Ale Dziewczyny wlasnie o to mi chodzi. Ja jadam caly czas pysznosci takie jak fura truskawek (nie wiem czy kilogram) i w ogole owocow mnostwo (tylko ze juz nie wieczorami sie staram). Serow sie troche boje, poniewaz z nimi to jestem nieobliczalna. Jednak nie licze kalorii i tak mi z tym dobrze, ze hej! Roznica moze ze mna jest taka, ze dla mnie lody to nie sa pysznosci bo sie od tego rodzaju jedzenia odzwyczailam. Wiem ze ciezko mi bedzie w momencie odwiedzin w Polsce, bo tam sa i moje ukochane krokiety z barszczem, drozdzowki i numer jeden... kapusniaczki. Pamietam jeden raz to dziennie musialam zjesc przynajmniej jedna porcje pierogow ruskich i to takich polanych tluszczem z cebulka. Jednak w ogole nie przytylam, zero. Stalo sie to dlatego, ze nie siedzialam ani przez chwile tylko od rana do nocy (czasami i bardzo poznej) bylam w trasie aktywna.
Ziutka, ja sie tylko zastanawiam jak to sie dzieje ze nie chudniesz mimo aktywnosci fizycznej i wedlug mnie, bardzo ladnego dziennego jadlospisu. Jak sie imprezuje to faktycznie wiecej pokus, ale naprawde nie mozesz sie ich czesci oprzec? Albo faktycznie tak jak juz Motylek powiedziala, baw sie i niczym nie przejmuj. Kiedys i tak schudniesz przeciez, nie ma innej mozliwosci.