Witaj w czwartek.
Napewno niedługo waga ruszy w dół.A czy warto zmieniać dietkę?Przecież na niej schudłaś.
Wersja do druku
Witaj w czwartek.
Napewno niedługo waga ruszy w dół.A czy warto zmieniać dietkę?Przecież na niej schudłaś.
Ale od prawie miesiaca nic sie nie dzieje, albo schodze 1/2 kg w dol, albo w gore. Juz mi nie sluzy - ot co. Grrrrrrrr
Wlasnie mysle, zeby dzis na sniadanko pochlonac jakies pomidorka z ogorkiem tylko, sama woda, zeby nie zalegalo w zoladeczku. Ide cos wykroic:) Potem praca do 17 30, a potem szukam jakiejs 8) 8) 8) 8) kwatery na dllllllllllllllllllllluuuuuuuuuuugggggggi weekend. Hurrararaa! W Zakopanem oczywiscie :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: Dupke poodchudzam, jak znajde kwatere za centrum:P
nie wsciekaj sie! to zmniej 1 rzecz albo zacznij uzywac swojego steppera :D :twisted: :twisted:
Super, też bym się w góry przejechała, muszę jednak poczekać do wakacji. Ech, długo, niemiłosiernie długo... :)
Dietki nie zmieniaj, zwyczajnie zacznij się więcej ruszać. To powinno pomóc! I żadnego lenienia się, jeśli chcesz schudnąć i ładnie wyrzeźbić sylwetkę. Ja ci to mówię, zadziała! :D
Aż Ci zazdroszczę tych gór w długi weekend.
Witam Gru :)
A na jaką dietkę chcesz przejść?
A Zakopane :) też bym pojechała :) ale Misiek nie dostanie wolnego :( ci prywaciarze :x
Pozdrawiam :D
no i co? stepper odkurzyłaś? 8) 8)
Czesc Dziewczyny:)
Mialam ten tydzien naprawde tak przepakowany robota, ze dopiero sie obudzilam, a jest 13 05:) Niezle sobie pospalam, ale teraz czuje sie wreszcie wyspana.
Ostatnie dni jadlam to, co po reke mi podeszlo. Waga skakala nawet na 74 z hakiem, tak tez nie moge sie wypowiadac co ze soba zrobie, bo poki co mam @ i waga dlatego swiruje. Dietke i takl juz zmodyfikowalam wczesniej. A ostatnie dni bogatsze w ciasto byly niz okres Swiat... Ale mam zamiar sie opamietac od poniedzialku. Poniedzialek waze sie na nowo i ustawiam staznika we wlasciwym miejscu. Musze to zrobic wreszcie....
Co do cwiczen, ja naprawde nie mam kiedy.
Bo albo calymi dniami mnie nie ma, a jak jestem to siedze na kompie przygotowujac zajecia, tlumaczac dokumenty do nocy, w miedzyczasie wchodzac na kilka minut na forum, zeby sie zrelaxowac. Nie jestem w stanie fizycznie wlezc na steppera. W tym tygodniu dwa razy zmusilam sie do ruchu, tj na piechote z pracy do domu. W lini najbardziej prostej, tempem bardzo szybkim (prawie ze juz ... trucht) 45 min - spieszylam sie na konkretna godzine gdzies. Innym razem droga zajela mi 1h 45 min przez rynek, wejscie az do 1 sklepu na 5 min. Tak tez, nogi mi do d...weszly:) Innego ruchu nie moge przewidziec w moim dniu. :/
Ehhhh, co za zywot. Ten tydzien bedzie jeszcze "lepszy" - caly tydzien mamy dzien w dzien konferencje i warsztaty, kilka zagranicznych delegacji, ktorych trzeba opanowac. Oprocz zajec planowych, "siedzenie" i tlumaczenie tym ludziom co i jak, bo nie wszyscy jezyk znaja. PARANOJA. W piatek koncze o 20 15 wiec chyba umre!!!! Ze zmeczenia...
:evil:
Ale na szczescie w sobote jade do Zakopca, zarezerowalam tydzien, odpoczne i niech mnie wszyscy pocaluja... (z pracy..)
Ale ponarzekalam, dzieki dziewczyny, ze mnie wspieracie, ale stepper musi poczekac.
więc po prostu przeczekaj ten okres, gdy waga nie spada :roll:
Oby cała ta twoja ciężka praca była tego warta, Gru. Bo jak nikt cię nie pochwali (i, rzecz jasna, nie zapłaci odpowiedni dużo ;) ), przyjadę do nich i skopię im tyłki w stylu kung-fu :P
Dobrze, że chociaż spacerki są - to zawsze jakiś ruch, choćby te 45 min pieszo do domu lepsze jest niż nic. A w Zakopcu sobie odbijesz, połazisz po górach i wreszcie odpoczniesz. Należy ci się! :D