-
Kilogramy non grata, czyli odchudzania trud codzienny
Dzień dobry wszystkim tym, co marzą żeby zgubić to i owo tu i ówdzie!
Moja waga znów poszybowała hen w niebo i oto rezultat: 77 kg przy 164 cm. A półtora miesiąca temu było jeszczego gorzej: 83 kg. Takiej wagi nigdy wcześniej nie miałam i muszę przyznać, że czułam się fatalnie. Na szczęście przeczytałam książkę o metodzie Montignaca, zaczęłam ją stosować z początkiem maja i teraz jestem o 6 kg lżejsza.
Niestety, czerwiec obfituje w odstępstwa od diety, więc waga stoi w miejscu. W sumie mogłoby być gorzej - mogłaby znów pójść w górę. Zostało jeszcze kilka dni, muszę wziąć się za siebie, żeby odnotować w tym miesiącu chociaż dwa kg mniej, inaczej zupełnie wrócę do starych nawyków.
Najśmieszniejsze jest to, że mam ochotę na, dajmy na to, kromkę białego chleba z dżemem. Zjadam ją i zaskoczenie! Nie smakuje tak dobrze jak sobie wyobrażałam, jak pamiętałam. Podobnie jest ze słodyczami - jakieś takie za słodkie...
Dzisiaj na obiad pewnie znowu koktajl truskawkowy z fruktozą. Trzeba wykorzystać boom truskawkowy i najeść się ich aż do przyszłego roku.
A teraz wracam do wymyślania nazwy zakładu fryzjerskiego. Nie, nie otwieram takowego, mam tylko komuś podsunąć pomysł. Chyba warto, w nagrodę jedna wizyta gratis!
Niech kilogramy będą z waszymi wrogami!
-
Bravo 6 kg to bardzo dobry wynik :P :P :P
Czytałam książkę, która opisuje ta metodę, nadal jednak nie bardzo umiem się zdecydować. Kocham żółty ser, a do tego najlepiej smakuje zimne pifko
Mam jednak pytanie, czy stosując tę diete czujesz się faktycznie mniej zmęczona, czy masz więcej energii.
A tak w ogóle to pozdrawiam i trzymam kciuki
-
Hej Rugatek! Dzięki za wsparcie!
Co do Montiego, to żółty ser można jeść. Gorzej z piwem, IG ma baaardzo wysoki, więc może zrezygnuj z niego na jakiś czas i zastąp kieliszkiem wytrawnego wina? Trudno mi powiedzieć czy czuję się mniej zmęczona, bo od miesiąca mam małego kociaka w domu, co broi i w nocy mnie budzi. Ale na pewno czuję się lepiej: jem mniej, nie czuję się napęczniała jak wtedy, gdy objadałam się chlebem i drożdźówkami. Spróbuj, naprawdę warto.
Pozdrowionka! :P
-
Witam!
Wczorajszy dzień pod względem Montiego był wręcz wzorcowy!
Na śniadanie pełnoziarnista kromka + chudy twaróg + dżem z fruktozą
II śniadanie: 2 pomidory
Obiad: mnóstwo czereśni, po czym śledzie po kaszubsku
Kolacja: znowu czereśnie i świeży groszek zielony
A po kolacji godzina spacerowania z mężem i psem w pobliskim lesie.
Wczoraj zrobiłam też zakupy na cały tydzień w Piotrze i Pawle, więc kuchnia pełna pyszności! Pomidory, ogromne cukinie i bakłażany (oj, coś czuję, że będzie z tego ratatouille), zieloniutka jak nigdy włoszczyzna! A może ugotuję zupę z soczewicy?
A dzisiaj, proszę: pół kg mniej na wadze. Takie chudnięcie lubię
-
Oj rzeczywiście brzmi zachęcająco :P Chodzi mi ten ,montignac po głowie, oj chodzi.
No cóz poszukam jeszcze jakichś informacji i może się zdecyduję.
A skąd bierzesz przepisy?
-
Hej!
Na początku szukałam w internecie (wpisałam hasło Montignac i trochę stron się wyświetliło . Ale chyba najlepiej kupić książkę "Szybko i szczupło" (Ria Tummers), w której pokrótce opisane są zasady metody, a reszta to same przepisy. Poza tym jeśli zrozumiesz zasady mm, sama będziesz mogła komponować posiłki.
Pozdrawiam
-
Dzisiaj rano obudziłam się o 0,5 kg lżejsza! Chyba już mogę zacząć przyzwyczajać się do myśli, że ważę 76 kg!
Wczorajsze menu:
Na czczo jak zwykle: szkl. wody + łyżeczka octu jabłkowego (100%)
Śniadanie I i II - takie samo jak poprzedniego dnia
Obiad: truskawki + 12% śmietanka + fruktoza
Kolacja: żółty ser + wędlina drobiowa + ser pleśniawy na deser
Po kolacji, też jak zwykle: dzbanek czerwonej herbaty (pu-erh w gniazdach)
Spacer zastąpiły mi marszobiegi po mieszkaniu; tak to jest, gdy robi się kilka rzeczy naraz
-
No to prosze o przyjęcie do klubu, zaczełam dziś montignaca. Jest cięzko bo strasznie boli mnie głowa, mam nadzieję że to przejściowe
Możesz mi napisac po jakim czasie widać efekty diety
-
No to Rugatku witaj w klubie!
Zajrzałam w moje sekretne notatki i mam: w ciągu pierwszych pięciu dni spadły mi cztery kg! Potem było już znacznie spokojniej. Głowa mnie nie bolała, może to ma związek z obecną pogodą? Jestem meteopatką i też mnie ostatnio pobolewa.
Trzymam za ciebie kciuki!
-
Wczoraj trochę mnie poniosło - zjadłam dwie kolacje O 9 wieczorem mój mąż smażył sobie omlet - zapachy takie, że skusiłam się na coś konkretnego. Tym bardziej, że ostatnio pochłaniam nieprzyzwoite wręcz ilości owoców.
A było tak:
I śniadanie: chleb wieloziarnisty + chudy twaróg + baaardzo pikantna papryczka
II śniadanie: znów chleb z twarogiem, ale już bez papryczki
obiad: ratatouille (pycha , pierwsza w tym roku)
I kolacja: truskawki + śmietanka + fruktoza
II kolacja: wędlina drobiowa + ser pleśniawy
Poza tym pomyślałam już o zimie i zamroziłam kilka kg zmiksowanych truskawek (ale czy dotrwają do zimy, oto jest pytanie). Szkoda tylko, że nie mogę zmusić się do ćwiczeń. I trudno mi znaleźć na nie jakąś rozsądną porę - zaraz po pracy obiad, potem kolacja, a potem chcę już tylko spać... Rano też odpada, bo już teraz wstaję o barbarzyńskiej porze (kilka minut przed 6). Może na razie wystarczą tylko spacerki z psem?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki