-
Juz wyweiderowalam i wyorbitrekowalam tlustosci, zrobilam wszystkie rzeczy zaplanowane na piatek, za chwile rzuce sobie walki na wlosy (takie duze, nie zebym sobie baranka strzelala ;) ) i bede sie pieknic na wypad do filharmonii :)
Z gorszych newsow, to na przyszla sobote juz sie kroi impreza. Cos antyodchudzaniowy okres sie zaczal...
-
Ziuta :D :D :D :D Co! ze baranek gorszy?? :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
http://www.partybox.pl/images/2006-0...1_3090mini.jpg
Milego dnia :D :D
-
Ziutuś, wspaniałych wrażeń w filharmonii :D :D
Rób się na bóstwo, rób :D :D
-
Nie, no baranki som pjenkne. Boje sie tylko, zeby nie bylo jak ze Stachem Paluchem z "Misia", jak sie biedak do teatru zablakal ;)
:lol: :lol:
-
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Uwielbiam Stacha Palucha i "Misia" całego :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
-
Bareja jest niezrownany :) Zreszta Tyma tez bardzo lubie :)
W filharmonii bylo bardzo fajnie, mieszanka starych utworow autorstwa Bacha, z nowszymi typu "Taniec z szablami" albo muzyka braci Gershwin - a wszystko to na organach :)
-
Och, to musiało być bosko, lubię wszystkich panów, których wymieniłaś i jeszcze na organach, wow! super :P :P :P :P :P
-
Ja Bacha lubię, ale osobiście najchętniej słucham Debussy'ego :)
A przy muzyce poważnej uwielbiam się relaksować. Tak samo przy dobrym Jazz'ie...
To ty już będziesz śpiochać, co?
:* Kolorowych snów
-
A ja cudownie się relaksuję przy "4 porach roku" Vivaldiego - uwielbiam i mogę słuchać w nieskończoność :P
Wyzwalają we mnie niezwykle silne emocje, czuję się, jakbym była tajemniczą damą w karnawale w Wenecji ..... :) jakbym właśnie biegła przez pachnące słońcem toskańskie pola, a przed burzą chowała się w gaju oliwnym, no po prostu kocham tę muzykę :) :) :)
-
Ziutka! Ja Ciebie prosze, przestan sie straszyc imprezkami, bo przeciez po co czlowiek zyje? Po prostu kontroluj sie troszki, jedz z Montignaciem, popijaj czerwonym winem, nie szapmanem i bedzie dobrze. Nie, naprawde nie ograniczaj sobie wyjsc i korzystaj z okazji.
Restauracja wyglada bardzo ladnie i w ogole krec te loki i rob paznokcie. Nie musisz dbac o dzieci bo ich nie masz, maz zupelnie na luzie jak rozumiem. Niczego wiecej sobie zyczyc nie moglabys. Oczywiscie, nizszej wagi, ale to mamy pod kontrola, prawda? Moj mezulo jak mnie dzisiaj tak znienacka objal i jak nie zakrzyknal ze zdumienia ze normlanie jest mnie mniej! Oj lubil ten fakt. Stwierdzil ze wygodnie sie jest teraz do mnie przytulic. Wiec prosze Cie Ziutka, nie rozpaczaj w temacie imprez i to w takich 'coolastych' miejscach. Niejedna z nas by Ci pozazdroscila takich przyjemnosci.
Ja zaraz wychodze na lunch z mezulem do Koreanczykow. Nie pracuje rowniez dzis wiec mamy razem dluuuuugi weekend.
Sciskam mocno z sympatycznosci do Twojej osoby.
-
Na brunchu nie da sie popojac winem, podaje tylko szampana albo mocne drinki. To z dwojga wole szampana. Wiem, ze nie mam co narzekac, bo to ogolnie super fajna i luksusowa rozrywka. I w koncu moglam przeciez wlasnemu mezowi powiedziec 'nie' i bysmy nie poszli, ale ten zbytek i cieszenie sie expackim zyciem kusi jak diabli i sie oprzec nie potrafilam :D Te brunche sa naprawde extra, tak sie czlowiek 'plawi w luksusie' ;) popija sobie francuskiego szampana, kelnerzy skacza, papu jest takie, ze pewnie nigdzie indziej nie mialabym okazji sprobowac tych pysznosci... I tak sie leniwie spedza poludnie i popoludnie. Strasznie rozpuszczeni jestesmy, wiem.
Dzisiaj natomiast postaram sie skromnie, bo wczoraj :oops: lody zjadlam... Nie duzo, wiekszosc Polowek wciagnal, ale ja mu pomoglam. No i po cholere mi to bylo? Sam cukier z tluszczem :?
Same wtopy w tym tygodniu, wiec jutro waga mi pokaze co najwyzej dluuugi, wystawiony jezor. Trudno. Mam za swoje.
Kalorii nie liczylam, ale raczej trzymalam sie caly czas w granicach 1000-1300, wiec nie jakas tragedia, ale jakosciowo toto malo MM bylo, niestety. No i czuje sie taka objedzona, grubasna.
Zostal jutrzejszy brunch i poniedzialkowy wypad do restauracji ze znajomymi. Potem przerwa do soboty, kiedy to kolejna impreza. Tak wiec od wtorku do piatku bede musiala sie pogonic i wziac do galopu, zeby nie wrocic do balwanka.
Co do muzyki klasycznej to ja tez lubie, a juz na prawdziwym koncercie to brzmienie jest niesamowite. Zaden, nawet najlepszy sprzet muzyczny nie odda tej sily instrumentow. W Singapurze maja super filharmonie, instrumenty najwyzej jakosci, tylko z lokalnymi artystami i muzykami kiepsko. W orkiestrze symfonicznej jest tylko jeden rodowity Singapurczyk, reszta sciagnieta spoza. Jest dwoch Polakow :D
-
Eh ja w życiu w filharmonii byłam tylko dwa razy - raz w krakowskiej, raz w śląskiej... Ale to nie były jakieś wększe imprezy bo na takie niestety mnie, biednej studentki póki co nie stać... Ale jak czytam Twoje posy to mam motywację do nauki... Jak już będę panią prawnik to też będę bywać na brunch'ach i na dobryh koncertach w filcharmoni, a co? ;) Tylko na sushi nie będę chodzić, bo nie lubię :D
A co do lodów to nie przejmuj się tak - jest wiele gorszych rzeczy, na które mogłaś się złamać, lody sa akurat najlepszą formą wpadki - pomyśl ile wania mają :)
A może waga zrobi Ci niespodziankę i nie wyciągnie języka??
:*
-
Każda muzyka brzmi o niebo lepiej na koncercie niż na sprzęcie, przekonałam się o tym nie raz :wink: :wink:
Nie mówię teraz o muzyce klasycznej, ale o moim Kulcie ukochanym, na który znowu idziemy 12 maja ---> tego brzmienia na żywo nic nie zastąpi, miodzio :D :D :D :D
Ziutka, nie dziwię Ci się, że z taką przyjemnością bierzecie udział w tych brunchach, też bym brała :lol: :lol:
U mnie też 2 imprezki, jedna to imieniny taty, druga grill z piwem za miastem i bardzo się cieszę, że tam będę :lol: :lol: :lol:
-
-
Klajdus, jak bedziesz pania prawnik, to nie tylko takimi rozrywkami bedziesz sie raczyc :)
Kasiu, kazda forma rozrwyki jest fajna, jesli idzie sie w dobranym towarzystwie :)
Luncia, dziekuje :)
Dzisiaj przystopowalam z grzechami, trzeba bylo sie uspokoic przed tym brunchem.
Sniadanie: kanapki MM; pomidory pokrojone w grube plastry i na to serek wiejski
Obiad: pomidory i mozzarella
Kolacja: kawalek lososia, kawalek dorsza i groszek zielony
W sumie kalorii 1007. BTW nie licze, bo jak juz pisalam padl mi dysk na laptopie, wiec czekam az odzyskam pelen dostep do danych. Mysle jednak, ze przy dzisiejszym jedzeniu jak najbardziej powinno byc OK :) Z kalkulatora optymalnego, ktory ujest niedokladny wynika, ze B=113, T=26, W=58
cwiczenia: tylko a6w, jednak moja praca jest najintensywniejsza w soboty i jak wracam kolo 17:00-18:00, to padam na pyszczek
-
Teraz to ja Tobie bede zyczyc slodkich snow Ziutka. Jezeli chodzi o 'brunche' to sama bylam na takowym moze jeden raz nie wiecej. Pamietam wodke pilam, jadlam i jadlam, tylko ze nie przypominam sobie takich pysznosci o ktorych Ty wspominalas. Fakt, mozna sie przejesc, ale kiedy sie skupisz na tym jedzeniu typu owoce morza itd. nie bedzie tak zle. Oczywiscie ladnie tam bylo, wnetrza przestronne i kelnerow mnostwo. To chyba jest czesc przyjemnosci, dobra obsluga i ladna restauracja.
Myslalam co by wlasnie po przysiedze pojsc poswietowac przy stole, ale jest ona o 8 rano (?!) wiec bedzie dobrze jak sie nie spoznie i chyba tylko na kawie gdzies 'usiadziemy' po calej ceremonii. Wieczorem za to, chcialam przygotowac mimi imprezke z tylu domu z grillowaniem i dekoracjami w czerwonym, bialym i niebieskim kolorze razem z flaga. Jedzenie ma byc typowo w amerykanskim stylu, co bedzie trudne, ale jak sie bawic to sie bawic i zawsze bedzie to proba przed piknikiem z okazji Dnia Niepodlegosci 8) .
A bycie obywatelem tam u Ciebie to nie ma zadnych korzysci? W ogole latwo takowym zostac?
Tak ze jutro tylko przyjemnie spedzaj dzien i dobrze napisalas, niewazne do konca gdzie sie bawisz ale w jakim towarzystwie.
-
Obywatelem chyba nie trudno tu zostac. PRem na pewno latwo. Wystarczy po jakims tam czasie pobytu (ktory oboje przekroczylismy wielokrotnie) zlozyc papiery i juz. A potem po dwoch latach juz mozna sie starac o obywatelstwo i raczej 'bialym' dadza od reki, niestety takie myslenie, ze bialy=lepszy.
Przywileje sa takie, ze mozna wjezdzac i wyjezdzac zawsze bez problemow, mozna przebywac bez pozwolenia o prace, mozna glosowac, a nawet trzeba... Generalnie to mi to mowiac szczerze i brzydko wisi. Kompletnie nie czuje sie Singapurka, na glosowaniu mi nie zalezy, biegam na polskie glosowania do ambasady... A PR to mi tylko zabierze kase z dochodow na ichni ZUS... z ktorego na starosc bym dostala jeszcze gorsze ochlapy niz w PL. Ogolnie, mam jakas awersje, bo tak naprawde duzo latwiej by mi bylo biznes prowadzic bedac PR, niz tak jak teraz, ale jakos sie bronie. Terazs o kazdy drobiazg musze sie zwracac do service bureau - zeby zarejestrowac Tv w biurze, zeby przedluzyc dzialalnosc itd. No nic, zobaczymy, moze w koncu uznamy, ze lepiej byc PRem. ;) Podejrzewam, ze w pewnym momencie zwyczajnie bedzie sie to nam oplacalo. W tej chwili np. moj maz dostaje dofinansowanie do mieszkania, ktore bysmy stracil, jesli bysmy wystapili o permanent resident. Z kazdym przedluzeniem kontraktu zmniejszaja mu kwote tego dofinansowania, wiec pewnie kiedys to juz nie bedzie argument. :D
-
Dzisiaj niedziela, z drzacem sercem ;) stawalam na wadze... a tu niespodzianka. Mimo ciagu imprez jest mnie mniej o 700 gram! Uwazam, ze to bardzo dobry wynik wziawszy pod uwage te wszystkie grzechy i antymontignacowe wyskoki.
Mierzenia dzisiaj nie uskutecznialam, bo czekam az odzyskam dostep do mojego laptopa i tabelki z wymiarami. Mam nadzieje, ze juz za tydzien bede mogla wrocic od mierzenia obwodow :)
Zrobilam juz dzisiejsza porcje weidera - pierwszy raz z 24 powtorzeniami. Jakos nadal te moje miesnie leza pod gruba warstwa tluszczu... :roll: Nie chca spod niej wylezc...
Pocwiczylam tez na orbitreku, przygotowujac sie do bruncha :)
-
Ziutko, ślicznie Ci idzie :) Podziwiam i zazdroszczę!
Miłej niedzieli!
-
HEj Ziutko :D
suuuper :D gratuluję Ci bardzo!!! :) fajnie ze waga tak Cię miło zaskoczyła :D
a jak czytam ze już prawie kończysz Weidera to mój podziw rosnie!! ja kiedyś dobiłam do 20stego dnia i zrezygnowałam..
miłej niedzieli!! :) bądź dziś dzielna :D
-
Ziutka gratuluję spadku wagi :!: :!: :!: Super, że pomimo imprez CI spadła. Ja równiez mam powody do radości bo dziś dostałam @ a waga 67 kg ,a zawsze przed @ miałam conajmniej 2kg na plusie:)
Pozdrowionka i buziaki :)
-
No proszę, jak pięknie!!!
Gratuluję, super! Hehe, powiem Ci, że moja waga też spadała, jak podjadłam nieprzepisowo, niezbadane są tajemnice naszych organizmów :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Ziuteczko, życzę wspaniałego brunchu!
A jak spalisz tłuszczyk na brzuchu, to mięśnie powinny wyleźć :wink: :D :D
-
Hej, jestem nowa :)
Bedzie mi bardzo milo, jesli ktos mnie wesprze :)
http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=70554
Pozdrawiam :D
-
Po raz pierwszy na brunchu nie chcialo mi sie tego wszystkiego jesc, chyba psychika zaczyna dzialac :D ale ogolnie bylo udanie :) Ehhh, dobrze nam :D
-
Ziutko gratuluję spadku wagi :!: Czyli niepotrzebnie się martwiłaś - idzie Ci tak dobrze, że ona tearz już chociażby z przyzywajenia będze spadać :)
A niedług wakacje, lalala :)
A mnie też na grilu się nie chciało karczku ani kiełbachy ani nawet piwa mi się nie chciało :)
Za to dzisiaj mi się lodow chce...
Jak ty mowiłaś - sam cukier, tak? Może powinno mi się odechcieć :)
A dzisiaj imprezujesz też??
-
No, po brunchu raczej nie bedzie dietowo. Jeszcze poniedzialkowa kolacje z moimi ulubionymi znajomkami i wtedy wracam na 100% diete az do... soboty. Az wstyd sie przyznawac, co wyprawiam ostatnio...
-
ZIUTECZKO ,NIC NIE WYPRAWIASZ,MASZ POPROSTU FAJNE ZYCIE TOWARZYSKIE :wink: :lol:
MYSLE ,ZE KAZDA Z NAS MAJAC SPOTKANIA TOWARZYSKIE,MA PROBLEMY Z UTRZYMANIEM DIETKI.NAJWAZNIEJSZE ,ZE JUZ NIEDLUGO POWROCISZ DO KONTROLI KALORYCZNEJ :wink: :lol:
http://republika.pl/blog_td_679096/1291312/tr/5363.jpg
-
No ja nie wiem, ale zabawy, ciekawego życia i mnóstwa znajomych to się chyba nie ma co wsydzić, co? ;)
Oj jak cały tydzien będziesz dietkować to w sobotę poluzujesz sobie z czystym sumieniem :) Póki chudniesz - wszystko jest pod kontrolą, no nie?
Miłej zabawy :*
-
No, musze przyznac, ze moj organizm jest ostatnio dla mnie laskawy :)
No i ze mi sie myslenie przestawilo, co widac po reakcjach na brunchu. Jak fajnie :D
Dzisiaj wlasnie z Lubym doszlismy do wniosku, ze dobrze nam w zyciu. Trzeba to sobie powtarzac. Bo na co dzien sie traci te swiadomosc, a trzeba pamietac, ze jest sie zdrowym (te moje problemy byly niezlosliwe, wiec cudnie), zyje sie w pieknym miejscu na ziemi i to zyje sie w rozsadnych warunkach.
A mezulek mi dzisiaj z kilkanascie razy powtorzyl, ze sie laska robie i bedzie mnie musial trzymac w zamknieciu ;) Wie jak mnie polechtac, hehe :D
-
Ziutko, ja też dzisiaj do takich samych wniosków doszłam :P że mi życie dużo dało i wciąż daje :wink:
Zdrowa może do końca nie jestem, bo tarczyca, ale oby gorszych chorób nie było, mam w sumie fajną pracę, dobrze płatną, 6 godzin dziennie, to chyba fajna, no nie? a płacą za 8
:D :D i to całkiem nieźle :lol: :lol: :lol:
Syna mam fajnego, już prawie odchowanego, w małżeństwie już lat 16 sobie żyję, może nie w luksusach, ale w sumie nie każdy może sobie pozwolić na wypad do Egiptu a ja mogę i to dzięki super bonusowi w pracy :lol: :lol: :lol:
Mam fajne i tak naprawdę bezproblemowe życie, oczywiście problemy mam, ale jak tak czasami oglądam reportaże interwencyjne w TV i widzę, w jak tragicznych czasami ludzie żyją warunkach, to błogosławię moje życie i obym tylko takie problemy miała, jak mam :D :D
Ziuteczko, przepraszam, że tak się rozpisałam u Ciebie o sobie, ale jakoś tak mnie naszło :lol: :lol: :lol:
-
Kaska, pisz ile wlezie, mnie strasznie ciesza takie pogadanki pozadietowe. Bo tez masz racje, Egipt, fajna praca, odchowany syn - jest sie czym cieszyc. Wiesz, ja na przyklad mam jakies leki zwiazane z dziecmi. Zazdroszcze Ci odchowanego mlodziana ;) Boje sie zachodzic w ciaze, zeby sie malenstwo chore nie urodzilo, boje sie potem tej calej odpowiedzialnosci zwiazanej z wychowaniem. Jakos nie wierze we wlasne sily jako rodzicielki. Taka jestem ciagle dzieciowata sama... :roll:
A zycie, zdrowie przede wszystkim, naprawde trzeba afirmowac. Jawia mi sie fajne plany ponownego sciagniecia tutaj rodzinki, zabrania ich gdzies do okolicznych krajow. I az sie chce do tego dazyc.
:D
-
Jestem dzis jak mucha w smole. Strasznie nic mi sie nie chce. Zmusilam sie resztka sil do przyjscia do pracy, a tak bardzo chcialo mi sie spac, lezec, leniuchowac... Niedobrze :roll:
Mam nadzieje, ze troche sie rozruszam i ze reszte dnia zalicze do udanych...
-
Witam Ziutkaa :D Trzymaj się, to na pewno tylko przejściowy stan :wink: Będzie dobrze :wink:
-
Ziuteczko i Kasiu, jak miło czytać takie optymistyczne posty, fajne i rozsądne z Was kobietki ;-)
Ziutko mam nadzieję, że szybko uda Ci się rozruszać - w końcu dzisiaj poniedziałek, to po prostu reakcja obronna organizmu :-)
-
Strasznie opornie to wybudzanie mi dzis idzie :D Jakis leniwiec mnie dopadl i trzyma w swoich kosmatych lapskach.
Twiggy, olinka witajcie :)
Jakos bede musiala sie zmusic do aktywnosci, weidera trzeba zrobic, choc organiczny wstret narasta we mnie ;)
-
Ziutuś, bo końcówka Weidera to właśnie psychicznie wykańcza :wink: nie fizycznie :roll:
Jest przecież taki monotonny, nudny, pamiętam, że te ostatnie dni z 24 powtórzeniami dobijały mnie psychicznie :lol: :lol: :lol: :lol:
Teraz, jak robię sobie codziennie 1 serię x 24 to jest OK, ale robić tak znowu 3 serie? bym chyba wylądowała w wariatkowie :lol: :lol: :lol:
Leniwcu! Ręce precz od Ziutki :!: :!: :!: :lol: :lol: :lol:
-
Nie wiem co sie stalo, ale bylam na sto procent pewna, ze pisalam tutaj wczoraj u Ciebie. Gratuluje Ci Ziutka raz jeszcze, a ze bede Cie na tym swoim rowerze gonic to juz tez gdzies pisalam. Trzymaj sie i niech Cie moc nie opuszcza.
-
Jak fajnie, ze jutro wolne :) Jak fajnie, ze mnie odwiedzacie.
A z Weiderem to masz racje Kasiu, jedna seria po 24x jest jak najbardziej ok, 3 mnie wykanczaja. Jeszcze tylko 2 dni. No przeciez nie poddam sie teraz :D Dzisiaj drugie cwiczenie zrobilam chyba z 28 powtorzeniami tak mna zakrecilo ;)
Anise, gon mnie, gon :) Troche mi aktywnosc orbitrekowa spadla, ale to przez weidera... Po prostu jak juz nie bede musiala robic tych nudziarstw, to znowu rusze z radoscia na zywego i energicznegoorbitreka :)
A z innej bajki - wlasnie przed chwila obejrzelismy juz po raz nie wiem ktory dokument o 9/11. Mam gesia skorke :? Okropnosc.
-
Hehe, wiesz, że jak robiłam weidera, to dość często zdarzało mi się zrobić za dużo powtórzeń, bo tak się zamyślałam w trakcie, że zapominałam, że już dość, że starczy :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
To najlepiej świadczy, jakim jest nudziarzem ten nasz pan W. :D :D :D :D
-
9/11 to ja bardzo dobrze pamietam. Akurat pare dni wczesniej moja mama powrocila do Polski szczesliwie... Tesciowa po tej akcji dostala takiego stresa i nerwicy ze juz cala rodzina byla postawiona na nogi, ze serce jej siada i zaraz umrze. Niestety od tej pory podroze juz nie sa takie przyjemne, psychoza jest ogolna w narodzie, generalnie to juz nie to.
Mam pytanie a propos Weidera. Czy to przypadkiem nie trzeba cwiczyc regularnie? To znaczy, nie wydaje mi sie, ze zakonczy sie serie tych cwiczen i koniec. Przeciez kazdy jeden miesien utwardzony jak nie cwiczony to znowu zmieknie, tak?