-
co do solarium to poszlam dzisiaj na druga wizyte a tam pelno ludzi...no i zrezygnowałyśmy z kolezanka ...mialysmy isc rano jutro w sobote a tu klops..wszyscy lacznie z moja mamą siostrą i mężem idą do pracy na rano..katastrofa.....i nie wiem kiedy pojde..chyba ze moze cos wykombinuje:)
dzis mialam straszny dzien..jakas taka zaspana bylam, nie do zycia...i sie objadlam ale po prostu potrzebowalam zjesc "cos normalnego" wiem ze tak sie nie robi...
no 2 godz w tyg wygospodaruje na cwiczonka Tusiaczku ale czy to oby nie za malo,?? powinnam codziennie cos poruszac..albo nogi albo brzuszek..albo moj tylek paskudny!!!ale len ze mnie straszny!!!
przy moim dziecku pewnie ze jest co robic ale nie jest tak zle...mam z kim natalkę zostawic jak ide do pracy i ciesze sie ze moge pracowac...
nie nawidze siedziec w domu gdzie mieszkam..po prostu juz dostaje nerwicy żołądka jak widze swoich tesciow!!mam do nich uraz psychiczny!!pewnie ze jestem wdzieczna za dach nad głową i za opiekę nad dzieciatkiem ale to wszystkop....ale najgorsze jest to, iż ta złość przechodzi na mojego męża...a że ja nie mówię tego co myśle tylko tłumię złość w sobie to skoncze niedlugo z oznakami nerwicy!!! i coraz częściej mi się wydaje " po co budujemy nowy wspólny dom jak ja przestaje go kochac" to bardzo smutne...zawsze wierzylam że będę kochać GO do konca swiata i jeden dzien dłużej..że z tej naszej miłości nie wypali się ani jeden mały płomyczek..ale jest całkiem odwrotnie...ja czuję podświadomie że się mijamy..nie ma tego żaru..przynajmniej z mojej strony...martwię się że to ja ranie kogoś kto mi ufa i kocha ( tak mówi i w to wierze)...coraz częściej po rpostu odsuwam się jak najdalej, nie potrafię po prostu się przytulić bo od razu myślę że krzywdzę...nie jest wesolo.. a ja coraz częściej płaczę....czemu tak jest..przecież mój mąż jest kochany..jest cudownym tatusiem dla NASZEJ córeczki..a ja jestem taka wredna i po prostu nie wierzę w ta miłość..przestaje wierzyć w jej odrodzenie z mojej strony...ale tak to jest jak kiedyś wystąpiły jakieś zdarzenia i choć to przeszłość to nie potrafię sie od nich odciąć psychicznie...przepraszam ale to nie to forum chyba.....
po prostu mi z tym źle, coraz gorzej i ciężej na serduchu...
-
no więc tak...
wczoraj dietka poszła całkiem całkiem dobrze :) tzn tak:
* 2 chlebki ryżowe z dżemem truskawkowym niskosłodzonym
* chlebek razowy z pasztecikiem plus pomidorek, jabłuszko
* 3 pomidorki, 2 ogórki małosolne, kawałek wędlinki i pasztetowej
* fasolka gotowana polana bułką tartą zesmażoną na oliwce
* jabłuszko plus pomidorek, łyżka twarogu ze śmietanką i cukrem
w sumie byłam najedzona, najgorzej było wieczorem..ale pojechałyśmy na wycieczkę rowerową z siostrą wzdłuż Bzury..pedałowałyśmy niecała godzinkę ale już musiałam wracać....
tak się zastanawiamy czy nie jechać na sierpniowy weekend nad morze. Mamy rodzinkę w Słupsku więc jest gdzie nocować. Oczywiście wolałabym samodzielne wakacje ale nas na nie nie stać po prostu..mamy samochód ale pojechalibyśmy sobie pociagiem..ogólnie lubimy takie podróże. A Natalka miałaby więcej miejsca do biegania :) no już sobie wyobrażam te 7 godzin monotonnej jazdy z Natalką ale przecież to tylko dziecko... no i te bagaże też będą WIĘKSZE..kwestia teraz decyzji pozostaje..tzn trzeba się zdecydować czy jedziemy i zadzwonić do rodzinki co oni na to i czy w ogóle będą. zrobilibyśmy sobie kilka wycieczek np do gdańska czy do władysławowa czy sopotu...żeby nie siedzieć w domu cały czas po prostu :)
kurcze szkoda że nie mam cyfrówki :( ale może by się pożyczyło...to na razie plany..
wczoraj szukałam kostiumu kąpielowego..oczywiście nic nie znalazłam.... były fjne ale co z tego jak góra dobra a tyłek wygląda jak klopsik:( trzeba poszukać w droższych sklepach :) tam mają różne rozmiarówki...mam do was pytanko :CZY KUPIŁYBYŚCIE SOBIE SPODNIE W KTÓRE WCHODZICIE I SĄ OPIĘTE NA TYŁKU....TZN SĄ TAKIE W SAM RAZ....A BARDZO WAM SIĘ PODOBAJĄ..CZY BYŁABY TO MOTYWACJA JAKAŚ??
bo właśnie wczoraj w "FOR" przymierzałam takie niebieskie..wygladam fajnie ale zbyt opiete są a w dodatku to biodróweczki....sama nie wiem a kosztują 19 zł...może udałoby mi się zrzucić z 10 :shock: cm .....bajki prawda...
zmykam do was:)
miłego dnia:) 8)
-
Finesko....widze ze cos zlego sie dzieje w Twoim malzenstwie....Dobrze o tym wiesz....Wydaje mi sie ze skoro widzisz zalety swojego meza,skoro czujesz ze warto ratowac zwaizek,powinnas cos z tym zrobic. Milosc trzeba pielegnowac cale zycie....Taka jest prawda....
Nie wiem co sie stalo w przeszlosci. Z tego co piszesz,maz Cie skrzywdzil i zostal CI uraz psychiczny....Skoro jednak zdecydowalas sie z nim byc,to swiadczy o tym ze jednak go kochasz i chcesz dac mu szanse na bycie rodzina. Jak sama piszesz macie wspaniala coreczke....Widzisz w nim wspanialego ojca....moze proaz zobasczyc w nim wspanialego meza,kochanka,przyjaciela, towarzysza. Moze zorganizuj jakis mily wieczor,wekend, tylko we dwoje. Porozmawiajcie szczerze. Powiedz co Cie boli,co czujesz....Czasami naprawde takie rozmowy daja wspaniale efekty....Jesli czujesz ze warto,walcz. Walcz i pozwol walczyc rowniez Twojemu mezowi. Spojrz na niego bardziej przychylnym okiem....
Mam nadzieje ze ulozy sie miedzy Wami. Napewno jeden wieczor wszystkiego nie zmieni....Jednak mimo iz to troszke potrwa.Warto....
Jesli chodzi o Twoj pomysl na wakacje,to moze byc calkiem milo. Wladyslawowo,Sopot.Mam bardzo mile wspomnienia.
Cyfrowke zawsze mozna kupic. Teraz ceny sa naprawde atrakcyjne. Nie to co kiedys....
Trzymaj sie cieplutko.
Buzka:**.
-
tusiaczku mój mą nigdy w śiwecie nie skrzywdziłby mnie zdradzając czy idąc do łózka z inną kobietą...znam jego podejście do tego typu spraw i wiem, że on nazywa to świństwem...sama nie wiem jak to opiasć...po pierwsze kłopoty wynikają z mieszkania u teściów..dla niego to nadal mieszkanie z rodzicami a dla mnie prawdziwa męczarnia psychiczna!!! już po prostu wysiadam...w kwietniu 2006 roku moj mąż był na szkoleniu we Włocławku na operatora ładowarki a ja siedziałam w domku z naszą Natalką ( ur 5.12.2005) , jeździłam na studia itd...on wracał tylko na weekendy..ale przecież ja mu nie zabraniałam bo wiedziałam że dzięki temu mamy na chleb...a każdy kurs płacony nie z naszej kieszeni moim zdaniem warto zrobić nawet dla papierka który zawsze może sięn w życiu przydać...tak się składa że mąż miał kiedyś we włocławku dziewczynę - Agnieszkę -sporo z nią był...potem poszedł do wojska i jak wrócił z wojska poznał mnie i po prostu pzrestał do niej jeździć a przychodził do mnie...zresztą do niej też miał kawałek bo ponad 100 km....ale zawsze jeździł...potem podjął decyzję że zostaje ze mną...jak go poznałam to nie znałam całej historii oczywiście:) no i nie byłam nigdy zazdrosna o nią o te jej smsy, smsy od jej siostry...poznałam je obie na Skrzynkach gdzie zawsze jeździmy nad jeziorko a ona też ( bo tam w końcu się poznali ) :) i jakoś nie miałam nienawiści jak z nią rozmawiał...ale jak pojechał do włocławka to nie mógł trafić do poligonu na szkolenie i zadzwonił do jej siostry. ( tak mi powiedział a czy było inaczej to nie wiem sama )...i Aga sie dowiedziała i zaproponowała że przyjedzie go odiwedzić ...a mój mąż się zgodził oczywiście....i dla mnie to jest nienormalne....powiedział mi to po jakimś czasie ale jeszcze jak był na szkoleniu...i pojechała a ja zostałam z myślami...różnymi....p pierwsze nie wierzę że Aga zaproponowała że go odwiedzi...po drugie nie wierzę że siedzieli na poligonie a nie poszli gdzies na miasto...już widzę tego powitalnego całuska...ona podobno chciała przyjechać a on nie musiał się godzić...ale się zgoodził..ale najgorze jest to że zawsze kiedy pisalismy smy on pisał że się nudzi czy uczy..a przecież tego dnia tak nie było...i zaczęły się potem między nami wymiany smsów...napisałam co o tym myślę..przecież nie znam całej wersji zapewne....o czym gadali..itd....od tej pory wzbudziła się we mnie jakaś nienawiśc,,,do tej pory mi obca całkowicie..i pierwszy raz w życiu zaczęłam być zazdrosna i co najgorsze zła!!zawsze to on był zazdrosny o mnie..nie ppozwalał mi chodzić do klubów na studiach co i tak łamałam o czym on wiedział i wiedział że nic złego się nie działo...ale on po prostu mnie zawiódł...a najgorsze jest to że dla niego to zwykła koleżanka...ja uważam że była kobieta nigdy NIGDY nigdy nie będzie koleżanką faceta...to nie jest realne..znając mojego męża to nie była to zwykła rozmowa....przecież wiem jak on rozmawia z kobietami i jak umie je zauroczyć:) nie umiałam sobie wytłumaczyć że to tylko spotkanie "byłej pary"...:(.....o mąż zaczął mnie od tej chwili przekonywać że i tak nie zerwie tej znajomości bo on nie ma koleżanek itd..a jak do mnie napisał kiedyś kolega i podpisał smsa "buziaczki słonko" to zrobił mu taką awanturę że hohoho"....ale tego sie nie pamieta..ja nie kontroluje jego smsów bo nie chcę się wkurzać!!!tak to we mnie siedziało i nie umiałam tego sobie wytłumaczyć...potem nagle zanikło...i pomyślałam że to przecież jest ze mną...ale ja ogólnie jestem takiego podejścia że jeżeli druga osoba chce odejśc to nie mogę jej uszczęśliwiać na siłe..nawet w małżeństwie....a jego słowa bardzo ranią jak się kłócimy..ja nie potrafię i nie wypominam mu niektórych faktow a on tak....ale taki ma charakter zawsze to wiedziałam ale nadal kocham...tylko nie umiem juz tak bezgranicznie..nie ma tygodnia żebym nie myślała ze coś jest nie tak...codziennie jak idziemy spać myślę sobie " czy pisane jest nam życie do końca razem??"....teraz budujemy domek nie mamy możliwości mieszkania na swoim i na razie męczarnie z teściami albo domek albo swoje wynajmowane...na więcej nie ma kasy....
nie wiem sama czy ta historia którą opisałam ma duży wpływ na moje teraźniejsze myślenie...ale wiem że kiedyś mój mąż nie powiedziałby że jak chcę to mogę odejśc..zawsze walczył...a teraz to się zmieniło..wiem że smutno by mu było ale pozwoliłby odejść....zreszta nie wiem...ale jest córeczka....ale takie dylematy nachodzą kobietę która wyszła za mąż za miłość swojego życia i nie wie nawet co to znaczy rzucić facetabo te kilkudniowe wypadki miłosne się tu nie liczą...może jakbym kiedyś z kims dłużej była to zauważyłabym że związek w którym teraz jestem jest najlepszy na świecie a te kłopoty to wybryk tylko i wyłącznie mojej chorej psychiki...\\
no i znów napisałam nie na tym forum co potrzeba...
i nadal zastanawiam się nad tymi błękitnymi spodniami:)
buziaczki:)
-
najpierw chciałam podziękować tusiaczkowi za wczorajszą mądrą rozmowę:) przemyślałam wszystko i muszę jakoś zacząć działać..choć to długa droga ..
i wczoraj sobie pofolgowałam troszke:
*płatki gwiazdki cynamonowe z mlekiem 2,5 %
* chlebek razowy z dżemem truskawkowym niskosłodzonym
* zupka chińska rosołek drobiowy [ 208 kcla ]
* jabłuszka, pomidorki, brzoskwinka
* fasolka gotowana z bułką tartą
* kawałek podjadłam natalce bułeczki czy chlebka z masełkiem
* 2 markizy, 2 biszkopty, 4 żelki miśki :)
a dziś dzień zaczęłam od 2 cistaeczek z makiem i herbatki z cytrynka...udaje mi się nie słodzić....śniadanko przyniosłam do [pracy bo sama jestem : jajko na twardo, chlebek ryżowy, herbatka zielona z opuncją ( choc nie przepadam ), malutka papierówka
mam jeszcze bułkę( ale zwyklą) z almette i dżemem plus brzoskwinkę, mandarynkę..jest też zupka chińska ale nie będę jej chyba jadła jednak....
no a ćwiczonka nic...sama nie mam motywacji...ustawiłam zegarek na 6.10 rano ale nie mam siły żeby wstać i iść na dół pedałować w garażu :( rowerkiem jak zwykle do i z pracy ale to po 15 min w jedną stronę ...
tyle u mnie...
rosną nasze fundamenty domku..tzn przygotowujemy wszystko i może w sobotę już będą realnie zalane...jak znajdziemy łyżkę do koparki :) chcę ten domek jak najszybciej:) chce sama tam sprzątać, gotować pyszne obiadki, piec ciasteczka z córeczką...mieć piękny ogród i wielką sypialnię i łazienkę z kabiną prysznicową z aromatycznym świeczkami poustawianymi dookoła :)
marzenia...wierzę , że się uda je zrealizować :)
-
http://www.gify-animowane.pl/gify/Zw.../Myszki/13.gif wrocila z urlopiku ale juz niedlugo znow ucieka :!: :!: :!:
Buzka i pozdrawiam :D
-
a to nasz niedzielny spacerek po łowickim nowym rynku - w tle fontanna :)
na razie tylko jedno ..wiecej bedzie potem bo na razie za duzo rzeczy sciagam i serwer mi sie przeciąża :)
http://images27.fotosik.pl/37/41643257121c42c9.jpg
-
-
-
Witam fineske z rodzinka. :D :D .
Ciesze sie ze rozmowa przyniosla cos pozytecznego. Teraz dzialaj finesko,dzialaj. Warto sie starac....
Rozumiem Cie doskonale. My Kobietki czasami lubimy sobie wyolbrzymiac pewne sprawy,ale taka nasza natura.
Sprawy z byla nie bede juz komentowac. Porozmawialysmy o tym na gg.
Jesli w zwiazku jest milsoc,szacunek,zaufanie i dialog!!!!...to nie trzeba chciec wiecej....
Zawsze bedziemy zazdrosni o soobki ktore sa nam bliskie....
Jesli chodzi o spodenki, ktore sa za male to na mnie to nie dziala. W szafie od 2 lat wisza zolte spodnie,biodrowki i nawet raz ich nie wlozylam. NArzeczony kupic mi kilka miesiecy temu sliczne pomaranczowe spodnie i tez sa za male....Moze na Ciebie podziala....
Tak patrze na zdjecia i nie wiem z czego Ty sie odchudzasz.
Cmokaski!!.