-
Oj właśnie była "parapetówa" w pracy z okazji oddania pokoi po remoncie wakacyjnym. I zjadłam jakieś 4 garście słonych ciasteczek różnego rodzaju :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: Nawet nie wiem za ile kalorii je policzyć. Może 200 kcal wystarczy :?:
-
Zalezy jakie to byly ciastka,( waga).Jednak nie przejmuj sie kalorycznoscia. Od razsu nie przytyjesz.Dzisiaj zjedz torsz\ke mniej,albo pocwicz roszke i bedzie na '0';).
pozdrawiam.
tusia
-
TUSSSIACZKU ja po prostu nie lubię ulegać takim sytuacjom. Nawet nie chodzi o te kalorie bo zjem dziś po prostu mniej innych rzeczy tylko ta świadomość, że nie dałam rady :(
Ale nie ma co się załamywać. Postanowiłam, że zmieniam swój cel na 51 kg. Tak do połowy przyszłego roku chciałabym osiągnąć tę wagę. Spokojnie i bez jojo :)
-
Moje menu:
śniadanie:
Pieczywo chrupkie + Kiełbasa lisiecka + Krem z gorczycy z miodem + Mleko 0,5 %
II śniadanie:
Czekolada do picia w proszku
przekąska:
słone ciasteczka
obiad:
pizza
kolacja:
Mleko 0,5 % + Jabłko
razem: 1 206,60
Troszkę za dużo ale to nic :)
-
teraz mamy taki sam wzrost i wage i cel prawie taki sam :P mnie tez sie marzy jakies 51kg, ale tak najbardziej to 4 z przodu,ale wiem ze to nierealne :roll:
ciezko mi zejsc ponizej 55 a co dopiero 50 :P
MILEGO DNIA I UDANEGO DIETKOWANIA :wink:
-
Wiesz kaczuszka123 ja i tak juz się martwię, że mi piersi znikną przy 50 kg :(
A wczoraj było niby wszystko dobrze ale jak zaczeliśmy oglądać film i zżarłam chyba pół kilo winogron. Ale smaczne były :D :twisted:
-
ja sie tam o piersi nie martwie,bo mnie by odpowiadalo zeby troszke zmalaly :P
a jak tam dietkowanie idzie :?:
-
Z okazji tego mojego małego sukcesu wpisuję się dzisiaj w twoim pamiętniku, pewnie następny raz zajrzę za kolejne 7 kg!! :D
-
Oj dawno mnie tu nie było. Ale nie dlatego, że zarzuciłam dietę :!: Mam tyle roboty ostatnio, w zasadzie od jakiegoś miesiąca, że nie radzę sobie z czasem. Ciągle mi go brakuje.
Dieta trwa nieprzerwanie, waga nadal 60 kg i zbliżam się do trzeciego miesiąca odchudzania. To tyle :D
-
A dziś mi się śliczna piąteczka pojawiła z przodu :D :D Tak tylko pochwalić się chciałam :)
-
Gratuluje szczerze!
Niedługo całkiem znikniesz :D
-
Już nam znikłaś... :(
A spadku wagi gratuluję :!:
-
-
Jestem, jestem :) Wcale nie znikłam :!: Dzięki dziewczyny :)
Chudnę sobie spokojnie dalej. Przeszłam w tym miesiącu na 1200-1300 kcal i metabolizm mi się od razu poprawił. 2,5 kg w tym miesiącu zgubiłam :!: Jeszcze tylko 7 kg :!: Wiosna wydaje się być zupełnie realna przy stopniowym zwiększaniu do 1700-1800 kcal.
To jest takie cholernie przyjemne jak kolejne spodnie stają się za duże...
-
Tita, gratulacje spadku wagi :!:
I dalszego takiego ciągu :D
Znikasz nam na troszkę a jak wracasz od razu lżejsza :D
-
Witam ponownie po dłuższej przerwie. Mam za sobą "mały" kryzys, chwilowe zwątpienie i zwyżkę wagi, ale wszystko wraca do normy. Nadal ważę 58,5 kg więc tym razem nie wracam lżejsza, ale cieszę się, że się trzymam jednak.
Trzymajcie za mnie! Ja za Was trzymam!
-
A ja się cieszę, że wracasz do nas :lol:
I powodzenia życzę :!:
-
Oj to takie ciężkie jak nie ma się czym chwalić :( Waga cały czas pokazuje to samo i nie wiem w zasadzie co z tym fantem zrobić. Jem w zasadzie caly czas tak samo, nie głodzę się a waga stoi jak zaklęta. Macie jakiś pomysł co zrobić? Wiem, zaniedbywałam forum, nie odzywałam się a teraz mam czelnośc prosić o pomoc :oops: ...
-
tita słonko, jak miło widzieć Cię z powrotem. Nie przejmuj się zastojem wagi, moja już nie wiem ile czasu "szwankuje" i nie chce spadać, chociaż ostatnio coś niby drgnęła, ale znowu nie wiem co z nią - waga leży na razie grzecznie zapakowana :wink:
A cóż Ci poradzić? Może małe zmiany dla organizmu, jakieś ćwiczenia albo wręcz przeciwnie, mały grzeszek dietkowy na rozruszanie metabolizmu? Waga tak czasem ma, że przy naszych wysiłkach ona ma to gdzieś i uparcie nie chce współpracować...
Pozdrawiam i zawitaj na forum częściej, nawet jak waga nie spada sukcesem jest, że nie rośnie. :lol:
-
siemanko tita :)
Wróciłam.. :roll:
Hm.. zgadzam się z Sairą... może jakiś grzeszek? :twisted: Albo poczekaj jeszcze trochę może jednak waga ruszy.. z nią jest różnie, wiem coś o tym. Raz spada jak oszalała, a raz stoi i stoi i nie chce iść na dół :evil:
Ale nie martw się.. dasz radę :) W końcu spadnie, musi, nie? :wink:
A ja zjadłam "obiad" i czuje takie ssanie w żołądku, jakbym nic przez cały dzien nie jadła :? No cóż, ale wytrzymam bo w hałsie nic nie ma :P
Powodzenia życzę! ;*
-
Dziękuję dziewczyny :) Cieszę się, że można na Was liczyć.
Czekam na wiosnę bo postanowiłam jeździć na rowerze przynajmniej dwa razy w tygodniu jak tylko się troche ociepli. Myslę, że to powinno pomóc. Chciałam na basen chodzić ale samej jakoś tak głupio a mąż się nie pali za bardzo.
Z innej strony patrząc to ten przestuj akurat bardzo dobrze na włosy podziała, bo przez dietę zaczeły wypadać bardziej niz powinny. Wspomagam się witaminami i pomaga na szczęście. Ale chciałabym pochwalić się choć pół kilogramem w dół. :(
-
tita rozumiem Cię doskonale. Mi przez ponad dwa tygodnie waga nie chciała pokazać nawet grama mniej... Wkurzające. I przez to małpa stała sobie grzecznie na szafie, bo nawet nie miałam ochoty jej ściągać. Ale się w końcu ruszy, zobaczysz.
-
Wróciłam do sprawdzonej metody - chodzę spać na głodnego - i jestem przekonana, że już niedługo będe mogła się czymś pochwalić. Wrócił mi zapał i wiara, że jeszcze kilka kilogramów przede mną :)
Zaczęłam wczoraj brać CLA. Po tym jak zobaczyłam przyjaciółkę, której pięknie figura się zmieniła mimo niewielkiego ubytku kilogramów, wierzę, że to zadziała :!: :!: :!: A, i znowu zaczynam ćwiczyć :oops:
-
Tita wielkie brawa za powrót do ćwiczeń, one bardzo dużo dają. Sama się muszę za nie wziąć...
-
Tylko pamiętaj przyjaciółko o tym żeby ćwiczenia były regularnie :D
i widzę że znowu powróciłaś na forum ładować akumulatory.......
-
Powrót na forum jak zwykle bezcenny. Pomaga.
Dziś chyba będzie czwarty dzień ćwiczeń więc i tak jest dobrze! Podobno jak się coś robi przez tydzień to tak jakby się to robiło od zawsze więc jeszcze trochę i przestanę się martwić, że zarzucę ćwiczenia.
lilu81 Tobie leci waga w dół a u mnie wszystko stoi :!: Przypominaj mi o tym :!: :!: :twisted:
Ale nie mam jeszcze się czym chwalić. W sobotę jadę z mężęm i szwagrostwem na narty/snowboard więc może w poniedziałek chociaż pół kilo mniej będzie :lol:
-
Tita fajny wyjazd Ci się szykuje :lol: Tylko pamiętaj, więcej aktywności fizycznej niż piwa :wink:
-
Oj nauka jazdy na snowboardzie była bardzo bolesna i przyjemna zarazem. Piwka nie było ani kiełbasek z grila czy innych takich sprzysmaków. Tyłek mnie boli niemiłosiernie i większość mięśni jakie znajdują się w mym organiźmie :D
Ale jeszcze kiedyś spróbuję :)
-
Super, że snowboard był przyjemny, pomimo tych upadków :wink: Ważne, że przy okazji miałaś dużo ruchu i mało kalorycznych kiełbasek :lol:
-
ciesze sie ze wrocilas :P trzeba walczyc o figurke tak dlugo jak dlugo trzeba :P az sie osiagnie cel :!: milego wieczorka :wink:
-
Czasem myślę, że nie dam rady, że nigdy nie dojdę do tej upragnionej wagi. Że nie jest mi to po prostu pisane. I nic na te myśli nie poradzę. Staram się, pokonuję kolejne słabości, odmawiam sobie ulubionych kiedyś słodyczy, potraw, walczę z samą sobą. Nie wiem czy to dobrze - walczyć z własnym organizmem :(
No ale żeby nie było, że mam doła to mogę z czystym sumieniem napisać, że dziś jest dziesiąty dzień ćwiczeń :!: :!: :!: I wcale się nie poddaję :D
-
Siemanko, tita ;)
Nie wiem czy mnie jeszcze pamiętasz.. wpadałam tu kiedyś o ile to był Twój wątek. na pewno jesli nie zmieniłaś avka ;)
Moim zdaniem - może się nie znam - to czasem trzeba powalczyć ze swoim organizmem, byle nie za ostro. Na pewno dojdziesz do upragnionej wagi, tylko jeszcze troszkę musisz poczekać i przede wszystkim... WALCZYĆ DALEJ :!: :twisted: a na pewno się uda ;)
Gratuluję wyrzekania się słodyczy i 10 dni ćwiczeń :shock: a co Ty ćwiczysz? :roll:
;*
-
Witaj Karateka :!: Miło znowu Cię gościć.
Wiem, że trzeba powalczyć ale to czasem takie trudne :? No bo ile można :?: :!: Uff.
A z ćwiczeniami to jest tak. Nie raz już się tu zarzekałam, że ćwiczę i że nie przestanę i nigdy mi się nie udawało tego ciągnąć dłużej. Kupiłam sobie książkę jak ćwiczyć, żeby były efekty. Ale że wysyłkowo ją kupiłam to zaczełam w ubiegły poniedziałek ćwiczyć mięśnie ud i pośladków jakieś 5 - 10 minut dziennie, żeby mieć ciąłość jak już książka dojdzie. No i rzeczywiście udało mi się ćwiczyć codziennie przez te 9 dni. Gdzieś kiedyś słyszałam, że jak się coś robi przez tydzień, to tak, jak by się to od zawsze robiło. Więc jak wczoraj doszła książka to miałam ćwiczenia z prawdziwego zdarzenia :!: 30 minut ćwiczyłam :!: :!: Myślałam, że nie wydolę :!: :twisted: Ale podobało mi się więc wszystko przede mną :D
-
witaj Tita po przerwie
masz rację powrót na forum jest bezcenny
bez tego chyba nie da się schudnąć :roll: przynajnajmniej ja nie dam rady
mamy tyle samo wzrostu tylko ze ja mam wiecej kilogramków, ale pracuję nad tym i mam nadzieję ze za jakiś czas to się zmieni i też u mnie będzie ich mniej
moje dochudzanie czasem szło lepiej czasem gorzej, ale ogólnie nie bylo efektów, ale dziś już 12 dzień jak się zmobilizowałam i jest dobrze
nie objadam się cwiczę czego chcieć więcej
dobrze ze jesteś :D
to jest bardzo trudne ale warto :!: :!: [/b]
-
Oj Inezza wiem, że to trudne. Wszystkie wiemy :( Ale na szczęście jest Forum i jest ską czerpać siły :!: :!: :!:
Dobrze, że ten tłusty czwartek już się skończył. Muszę się niestety przyznać, że spałaszowałam 3 pączki z różą i lukrem :oops: Wstyd mi, ale były Wyborne, Wyśmienite, Wspaniałe :!: :!: Trudno, nie będę z tego powodu rozpaczać :twisted:
A ćwiczenia idą mi dobrze. Przynajmniej nie siedzę bezczynnie przed telewizorem. Wczoraj ćwiczyłam przez całych "Chirurgów" (których uwielbiam, i to, że oglądam to już trzeci raz nie ma znaczenia :wink: ). Jestem z siebie dumna :lol: :lol: :lol:
-
Kolejny dzień minął. Kolejny dzień ćwiczeń :lol:
W poniedziałek jedziemy z mężem na narty :!: :!: Doczekać się nie mogę :!: Spanie już zarezerwowane żeby teraz jeszcze śnieg choć trochę popadał i będzie super. Odpoczniemy sobie. Należy nam się. Nawał pracy na uczelni przede mną i muszę sobie wszystko przemyśleć no i naładować akumulatory. Mąż też odpocznie bo w zasadzie to od połowy grudnia miał bez przerwy młyn.
A dieta :?: Mam nadzieję, że nie zawalę i nie porwę się na jakieś zabronione smakołyki :twisted: Nawet nie chcę schudnąć tylko żeby mi nie przybyło :!:
-
ja nie jadłam paczków ale wieczorem zjdłam trochę innych słodyczy wiec tłusty czwartek i tak zawaliłam
zazdroszczę Ci tego wyjazdu :D mi tez by się takie przydał, ostatnie miesiące mi mijały na pisaniu pracy, teraz bronię tytułu inżyniera i po prostu mam dość, musze się przygotować do obrony, poza tym chcę zacząć magisterskie studia, szukam pracy........... to wszytsko męczy strasznie :roll:
a co studiujesz??
a dietą na wyjeździe się nie martw, nawet jak zjesz za dużo to spallisz na nartach :D
bierzmy się do roboty, wiosna niedługo, jak zdejmiemy kurtki i płaszcze musimy wyglądać super :D
-
Jestem pewna, że z obroną poradzisz sobie bez problemu :lol: Jak masz już pracę napisaną to najważniejsze za Tobą :!: Fajnie, że chcesz kontynuować studia - to ważne. A ja robię doktorat i po feriach zaczynam zajęcia ze studentami. I w sumie to mnie najbardziej stresuje. Ale jestem dobrej myśli. W semestrze zimowym sobie poradziłam to i teraz sobie poradzę :D
A co do wiosny to ja myślałam, że nigdy w kieckach latać nie będę, ale coś mi się wydaje, że już powoli zmieniam zdanie....
-
Tita robisz doktorat :?: :D nieźle
ja ledwo kończę te studia inżynierskie, ale nie mam magistra po nich bo to tylko 3,5 letnie były chcę zrobić magistra ale z innego keirunku tylko nie wiem czy to wypali :roll:
a ja osobiscie bardzo lubię spódniczki :D są bardzo kobiece, a mój mąż bardzo lubi gdy chodzę w kieckach :lol: :lol: poza tym wyglądam w nich lepiej niż w spodniach :roll:
-
titunia, hello ;)
doktorat robisz? z czego? :shock:
kurcze, wy tu już po studiach, a ja jeszcze przed maturą :roll: boję sie jak to będzie dalej :roll:
a ja w spódnicy się nigdy nie pokaże.. to przez moje nogi :? a to chya nawet nie przez to, ale it's not my style :P
a jak tam z dietką? ;>