miłego dzionka życze :)
Wersja do druku
miłego dzionka życze :)
HEJCIA, NO TO LADNY CI PREZENT SPRAWILA CORECZKA HEHE :D :D WIEM ZE TO NA PEWNO NIE BYLO SMIESZNE WTEDY, ALE JUZ MINALO TROSZKE CZASU I HISORYJKA WYDAJE SIE BYC ZABAWNA :lol: :lol:
NA PEWNO DLUGO SIE NIE ZLOSCILAS NA SWOJA KSIEZNICZKE :D
POZDRAWIAM WTORKOWO :D
Mysza, tak naprawdę to wcale sie na nią nie zlosciłam, bo to przeciez nie było świadome. raczej na siebie, ze nie sprawdziłam.
Kurde waga stoi. Musze zacząć dokładnie liczyć te kalorie. A dziś rano kanapka, a później bedą chyba tylko owocki, no i może jeszcze zupa kalafiorowa - własnie, musze iść gotować.
Postaram sie do was wpaść dzisiaj
hahahahahahahahahahahahahahaha
dobre!A to mała łobuziara
hahahahahahahahahahahahaja tez taki numer kiedys zrobiłam u babci.jak miałam remont to przez tydz.spałam u babci.No i któregos dnia babcia nastawiła rano pralke a ja wstałam i posżłam sie kapac.Szlauf mnie wkurzał,wiec go wsadziłam do wiadra...wykąpałam sie i zapomniałam go przełozyc.No i z babcia sobie platkujemy..tralalala...a tu po godz.sąsiadka przychodzi ze na łep jej kapie.Babcia sie zerwała do łazienki a tam woda na korytarz wyszła....ale sie na mnie zezłosciła.Dobrze ze sąsiadka nie chcała jakis remontów bo babcia by sie zapłakała.No ja naszczescie mam zamontowane na stałe...ale tez trzeba czasami sprawdzac.......bo moze kapac :D
hahahahahaahahahahahahahahahahaha
przepraszam athshe ze tak sie smieje,ale po prostu wyobraziłam sobie jak sie wyglebałas..... :oops:
smakowity dzionek się zapowiada :) nie przyjmuj sie że waga stoi doskonale wiesz jak to jest z tymi zastojami dietkowymi :) najważniejsze że nie podskakuje ;)
Witaj athshe :)
Waga zapewne ruszy lada dzień :) Przecież ładnie sie trzymasz to nie bedzie miala innego wyjścia :D Wiem, cos o tym, jestem mistrzynią postojów :lol: Ale sama widzisz ze waga w końcu spada :D
Buziaki
rolini - śmiej się, śmiej. Ten się smieje ;)
Saro, wiem, wiem. Ale się boję, że chyba przestaję się pilnować, musze to poprawić
Sunny - dokłandie z tego sie cieszę, gdyby podskakiwała to tragedia ;)
Co wam powiem, to wam powiem, ale jestem całkiem do dupy...
Wczoraj miał być tak piękny dzięń, a jadłam i jadłam, że końca nie widać... już nawet nie pamietam ile tego było, ale poza zwykłymi posiłkami w granicach tysiąca był i melon i truskawki i pierniki i czekoladki i maślanka
koszmar
ale po prostu nie moglam przestać jeść przez cały dzień
I obawiam sie, ze to przez to, ze przestałam dokładnie liczyć kalorie, a po prostu wierzę, ze mniej więcej wiem co ile ma
i to mniej wiecej i niezapisywanie doprowadzało do tego, ze co dzięń było troszkę więcej, a wczoraj to już cyrk
Już nawet ochrzan nie pomoże i nie potrzebny, bo sama wiem, co i jak
Ale dziś już grzecznie wykopuję zeszycik i tabele kalorii i wracam do starych sprawdzonych sposobów
Tymczasem idę powoli na rowerek i brzuszki robić
a potem śniadanko
a między jednym a drugim poprawki w magisterce
jest jeden plusik wczorajszego dzionka <wiem ze nie jest to pocieszające ale :)> już kiedyś pisałaś że musisz wrócić do dokładnego liczenia i potrzebowałaś jakiegoś bodźca :)
NO W SUMIE ZGADZDAM SIE Z KOLEZANKA WYZEJ :D POSZLALAS, ALE WYSZLO CI TO NA DOBRE BO WROCILAS DO SRAYCH NAWYKOW, DOKLADNEGO LICZENIA I ZAPISYWANIA CO ZJADLAS.
MUSZE TO WYPROBOWAC. BUZKA I MLEGO DNIA :D