięcy. Ludziom tu na forum chciało się policzyć kalorie w tej diecie i wyszło jakieś 400-700 kcal dziennie. I jeśli po niej przytyłaś, to naprawdę jest bardzo źle. Absolutnie nie piszę tego z satysfakcją. Ja naprawdę byłabym bardzo szczęśliwa, gdyby okazało się, że się w poprzednim poście myliłam, że Ty w żadnym trybie głodowym nie jesteś, że metabolizm masz w lepszym stanie, niż myślałam. Nie jestem na tym forum po to, żeby mieć rację (nie jestem żadnym ekspertem, tyle że lubię buszować po necie, kwestie odżywiania interesują mnie i znam dobrze angielski). Nic nie cieszy mnie bardziej, niż czytanie, że komuś się udało. Ale niestety Twoja reakcja na kopenhaską wskazuje, że w tym przypadku tą rację miałam. :(
Jeśli zaproponowane przeze mnie wyjście Ci nie będzie odpowiadać i będziesz sobie sama chciała po necie poszperać, to podaję Ci słowo-klucz: leptyna. Jest to hormon, którego zadaniem jest (w uproszczeniu) informowanie organizmu, kiedy jest on dobrze odżywiany, a kiedy głodzony. Tryb głodowy włącza się wtedy i dlatego, że Twój organizm zaprzestał zupełnie lub prawie zupełnie tą leptynę produkować. Żeby z niego wyjść, trzeba produkcję leptyny na nowo pobudzić. Jeśli organizm ją zacznie dostawać (a receptory jej są: "między innymi w podwzgórzu, mięśniach szkieletowych, mięśniu sercowym, płucach, trzustce, wątrobie, nerkach, jelicie cienkim, gonadach męskich i żeńskich, jak również w tkance tłuszczowej"*), będzie "wiedział", że zagrożenie głodem minęło, nie trzeba już składować tłuszczu, metabolizm może zacząć spalać ten tłuszcz szybciej.
Kulturyści (którym również zależy na jak największym metaboliźmie) stosują w celu pobudzenia produkcji leptyny metodę "doładowań". Polega ona na tym, że mniej więcej raz na tydzień (jak często dokładnie, to zależy od masy i % tłuszczu) jedzą przez ok. 1 dzień bardzo dużo węglowodanów, i to wcale nie tylko tych zdrowych. Proporcje pomiędzy węglowodanami prostymi (te "dobre") i złożonymi (te "złe") to powiedzmy 50/50. Jeden warunek - trzeba jednocześnie ograniczyć jak najbardziej w tych dniach ilość tłuszczy. Czyli np. cukier tak, ale czekolada nie (bo ma tłuszcz). Można w te dni jeść np. ryż, makaron, beztłuszczowe lody i inne słodkie produkty z mleka 0%, wszystko co ma mało tłuszczu lub wcale, a dużo węgli. Do tego drugie 50% z węgli zdrowych: warzywa, owoce, pełnoziarniste produkty zbożowe. Podczas takiego dnia doładowania jemy nie raz dziennie z dobrze, tylko często, żeby bombardować organizm sygnałami, że dostaje jedzenie. W te dni ludzie, stosujący tą metodę, jedzą i 3000 i więcej kcal. W pozostałe dni również jemy często, również nie schodząc poniżej 1000, ale w zupełnie innych produktach, a mianowicie węgli bardzo mało, praktycznie tylko z warzyw. Taki jadłospis kopenhaskiej, ale zwiększony, rozłożony na 5 posiłków, bez cukru, grzanek czy owoców, natomiast dużo ryb, mięsa, zielonych warzyw, mógłby tu być przykładem. Niestety, taka bardzo nisko węglowodanowa dieta jest bardzo trudna i nie wiem, czy Twój organizm nie jest na nią w tej chwili zbyt osłabiony. Zauważ, że normalnie stosują ją kulturyści (i nie, nie będziesz miała po niej mięśni jak oni, samą dietą nikt jeszcze z siebie Schwarzeneggera nie zrobił :wink: ). Ale tu: http://www.elitefitness.com/forum/ar...php/t-259.html (- odpowiedź uzytkownika Par Deus) znalazłam sugestię, że może to być sposób na wyjście z trybu głodowego. Nie jestem w stanie zagwarantować jego skuteczności, nigdy w trybie głodowym nie byłam. Ale będąc w Twojej sytuacji chyba spróbowałabym tej metody.
Dużo osób doradza zwiększać kalorie bardziej stopniowo. I tu niestety też początkowo przytyjesz. :(
Inna rzecz, która przychodzi mi do głowy to pójść do endokrynologa lub innego lekarza i poprosić o pomoc. Przeczytałam na angielskojęzycznych forach, że ludzie dostawali leptynę w zastrzykach, ale nie mam pojęcia na temat dostępności takiej kuracji w Polsce. Lekarz będzie Ci w stanie powiedzieć, czy możesz jakoś chemicznie tą leptynę dostarczyć, jeśli nie zdecydujesz się próbować sama ją pobudzić tymi "doładowaniami".
Przepraszam, że nie jestem w stanie po prostu machnąć różdżką i naprawić Twój metabolizm. Uwierz mi, chciałabym. Gdyby tylko było mi wiadomo o jakimś łatwym sposobie na to, nie powodującym początkowo wzrostu wagi, zaraz podałabym Ci go. Ale moim zdaniem nawet ten trudny i powodujący na jakiś czas wzrost wagi sposób jest wart wypróbowania. Bo chodzi tu o całe Twoje życie, nie o kilka miesięcy.
Którykolwiek sposób wybierzesz, dodałabym do tego ćwiczenia. Niestety, one trochę hamują wydzielanie leptyny, więc będzie tu troszkę szarpania jednocześnie w dwie strony, ale one rozwijają mięśnie, a to bardzo teraz w Twojej sytuacji ważne. Alternatywnie, jeśli nie chcesz iść tropem leptynowym, można by spróbować właśnie ćwiczeniami (przy jednoczesnym dodawaniu kalorii) metabolizm rozruszać. To sposób długotrwały, mięśnie nie budują się z dnia na dzień, ale może to być skuteczne.
Skoncentrowałam się najpierw na tym, co wydało mi się tu najważniejsze, więc na koniec jeszcze o innych sprawach.
1. Głodówki - tak, są strony, które je zalecają. Sama kiedyś byłam przez tydzień na poście sokowym (co uważam ze swojej strony za głupotę i teraz nie powtórzyłabym tego, ale człowiek uczy się na błędach). Znajdziesz tu dwie szkoły - jedna będzie twierdzić, że to dobry sposób na oczyszczenie organizmu, druga, że nie. Ale zauważ, że nawet zwolennicy głodówki czy częściowego postu nie zalecają ich przez dłużej, niż kilkanaście dni/kilka tygodni. Przeciętna głodówka, to tydzień. Najdłuższa, o której czytałam, to 3 tygodnie. Kopenhaska, ograniczająca kalorie do drastycznej ilości 400-700, to 13 dni. Zdrowemu, nie zmęczonemu jeszcze dietą organizmowi taki okres nie zaszkodzi. Gdyby tak było, w trybie głodowym siedziałyby po uszy osoby, które np. podczas jakiejś choroby przez tydzień jadły bardzo mało. Cała różnica polega tu na czasie. Ja na kopenhaskiej schudłam 6,5 kg, bo zastosowałam ją na samym początku odchudzania. Czy zastosowałabym ją teraz? Absolutnie nie. Czy stosowałabym taką ilość kalorii dłużej, niż przez tych 13 dni? Absolutnie nie.
2. Misiala Może ja to źle zrozumiałam, ale moim zdaniem ona napisała Ci o tych symptomach u siebie z przymrużeniem oka. Chodziło jej chyba o to, że takie symptomy jak bóle głowy czy brzucha, czy wzdęcia, czy osłabienie każdemu zdarzają się czasami a test nie określa ich natężenia (Nawiasem mówiąc, czy mogłabyś mi podać źródło tego testu? Przez kogo on został opracowany? Bo jakoś te pytania nie brzmią zbyt profesjonalnie i to chyba było zarzutem Misiali). Wydaje mi się, że chodziło jej o to, że gdyby wpadać w paranoję, to można by się było u siebie dopatrzyć tych symptomów, podobnie jak i praktycznie każdej choroby, o której wystarczająco dużo się czyta :wink: . Prochnicę ma podobno 95% społeczeństwa. Nie wiem, ile dokładnie Misiala ma lat, ale zważywszy, że watek ma w dziale "Po 40-tce", brak okresu może być już też sprawą zupełnie normalną. Widząc emotikonki przy jej tekście dochodzę do wniosku, że to był żart i że nie ma tu powodu do niepokoju. :)
Akneisa, naprawdę mocno trzymam kciuki za to, żebyś przestawiła swój organizm na tor, na którym będzie z Tobą kooperował, nie walczył. Pisz, co zadecydowałaś i jak Ci idzie. Bardzo, bardzo mocno życzę Ci powodzenia.
Uściski :)
______
* - cytat z http://www.sfd.pl/temat122369/
nie wiedzialm ze wywolam takie zamieszanie, tylko dlatego ze zle zostalam zrozumiana, chociaz wyjasnilam zaraz nastepnym postem, ale tego Aknesa juz nie cytuje......
Very Happy witaj akneisa Very Happy przepraszam cie ale ja zartowalam Razz chociaz dolegliwosci takie naprawde mam,ale to w moim wieku to chyba norma, a test jest dla nastolatek,prawda Question no bo chyba 40-stki na anoreksje nie choruja Question a moze sie myle Question Very Happy Very Happy
pozdrawiam
Triskell, dziekuje ze wyjasnienia co do mojej osoby, :D rzeczywiscie test nie brzmi profesjonalnie...podziwiam twoja wiedze na temat odzywiania
A Akneis dalas piekny wyklad, mam nadzieje ze zrozumie i wdrozy w zycie 8)
Pozdrawiam :D