-
Ja juz tak mam, ze potrafie w ciagu jednego dnia 'utyc' nawet 2 kg. Moj organizm jest nieprzewidywalny, ja potrafilam 'utyc' jak bylam na diecie cambridge, zjadajac kolo 400 kcal dziennie. A teraz, jak jestem na montignacu, to jakiekolwiek odstepstwo oznacza skok wagi. Wystarczy np. kieliszek bialego wina i juz widac to na wadze.
A z drugiej strony - zdarza mi sie 'schudnac' po wieczorny piciu czerwonego wina i zajadaniu zoltego sera. Szalenstwo :roll:
Co do programu Tyry to program dla kobiet, ktore przychodza z jakims kompleksem (za duzy tylek, za male piersi, odstajace uszy), a Tara albo im pomaga roznymi trickami, albo przekonuje, ze nie warto sie danej rzeczy wstydzic, tylko zrobic z tego atut, podkreslajac strojem itd.
Do poorbitrekowania ujdzie, ale generalnie draznia mnie tego typu programy ;)
Dama ze mnie zadna ;) Ot, po prostu od jakiegos czasu mam akryle na paznokciach stop. No i w sobote mi jeden odpadl, bo chyba nim w cos uderzylam. Nie wygladalo to najpiekniej, sama nie jestem w stanie tego naprawic, wiec poszlam do salonu. Ogolnie jestem bardzo zadowolona z tych paznokci, bo wystarczy,z e raz na 3 tygodnie pojawie sie w salonie, a moje pazury zawsze wygladaja jak z katalogu :) Serio, lakier nie odchodzi, ja w ogole nie musze sie nimi zajmowac, a stopy wygladaja o niebo lepiej. Co przy tutejszym klimacie i fakcie, ze caly czas chodzi sie w odslonietych stopach - ma znaczenie :)
Paznokcie dloni juz mam bardziej zaniedbane, bo nie umiem chodzic z akrylami na dloniach. A moje naturalne co chwila mi sie lamia ;)
Co do przyjemnosci w czasie jedzenia i spotykania sie ze znajomymi, to owszem - wielka mam. Po prostu uwielbiam towarzystwo, dobre winko, jedzenie. Dlugi czas bylismy tutaj z M. sami, tak wiec teraz podwojnie sie delektuje faktem, ze mamy grupke znajomych :)
-
No to wszystko juz wiem. Jezeli chodzi o wino, to trzymaj sie czerwonego. W tajemnicy Ci powiem, ze od czwartku wypilam trzy butelki dobrego trunku samodzielnie (takich 0.75 zeby bylo wiadomo) i waga poszla mi w dol. Najlepiej byloby gora dwie lampki na jedno posiedzenie, ale czasami sie nie da po prostu.
Pewno pisalas juz to kiedys, ale moglabys powtrozyc ile lat juz jestescie poza Polska?
-
M. 6 w Singapurze, w miedzyczasie 3 miesiace w Polsce, a przedtem 3 lata w Holandii, wiec u niego to juz kupa lat. Ja siedze tu 4 lata. Przedtem tylko w kraju :)
Staram sie trzymac czerwonego, ale nie zawsze pasuje, np. do sushi absolutnie :)
-
A ja dzisiaj już poćwiczyłam z hantlami, jak zwykle w poniedziałek, brzuchy też zaliczone i może jeszcze wskoczę na rower, zobaczę :wink: :wink:
Dietkowo u mnie jeszcze dzisiaj nie jest, ale ja się tym nie przejmuję, zjadłam 2 kawałki cudnie pysznego serniczka i jest mi z tym bardzo dobrze :P :P :P
Owszem, podjadłam wczoraj i dzisiaj troszeczkę, ale nie zrezygnowałam z ćwiczeń, idę swoim zwykłym, codziennym, ćwiczeniowym rytmem :D :D :D :D
-
No ja mam nadzieje na dobre wdrozyc sie do diety, bo wczoraj jeszcze mi po glowie glupie mysli o zakazanym jedzeniu chodzily. Wlasnie dlatego imprezowanie i odpuszczanie sobie dluzsze niz jeden dzien jest u mnie niebezpieczne :roll: Wlacza mi sie wtedy myslenie "a, tylko jeszcze dzisiaj i od jutra zaczne". Dzieki temu mam nadwage, jaka mam :?
No, ale wczoraj sie nie dalam, dzisiaj tez nie mam zamiaru :)
Nie jest to jeszcze czas spoczywania na laurach dla mnie.
-
Mnie po bialym winie glowa boli. Z drugiej jednak strony, bardzo przyjemnie jest napic sie dobrego bialego w cieply, letni wieczor. Ma to swoj urok i oczywiscie pasuje do zarelka jakim moze jest i sushi na przyklad, ale ja to srednio jestem zaznajomiona w tym temacie. Wiem w teorii ktore wino do czego, ale to wszystko. Moze jak goscie przychodza to sie tym przejmuje, ale jak dla mnie to czerwony trunek bardzo prosze.
4 lata w Singapurze... to sporo, ale chyba zlecialo? Tak?
-
Jaki koniec świata, Ziutko? :o O rany Julek, dwa kilo przez jeden dzień to całkiem sporo! :shock: Ale wiesz co, ja zawsze mówię, że co szybko przyszło, to i szybko pójdzie (niestety, to również tyczy się pieniędzy... :lol: ), najgorzej to zostawić takie dwa kiloski same sobie, bo wtedy zaczynają się one bardzo szybko rozmnażać... :wink: Ale ty, jak widzę, wzięłaś się od razu w garść... ;) Ja również, z czego się bardzo cieszę... :lol: Moją motywacją jest to, że umówiłam się wstępnie na piątek z koleżanką na małe zakupki (tak, tak, dałam się namówić, a poza tym ne lubię kupować sobie ciuszków sama, z koleżanką będzie nam obu duuużo milej... :wink: )
Tyra jest pięęękna! Jak zresztą również Beyonce, bardzo mi się obie podobają z urody... ;) Ja nigdy taka nie będę :P, bo jestem za blada, haha... ;) Obecnie jestem tak blada, że mój podkład zrobił się już za ciemny, a używam najjaśniejszego z tej firmy... :roll: A ten program, to coś jak talko show, prawda? Raz udało mi się na to zerknąć, bo generalnie nudzą mnie takie programy... A propos telewizji tak w ogóle, ostatnio podłączyłam antenę do mojego telewizorka, ale niestety nie chciała załapać żadnego programu... :? Szkoda, bo chciałam posłuchac czegoś kanadyjskiego, tak w ramach wieczornego doedukowania się w akcencie... ;) Na razie więc słucham radia... ;)
Alternatywnie do oglądania tego progrmau w trakcie orbiterkowania polecam ci czytanie jakiegoś pisemka albo książki, co wolisz... ;)
Akrylowe pzanokietki u stóp, no no, bardzo ładnie... ;) A ja się zwykłego malowania nie mogłam zmobilizować, ale na Święta zrobiłam sobie jednak tą przyjemność... I mam pazurki w kolorze dojrzałej wiśni, mniam, mniam... ;) Niestety, lakier ten jest już trochę starawy, więc słabo się trzyma... :roll:
Buziaki,
Moni
-
jesli chodzi o wino i dietę, to tak naprawdę jest obojętne, czy białe, czy czerwone - przeciez nie zawsze pasuje. Byle było wytrawne, nie za dużo i do potraw tłuszczowo-białkowych.
Kalorycznie i zawartocią cukru są identyczne. Czerwone jest po prostu zdrowsze, bo ma więcej innych substancji (antyuleniacze itp)
A ja białego nie lubię :D
-
Ja wczoraj jeszcze nie dietkowałam tak na maksa, więc tym bardziej gratuluję Tobie :D
A dzisiaj to ju nie ma że boli... :!:
I to nie tlylko jeśli chodzi o jedzenie ale też o ćwczenie i naukę pełną parą. Lenistwu trzeba powiedzieć stanowcze nie :!:
:*
-
Miłego poświątecznego wtorku życzę Ci Ziuteczko :P :P :P
-
Czesc Kochane! :)
Anise, mi po prostu czerwone nie pasuje do sushi :lol: Takie kuku. Co do 4 lat, to fakt zlecialo. Przyjechalam tu na rok, ale wyszlo, jak wyszlo, a zostaniemy tu pewnie jeszcze pare, zalezy jak moj biznes pojdzie.
XanaSea, taki to juz moj organizm, ze potrafi platac figle ;) Licze na to, ze przynajmniej 1 kg z tych dwoch zrzuce do nastepnego wazenia.
Waszko, ja lubie biale np. Chablis. Kiedys stanowczo wolalam biale, wlasciwie podczas poprzedniego montignacowania przekonalam sie do czerwonego :D
Faktycznie, myslalam ze biale wytrawne ma wiecej weglowodanow, a tu wyszlo, ze ledwie o 0.4, wiec w ogole zadna roznica. Ciekawe wiec, o co chodzi, ze po bialym potrafie 'utyc', a na czerwone reaguje znacznie lepiej... Hmmm.
Klajdusiu, mnie bylo latwiej, bo juz wczoraj bylam w pracy. Pewnie gdybym byla w Polsce to i dla mnie wtorek bylby poczatkiem napraw poswiatecznych :D
Kasiu, dziekuje, Tobie tez :D
Dzisiaj mialam taki troche rozbity dzien, tzn. za duzy odstep miedzy posilkami i w sumie 2 duze zamiast trzech, ale to wyjatkowo... Po prostu wybralam sie z kolezanka do Ikei, potem poszlysmy do niej i sie zasiedzialam na kawie duzo za dlugo.
sniadanie: ogorek, pomidory, cebulka, tunczyk w sosie wlasnym
po cwiczeniach: jablko
kolacja potezna: cebula, pieczarki, piers kurczeca, groszek i odrobina sera
kalorii 1032
B=116, T=31, W=42.5 (i z tego rozkladu jestem calkiem zadowolona)
cwiczenia: a6w, odrobinka orbitreka, bylam troche za glodna na dlugie cwiczenia
dla siebie: bardzo fajne spotkanie z sympatyczna kolezanka :D Strasznie sie ciesze, ze nawet w Singapurze mozna znalezc przyjazne dusze.
-
A póki co jestem wierna mojemu come back'owi do diety i nie grzeszę :) Nadprogramowe kalorie do tej pory to tylko kawa z mleczkiem, heheh :)
Strasznie mi zimno było i musiałam się jakoś rozgrzać. A że mój M w pracy i nie może do mnie wpaść na to się kawką poratowałam ;)
Ładnie Ci poszedł dzisiejszy dzień pod względem tych białków, hehe :)
A co do wina to ja po prostu nie znoszę słodkiego :/ Kiedyś gustowałam w dobrym Tokaju (biale półwytrawne) ale ostatnio zamieniłam go na czerwone wytrawne... Uwielbiam jego smak...
A co do innych alkoholi to na dziecie brakuje mi Malibu z mleczkiem (mniam, mniam) i metaksy z colą... No i jeszcze zawsze lubiłam Jacka Danielsa z Red Bullem....
Alez burzuj ze mnie ;)
-
Kupilas cos w Ikea? Pamietam jak kiedys w Warszawie wybieralismy sie na 'zakupy' do tego sklepu, czyli dwie pary. Panowie oczywiscie zaraz na lewo, na skroty do restauracji z piwkiem, a panie na prawo. Spotykalismy sie potem razem i pamietam pyszne tam mieli szarlotki z bita smietana, ktorej sobie nigdy nie odmowilam. Ach! Gdzie te czasy szczuplej mnie jedzacej ciasteczka? Chyba sie musze znowu przeprowadzic do miasta, a nie zyc w 'suburbs' gdzie wszedzie ludziska samochodow uzywaja do przemieszczen. Pusto na zewnatrz, a jeszcze w taka pogode... to juz zupelna tragedia.
-
Juz nie pamietam kiedy tak malo kupilam w Ikei ;) Tylko dywanik do pracy, role papieru do rysowania, nowe dywaniki przed lozko i potpourri :) A ja poza piernikami jeszcze nigdy nic w Ikei nie jadlam :lol: :lol:
Klajdusia, mnie brakuje Baileysa, pysznych drinkow roboty mojego meza (sok z mango, odrobina mleka, czasem mleko kokosowe, duzo lodu plus alkohol i to wszystko zmieszane niemal na pianke w blenderze - strasznie wypelniajace, ale tez dobre), dobrego piwka Hoegaarden, szampana, zwlaszcza Moet&Chandon, od ktorego jestem uzalezniona ;) Dobrej jablkowej margarity, ginu z tonikiem... Moglabym tak wymieniac ;)
-
Hehe, a ja w Ikei chyba jeszcze nic nigdy nie kupiłam :lol: :lol: :lol: :lol:
Jestem w dobrym humorku, bo brzucho już wymęczyłam a na wadze bez zmian, mimo żarcia obfitego w święta :lol: :lol: :lol:
-
O! Widze Ziutka ze jeszcze przed spaniem sprawdzasz co u nas. Ja juz jedna noga poza kompkiem... o! druga noga... Pa! Pa! Do Twojego jutra, bo ja pewno wieczorem jeszcze tu bede i sie moze spotkamy.
Moze sie kiedys razem wirtualnie wina napijemy bo widze ze sie nam nie zmarnuje jakby co http://www.animowane-gify.net/gify/16/5.gif.
-
Jasne Anise, czemu nie :D :lol: :lol:
Ja juz wlasnie przed spaniem, jutro pobudka i plywanko :) No i mam nadzieje, ze jutro bede miala rozsadniejszy jedzeniowo dzien, bo po tej obfitej kolacji ciezko mi do teraz...
-
Jak tak wymieniałaś o pomyślałam jeszcze o żóbrówce z sokiem jabłkowym, syropem jabłkowym i cynamonem... Smakuje jak moja ukochana szarlotka (która swoją drogą lezy spokojnie na talerzyku w kuchni i się do mnie uśmiecha i robi słodkie oczka...)
A ginu nigdy nie lubiłam... Mam uraz po jakimś sylwestrze... Ja to podobno mam gusta jak faceci (pomijając malibu...) - jakaś dobra whisky to dla mnie rewelacja :)
A póki co moge sbie gumy do zucia pożuć :)
A w Ikei zawsze kupuję tylko dodatki. Jakieś wazoniki, kocyki i świeczuszki :)
:*
-
A ja lubię gin z tonikiem i z cytrynką a whisky tylko ze spritem :roll: :D
Wina nie lubię, za to chłodne piwko i owszem :lol: :lol:
Taki mam niewyszukany gust :P :P :P
-
a ja lubie procenty na mleku lub kawowe :)
czytaj najbardziej tuczące :)
pozdrawiam kofanie
-
O, tak zubrowke z sokiem jablkowym bardzo chetnie, za to whisky nie znosze i wypije tylko w ostatecznosci, bardzo mocno rozcienczona. Uraz po tym, jak kochani koledzy spuszeni z oka zrobili mi 'drinka' - tzn. whisky zabarwiona cola. Ohyda :? Uraz utrzymuje sie ponad 10 lat...
Mam juz dzisiejsze plywanie za soba. Przedtem zrobilam weidera, a po plywaniu chcialam sie nagrodzic chwilka relaksu w jacuzzi, ale wlacznik nie reagowal. Teraz patrze przez okno i widze, ze dziala, nie wiem co bylo, kiedy ja probowalam :twisted: :twisted: :twisted: Zlosliwosc rzeczy martwych.
Po cichu sie przyznam, ze zaczynam czuc efekty weidera. Co prawda nie sa to moje ulubione cwiczenia, bo ja z tych narwanych, a to takie monotonne ;) ale jak robie spiecia, to czuje ze pod tymi zwalami tluszczu cos jest. To cos do zludzenia przypomina miesnie... :D
-
No świetnie! jak nie o jedzeniu to o drinkach, haha... :lol: :D :lol:
Ja najbardziej lubię drinki na bazie tequili, oraz ją samą. :) Nie lubię zaś słodkich trunków. Nie wiem, czy już tu wspomniałam, ale mój mąż jest Meksykaninem, więc to przez niego tak polubiłam tequilę, hehe, jednak w domu butelki stoją i stoją i nie ma je kiedy wypić! No skandal, skandal... :lol:
No to kiedy umawiamy się na wirtualnego drinka? :lol:
Aaa... I to napewno mięśnie, Ziutko! :)
Miłego dnia,
Moni
-
Dień Dobry :)
Ależ ja Ci tego basenu zazdroszczę. Ja mam tu niedaleko, ale odkryty a klimat póki co nie sprzyja :(
Ja Weiderka dwa razy przerwałam, ale wczoraj znowu zaczęłam, hmmm... Do trzech razy sztuka...
Może jak wytrwam tyle co ty to też mięśniory wyczuję....
:* :* :* :*
-
Hej Ziutko :)
wpadam z porannymi pozdrowieniami :)
ale tu u Ciebie %! :D
a propos baileysa swego czasu Marti tu z forum dała przepis domowy na taką "podróbkę" baileysa :D mniam też jest :) chcesz ten przepis? :twisted: jak tak to podeślę CI wieczorem :)
miłego dnia
-
Niestety znam przepis na Baileysa domowej roboty :) Strasznie slodki i kaloryczny :lol: :lol: :lol: w przeciwienstwie do oryginalu ;) 8)
Klajdusia, no i wlasnie mi podsunelas bardzo dobra mysl, zeby zaczac korzystac z innych rzeczy, jakich mozna mi 'zazdroscic'. Chyba zaklepie nam tor kregielniany na jakas niedziele, jak sie da, ale dopiero w piatek bede miala na to czas.
No i moze tez sie na saune wybiore ;)
-
Kręgle to to co Klajdusia po prostu uwielbia :D
Łap okazję i graj :!:
-
Jej, jak ja już dawno nie byłam na kręglach a uwielbiam się w to bawić!!! Może spróbuję nawet namówić kogoś ze znajomych jak mi te najgorsze humory miną..
A Ty koniecznie zaklep sobie, szkoda żeby się marnowała taka okazja ;) ;)
No i sauna... jeszcze nigdy nie byłam :oops: :lol:
-
Tutejsza sauna jest troche trefna, bo automatyczna, tzn. nie ma polewania kamieni woda, tylko para leci z dyszy. No i nie sa koedukacyjne, ale to nic - mojego meza ciezko byloby na saune namowic.
Ze zlych wiadomosci - wlasnie dostalam zaproszenie na impreze w sobote :| Dzien przed wazeniem, a tu znowu obzarstwo i opijstwo. Co gorsza, w sobote mielismy miec odwleczona kolacje ze znajomymi, wiec trzeba bedzie ja wcisnac w innym terminie... aaaaa!!! Nigdy nie schudne przy tym naszym trybie zycia...
-
O! W ramach rozbudowywania podpisu wkleilam nowy suwak z plywaniem, zaczne to liczyc od dzisiaj, mimo ze juz ladnych pare kilometrow przeplynelam :D
Malediwy to miala byc nasza podroz poslubna, ale przyszlo tsunami :|
Nadal mi sie marzy pobyt w domku na palach... Moze kiedys, warto marzyc, nie? ;)
http://www.threebestbeaches.com/mald...y01-746573.jpg
http://maldives.dive-international.n...Island%201.jpg
-
Eh jak oglądam takie zdjecia to zastanawiam sie czy to naprawdę możliwe, żeby woda miała taki kolor... Ja jeszcze w takim egzotycznym miejscu nie byłam :(
Najbardziej luksusowo to miaam w Chorwacji bo mieszkałam w hotelu na wyspie maleńkiej i na tej wypspie był tylko ten hotel jego infrastruktua :)
A w tym roku byłam we Włoszech, tam mi klimat bardzo odpowiada :)
A niedaleko mojego domu jest zalew, ale woda tam jest szaro-brudna bo za przeproszeniem krowy do nie srają...
Eh... wsi spokojna, wsi wesoła :)
-
Piękne miejsce te Malediwy! Ale też trzeba trafić na dobrą pogodę, ostatnio dwóch najlepszych kumpli mojego A. wydało majątek na dwa tygodnie urlopu tam, żeby sobie trochę ponurkować... już miało być po porze deszczowej (jakoś w listopadzie to było bodajże) ale coś tam się poprzesuwało i mieli dwa tygodnie upałów i burz i ponurkowali tyle co nic... a do tego wszystkie ubrania im zgniły a jeden nabawił się jakiegoś grzyba w uchu, brrr!
Ja na razie trzymam się bardziej powiedzenia 'cudze chwalicie, swego nie znacie' i wolę zaczynać od mniej ekstremalnych wypadów, po co mam się zniechęcić.. Włochy bardzo mnie kuszą, w końcu po coś uczyłam się włoskiego, trzeba by kiedyś to wykorzystać.... chociaż mam wrażenie że teraz pamiętam tylko słowa określające jedzenie :lol: :lol:
Ale jak się uda to się wybierzemy może w wakacje do Szwajcarii, niedaleko włoskiej granicy - więc może się spełni moje marzenie :)
Kiedy oglądam zdjęcia z ziutkowej części świata to też mi się marzy taka podróż... ech :)
-
Klajdusia, moze moze. Sama widzialam na malezyjskiej wyspie Tioman - rewelacja :D
Rejazz, ale listopad to jeszcze pora deszczowa na Malediwach. Dopiero kolo lutego-marca, z tego co kiedys sprawdzalam, zaczyna sie tam okres suszy. Tak czy inaczej - byly 4 miejsca na Ziemi, gdzie koniecznie chce pojechac, zostaly trzy: Malediwy, Australia, Indie. Japonia zaliczona :D ale chetnie bym wrocila :)
-
Buziaki ekspresowe zostawiam, miłego dnia :P
-
Wszystkie miejsca, które wymieniłaś, są bardzo kuszące :) I w żadnym oczywiście nie byłam... a teraz wszędzie masz bliżej - korzystaj póki to możliwe :lol: :lol: :lol:
A ja bym chciała pojechać na Nordkapp :) i wejść na Kilimandżaro, hihi :lol:
-
Nie bedzie dzis raportu jedzeniowego. Swietujemy. Kolezanka dostala prace i pozwolenie na nia :D
Cwiczenia dzis byly: plywanie, a6w i orbitrek
Kalorii na pewno za duzo... :roll:
-
Ja rowniez mam na liscie Indie miedzy innymi i Nepal przy okazji. Nie mam pojecia kiedy sie tam wybierzemy, ale ja nawet sklanialabym sie do wycieczek zorganizowanych. Moj towarzysz wypraw juz nie daje sie namowic. Twierdzi, ze to dla staruszkow imprezy. No coz, nie mozna sie nie zgodzic ze srednia wieku ludzi wyjezdzjajacych w grupie to okolo 60 lat. Wiec jak teraz nam nie wyjdzie ze zwiedzaniem Azji, to moze jak dozyjemy to bedziemy wlasnie emeryci na wyceczce.
Ziuteczko, imprezki i imprezki i tak trzymaj. Jezeli taki masz styl zycia i bycia, to nastaw sie psychicznie ze to jest Twoje zycie, a Ty dietkujesz i jakos zatryb w ten sposob. Bo przeciez jak idziesz gdzies na wyzerke, to mozesz przed wyjsciem z domu zjesc miche salaty z warzywkami i wtedy juz bedziesz miec mniej miejsca na reszte. Jedz wedlug Montignaca i sprawa zalatwiona, czego Ty sie obawiasz?
Jezeli chodzi o drinki mocne alkoholowe, to ja w sumie nie pamietam kiedy mialam takowy. Chyba w czasie ostatnich swiat w grudniu wypilam pare drinkow z wodka, ktora mi pozostala po robieniu faworkow (lyzka do chrustu, reszta do mojego brzucha, ale to byla taka mala buteleczka). To tyle. Lubie tez bardzo margarite tak jak Xana. Ide do Xana wypytac o tego jej Meksykanina.
-
-
Taki moj tryb zycia, to prawda. Dlatego sie nie wieszam ;) Nie rezygnuje z cwiczen, staram sie kontrolowac, co jem, no ale wino mi nabija kalorie ponad ten tysiac ;) W piatek i sobote zjem bardzo malo przed samymi imprezami, zeby zostawic 'miejsce'. Troche mnie tylko przeraza, ze okazji do swietowania narasta. :shock:
-
-
Anisku, musze liczyc kalorie, bo inaczej w ogole nie bede kontrolowac tego, co jem.
Generalnie mnie wazenie jedzenia i obliczanie kalorii w zaden sposob nie meczy. To, co mnie meczy to fakt, ze nasz tryb zycia ostatnio mocno krzyzuje szyki diety. I jestem taka rozdarta, bo z jednej strony spotkania z ludzmi, imprezy, kawki i inne to jest to, co ziutki lubia w zyciu najbardziej i co laduje ziutkom akumulatory, a z drugiej strony ziutki wygladaja jak kot w awatarze, a chcialyby tak:
http://images.neopets.com/halloween/.../black_cat.gif
No, ale nie mozna miec wszystkiego :) I tak sie bede miotac, az moze, moze mi sie uda kiedys.