-
Hej Grimeczko!!! Jak się ciesze, że mnie odwiedziłaś! No i że mnie jeszcze pamiętasz :D :D :D Gratuluję, z takiej samej wagi wyjściowej jak ja obecnie zrzuciłaś już 16 kilosów!!!!! Braaaawo!!! Na pewno będe Cię prosić o różne mądre rady w chwilach zwątpienia...
A ja, cóż, muszę zrzucić 8 kilo w 8 tygodni, bo załozyłą sobie już dawniej 8 kilo w 13 tygodni i oczywiście rpzez 5 tygodni sie obijałam... i nie prowadziłąm diety... Więc teraz niech sie pali i wali - ja schudnąć muszę. Do 20go grudnia ma być 67 (chyba, że nastapi cud i schudnę 16 kg w 8 tygodni.... ale to tylko cud może sprawić albo liposukcja a nie mam co liczyć ani na jedno ani na drugie...).
Dzisiaj raczej grzecznie, poza występkiem w postaci kanapki z serkiem Toska w pracy (ale miała full papryki i ogórka więc nie zjadłam śmieci tylko witaminy...). No to się spowiadam...
cheerios pełnozboż + mleko 0,5%
mały banan
w/w kanapka
kasza gryczana (35 g. suchej) + soja z marchewką w pomidorach na niecałej łyżce oliwy
Danio light
sałatka: sałata, pomidor, 35 gr sera żółtego + mała grzanka
Poza tym pojeździłam na rowerze, pospacerowałam.... i mam w planie zrobić brzuszki... ale nie wiem, czy dam radę :oops:
Buziaki!!!!
-
-
Ale bez kilogramów :? no i jak to tak??
-
No i pięknie! Tylko gdzie te kilogramy?
-
w Końcu mi się udąło ustawić z kilogramami!!!
A teraz wracam do pracy!!!
Miłego dietkowania!!
Gata
-
Witam sobotnio :-)
Uff, byłam dzisiaj na zajęciach z fitnessu... ABT.... I ze smutkiem musze przyznac, ze straciłam formę.... Kiedyś pięc minut brzuszków to nie był problem a tu patem złapały mnie skurcze przy nastym powtórzeniu.... NIedobrze.... Cóz, wniosek płynie jeden: systematycznie i stopniowo muszę odzyskać dawną formę. I przy okazji oczywiście schudnąć i ładnie ukształtowac mięśnie.
Dietkowo byłą cąłkiem grzeczna, co prawda wciągnęłam w piątek pięc wafelków (ok. 200 kcal), ale to była wpadka...
A teraz weekend - zwykle najtrudniejszy dla dietki... Więcej czasu... więcej pokus, wspólne gotowanie z chłopakiem, zakupy w markecie, wieczorem wyjście do knajpy i poprzestaine na wodzie niegazowanej kiedy wkoło wszyscy z piwem albo, co gorsza, drinkami...
Ale postaram się wytrzymać, to będzie pierwsza weekendowa próba, i jak sie uda, to na pewno potem będzie łatwiej. Przyznam, ze do tej pory zazwyczaj w weekendy się załamywałm. No to teraz musze być silna!!!!
Czego i Wam życzę :)
Pogoda super (przynajmniej we Wrocławiu) - na spacer!
Buziaki
Gata
-
To prawda najgorsze sa weekendy :!: sama wlasnie taki nie dietkowy miałam.
Plany były cudowne bo rano w sobotę stwierdziłam ,że ubył mi prawie kilogram . i niestety na planach sie skończyło . Przez sobote i niedziele jadłam i jadłam. a dziś ze strachu nawet na wagę nie weszłam. Nawymyślałam sobie w myslach i dziś dokładnie liczę kalorie.
Ja nawet nie myslę o ćwiczeniach , po pierwsze oststnio brak mi czsu dla samej siebie, po drugie lenistwo :oops:
Mam nadzieje ,że u Ciebie z silną wolą było lepiej.
Moja aktualna waga to 60kg a dziś to chyba i 61 plus ciężkie wyrzuty sumienia :oops:
-
Hej hej!
No co Ty, Grimka, na pewno dwa dni łasuchowania nie zaszkodziły Twojej figurze :) Ja już zaobserwowałam na sobie, że pojedyncze, nawet dwudniowe obżarstwo nie powoduje tycia... to co jest najbardziej niebezpieczne to systematyczne podjadanie małych ilości.. codziennie wafelek, batonik, itp... i po dwóch tygodniach raptem kilogram więcej... brrr!!!!!
Dzisiaj znowu woly dzień więc znowu trudniej.. Chociaz ja dzisija nawet daję rade, gorzej było we wtorek: miałam stresujący dzień w pracy, wiedziałam, że zostanę przy kompie do 20tej i w którymś momencie jak wystrzelona z procy popędziłam do sklepu naprzeciwko budynku, w którym pracuję i kupiłam Twixa, jakies żelki jogurtowe i paczkę sezamków. Twixem o mało się nie zadławiłam już po drodze ze sklepu. Zelki podzieliłam z kolegami i kolezankami, od sezamków zrobiło mi sie niedobrze i zostawiłam pół paczki.... I taki to był wtorek....
Środa jak na razie bez obżarstwa, dostałam dzisiaj rano od mojego lubego kawałek Pawełka, ale resztę schował - zna mnie, he, he..... ups! :oops:
Oczywiście od czwartku ze zdwojonym zapałem dietkuję, dzisiaj na wadze zauwazyłam kilogram mniej w stosunku do ostatniego ważenia więc mam motywację :D
No to spadam upichcić coś na kolację, Luby chce spaghetti więc pewnie będe patrzyła jak On wciąga nitki makaronu z sosem a sama będę chrupać sałatkę :roll: Takie życie.
Pozdrowionka i buziaczki!!!!
I do diety, do diety!!!!
A.
-
jeje... jak Wy to robicie, że ktoś je a Wy twardo "nie"
też bede twarda i dokonam tego... nieważne ktoś je badz nie, ja mam postanowienie i wytrwam w tym... hasło na następne dni "nie, dziekuje :)"
-
jak to robimy??nie wiem jak inne dziewczynki ale ja staram sie robic sobie naprawde dobre jedzonko by nie zalowac.nie ma sie co katowac hehe :P salatki zawsze robie mniam mniam i duzo by sie zapchac i od razu lepiej :)
buzka dla Ciebie Elemiach o raz 4 U Gata !! dasz rade :) gratuluje rezultatow :)