No niestety waga poszła w złym kierunku.
Na aerobik nieposzłam bo nie do końca zdrowa się czuję :/
Ogólnie... trochę podłamana jestem :roll:
Już nie marudzę tylko zmykam
Wersja do druku
No niestety waga poszła w złym kierunku.
Na aerobik nieposzłam bo nie do końca zdrowa się czuję :/
Ogólnie... trochę podłamana jestem :roll:
Już nie marudzę tylko zmykam
Notuś :)
Nie ma sie co podłamywać jak poszła w złym kierunku to trzeba ją zawrócić. Nie możesz sie załamywać. Przeczytaj jakie masz założenia i do roboty ;) łap swoją wagę szkoda czasu na zapuszczanie sadełka.Zdrowiej Notuś i do roboty :)
POZDRAWIAM CIEPLUTKO
Czyżbyś Notuś wyjechała na weekend?? Napisz co słychać
POZDRAWIAM CIEPLO
Notka, kurde, do roboty!!!
Co jak co, ale mysle, ze bywanie czesciej na tym forum by Ci pomoglo.
Daj znac jak sie czujesz. Buziaki.
Aimka, święte słowa :!: Dzięki - wielki buziak dla Ciebie :)
Dziś popatrzyłam na swoje odbiecie w lustrze- a dokładnie na uda. Są pokryte prążkami- rozstępami. Nigdy nie widziałam ich w tak złym stanie. Prążki niedługo dojdą do kolan.
Zaczęłam się zastanawiać co się dzieje. Głównie winie tabletki hormonalne. Ale czy na pewno to tylko ich wina (w sumie tez moja - bo nikt mi ich na siłę nie wpycha).
Tabletki - nie pomagają w walce z rozstępami- no niestety taka jest prawda.
Ale stan do którego się doprowadziłam i moją skórę :arrow: to moja wina.
Ciągłe wachania wagi sprawiają że skóra to mi się rozciąga to kurczy. W zeszłym roku w kwietniu ważyłam 72 kg - co jak co to było ponad 6 kg mniej.
Dziewczyny, nie wiem na prawdę czemu mi tak trudno się zabrać za siebie. Lenistwo, jakiś brak motywacji by zmienić to co w sobie nie lubię. Dziwna sprawa bo niby powodów i motywów do zadbania o siebie mam mnóstwo.
Czas na poważną decyzję - albo w jedną albo w drugą stronę. Skoro mi nie przeszkadza waga (no bo jak mogę sobie wytłumaczyć inaczej fakt że nie potrafię się za siebie zabrać) to po co męczyć bezsensownie temat i Wam zawracać głowę.
Mam 25 lat - jeśli nie teraz to kiedy będę chodzić w spódniczce. Nie czuje się atrakcyjna, mój chłopak zasługuje na dziewczynę, którą moze się 'pochwalić' .
No właśnie ten mój chłopak- chyba ma dość tych moich ciągłych narzekań. Z resztą nigdy nie zapomnę, co mi powiedział jak przytyłam po tym jak ważyłam 72kg. Powiedział, że wcześniej to było jak bycie z inną osobę. Nie chciał żeby tak zabrzmiało - ale się tak stało. Potrzegał mnie jako bardziej atrakcyjną gdy byłam szczuplejsza.
Facet mnie kocha- wiem to.
Ale nie tylko moje gabaryty z przytyciem mi się zmieniły. Ja z radosnej dziewczyny stałam się smutna, rozdrażniona. I tak jest do dziś.
Więc może jednak mi zależy....
Daję sobie tydzień na podjęcie decyzji- albo idę w jedną albo w drugą stronę.
Będę się pojawiać częściej - albo wcale.
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego weekendu.
Notuś
Czytając to co napisałaś aż mnie ciary przeszły. Posłuchaj i od razu przepraszam jeśli Cie uraże ale TY NIE MOZESZ SIE NIE ODCHUDZAC. to wcale nie chodzi o to jak sie z sobą czujesz. Na naszych oczach zmieniłaś sie z uśmiechniętej dziewczyny w smutną i niepewną dziewczynę. Wiem, że to zabrzmi brutalnie ale pomyśl co sie stanie jak przestaniesz sie odchudzać stanie sie to co stało sie ze mną skorzystaj z moich doświadczeń nie dość, że przytyłam i to strasznie nie wchodziłam w żadne spodnie nie wspominając innych rzeczy. Do tego załamałam sie i nienawidziłam sie. Kłóciłam sie ze wszystkimi i oszukiwałam siebie i innych. Wyglądam teraz jak wieloryb bo się zaniedbałam. Twój chłopak Cię kocha ale jeśli będziesz mu dalej marudzić i narzekać i nie zrobisz nic by chociaż poczuł, że dla niego chcesz być atrakcyjniesza to może to się źle skończyć. Bo niestety nie musisz być chuda ale zadbana , a z tym tez może być ciężko. Mi przez jakiś czas przez to przytycie przestało zależeć. Po co miałam robić maseczki, ładnie sie malować skoro i tak wyglądam tragicznie. Byłam głupia i prosze Ty nie bądź.
NIE REZYGNUJ PROSZE.
Hmmm, Notta, chyba dotknęłaś sedna sprawy: bo to, co jest tak naprawdę nieatrakcyjne, to nie to, ile się waży, ake to zaniedbanie i złe samopoczucie, i smutek jakie się z tym łączą...
A czemu tak trudno zabrać się za siebie? Bo jak się to zaniedbanie mało w nawyku latami, to trudno się go pozbyć. I to pewnie jest powód, przez który co jakiś czas wracamy do starych nawyków i zaczynamy od początku po raz n-ty i n+1 -szy.
Myślę, że powinnaś jeszcze przemyśleć sprawę tabletek hormonalnych: może Twoja masa i stan skóry są z nimi w jakiś sposób związane? A może Twoje wahania nastroju i przeygnębienie to wina tabletek? Porozmawiaj o tym z lekarzem, może by Ci je zmienił na jakieś bardziej dla Ciebie odpowiednie? Jest przecież taki duży wybór, nie ma co męczyć się z czymś, co nam nie pasuje.
Z całym szacunkiem, ale to myślenie typu: wszystko albo nic - to głupota. Nie ma co pisać: będę się pojawiać częściej albo wcale. To oczywiste, że będziesz pojawiać się częściej! I my Cię będziemy wspierać, motywować, i tak razem szybciutko osiągniemy punkt, w którym wszystkie wreszcie będą ze swego wyglądu zadowolone!
Czyż nie? :lol:
Wiesz co mi jeszcze przychodzi do głowy? Ze rozkwit Twojego cellulitu może się wiązać ze stresem. Ty zawsze byłaś taką ambitną pracoholiczką, czyż nie? A ja słyszałam, że stres ma dużo z cellulitem wspólnego. A może jesz dużo soli? Albo pijesz mało wody?
A tu:
http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=74282
znalazłam fajny pomysł z karteczką motywującą. Jest we wpisie Mirrah. Ja już swoją zrobiłam 8) Może i Ty stworzysz coś takiego, na dobry początek? Buziale.
Dziewczyny, chcę żebyście wiedziały jedno. Bardzo doceniam to, że znalazłyście dla mnie chwile i napisałyście co myślicie o moim pomyśle.
Agatko, kilka słów do Ciebie. Masz całkowitą rację odnośnie faktu że się zmieniłam. Niechęć do opuszczania domu- bo i tak nie mam co na siebie założyć albo wygląda okropnie.
W szafie mam 7 par spodni (6 z nich jeszcze ani razu nie nałożyłam bo w nie nie wchodzę choć powinnam bo to duża 12). W ramach ścisłości - w tą siódmą parę też nie wchodzę bo przytylam. Noszę jedne spodnie które są okropne, ale jedyne w które się mieszczę. Tak, chcę to zmienić i zacząć dbać o siebie.
Aimko, zacznę od tych nieszczęsnych tabletek. Tabletki to tylko wymówka. Mam na prawdę dobrze dobrane, nawet nie wiem, że je łykam tak na prawdę. Niby nie zatrzymuja wody w organizmie i nie powodują tycia. Więc to nie tabletki. To ja, z którą są problemy.
Co do cellulitu muszę przyznać że ja bardzo dużo solę- a wody pijam tak co najmniej 1,5 litra.
Aimko masz rację, że ze mnie taki pracoholik i gdzieś wewnątrz perfekcjonistka. I stąd pewnie niezadowolenie z samej siebie. Bo z jednej strony chcę coś ze sobą zrobić, a z drugiej wrodzone lenistwo mi na to niepozwala- zwykłe -nie chce mi się.
Tak, chcę to zmienić i zaczą dbać o siebie.
Chciałam właśnie napisać Tobie, ze później stworze karteczkę. Ale nie ma co czekać na później - warto to zrobić teraz bo nie ma czasu do tracenia na głupoty.
A więc w ramach wstępu- dokładnie za 30 dni lecę do Polski - 26 czerwca. Do tego czasu chcę schudnąć do 75 kg. Wiem że po tym będę czuła się duuużo lepiej.
A więc moja karteczka:
W ciągu nadchodzących 30 dni chcę schudnąć 2,5kg. Każdy dzień przybliża mnie do osiągnięcia wyznaczonego celu. Jednocześnie pokonywanie przeciwności i słabości sprawia iż jestem coraz bardziej zadowolona z siebie.
To by było na tyle.
Dzięki wielkie Dziewczyny i buźki dla Was.
Notuś
Cieszę się, że jesteś. Widzę, że masz nowy cel bardzo rozsądny i realny. Co do spodni to znam to. Mam chyba 4 pary spodni w szafie ale .. no właśnie dopiero niedawno weszłam w 2 pary ale są jeszcze troszkę za opięta i nie czuję sie w nich jak baleron. No ale chociaż juz je na tyłek wciągnąć umie. Postanowiłam sobie , że nie kupie nowych spodni jeśli nie schudnę. No i chodzę w 1 parze nieszczęsnych czarnych spodni bo inny kolor mnie przeraża.Jesteśmy kobietami i musimy to pokazać niech wiedzą nasi mężczyźni, że maja u swego boku niezłe laski a co :) No nic kochana musimy brać sie do roboty. Karteczkę noś zawsze przy sobie i zaglądaj jak się da najczęściej. Ja sobie tez taka sprawię. TRZYMAM ZA CIEBIE KCIUKI i POZDRAWIAM CIE GORACO