Ojej, dużo zdrowia dla męża w takim razie! :P
Trzymaj się dzielnie kochana :D
Wersja do druku
Ojej, dużo zdrowia dla męża w takim razie! :P
Trzymaj się dzielnie kochana :D
Ziutka wpadam z dawką optymizmu i zyczyć Ci jutro dobrego samopoczucia..
trzymaj się w tym kołowrotku - praca/goście/chory mąż/dieta... pozdrawiam Cię goraco
uffffff to masz kociol Ziutka :roll: :roll: :roll: :roll: Co z mezem? przeziebienie? :roll:
sciskam Ziutka w calym tym zamieszaniu! :roll:
Waszus, moja dieta w tej chwili to jest antywzor jedzenia :oops: :oops: Ja jem sniadanie w domu takie jak zwykle, potem w pracy przegryzam cos na szybko, najczesciej samo warzywo i dopiero wieczorem jem kolacje z goscmi. I to taka, jaka oni przygotuja/kupia. Wiedza mniej wiecej czego nie moge, ale i tak zawsze cos tam sie wkradnie. No, wczoraj byl nareszcie grzeczny dzien, ktory niestety popsulam pozniej ze wzgledu na zdrowie.
Kefiru 0% nie ma u nas, w ogole 0% i inne light wystepuja w bardzo, bardzo ograniczonym zakresie.
- sniadanie klasyk: wasa, wiejski, rzodkiewki
- kalafior i brokuly zapiekane w piekarniku, posypane odrobina sera
- wolowe klopsiki w sosie curry (curry, cebula, papryka)
Cwiczenia: orbitrek, spalonych 413 kcal
No i teraz - moj maz poszedl z rana do lekarza, ktory to stwierdzil, ze to zwykla grypa i ma ja wylezec i jesc paracetamol i wit C. Cudnie, tylko okolo 16:00 on mial 40 stopni goraczki :shock: Byl sam w domu, ja nie odbieralam telefonu (pracowalam), goscie zwiedzali... W koncu sam sobie zawolal lekarza, ktory i tak przybyl pozniej niz my wszyscy. Lekarz zdiagnozowal angine i dal antybiotyk. Z mezem dzisiaj rano juz bylo lepiej, ale...
mnie wczoraj wieczorem po orbitreku zaczelo drapac w gradle. No i taki piekny pod wzgledem cukrow dzien musialam popsuc lekami, w ktorych na 100% jest cukier (wiecie, cos w stylu coldrexa, wit C do zucia, strepsils).
Teraz robie co moge, zeby nie zlapac anginy, bo sobie za nic nie moge pozwolic na chorobe. Mam tyle roboty, ze nie wiem, jak to ogarne. Juz wiem, ze niedziele spedzam nad zaleglymi papierami. Goscie jutro wyjezdzaja na wyspe, moj maz chyba z nimi (martwie sie, ale on sie upiera). No i ja musze w ciagu weekendu zrobic swoje w pracy, nadrobic zaleglosci i troche dom doprowadzic do ladu.
Jeszcze wczoraj w pracy mialam tak stresujacy dzien, ze lepiej nie mowic :| Przyznam, ze ciagne resztka sil :(
No i znowu marudze. :roll:
Ziutka, dużo siły życzę, choć z drugiej strony, skąd Ty masz ją brać, skoro masz tyle na głowie ...
Mam nadzieję, że nie rozłoży Cię żadne choróbsko i że jakoś to wszystko ogarniesz, martwię się o Ciebie :(
Dobrze, że mąż już ma się troszkę lepiej :wink:
Ściskam mocno :)
No to zostalam sama :) Z kupa spraw na glowie, ale musze sobie jakos radzic. Gardlo mnie nawala, ale sie kuruje i mam nadzieje, ze przez weekend dojde do siebie.
Wczoraj: sniadanie: wasa, wiejski, rzodkiewki
papryka
salatka z salaty lodowej, pomidorw, papryki
mielone wolowe w sosie curry
salami
orbitrek i spalonych 432 kcal.
Tfffardzielka z Ciebie Ziuteczko :P :P
Od dawna mi imponujesz konsekwencją i siłą działania 8)
Tym razem też dasz radę :) :)
Ściskam mocno i życzę dużo zdrowia :) :)
ZIutka życzę Ci zdrówka!!!! i uporania się z pracą! zebyś po weekendzie miałam więcej czasu dla siebie i gości :)
pozdrawiam Cię goraco :D
Heh he, awi, czasu bede miala mniej, bo przyjezdza dzieciak, z ktorym po nocach siedze ;)
Kasiu, a tam konsekwencja. Wyjscia nie mam, to i jakos to ciagne ;) Marudzac przy tym okropnie, za co siebie nie lubie.
Dzisiaj nareszcie ;) moglam sobie wszystko policzyc (ale nalog) :lol: :lol:
sniadanie: wasa, wiejski, rzodkiewki
obiad: warzywa ratatouille z kielbaska drobiowa
kolacja: pomidory z krakowska sucha
Jedzenie takie sobie, ale czasu brak, brak, brak
Kalorii 778, B=80, T=42, W=34
cwiczenia: orbitrek, spalonych 357 kcal
:roll: :roll: :roll: ZIutka wykończysz się kobieto! :roll: :roll: :roll: :wink:Cytat:
Zamieszczone przez ziutkaa