Nie martw się czasem tak bywa,stres nakręca jeszcze bardziej,najlepiej zrobic wtedy przerwę właśnie na wietrzenie,lub krótki spacer,to lepiej robi niz ciągła praca,bo masz świezy umysł
powodzenia życzę i miłego wieczora
Wersja do druku
Nie martw się czasem tak bywa,stres nakręca jeszcze bardziej,najlepiej zrobic wtedy przerwę właśnie na wietrzenie,lub krótki spacer,to lepiej robi niz ciągła praca,bo masz świezy umysł
powodzenia życzę i miłego wieczora
Podczas nauki podjadaj orzechy i szuszone owocki-napewno pomoga...
Przede wszystkim sie wyspij-nauka bedzie lepiej wchodzila.
Czytajac Ciebie,przypominaja mi sie czasy ogolniaka gdzie tyrlam jak wol...
Pozdrawiam.
tusia
kurcze ja musze zaczac sie uczyc, potem bede glupia ;/ ale nei lubie mojej klasyyyy matko jak gim bylo fajne
Nie zasiadlam wczoraj do nauki wogole, wiec, zeby nie powiedziec, ze zmarnowalam czas, obejrzalam 4 odcinki Desperate Housewives we francuskiej wersji jezykowej.
Ale dzis biore sie juz ostro za menadzerstwo i czego nie zrobilam wczoraj – zrobie dzisiaj…
Rano stanelam na wage. Pokazala 56.9kg. Lubie gdy widnieje na niej cyfra 56... W przeciagu ostatniego miesiaca widzialam ja juz 3 razy, ale ze waga jeszcze sie waha miedzy 57 a 56, nie przestawiam Tickerka.
Dzis jadlam pozadny obiad. Tzn. Tusssiaczku taki z warzywami, bo masz racje, ze brakuje ich w moim menu. A co do podjadanie w czasie nauki, czasem jem suszone owoce, orzechy tez bardzo lubie, ale unikam ich, gdyz maja w sobie duzo tluszczu, i wiem tez ze na jednej garstce sie nie skonczy... A 100g orzechow ma sporo kalorii, wiec wole zjesc bogaty obiadek..
Dzisiejsze menu:
SNIADANIE:
Jogurt (150kcal)
Kawa (5kcal)
DRUGIE SNIADANIE:
Batonik zbozowy (90kcal)
OBIAD:
Ziemniaki (230kcal)
Maly kawalek wolowiny (90kcal)
Cebula + papryka (50kcal)
Fasolka szparagowe (bez bulki) (35kcal)
Ziemniaki i mieso byly polane sosem wytworzonym przy gotowaniu miesa. Sos ten zawieral pokrojona, duszona cebule i papryke. Fasolka byla jako surowka.
W planie mam jeszcze:
PODWIECZOREK:
Czeresnie (86kcal)
KOLACJA:
2 – 3 Kromki Wasa – y (50-75kcal)
Razem: 786 – 811 kcal
julix ja w liceum tez za ludzmi nie przepadalam.. Takie tam znajomosci, bo do kogos gebe trzeba bylo otworzyc, ale bez zadnych bliskich przyjazni. Poprostu uczylam sie, robilam swoje, a wolny czas spedzalam w poza szkolnym otoczeniu.. Takze lec sie uczyc, inwestuj w siebie.
Miłej nauki ci zyczę
dobrze,ze postanowilas jeść warzywka no i wogole cos ciepłego raz dziennie ;)
a z przekaskami to faktycznie lepiej uwazac, ja jak sie dorwe moreli suszonych,albo orzeszków,ale kupilam je raz i nigdy wiecej,zeby nie wodzic się na pokuszenie
:lol:
Ja też lece w siebie poinwestowąc ;)
orzechy sa zdrowe, dobrze je jesc, ale neizbyt czesto
mammam,
Ja sie staram codziennie zjesc cos "na cieplo". Tym bardziej, ze nie mieszkam sama, wiec sie kucharzy troszke..
Ale wiesz, jak mi obiady smakuja kiedy jestem na diecie :?: Niebo w gebie.. Miesko, ziemniaki a zajadam sie jak szalona. Wszystko mi smakuje :D
to właśnie uroki dietkowania, docenia się to co na codzień było zwyklym jedzeniem ;)
ja na dzis juz skończyłam z wynikiem 995kcal
i wyjdę na chwilkę na spacerek(ciepło się ubiorę) bo zima do mnie zawitała-jest śnieg :)
Odkad pamietam sama sobie gotuje,bowiem rodzinka zazwyczaj jada stgrasznie kaloryczne rzeczy. Wczoraj np. jedli pacek po zbojnicku. Farsz to boczek i jakies tam miesko smazone na olbrzymiej ilosci tluszczu+ jakies dodatki + placek ziemniaczzany smazony na kolejnym tluszczu. Porazka..ile kalorii...Czasami cos zjem,jak jest cos chudego,ale rzadko!.
Pozdrawiam i milego dzionka.
tusia
Tusia, za mna chodza nalesniki ostatnio... Zjadlabym takiego z szynka, a drugiego z groszkiem i marchewka... Jak zasluze to sie skusze na to smazenie...
A dzis konczylam menadzerstwo. Teraz mam chwile przerwy, pozniej znow do nauki... Cwiczyc bede podobnie jak wczoraj wieczorem.
Dzisiejsze menu..
SNIADANIE:
Kawa (5kcal)
Jogurt (150kcal)
OBIAD:
To co wczoraj, tylko zamiast fasolki jako surowki, byly czerwone buraki (calosc obiadu = 365kcal)
PODWIECZOREK:
Batonik zbozowy (90kcal)
KOLACJA:
3 kromki Wasa (75kcal)
Plaster szynki (25kcal)
Razem: 710kcal, ale doliczmy jeszcze jakis owoc ktory zamierzam zaraz zjesc wiec dajmy na to bedzie dzis 760kcal pochlonietych...
Taak, i pokusilo mnie...
Zamiast samego jablka, jako dopelnienie kolacji, pochlonilam jeszcze 300g puszkowych pieczarek.
Czyli dzis bylo 830kcal.
Zaparzylam sobie dzbanek herbaty z eukaliptusa (bez cukru), wiec jakby mnie cos zassalo okolo polnocy to prosze bardzo...
Dzis wpadl mi w ucho utwor "Por una Cabeza" made by Carlos Gardel i tak slucham go juz chyba ze 20-ty raz :) Przyjemny.
Widzę,ze ćwiczenia zagościły w twoim harmonogramie na dobre-super tak 3mać
a pieczarki az tak szkodliwe nie są,więc sie nie przejmuj,a herbatki na ssanie dobre,ale ja nie lubie zimnych
no i masz,teraz za mna beda te pieczrki chodziły ;)
Ale te pieczarki, takie prosto z puszki, bez niczego, wcale dobre nie byly...
Wciagnelam je bo mnie ssalo, poprostu pomyslalam, ze swietnie wypelnia zoladek, i to do tego niskim kosztem kalorycznym.
Takze mammam, nie masz za czym wodzic wzrokiem :P bo byly niesmaczne!
Lepiej zjesc fasolke, lub 2 pomidory :wink:
Moje Slonce przywiozlo dzis rano cieple buleczki z piekarni… Co niewatpliwie wplynelo na moj dzisiejszy jadlospis...
Zliczajac moje dzisiejsze kalorie, postanowilam troche “zatuszowac” te buleczke i poza moim podstawowym zestawem cwiczen, biegalam 15min. Lacznie na cwiczeniach stracilam dzis 200kcal.
SNIADANIE:
Kawa (5kcal)
Pol bulki + margaryna + ser zolty (170kcal)
DRUGIE SNIADANIE:
2 Krakersy (30kcal)
OBIAD:
Fasolka po bretonsku polaczona z kielbasa parowkowa (440kcal)
PODWIECZOREK:
Lod (150kcal)
KOLACJA:
Nie przewiduje
Razem: 795kcal
Tak sobie mysle, ze jak mi sie uda dzis czasowo, to sie przebiegne jeszcze jakies 15min...
Bo to niezwykle kuszaca propozycja: 15min=100kcal...
Poza tym wieczorami, jest mi zimno, wiec taka rozgrzewka dobrze by mi nawet zrobila....
No nic, zobaczymy.
Narazie ciesze sie, ze przelamalam swoje lenistwo i pobiegalam.
zaginal mi moj stary tickerek :( A tak Bardzo mi sie podobal...
Z braku laku wsadzilam ten z zolwiem, ale jakos nie moge sie do niego przekonac...
Ja chce moj stary ticker :evil: :!: :!:
No proszę, zaskakujesz mnie ,a ktos tu pisał,ze nie lubi sie ruszać i takie tam ;)
na szczęście tylko krowka nie zmienia pogladów,czy nawyków :D
ja jeszcze nie do konca zdrowa,a juz myslałam,ze to tylko kwestia 1czy2 dni,ale jakos nie moge sie pozbyc tego chorobska a teraz to serce,zaczynam sie bać
zjadłam serek śliwkowy,więc narazie odeszła mi ochota na pieczarki,teraz mam na sledzia ;)
Nie odeszlam od komputera poki nie zlikwidowalam ociezalego zolwia z tickerka. Znow pewna modyfikacja. Mam nadzieje, ze brzydkiego zolwia nikt nie widzial :P
mammam,
Lubie, nie lubie, ale zjadlo sie to i trzeba pokute odprawic.
Zreszta tak jak powiedzialam 100kcal w 15min, brzmi kuszaco...
Co prawda po 8min, zaczelo mnie korcic, aby zaprzestac (nudzic mnie to zaczelo a poza tym sie zmeczylam...), ale wytrwalam dzielnie do konca :)
...a ja zdążyłam zobaczyc zółwika,ale mnie sie podobał ;) ale faktycznie nie nastrajał zbytnia motywacją
bieganie moze sie trochę nudzić,ale zawsze mozna biegac z muzyczką na uszach,nie za głośną,zeby nie spowodowac kolizji :lol:
ja jak biegałam to tez poczatek polegał na pragnieniu jak najszybszego skonczenia,potem było juz lepiej a na koniec zawsze łapała mnie kolka,biegłam jeszcze przez chwile z pięścia wbita w brzuch,ale jak to przestawało pomagac musiałam zredukowac bieg do marszu
i tak najbardziej lubie rolki,wiec czekam do wiosny,teraz wreszcie mroz więc moze z raz na łyżwy się wybiorę ;)
dobry nawyk pokutowac ruchem za ponad programowe zjedzenie-musze zakodować :)
miłego dnia
Dzis znowu biegalam i znowu byla to pokuta za jedzenie… Po pierwsze zjadlam 6 kostek czekolady (na szczescie schowalam ja zaraz po do barku wiec nie straszy juz swoimi „wdziekami“). Po drugie nie wiem czy dobrze podliczam ten moj wczorajszy i dzisiejszy obiad. Bo co tak wlasciwie znaczy: „porcja fasolki w sosie pomidorowym“ ? Dla jednego „porcja“ moze znaczyc mala miseczke, dla drugiego pol wiadra. Przyjelam, ze porcja to 150g, wiec 160kcal. Ale teraz pytanie: Czy fasolka po mojemu rowna sie fasolka robiona przez moja babcie? I tutaj kalorycznosc obu tych posilkow nie jest sobie rowna…
Ok, odpokutowalam i nawet jesli nie mialam co, to na dobre mi to wyszlo :)
Dzis juz sie tak nie nudzilam biegnac poniewaz w pierwszych minutach obserwowalam w lustrze jak mi miesnie nog pracuja, pozniej myslam co jutro przyszykuje na obiad, a nastepnie o nauce.
Cwiczenia swoje standardowe rowniez wykonalam. Wiec 200kcal poszlo!
Dzis natomiast pochlonelam:
SNIADANIE:
Kawa (5kcal)
Pol bulki z margaryna (83kcal)
DRUGIE SNIADANIE:
Jogurt (150kcal)
OBIAD:
Fasolka w sosie pomidorowym (330kcal)
PODWIECZOREK:
6 kostek czekolady (127kcal)
KOLACJA:
Jablko (75kcal)
Razem: 770(kcal) z watpliwoscia czy obiad dobrze podliczony... Czy przypadkiem nie za malo...
Dzis moj Kochany skosztowal moja kawe ze slodzikiem i sie skrzywil… Tez tak mialam za pierwszym razem, teraz mi nawet posmakowala, skoro nadal ja pije :)
Hej
Jak u Ciebie "intruzi" są traktowani?
To ja tak bym się chciała wprosić na wątek ,hehe.
Czekam na dzisiejszą relację, ale pewnie się nie doczekam dziś.
Pozdrawiam
Dzisiaj bylo bardzo niezdrowo. W limicie sie co prawda zmiescilam, ale niestety nie moge podzielic tego co zjadlam na sniadanie, drugie sniadanie, obiad… Bylo duzo slodyczy. Byl tez stres. Dzis ten ostatni poniosl mnie na swych skrzydlach „na calego“. Ze tez ja nie umiem walczyc ze stresem w madry sposob…
W ciagu dzisiejszego dnia zjadlam:
-12 kostek czekolady (255kcal)
-Biszkopty Fingers-y (132kcal)
-Ok. 3 lyzki rodzynki (165kcal)
-2 krakersy (30kcal)
-0,5 jablka (35kcal)
-3 pomidory (50kcal)
-5 kromek pieczywa Wasa (125kcal)
Razem: 792kcal
Pieknie juli, pieknie.... Jest sie naprawde czym chwalic... Nie zjadas nic konkretnego ani cieplego…
Ale moze jednak wspomne, dla malego rozgrzeszenia, ze biegalam dzis 15min i sprzatalam intensywnie przez 2,5h (sprzatanie kapitalne lazienki, mycie podlog i odkurzanie w calym domu, wycieranie kurzy…). Cwiczen na kocyku dzis nie bylo i nie ma tu na cokolwiek zwalac winy, bo gdybym chciala to bym znalazla czas i mozliwosc na ich wykonanie… Podliczajac to sprzatanie i 15min bieg – jakies 300kcal spalilam.
Dzis moje Slonce wymyslilo sobie, ze pojedzie sam na zakupy… „Chcesz to prosze Cie bardzo“ – pomyslalam sobie, ale mimo wszystko wkurzylam sie. Jeszcze wczoraj kaprysil, ze ja nigdzie nie wychodze, ze to tak nie mozna caly czas w domu siedziec itd… A tu takie widzi mi sie… On sobie na zakupki… ciuciu-ruciu, a kopciuszek ze szmata w reku zasuwaj do sprzatania… Znowu weekend i znow nic czlowiek z niego nie skorzysta. Niby 2dni razem, ale osobno… Ostatnio to wole nawet zycie od Poniedzialku do Piatku, jakies jest bardziej bogatsze niz te pieprzone weekendy. Nienawidze weekendow!!!
Odchudzanko witam serdecznie u mnie :)
Witam niedzielnie
Dzięki za serdeczne powitanie :D
Dziś przeczytałam relację z wczoraj. To co zjadłaś to pewnie tak mało miejsca w żołądku zajęło,że ja bym była głodna (chyba,że dużo piłaś).
Kiedy teraz będziesz się ważyć?
Jakie masz ulubione dietetyczne danie na ciepło?
Pozdrawiam
Moze dzis wieczorem sie zwaze... Zobacze czy bede miala ochote zobaczyc wyrok :wink:
Ja nie gotuje dietetycznie. Gotuje normalnie. Nie za tlusto. Moja dieta opiera sie na zasadzie: mozna wszytko, ale w rozsadnych ilosciach (czyli tak aby sie zmiescic w 800kcal).
Ostatnio jadlam piers z kurczaka + ryz + sos-gotowiec, bardzo mi smakowalo. Ale gdy czlowiek na diecie to wszytko nabiera wspanialego smaku..
mamy podobny stosunek do weekendów chyba,jak siedze w domu to tylko o diecie i chudnięciu myśle...
ja bym zaczekała z tym wazeniem do rana przed sniadaniem,bo wieczorem wynik jest niemiarodajny,chyba ze wolisz zobaczyc wiecej a w główce miec,ze jest mniej,tylko żołądek po calym dniu zawyza wagę,czsem tez tak robie,ale wole jednak wazenie poranne,ale z tym zaczekam do końca stycznia jak sobie obiecałam
mam nadzieje,ze dzisiejszy dzień przebiega przyjemniej niz wczorajszy
pozdrawiam
Ello!.
Widze ze skrupulatnie liczysz kalorie i trzymasz sie limitu: 800kcal :shock: . Podziwiam za wytrwalosc...
Pozdrawiam cieplo
tusia
Takze 28.01.2007 wieczorem wazylam: 55,9kg. Co pozwolilo mi przesunac ticker na 56kg.
Po 3 dniowej przerwie w dietowaniu, czas ponownie zacisnac pasa! Poniedzialek, wtorek, sroda mialam ogromne chwile slabosci, zajadalam "szkolne stresy". Dzis mowie KONIEC tej hulanki!!. Dyscyplina zostala ponownie wprowadzona.
Nic, zmykam do roboty, bo zaczelam pisac kilka prac z roznych dziedzin i w efekcie zadna nie jest skonczona, takie lapanie kilku srok za ogon - kolejna glupota z mojej strony.
Witam
Też przez naukę przytyłam, ale już zdążyłam to zgubić. Już jestem po sesji.
Teraz już nie mam wymówki i muszę trzymać się diety :D
Wczoraj, dzien malo satysfakcjonujacy. Owszem bylo 20minutowe bieganie, ale nie bylo cwiczen na kocyku. Zwiekszam dawke biegania, zobaczymy co moja wytrwalosc pokaze, gdyz zamierzam przyzwyczaic organizm do rundek 30 minutowych… Bo w koncu 30min=200kcal.
Naszla mnie ochota i w niedziele idziemy ze Sloncem na basen. Bezapelacyjnie.
Wczoraj do 15:00:
- kawalek babki
- kawa
- czekolada
- Jogurt
Po 15:00:
- barszcz czysty (w sensie nie zabielany itp..) polaczany z tortellini
- Jogurt naturalny dietetyczny
Razem: 838kcal
Mam w domu 300g Milke, ktora od kilku dni psuje moja diete.
„Glupia dziewoja“ – powiedzialby moj dziadek.
Nie wiecie ile kalorii lub gram moze miec kostka tej ogromnej Milki? Chyba jakies 45kcal /kostka… Te kostki-giganty trzeba by bylo liczyc jako okolo dwie normalne.. Nie myle sie?
Ide zaraz biegac i to z premedytacja.
Widze nowe postanowienia!. Slusznie!. Nie igraj z ta czekolada...zebys czasem nie zjadla jej w stresie...Najlepiej zerknij na opakowanie Milki,zerknij na wage,policz kostki i sobie wylicz ile kcal ma jedna kostka.Wtedy bedziesz mogla jesc ja do drugiego sniadanka...Wlasnie,zmykam na drugie sniadanie.
Buziaki.
Tusia.
Tusia, kiedy Milka juz prawie zjedzona to trudno policzyc ile miala kostek. :oops: Zawsze istnieje prawdopodobienstwo bledu w postaci pominiecia jednego rzadka..
Wczoraj natomiast duzo sie ruszalam – sprzatanie, troche cwiczen, przytulaski… Ale niestety ogladajac wieczorem film skusilam sie na porcje lodow wisniowych. Moje Skarby przynioslo miseczke dla siebie, ale nie zdazylo nawet z niej dziobnac odrobinki.. :oops: Takze wczoraj nazbieralo sie troche ponad 800kcal. Ale tak jak juz wspomnialam czuje sie troche rozgrzeszona szczegolnie tym wczorajszym sprzataniem.
Wczoraj do 15:00:
Jogurt naturalny 0,1% (120kcal)
Czekolada (180kcal)
Chipsy (60kcal)
Po 15:00:
Barszcz czysty + 2 jaja na twardo (240kcal)
Ryba wedzona (70kcal)
Lody (200kcal)
Razem: 870kcal
Dzis zdazylam juz pobiegac 10min (druga czesc wyjatkowo wieczorem) i wykonac moje 25min cwiczenia na kocyku. W dzisiejszym planie jeszcze: zakupy, basen, lekki obiadek z surowka. Dzis zjadlam juz prawie 280kcal, wiec mam nadzieje, ze wreszcze mi sie uda nie przekroczyc 800kcal!
Widze,ze stawiasz coraz bardziej na aktywnośc fizyczną-super
ja pod twoim wpływem od 4 dni też biegam właśnie po 30 minut i dobrze się ztym czuję,wybieram kilka dynamicznych utworów i biegam,wspaniale rozładowuje napięcie ;)
powoli staram sie tez zwiekszac ilośc minut,wczoraj było 35 :)
tez chetnie wybrałabym sie na basen,musze to przemyśleć
juli29mar nie boisz sie jesc mniej niz 1000 kcal?? to podobno niezdrowe, tak tutaj poczytalam:)
katchleen, jak do mojego jadlospisu doliczysz napoje np. litr wody niegazowanej aromatyzowanej (100ml=13kcal) to wyjdzie prawie tysiac. Oczywiscie jesli chodzi o napoje to unikam tych slodkich, gazowanych majacych ok.45kcal w 100ml.. Wiec tym sposobem wychodzi tak naprawde prawie tysiak.
Ostatnio dietka mi nie idzie...:evil: Sprobuje zrobic dzis marchewkowy dzien. Narazie byla kawa i serek homogenizowany. Na tym tez zamierzam wytrwac do obiadu, na ktory mam zupe wczorajsza tj. z porow + kuleczki miesa mielonego. A pozniej marchewkuje do wieczora!!
Moze powinnam wiecej pisac tutaj, to by mnie mobilizowalo do trzymania sie moich zasad..
A na basenie bardzo przyjemnie bylo. Ogolnie rzecz biorac, weekend udany, tylko mam wyrzuty sumienia, ze nie uczylam sie. Ale nadrobie w tym tygodniu :?
mammam, ja ostatnio biegam przy telewizorze i jakos czas leci
:wink:
wczoraj tez ztelewizorem biegalam, kanał muzyczny jest do tego idealny,bo jak leci jakies rytmiczny utwór to lepiej się biega ;)
a zagladanie i pisanie tutaj faktycznie pomaga :)
SNIADANIE:
Serek homogenizowany (100kcal)
DRUGIE SNIADANIE:
Batonik zbozowy (100kcal)
Marchewki (105kcal)
OBIAD:
Zupa (270kcal)
Kawalek Kurczaka (150kcal)
Marchewka gotowana (45kcal)
PODWIECZOREK:
Kostka czekolady (22kcal)
Razem: 792kcal
Postanowilam, ze kupie sobie wage do wazenia zywnosci. Bede wowczas pewna ile dokladnie mial kalorii np. dzisiejszy kurczak… Jestem w trakcie polowan...
Jestem zmeczona. 3h naukowych poszukiwan nie przyniosly praktycznie zadnych rezultatow. Nic, jutro moze bede miala swiezszy umysl i wymysle cos sama a nie bede sie wspomagac “gotowcami z internetu”.
Mam wrazenie, ze przez ostatni tydzien przytylam. Przez to moje jedzenie, do ktorego nawet wstydzilam sie przyznac, tu, na forum... Ale moze to tak odczuwam, ze powodu zblizajacych sie kobiecych dni. Teraz w kazdym badz razie wazyc sie nie bede.
Napewno nie przytyłaś,bo przeciez trzymasz się limitu kalorii,no chyba,ze faktycznie nam sie do czegoś nie przyznajesz ;)
ja mam wage elektroniczna i jestem z niej bardzo zadowolona,bo tak na oko mozna się przeliczyć,tylko ze mozna tez wpaśc w obsesje z tym wazeniem,kiedys wazyłam ile gram kawy zbozowej wchodzi na łyzeczke :lol:
jests bardzo zapracowana a jak ćwiczonka? znajdujesz na nie czas?
ja juz dzis pobiegałam 35 minut :)
mammam, ja w zeszlym tygodniu przez jakies 3 dni nie pisalam, bo komp mi sie rozchorowal i wowczas sie zbytnio nie kontrolowalam z jedzeniem. Pozniej przez caly tydzien bylo mi juz ciezko wrocic do starych zasad, ale od dwoch dni jem juz dosc normalnie.
Zdaje sobie rowniez sprawe, ze mozna wpasc w obsesje wazenia jedzenia, ale grunt to sie trzymac swych zalozen dietowych czyli nie przekraczac pewnej ilosci kalorii. Trzeba trzymac reke na pulsie :wink: Bede musiala poszukac takiej wagi na eBay - u bo jak narazie nigdzie w sklepach nie widzialam..
Ostatnio troche sie opuscilam w cwiczeniach na kocyku :oops: - tzn robie co drugi dzien, ale biegam codziennie:)
Dzis duzo jadlam do godziny 14:00:
Czekolada 3 kostki (70kcal)
Serek homogenizowany (170kcal)
Babka piaskowa (170kcal)
Czeresnie (43kcal)
4 kromki Wasa (100kcal)
Pozniej natomiast tylko:
Zupa z porow (prawie 400ml=250kcal)
2 kromki Wasa (50kcal)
Razem: 853kcal
Jedzenie na dzis zakonczone :!: :arrow: Uda mi sie wytrwac do jutra :!:
Po przebudzeniu nie czulam glodu, ale gore wziela zachlannosc. Powrzucalam w siebie, choc wcale nie czulam takiej potrzeby. Powrzucalam jak kamyki do worka, zamiast spokojnie delektowac sie tym co jem, pogryzc pozadnie aby zoladkowi ulatwic prace. Czysta zachlannosc. Oczy jadly, zoladek nie chcial. Byla to babka piaskowa, serek homogenizowany, kostaka czekolady – razem: 360kcal. Pozniej przed obiadem zjadlam pol banana tj. 50kcal. Na obiad zjadlam troche Cous-Cous z warzywami tj. groszek, pieczarki, marchewka, cebula, a nastepnie kawalek kotleta mielonego „po mojemu“ tzn. do podstawowego przepisu dodaje ryz i pieczarki. Suma obiadu to ok: 400kcal. Przez caly dzien zjadlam rowniez okolo 8 cukierkow dietetycznych wiec 50kcal.
Razem wszystko: 860kcal
Oczywiscie jak doliczyc napoje to jakis tysiac wyjdzie. To taka informacja dla tych ktorzy sa przeciw mojemu menu i twierdza, ze dieta 1000kcal to glodowka, ze rownie dobrze moglabym jesc 1700kcal i chudnac. Nie watpie gdyby moja waga startowa byla 100kg, i gdybym wprowadzila w swoje zycie diete 1700kcal to bym schudla. Ale do diabla, moja waga byla 59kg, a nie 100! Wiec chyba innej diety wymaga cialo 100kilowe, a innej 59kilowe!? Z reszta ja sie wcale nie czuje jak na jakiejs diecie; jem wszystko tylko nie tonami. I uwazam, ze wlasnie na tym polega zdrowe jedzenie.
W planie: cwiczenia na kocyku + spacer. Po 21 :00 nauka.
Ogladalam dzis wagi kuchenne na eBay-u. Kupie taka z digitale i z miseczka.
Mam nawet juz kilka faworytek:)