-
Nie, no Dziewczyny, zdjec chyba wystarczy :)
Miejsce cudne. Kotow jakos szczegolnie duzo tam nie ma, ale akurat sie 'fajnie podkladaly' pod fotki :)
Tagg, ten pierwszy kot lazil po prostu na plazy i sie wdrapal o swicie (szosta rano byla, mysmy tam po calym dniu padali na twarz o 22:00 i wstawalismy tez z kurami) na takie konaro-pienki na tejze plazy.
Anise, opalic sie troche opalilam, mimo ze sie smarowalismy blokerami, to oboje mamy spalone czola (juz sie czerwien w braz zamienia teraz), a reszta ciala znosnie. Nauczona doswiadczeniem z Bali, na ktorej to sobie tak spalilam dekolt, ze cierpialam przez kolejne poltorej miesiaca, smarowalam sie filtrem co piec minut.
Rekinow nie widzielismy, ale jak najbardziej sa w tych terenach.
Dzisiaj mamy mala imprezke ze znajomymi. Musze wiec tylko odrobic swoja tradycyjna 'panszczyzne' w pracy i jazda! ruinowac dalej diete :lol: :lol: 8)
-
Ale prosze Cie, wpisuj jadlospis. Ja chcialabym dokladnie widziec, dlaczego na wadze nie ma pozytywnych zmian.
A miejsce naprawde sliczne. Kiedys pytalam Cie kto z Was byl prowokatorem tego calego przedsiewziecia i czy korzystaliscie z biura podrozy?
-
Prowokatorow bylo dwoch, ale na Phi Phi to ja sie upieralam. Z biura podrozy nie korzystalismy, jeszcze niegdy nie bylam na wyjezdzie zorganizowanym. Wykupilismy tylko bilety lotnicze i hotel, reszte zalatwialismy na miejscu.
Co do jadlospisu, to sniadanie tradycyjne, na lunch szybka przegryzka w stylu spring roll i krab zapiekany na grillu, na kolacje (w knajpie) zjadlam zeberka z warzywami i zapiekana cebula. A waga sterczy, bo nie jem w pelni MM. Ja musze sie trzymac diety dokladnie, zeby chudnac. Co zamierzam wdrozyc stopniowo po weekendzie. No i cwiczyc.
-
Ja cos tez ostatnio tak mam, ze jednodniowe odstepstwo od diety potrafi mi sporo zepsuc :roll: Moze dlatego, ze jak narazie sie specjalnie nie ruszam, co tez zamierzam wkrotce zmienic :roll: :roll: :roll: :roll: Dwa dni w czasie pobytu zabojadow zjadlam troche wiecej makaronu z pesto i juz waga lekko podskoczyla i dopiero po kilku dniach wzorowej diety - wraca do stanu poprzedniego :roll: :roll: :roll:
-
Gosia, ja tak mam na stale. U mnie to moim zdaniem efekt zbyt wielu eksperymentow dietowych, cambdrige, 1000kcal, potem objadanie sie po kokarde, potem znowu dieta... Organizm glupieje.
Mam tez wrazenie, ze stoje na tych 70kg, bo dotad to ja zbilam wielkie jojo, a 70-72 kg to byla moja waga startowa do dwoch ostatnich odchudzan. Wiec pewnie organizm sobie 'mysli', ze juz, ze przeciez zrzucil jojo.
Poza tym prawda jest taka, ze ostatni tydzien to jeden wielki urlop od diety i waga ma pelne prawo wariowac, dlatego ja sie nie waze. Teraz musze na nowo sie za siebie zabrac, zebym nie zaliczyla kolejnego joja. Dieta, cwiczenia i moze za jakies 2-3 tygodnie zaczne na nowo chudnac.
Na szczescie podchodze do tego duzo spokojniej niz podczas poprzednich odchudzan, czyli wmawiam sobie, ze nic sie nie stanie, jak nie schudne teraz, bo plan jest schudniecia do konca roku, a potem utrzymac wage.
Zobaczymy :)
-
i juz długo tego nie zrobie :(
ja jestem po takim jednodniowym odstepstwie od dietki :roll:
al e nie dlatego, ze chce tak przykładnie dietkować, asle dlatego, ze organizm tk sie zbuntował /skurczu kiszek dostałam/, że dzisiaj jestem na płychach bo nawet jodurt naturalny powoduje bardzo duży ból
dorawłam sie wczoraj jak głupia do żarcia meksykańskiego /swoją drogę było rewelacyjne/, popiłam 2 lampkami wina :(
dzisiaj umieram z bulu i głodu, ale muszę przeżyć dzisiaj na głodóce z butelką mineralnej w dłoni, bo umre z powodu tych kiszek :(
nie maiła baba kłopotu w diecie to go spobuie stwozyła :)
Ziutku zdjecia sa piękne:)
porozsyłałam je koleżanką aby sobie tapety na kompie porobiły i nabrały nadiej, ze jak schudniemy to tam pojedziemy :)
a co do podniesionych rączek w górę i prostujacych sie fałdeczek to cos mi sie ni chce wieżyć, zę aż taka duża jest różnica :roll: :wink:
myslę, ze jest nad czym pracować, ale ogulnie jest już prawie ok :)
buziaki :*
-
Ziuteczko co za foteczki... :lol: :lol: :lol: szkoda jedynie, ze byliscie tam tylko 4 dni.. :D ale musiałobyć rewelacyjnie.. ech.. oglądam i się rozmarzyłam ze tam jestem hehe..
Ziutko fajne masz podejscie - schudnąc do końca roku.. myślę ze dasz rade a magiczną 70-tkę pokonasz niedlugo :D trzymam kciuki i pozdrawiam
-
No, wiec plan mam nastepujacy:
- nastepne wazenie dopiero w piatek 3 sierpnia, nie ma co sie stresowac powakacyjnym skokiem
- scisle MM, wykluczajac imprezy zainicjowane przez innych (w sobtoe zegnamy jedna parke wracajaca do kraju) - wtedy tez jednak pilnuje, co i jak jem
- cwicze albo na orbitreku albo plywam, jesli sie da to obie te czynnosci w danym dniu (czas mi sie kurczy, wiec sie nie da codziennie)
- od jutra wracam do liczenia BTW (od jutra, bo dzis nie zwazylam sniadania)
-
Ja sie bede nadal wazyc co tydzien i w sumie to postaram sie niestresowac, chociaz ostatnio jestem jakas taka zmeczona wszystkim wlacznie mysla ze chyba jednak sie troche odchudzam. To nie jest tak, ze jestem juz ustawiona i wiem ze tego mam nie jesc, tamto moge jesc... Ech! My to nigdy chyba juz nie bedziemy miec spokojnej glowy pod tym wzgledem.
-
Wiem, o czym piszesz Anise. Dlatego uwazam, ze w sumie db mi zrobil ten tydzien wolnosci od diety. Teraz byle mi sie udalo na nowo wdrozyc, a bedzie dobrze. Wazyc sie pozniej zamierzam tez co tydzien, ale teraz jest o tyle bez sensu, ze w sobote mam impreze, wciaz jestem 'obrzmiala' po wakacjach i wiem, ze niczego dobrego na wadze nie zobacze :)