-
Poniedzialek. Strasznie mi sie nie chcialo, wstalam bardzo niewyspana, ale sie zmusialam i bardzo dobrze - plywanie zaliczone :) Jak juz wlazlam do basenu, to bardzo milo mi sie plywalo. Zero peryskopow, zadnych wspolplywaczy, cala woda moja :D
Teraz dobudzam sie kawa, trzeba zaczac nowy dzien i nowy tydzien :) Niestety, na niedziele kroi mi sie kolejny brunch. Tak spontanicznie wyszlo, ze przyjezdza jedna dziewczyna z Polski, skrzyknelismy sie wiec i idziemy sie upijac szampanem ;)
Niby fajnie, ale za duzo tego dobrego. Dwojka znajomych wspomina o wyprawianiu urodzin... Jak tak dalej pojdzie, to ja z tymi siedemdziesiecioma kilogramami bede sie bujac w nieskonczonosc. :?
No nic, trzeba wiec przez reszte tygodnia sie odchudzac, cwiczyc itd. ze zdwojona sila. Jestem ciekawa, czy jak juz bede miala wreszcie dostep do mojej tabelki wymiarow, to zobacze jakies zmiany? W sumie po trzech tygodniach, a chyba nawet czterech (nie pamietam dokladnie kiedy mi sie ten twardziel skitwasil) powinno cos sie ruszyc? Kilogramy stoja, ale moze chociaz centymetry gdzies tam znikaja?
Ogolnie przystopowalo mi sie to odchudzanie, czemu zreszta nie ma co sie dziwic, bo juz troche ze mnie spadlo, wiec teraz organizm walczy o kazda piekna polac sloniny na moim ciele. :lol: :lol: :lol:
-
Hej Ziuteczka! Ja to juz tylko mysle o spaniu i polozeniu glowki na poduszce. W kominku rozpalone, gniazdo rozlozone... ech! niechze sie wszystko zacznie normalnie ukladac. A to zycie przeciez... walka i walka o swoje. Trzymaj sie wesolutko i w ogole pozdrawiam.
-
Dzień dobry! :)
Ładnie napisałaś o połaciach słoniny itp. ;)
Też jestem ciekawa, jak Twoje centymetry, i chętnie się dowiem :) Ja czuję, że schudłam i widzę to po ubraniach, ale jakoś nie lubię się mierzyć, bo za każdym razem co innego mi wychodzi - chyba w różnych miejscach przykładam centymetr ;)
Dobrze, że tak ładnie zaczęłaś tydzień! :)
-
Ech, te balangi u mnie utknęło na 56,5 dobrze, że nie przybyło, bo zaszalałam :oops:
-
Imprezy powoduja u mnie rozluznienie psychiczne. Czytaj: no, dobra idziemy na tego bruncha, przeciez nie bede jako jedyna spijac wody, wiec sie szampana napije. A w poniedzialek po - a, wczoraj juz i tak wtopilam, to sie moze dam namowic na wspolna kolacje/lunch/kawke... A jak dietkuje, to leci, nie ma ze boli.
No i te przerywniki nie sa dobre...
Z centymetrami tez tak mam, ze czasem sa roznice, ale ogolnie widac zmiany :)
-
Hejka,
ja na samym początku też miałam większego powera do dietki i umiałam się ładnie zmobilizować (cała 6 weiderka), a teraz??? Szok :shock: Waga stoi bo ja nic prawie nie robię, nie ćwiczę brzucha, nie robię 6 weidera, nie ćwiczę w domu. Na wodne aero tylko 1 raz w tyg wyskoczę nie mam czasu - tak sobie to tłumaczę. Ostatnie kg gubi sie najwolniej, nie ma co! :evil:
-
powiesiłam parę zdjęć okolic mojej działki :D:D takich polnych obrazków
-
Ziuteczko, jestem już odblokowana :D :D :D
Takie przerwy w dietkowaniu chyba na każdego wpływają rozluźniająco, na mnie też :lol: :wink:
Buziaczki :) :) :)
-
Zaraz polece ogladac, waszko :D
Bedemotylkiem, tyle ze u mnie to nie ostatnie kilogramy ;)
Kasiu, jak fajnie, ze juz jestes. Co to za cyrki byly?
sniadanie: mestermacher z wiejskim i pomidorami
obiad: cukinia, cebula, sos pomidorowy, czosnek - wszystko to rzucone na patelnie, plus dorsz z grilla
kolacja: zapiekanka serowo, pieczarkowo, salamowa
Kalorii: 1012, BTW znowu mi sie nie chce liczyc, strasznie mnie kalkulator optymalny wkurza ograniczonym zasobem, a do mojej tabelki nadal nie mam dostepu
cwiczenia: plywanie i orbitrek
dla siebie: bedzie farbowanie wlosow
-
Dobry mialas zestaw z dorszem, mniam! Ja na dzisiejsza kolacje mam sporego pstraga i tak sobie mysle, ze moze wlasnie powinnam zrobic taki sos pomidorowo-cukiniowo-cebulowy z dodatkiem czosnku.