-
Dzień wzorowy, poza pokłóceniem się z matką o wszystko (jak zwykle) - odkąd się wyprowadziłam z domu 4 lata temu każdy pobyt w domu dłuższy niż 4 dni tak się kończy.
Zjedzone:
kalafior z masłem,
pomidory z papryką i cebulą,
ryba po grecku,
szpinak,
jogurt,
pałka z kurczaka pieczona, z pomidorem,
zupa jakaś, nawet nie wiem jaka,
serek homogenizowany.
Ten serek ostatni to może przesada jeśli chodzi o węglowodany, ale mam @ i ledwo się ruszam. Muszę jakieś witaminy sobie kupić, mimo że codziennie jem warzywa surowe, ale zajady (fu) to znak że brak mi czegoś :?
-
Niedziela cała w podróży z powrotem do Krakowa....:
jajko w majonezie,
bigos
warzywa surowe
jogurt
kotlet mielony z surówką
jogurt pitny
mandarynki (4-5 sztuk)
...a poniedziałek jak na razie:
bigos,
kawa z mlekiem
@ mi się kończy, niezbyt się czuję. Obiecany dzisiaj dzień rozpusty węglowej, nie wiem czy się skuszę.
pozdr
-
To pięknie idzię Ci Pris ;]
-
no pris, trzymaj, trzymaj! raz na jakiś czas musisz się doładować :twisted: :roll: mi się też okres kończy :twisted:
-
W okolicy uczelni nie mam niestety baru mlecznego, a w bufecie u nas jest tak drogo, że hej! Np za 5 pierogów płacisz 6,50 zł :? A pierogi takie pipidówy, że hej. Ale jutro zaczynam 2 fazę, więc jest dobrze :D
-
Witaj pris :) Ty też w Krakowie? A mieszkasz tu już na stałe czy tylko dorywczo na studia?
Mądrze brzmi to, co piszesz o tych węglowodanach, musze to sobie poprzemyśliwać... Na razie, po kolejnej porażce (nie wiem już której) szukam własnej drogi w diecie. Póki co postanowiłam postawić na ruch i jutro z rana lecę na fitness... Bo z jedzeniem to różnie u mnie bywa...
Pozdrawiam
:oops:
-
uzupełnię "Listę pożartych" ;)
pon:
kawa z mlekiem,
bigos,
jogurt,
warzywa z grilla z kurczakiem, surówka,
pół puszki tuńczyka z ogórkiem kiszonym,
mandarynki (4 sztuki)
wtorek:
kawa z mlekiem,
serek homo z dżabkami z cynamonem,
bigos rzecz jasna,
kalafior + kotlet mielony + 3 pomidory z cebulką.
(i pewnie coś jeszze zjem)
----------------------------
Jak widać na węgle się nie rzuciłam, jakoś mi chęci odeszły. Wręcz dziwnie się czuję z myślą że miałabym coś zjeść typu pieczywo czy frytki. Nie będę tej chwilowej (wiem to) odrazy przezwyciężać na siłę, już i tak sobie folguję tym serkiem homo czy jogurtem owocowym. Starczy, ważne że mam siły wejść na 6 piętro i nie ciągnie mnie dziko do bułek z masłem. No i zajob, uczelnia, praca, galop odwieczny... ech
Zmieniłam dziś pigułki u gin, bo doszłyśmy do wspólnych wniosków że taki napad depresji jak mnie skosił w październiku to nienaturalne lekko. Ciekawe... na yasmin chociaż nie tyłam, o harmonecie nie wiem nic, ale od czzego fora na gazeta.pl ;)
Trzymajcie za mnie kciuki dziewczyny, ja za Was też :)
Casiek - w Krakowie studiuję, no ale mieszkam tu już i zostanę na stałe jak tylko jakieś mieszkanie znajdę nie za drogie do kupienia :roll: Ruch dobra sprawa, jak ktoś jest tylko systematyczny no i ma zapał. Ja jestem piecuch i flegma, step i skakanie z Jane Fondą raczej nie dla mnie ;)
pozdrawiam
-
Odechciewa mi się jeść. Jak Boga kocham się zmuszam :shock: Wczoraj poprzestałam na tych kalafiorach z kotletem, ale za to wsunęłam trochę serka homo.
Dziś na koncie kawa, 2 parówki, pomidory, 3 plastry sera żółtego, cola light. I zero chęci na obiad choć już niemal 18:00, ale coś wmuszę.
Węglowodanową orgię trzymam na bardziej desperacki czas ;)
cu
-
pris,ja na yasmin też nie tyję.
co do harmonetu.. mnie on przysłużył się do zmiany wagi po dianie (-8kilo). generalnie byłam z harmonetu zadowolona,ale jak go odstawiłam, bez przyczyny żadnej, to na wadze jednak też mi trochę zjechało. może się więc zdażyć że organizm będzie zatrzymywał wodę. czego w przypadku yasmin nie ma, przynajmniej u mnie, a z ciekawości, czemu zmieniłaś tabletki :?:
no i koniecznie coś zjedz.. bo nie zjesz dziś, jutro,a potem rzucisz się na wszelkie jedzeniowe rze3.czego o3wiście Ci nie życzę :)
miłego wieczorku :)
-
Aż ty idziesz jak burza :D
No wszam coś na kolację, bo wiadomo że jeszcze niechcący by się to jutro odbiło, a tego niecchemyy przecie 8)
Trzymaj się :*