-
Witaj Nantosvelta w gronie montilasek!
Jeśli traktować śmietanę + kakao jako deser, to możesz, ale raz w tygodniu. Częstsze delektowanie się deserami hamuje chudnięcie. U mnie najgorszy był pierwszy tydzień: brakowało mi pieczywa, chodziłam na dziwnym głodzie, koszmar. Potem było znacznie lepiej 8) , skurczył mi się żołądek, straciłam ochotę na słodycze. Szkoda tylko, że od czasu do czasu wypadam z rytmu (imprezy, święta) i trudno wtedy wrócić na szlak :wink:
Fleuve, zacznij jeść i ćwiczyć. Chyba nie ma innej rady na tak oporny tłuszcz na udach? Łatwo mi radzić, żebyś ćwiczyła, a sama zmusić się nie mogę :D
Skoro tu tyle mówi się o jedzeniu, pozwolę sobie nadmienić, że kocurek Bazylek przepada za surowymi, obranymi ziemniakami pokrojonymi w kostkę. Potrafi zjeść co najmniej jednego ziemniaka na raz :shock: :shock: W końcu jesteśmy w Pyrlandii, każdy musi się dostosować :D
-
U mnie z MM nie było żadnego problemu. Na początek w ogóle wyeliminowałam węglowodany poza owocami i muesli, nie miałam dzięki temu skoków cukru i nie tylko nie łapał mnie wilczy głód, ale w ogóle obniżył mi się apetyt. Tak naprawdę po wielu eksperymentach dietowych, dopiero na MM schudłam, no i na razie nie tyję, a wręcz dalej chudnę, a minęły już 4 miesiące od odejścia od ścisłego MM. Natomiast nawyki pozostały, i nawet jak od święta zrobię jakieś zakazane połączenie, to żołądek mi się od razu buntuje.
Monti rulez !!!
-
Witajcie Kobietki!!! :P
smutno mi, kiedy w ciągu dnia nie mogę tu do Was zajrzeć, niestety od poniedziałku całe dnie księguję w DOS-ie. :(
Moja dietka jedzie na razie dobrym torem, ale takim dość niepewnym, bo w każdej chwili może się on po prostu urwać... :wink:
Jestem na takim troszkę zmodyfikowanym Montim, wykluczyłam całkiem węglowodany (oczywiście oprócz warzyw i owoców na śniadanie). Waga najpierw wahnęła się o pół kilo w górę, a teraz jest już mnie mniej o śliczniutki okrąglutki kilogramik.
Syzyfowa praca :? ale niech się pocieszę tym kilogramkiem, tyle mojego :wink:
Podziwiam Was za samozaparcie
i Bazylego też podziwiam :shock:
Widziałam już różne zwierzaki, np: rotwailerkę która kapustę pekińską połykała w całości,
ale surowe pyry... :lol:
-
Jesli chodzi o koty, to też jestem ich zadeklarowaną miłośniczką od dziecka. A marzy mi się teraz rudo-brązowy kot abisyński o szmaragdowych oczach i chudym, długim ciałku kotów egispskich. To jeszcze rzadka rasa w Polsce, ale jest już kila hodowli. No ale na razie nie mam specjalnie warunków...
A co do dietki, to niby staram się stosować MM, ale nie ścisłego. Ostatnio mam ostrą fazę na chlebek pełnoziarnisty z pasztetem z zająca i pomidorkiem. A co tam, raz się żyje :D
Pozdrówka
FLEUVE
-
A u mnie wczoraj tak średnio...
Na kolacje miałam sobie zrobić coś pysznego (myślałam o plackach)- wiem, że to niezdrowe, ale skoro od tego chudne...no ale przyjechał chłopak z jogurtem 0% i serkami. Jogurt miał cukier (a mówił że nie) a serki...15% tłuszczu o cukrze ani słowa. Więc zjadłam te 3 serki, potem mózgownica mi się włączyła (mądry Polak po szkodzie) i przypomniałam sobie, że tłuszczowy serek z truskawkami był (węglowodami) no i oczywiście wsad owocowy...może mieć cukier :/, potem poszliśmy po czekoladę (oczywiście gorzką :] ) i co? Nie było więcej jak 60%, ani mm'sów ani twixów, więc pomyślałam: nie jest mi dane zjeść czegoś słodkiego, a że mój chłopak napalił się na czekoladę to mu wzięłam...przez przypadek czekoladę podobną...potem ze złości jabłko+ gruszka. Myślicie, że to duży wyskok??
Aha- na razie schudłam na niej 1kg. Nie mam pomysłów na kolacje, a ryb i surówek nie przełkne, jakoś mi to nie pasuje do kolacji...
Dziś chyba zrobie makaron :].
Aha: sprawdzajcie mnie:
Ś.(6.15-6.30) jabłko (15min. później) placki z gruszkami (smaże świerze gruszki, powinnam je spażyć, czy może być tak??)= 2 białka, mleko, woda, mąka(sporo.. :oops: )
Ś2: (11) jeszcze nie wiem, prawdopodobnie marchewka+ mleczko gotowane :twisted:
O: ryba (jeszcze nie wiem jaka) i marchewka
K: spaghetti? (al dente ;P)
-
Nantosvelta,
Co do Twojego jadłospisu, to makaron i placki tak się średnio mają do dietki, jakiejkolwiek zresztą :wink: Ja będąc na ścisłym MM w fazie intensywnego chudnięcia jadłam jajka gotowane, pomidory w dużych ilościach, chude mięso i sery, a soczewicę od wielkiego dzwonu i to samą. Inna sprawa, że może za szybko chudłam - około 8-9 kilo w dwa miesiące, ale póki co jo-jo nie ma więc myślę, że było ok.
A tak naprawdę, myślę, że wszsytko zależy od tego jak bardzo chce się schudnąć. Ja bardzo chciałam, i nie pozwalałam sobie na zastanawianie się czy placki mogą być z całym jajkiem, czy tylko z białkiem, zwyczajnie eliminowałam wszystko, co w powszechnym mniemaniu nie sprzyja diecie + oczywiście zasady MM.
Powodzenia,
FLEUVE
-
Fleuve-toś mnie zdeczko zmartwiła :( nie wiem, czy takie odejmowanie sobie przyjemności z ust dobrze mi zrobi...a liczyłaś kalorie??
Jeżeli wczoraj było średnio to dziś fatalnie :( , nie wiem co mam zrobić jak mama kupuje bułkę słodką, która jest dla mnie przeznaczona, wiem...odmówić, ale jak odmówić spragnionej duszy czegoś słodkiego?? :(
Może jutro zrobie dzień mleczarza? Niby będzie monti...a cholera, chyba jakaś chora jestem pare dni dieta i d***a :/
-
Nantosvelta,
Tak naprawdę skoro zgubiłaś już ponad 20 kilo, to wiesz doskonale jak zgubić te pozostałe, bo znasz swój organizm i wiesz na czym chudniesz.
Ja na początku MM liczyłam kalorie, choć to wbrew zasadom i starałam się nie przekraczać 1000 kcal. Potem to nawet myślę, że czasem nie przekraczałam 700. Ale tego nie polecam.
Pozdrówka i powodzenia
FLEUVE
-
Fleuve- wiem dobrze, od czego schudłam- od tego co wszyscy: 1000kcal a nawet mniej (500) co oczywiście nikomu nie polecam. Bym miała już dawno na koncie swe wymarzone 58 kg. gdyby nie...no właśnie?? Bunt organizmu?? Że tak ciągle się chce słodkiego, no może inaczej, nie chciałoby mi się gdyby nie to, że leżało...:?
-
Czesc :)
Co tam u was kobitki??? Żyjecie ???
U mnie od miesiaca zgodnie z MM, ale efektów brak :(