oj ja też nie mam z kim jeździć na rolkach-do tego dziś zawaliłam całkowicie i jutro nie wiem jak będzie-ehh jest mi ciężko. A roleczki przyjda tylko, że zapowiadają straszną pogodę na następny tydzień-buuu-buziaki!!!!
Wersja do druku
oj ja też nie mam z kim jeździć na rolkach-do tego dziś zawaliłam całkowicie i jutro nie wiem jak będzie-ehh jest mi ciężko. A roleczki przyjda tylko, że zapowiadają straszną pogodę na następny tydzień-buuu-buziaki!!!!
Bassiuunia witam :D
zajrzałam, bo jestem Twoją imienniczką, i to na dodatek też z Gdyni :) jeno z chopem jeszcze nie mieszkam, czeka mnie to od lipca :)
A co do tych bioder - nie wiem,czemu narzekasz :P może to mój spaczony pogląd, że w biodrach i w biuście może być dowolnie dużo cm, byle talia i uda były znośne :)
W każdym razie - życzę wytrwałości :)
Trzymaj się :)
Pozdrawiam. Ja mam podobnie zbudowana sylwetke, tzn biodra mi najszybciej tyja, pozniej tylek, twarz..ech...nie damy sie. x
Witajcie mag, meeg, canelgirl i baszek :)) Bardzo cieszę sie, że tu zajrzałyście!
Pochwalę się, że nad moimi bioderkami systematycznie pracuję.
Baszek - To prawda - cieszę się ze swojej całkiem wąskiej talii, ale niestety - biodra i uda są potwornie obrośnięte cellulitem i tłuszczykiem i ewidentnie wymagają interwencji. Szerokie biodra jednak mam i będę miła zawsze, gdyż tak już zbudowana moja miednica - ale niedoskonałości są na tyle wyraźne, że muszę z nimi walczyć.
Przepraszam, ze od piątku nie zaglądałam, by zdać relację - jednak miałam tak wiele zajęcia, że na to już nie starczyło czasu. Ale dietę trzymałam nienajgorzej, a i o ćwiczeniach pamiętałam. :)
Piątek:
Śniadanie: kiwi, pomarańcz, marchewka
Obiad: rosołek z płatkami kaszy gryczanej, a w tym troszkę gotowanej marchewki i pietruszki
Deser: suszone śliwki
Podwieczorek: jogurt naturalny z rodzynkami i odrobiną płatków fitness
Kolacja: pełnoziarnisty chlebek razowy ze świeżym ogórkiem i szczypiorkiem
Najgorsze było to, że wieczorem byliśmy odwiedzić znajomych, gdzie były chipsy (m.in. cheetosy serowe, które UWIELBIAM!!), piwko, ciasteczka... Ach! Siedziałam sobie tak i zagryzałam wargi, ale powstrzymać mi się udało... Jednak rozstroiło mnie to kompletnie. Było mi smutno wieczorem i serio nacierpiałam się z powodu tej sytuacji. Dobrze, że siedzieliśmy tam zaledwie 1,5 godz. Na szczęście rano moje zfrustrowanie zniknęło.
Sobota:
Śniadanie: mleko acidofilne grejfrutowe
II Śniadanie: babnan
Obiad: - brak :(
Na urodzinach babci:- Sałatka owocowa - 2 albo 3 porcje
- kosteczki melona,
- winogrona,
- kromka chleba razowego pelnoziarnistego
- plasterek sera żółtego
- plasterek martadeli z papryką
- kotlecik ze schabu ze śliwką
- pomidor
- duuża garść pistacji... :/
To co zaznaczyłam na czerwono w mojej diecie nie powinno się znaleźć :oops:
Dieta oczyszczająca pozwala mi na wprowadzenie tych produktów dopiero pod koniec przyszłego tygodnia :/
Co do pistacji... to chyba są strasznie kaloryczne..
Na ciasto sie nie skusiłam.. A był: sernik na zimno, jabłecznik z bitą śmietaną i makowiec.. Ponadto po imprezie pojechaliśmy spotkać sie na mieście ze znajomymi na piwko. Ja nie piłam - robiłam za kierowcę. Dzięki temu moim jedynym napojem była niegazowana woda mineralna z cytrynką.
Wytrwałam tak do 2-giej w nocy.. Szkoda, że nie poszliśmy nigdzie potańczyć - wtedy mogłabym spalić trochę te pistacje...
Dziś kolejny dzień zmagań. Za chwilę zjem jogurcik naturalny z owocowymi płatkami fitness, a potem niestety idziemy do teściów na obiad :( Daniel uprzedzał, że ja na diecie jestem.. więc ma być dla mnie dużo warzywek, ale pewnie będę musiała zjeść i kawałek mięska... :evil:
Może podrzucę pod ich nieuwagę kawałek Danielowi na talerz... Hi hi
Wieczorem natomiast jadę do koleżanki na akryle, poplotkujemy sobie troszkę i będzie niegroźnie, bo kusić mnie żadne pyszności nie będą. :D
Dziś dietkowania ciąg dalszy.
Ale zacznę od wczoraj:
Niedziela
Śniadanie: jogurt naturalny z płatkami fitness z owocami - kubeczek
Obiad: (u przyszłych teściów) 2 ziemniaczki, fura surówki z marchwi, łyżeczka grzybków, kawałeczek tyci-tyci duszonej piersi z kurczaka, kompot truskawkowy
Deser: pół greapefruita, kosteczki melona (nie liczyłam ile) :/
Przekąska: suszony banan - garstka, suszony ananas w cukrze!!! - garstka
Później długo nic nie jadłam i około 22 burczało mi w brzuchu, więc skusiłam sie na banana :twisted:
Dzisiaj planuję kolejny dzien zmagań. Będę sama wieczorem w domu więc chcę poświecić troszkę czasu dla urody - maseczki, peeling, depilacja, gimnastyka...
Jeśli mi się uda to jeszcze przed tym udam się na basen, ale czym więcej czasu mija tym mniej mi się chce :/ Ach! Wstrętny leń jestem.. Tylko bym siedzieła w domku , w ciepełku...
Jestem już po sniadanku... Kiwi, jabłuszko i pomarańcz... I TRUJĘ SIĘ!!! Paranoja! Jestem na diecie oczyszczającej i usuwam toksyny z organizmu, a na warsztacie malują jakimś paskudztwem i śmierdzi w całym budynku, a u mnie to najbardziej!!! Ja tego nie zniosę!! Fuuuj!! :x
Dzięki Basiu za wizytę .Gdyby nie ta pogoda to wysłałabym Cię na spacer żebyś nie siedziała w tym smrodzie .A może jednak idź na ten basen :) Ja dziś nie mogłam pójść i już mi czegoś brak .
Qqłko nie wiem co z tym basenem.. Czy jest sens wybierać taką forme ruchu, skoro nie bardzo sie za nią przepada??? Chyba jednak zalegnę w domu... Wolę chyba poćwiczyć w mojej mini siłowni i wygrzać się troszkę. Przez ten smród pootwieraliśmy okna i teraz zimno strasznie w firmie. Nawet siedze przy komputerku w płaszczyku i rękawiczkach... Brrr.. Kto wie nawet czy mnie ciut nie przewiało. Najdalej za kilka dni się okaże.. Brrr...
Basiu :) Jak nie lubisz pływać to rzeczywiście nie ma się po co zmuszać , dla mnie właśnie pływanie jest ulubioną formą ruchu. A jeśli chodzi o weidera to mi idzie dobrze, kręgosłup mnie nie boli , bo pilnuję żeby tyłek i plecy przylegały do podłogi ( może musisz podłożyć poduszkę pod lędźwie)a jak robię ćwiczenia z rękami na głowie to nie dociskam rąk do głowy przy unoszeniu się , pracuje sam brzuch.Spróbuj a jak to nic nie da to rób takie ćwiczenia jakie możesz i pilnuj wciągniętego brzucha :)
Trochę niefortunnie sie wyraziłam w moim poście odnośnie basenu. W zasadzie to z tym pływaniem jest tak, że lenia mam. Nienawidzę zimnej wody. Cały dzien mam zimne dłonie i stopy i choćbym nie wiem jak się ubrała to zawsze kończyny zimne. Dlatego też uwielbiam gorące kpiele, a jak myśle o wodzie w basene to dreszcze po mnie biegają. Samą czynność pływania uważam za świetną sprwę. Miałam kiedyś na uczelni basen po 2 razy w tygodniu - obowiązkowy - i to przez 2,5 roku, więc całkiem, całkiem mi szło. Nawet delfina w miarę się nauczyłam... tylko ta woda.. najgorzej do niej wejść.. i z domu wyść.. Może jak się cieplej zrobi to basen umieszcze w grafiku na stałe..
A z waiderkiem poczekam jeszcze troszkę. Póki co mam w domu specjalną ławeczkę do robienia brzuszków i to musi mi wystarczyć.
Bassiuunia no na szczęście lato się powoli zbliża i pewnie myśl o chłodnej wodzie będzie nieraz ratunkiem od spiekoty ;) a co do ruchu, to trza wybrać to,co się lubi i kropka. Przecież nie chcesz się męczyć cały czas :P może trochę tańca albo joga ?:)
Trzymaj się i nie daj przeziębieniu :)
Najważniejsze, że korzystasz ze swojej siłowni, bo to byłoby niewybaczalne mieć coś pod nosem i nie ćwiczyć :wink: (ja Cię tylko motywuję :lol: )
Oooj z tą mobilizacją dziś ciężko. Cały dzien przy komputerze siedzę, bo mam tu trochę zajęcia :/
A Żółty pokoik się kurzy...
Co do diety to nie wiem czy dobrze czy źle wypadła. Miałam dziś straszną chuśtawkę humorów.. Ależ to paskudne!
A oto co jadłam:
śniadanie: kiwi, pomarańcz, jabłko
obiad: mleko acidofilne malinowe 0,5l
kolacja: kanapka z razowego chlebka pełnoziarnistego z 1 jajkiem, szczypiorkiem, odrobiną zielonej papryki i 2-ma rzodkiewkami, garść śliwek suszonych i trochę poskubałam pestki dyni
a potem gotowałam kalafiora na jutro i skubnęłam taki jeden większy kwiatek...
Kalafiora miałam zjeść dziś, ale byłam tak głodna, że nie chciało mi się czekać aż sie ugotuje... stąd ten mój nietypowy obiad - czyli mleko. :?
Na wiecej niż woda do wieczora się nie skuszę, bo czuję sie syta, więc jestem spokojna.
Czeka mnie jeszcze niestety napisanie zakończenia do pracy magisterskiej. Obiecałam Danielowi, ze mu w tym pomogę. On tymczasem uczy się tego co w pracy ma napisane, bo jutro z Panią promotor ma spotkanie... Postanowiłam troszkę go odciążyć.
Wiesz, nie wiem, ja założenia Twojej diety oczyszczającej, ale wygląda ten jadłospis nieźle :) tylko chyba 3 posiłki to mało...
Trzym się :)
Aaa!! Zapomniałam, zapomniałam!! Po kolacji jeszcze marchewkę mi się zjadło :)
A co do ilości posiłków to na to nie patrzę. Sięgam po jedzenie zaraz jak mi się ssanie włączy. Warzywa i owoce mam w tej diecie jeść do woli - więc tak robię. (No bez obżarstwa oczywiście) Reszta już rygorystycznie. Na razie nie mam jeść żadnych ryb, żadnego mięsa (dlatego w niedzielę zgrzeszyłam kawałkiem piersi z kurczaczka).
Ponieważ już jestem tydzień na tym oczyszczaniu, to:
:arrow: wypijac mam dodatkowo 0,5 l kefiru, jugurtu itp
:arrow: do posiłku dołączyłam ciemne kasze, ryż, pieczywo
:arrow: dzis doszły: jaja i białe sery (najlepiej 100g)
teraz czekam do środy na rybki..
Wczoraj wieczorem zdobyłam się jeszcze na odrobinę ćwiczeń. 20 minut zaledwie, ale lepsze to niż nic :/ I tak skończyłam świczonka to było jakopś 5 minut po północy.. A potem jeszcze kąpiel i jakoś tak koło pierwszej spać się połozyłam. Dziś niestety chodzę w pracy nieprzytomna i jakaś taka zmarźnięta. Już marzę o powrocie do domu i o wtuleniu się choćby na 15 minut w cieplutką kołderkę... :)
witaj
ja bym Ci proponowała wybrać taką formę ruchu którą jednak lubisz. Bo odchudzanie ma być przyjemne, a nie -rodzić frustrację. Ja przynajmniej wiem,że zmusiłabym się ze 2 razy,a potem dała sobie spokój, bo by mnie to denerwowało!
Też mi się wydaje,ze 3 posiłki to trochę mało [aczkolwiek obecnie sama nie jadam więcej:/ ] więc skoro mozesz sobie wcinać warzywa i owoce do woli,to fajnie byłoby zjadac co jakiś czas coś tego typu:)
Marchewki np-są pyszne i chrupią:] Ratuję się nimi czasem gdy chodza za mną chipsy!
A-no i gratulacje za to,ze się skusiłać na cwiczenia!! i to o tak późnej porze!!!
PODZIWIAM,naprawdę!:-)
Witam Basiu.
Postanowilam Cie odwiedzic. Milutko tu u Ciebie,wiec jestem :lol: .
PRzeczytalam Twoj caly watek...Tak sie zastanawiam czy czasem sama sobie nie powinnam zrobic takiej sesji zdjeciowej i zobaczy jak wygladam...Waze duzo wiec nie spodziewam sie rewelacji.
Powodzonka przy pisaniu zakonczenia pr. mag. Ja mam juz to za soba. :lol:
Pozdrawiam.
Tusia.
Ja zawsze jak się odchudzam, to jestem zmarznięta, najgorzej w nocy - śpię w polarowych piżamach, w skarpetkach, mam ciepłą kołdrę i dodatkowo koc :roll: ale słyszałam, że to dobrze, jak jest zimno podczas odchudzania...dziwne.... :lol:
witaj Syciu i Tussiaczku - dziękuję pięknie, że odwiedziłyście mnie tutaj :)
Syciu - z tymi ćwiczeniami wczoraj wieczorem było ciężko.. Nie dość, ze zakwasy, to oczy mi sie kleiły. Oczywiście nie wykonałam wszystkich ćwiczeń, bo najzwyczajniej w świecie byłam już śpiąca. Cały dzien siedzenia przy komputerze to prawdziwe obciażenie dla organizmu :)
Co do sportu - to jeszcze coś wymyślę - pogoda na razie nijaka więc wszystko co z tym związane odpada. Najbardziej myślę o aerobiku - byłam nawet na jutro umówiona z kumpelą, ale dziś mi odmnówiła, bo coś tam jej wypadło, a sama pewnie nie pójdę.
Tussiaczku - Cieszę sie, że tak bardzo zainteresował cię mój wątek, że aż calutki przeczytałaś :shock:
Zakonczenie do mgr napisane, za co Daniel jest mi ogromnie wdzieczny. Przynajmniej on w tym czasie mógł się uczyć.
Ja też cieszę sie, że mam te wszystkie obrony za sobą. Póki jednak narzeczony też się nie obroni, będzie to jeszcze trochę za mna chodziło i prześladowało.
Co do zdjęć! hi hi - na chwilę obecną nie mogę na nie patrzeć! Czekam na porównanie, bo na razie to tylko doła złapać można! hi hi
Ale to dopiero mój tydzień walki z niedoskonałościami. Na porównanie poczekać jeszcze trochę muszę :)
Witaj Meeeg :D
Jeśli tak faktycznie jest, to ja mogę chodzić zmarźnięta cały dzień!!! hi hi
A! I jeszcze jedno Meeg!!
Wielkie dzięki za wczorajszego posta! Bo to ty zmobilizowałaś mnie by jeszcze przed snem do tej mojej żółtej siłowni zajrzeć!!
Sobie pomyślałam - Nie no! Wstyd! Faktycznie! Mieć takie cudo i nie ćwiczyć??? Wstyd!
I co ja jutro dziewczynom napiszę?? Że nawaliłam??!!
Należy Ci się duża, witaminowa marcheweczka!! (no bo piwa to może nie... :/)
:D :D :D
To strasznie się cieszę :D następnym razem, jak ja będę miała lenia, to prosze o taki mobilizujący post :wink: pyyyyszna ta wirtualna marcheweczka :wink:
Dziś znów będę miała problem, żeby moje ćwiczenia gdzieś w plan dnia wcisnąć :/
Z pracy wracam koło 16-tej, a na 17.30 muszę do dentysty zdążyć. Zatem nie pozostaje mi nic innego jak szybki obiadek wszamać (Ten wczoraj gotowany kalafiorek :] )
No a po dentyście wymyśliliśmy iść do kina na "Testosteron" - jeśli się wyrobimy to na 19-tą, jak nie to na 20-tą. Chyba zabiorę ze soba pestki dyni, bo kocham Popcorn - więc to prawdziwa próba dla mnie będzie!!
Niestety do domku późno zlądujemy.. a jeszcze niewyspana od wczoraj jestem..
Z tego wszystkiego jednak cieszę się na wizytę u dentystki. Przymierzam sie do wybielania ząbków i przygotowuję moją paszczę, by móc to zrobić. :) Już niedługo!! Coraz bliżej :))
bassiunia, przełam się kochana i idź sama na ten aerobik!!
Wierz mi,że najtrudniej jest sie zdecydować, w klubie już jakoś pójdzie:)
Ja kiedyś,gdy byłam o wiele grubsza i mniej pewna siebie-jakimś cudem się przełamałam i poszłam.
I wiesz co? Nie było tak źle-mogę nawet powiedzieć,że było fajnie. Jesli zdaje Ci się, że bedziesz tam nagrubsza,najbardziej nieporadna [ja tak własnie myślałąm] to nic bardziej błednego!
Jak wybierzesz fajny klub,z fajnymi ludźmi,to nikt nie pozwoli Ci odczuć ,że jesteś w nie właściwym miejscu.
Kiedyś poszłam na zajecia ,na których byłam JEDYNĄ ćwiczącą. Byłam tylko ja i instruktorka i nie znałam jeszcze wtedy wszytskich kroków, a wykonanie 30 brzuszków było dla mnie nie lada wyczynem. Ale pani była tak miła,że wciąż mnie motywowała, doradzała i pomagała w ćwiczeniach. Naprawdę było super.
Uwierz,że większość osób Ci tam pomoże :)
Niestety nie wszyscy są uprzejmi i mili,ale według mnie jest ich mało. Ja przynajmniej trafiałam na całkiem miłe i sympatyczne osoby.
Takze-głowa do góry, dresik i adidaski do torby i śmigaj na zajęcia :)
No i potem koniecznie napisz jak było:*
Zgadzam się, ż ewybór dobrego fitnessu jest naprawdę bardzo ważny. Ja mam jeden naprzeciwko domu, ale kompletnie mi się tam nie podoba, mała, ciasna, duszna salka, a do wyboru praktycznie samo ATC.... A tam gdzie jeżdżę - duża, klimatyzowana sala, baaaardzo miłe i pomocne instruktorki oraz dużo odchudzających się. Co prawda, cała wyprawa zajmuje mi 3 godziny, jade od początku trasy tramwaju do konca, ale naprawdę warto, a w tramwaju przynajmniej mam czas poczytać :wink:
Bassiuunia ja się tak boję dentysty, że nie wyobrażam sobie,jak możesz się cieszyć na myśl o wizycie :P poza tym co do wybielania zębów...słyszałam kiedyś w trakcie wizyty,że po 2-3 latach strasznie się niszczą zęby,więc sprawdź wcześniej wszystko, czy aby na pewno to bezpieczne :P
A co do Twojego marznięcia to zły symptom bardzo (jeśli masz tak tylko w czasie diety). Organizm przestawia się wtedy na maksymalne ograniczenie ilości spalanych kcal i procesy metaboliczne nie zachodzą normalnie. Innymi słowy będziesz wolniej chudnąć. Prawdę mówiąc jak patrzę na tą dietę oczyszczającą, to mam wrażenie,że dlatego - ma bardzo mało kcal. Więc może jak ją skończysz, to się unormuje ;)
Trzymaj się :)
Wpadłam tu tylko na chwilkę, bo jakoś w czasie wyrobić sie nie mogę. Pracy dużo, a zaraz do domku mykam i czeka mnie co prawda siedzenie przy komputerze - ale musze go poświecić na pracę, a nie na forumowanie :/
Wczorajszym dniem nie mogę się zanadto pochwalić - po pierwsze w kinie skubnęłam kilka garści popcornu, pomimo że wpieprzałam oprócz tego moje pestki dyni. O tyle dobrze, ze kilka garsci to nie to samo cop cały kubeczek. Zamiast coli kupiłam niegazowaną buteleczkę wody - chociaż to się udało!
Po drugie - z kina wróciliśmy koło 22, a że była głodniutka, aż w brzuchu burczało musiałam wszamać kolację o 22.30!! - dobrze, że chociaż w miarę zdrowa była:
chlebek pełnoziarnisty razowy, 2 jajka, kawałek świeżego ogórka i rzodkiewka
A tak po jedzeniu chciało mi się jezcze coś słodkiego... No i dużą garść suszonych śliwek wszamałam. Dopiero wtedy poczułam, że jestem syta...
Po trzecie - nie ćwiczyłam - nic a nic
Co do dentysty - Baszku - bardzo długo zastanawiałam sie nad tym czy robić czy nie. Z natury mam jednak dość silne ząbki. Nie palę - nie piję kawy - więc delikatne wybielanie juz powinno dać efekty. Zresztą z góry zakładam, że jeśli wyczuję, że ząbki stały się zbyt wrażliwe - to przerwę zakładać aparat na noc. Zawsze marzyłam, żeby mieć bielsze ząbki - Przy mojej cerze są takie żółciutkie :( A mam ładne, proste ząbki.. tylko ten kolorek... Za 2 tygodnie odbieram aparat. A co do możliwości jego użycia - pracuję nad tym jeszcze od końca listopada, bo wszystkie ząbki i najmniejsze uszkodzenia muszą być idealnie wyleczone. Wtedy nie powinno nic mi grozić. Muszę koniecznie zrobić sobie zdjęcia "przed" i "po". Wtedy efektami się wam pochwalę. No chyba, że moje ząbki będą tak uparte, że się wybielić nie będą chciały :)
Meeg, Sycia - chodziłam już na aerobik gdy zrzucałam moje 66 kilosków. Wiem gdzie co i jak - tylko pierwszy krok zrobic jest mi najtrudniej. Najpierw próbowałam namówić jedną koleżankę - teraz namawiam sąsiadkę. Ale tak naprawdę powinnam chyba zacząć od namawiania samej siebie...
hej :) dzieki za odwiedzinki :) tak obiadki u rodzinki to istna zmora... ogolnie zazdroszcze silenj woli i determinacji :) swietnie Ci idzie :)
moje cwiczonka polegajace glownie na chodzeniu (nie mam zoltego pokoiku :/) na czas paskudnej pogody zostalo zawieszone... na ale jak bedzie cieplej bedzie lepiej :)
No to czas na dzień dzisiejszy:
Śniadanie: jogurt naturalny z płatkami fitness&fruits - miałam jeszcze marchewkę w pracy, ale jej nie zjadłam - nie miałam ochoty jakoś
Obiad: Ryż naturalny (ciemny) z sosem pikantnym i warzywami z mrożonki 5 paluszków rybnych grzanych na patelni bez oliwy, z czego 2 rybki pozbawilam panierki, bo przecież ona taka tucząca :wink: , kompot czereśniowy domowej roboty! O jaki on był pyszny!!
Podwieczorek: capuccino śmietankowe (a co? Od czasu do czasu też mi się należy) duża garść suszonych śliwek,
a teraz poskubałam jeszcze troszkę pestek słonecznika
Kolacji chyba nie zjem - późno już, a wcale nie jestem głodna
Co do ćwiczeń - znowu brak... nie chce mi się jakoś... Siedzę i pracuję na komputerku. Pewnie jeszcze dłuugo i zejdzie, więc nie wiem czy dam radę poćwiczyć...
Hi hi. Zdradzę wam jeszcze coś - tak sobie siedzę i wącham własne nadgarstki.. Kupiłam sobie perfumik i tak ślicznie pachnie, że nacieszyc sie nie mogę!!! :D
A wy macie jakies swoje ulubione zapachy???
Ephoria Calvina Claina... Kupilam to w wakacje, limitowaną edycję, z brokatem :) tylko to takie dosc ciezkie i slodkie, na wieczor, żeby ukochany wąchał ( akurat teraz ukochanego nie ma, więc jakoś ta stoją z boku :( )
A ja wmłóciłam kolację za późno...to dlatego, że kończę ang o 19:30, o 20 jestem w domu i baaaardzo chce mi się jesc i jem :(
Dla mnie najpiękniejszy zapach to zapach wiosny ,mojego mężczyzny ;) ,kawy i wanilii. Ten ostatni zapach rzekomo sprawia,ze nie chce się jeść! Ja testowałam i nawet się sprawdza! Nie działa jedynie w przypadku, gdy zwyczajnie podswiadomie chcę nawalić,ale wtedy to już mi nic nie pomaga.
Ja tu myślałam,że tylko mnie się dziś nie chce ćwiczyć,a tu widzę,że chyba nie chce się dziś nikomu:]
A co do namawiania siebie- zrób to jak naszybciej- tylko pierwsze pójście jest "straszne",potem już jest tylko lepiej!!!!:)
Ach! Zapach wanilii. Też go uwielbiam! A najbardziej świeczki waniliowe i cappuccino!!
Witaj > Czyli dzień zaliczamy do udanych .Menu ok + nowe perfumy :) :) :) Szkoda tylko , że nie zajrzałaś do żółtego pokoiku :wink: Pozdrawiam i kolorowych snów życzę :)
Qqłko, masz rację - wtopiłam z tą gimnastyką :oops:
Dodam jeszcze ze wstydem, że właśnie pół Red Bulla wypiłam, ale oczy mi się kleją, a ja musze dziś tę pracę na komputerku skończyć - najdalej jutro. Wtedy będę dysponowała czasem by i o ćwiczeniach pamiętać, bo póki co nie da rady... :cry:
Wczoraj sziedziałam do 2-giej w nocy :/ Ćwiczeń nie było, a ja czuje się sie cieżko i gruuubo...
Nie dość, że w nocy red bulla piłam, to potem moje kochanie zrobiło mi herbatę z cytryną i miodem - była potwornie słodka - chyba musiał z pół słoika tam wlać! Nie wiem jak to się stało, ze ją wypiłam. Chyba tak jakoś odruchowo po jednym łyczku, potem odtsaiwłam, pisałam, drugi łyczek.. pisanie 3-ci łyczek.. I za każdym razem myślałam, że za słodka i że muszę przelać i rozcieńczyć... a potem nie było już co rozcieńczać :(
eeech...
No niestety, tak czasem bywa, nawał pracy i nawet nie ma się siły protestowac. Ale dziś juz będzie lepiej, prawda? :)
ehh ja słodzę słodzikiem choć wiem że niezdrowo ale myslę że te ok 4 pastyleczki mnie nie zabija-a myślę że ta herbatka tylko ci mogła na zdrowie wyjść-buziaki
Nawaliłam... :oops: Dzis nie wytrzymałam - czekolada poszła w ruch... :cry: eeeech...
bassiuuniu wiem co czujesz skarbie-ja wczoraj zawaliłam mimo że sobie obiecywałam-ale pamiętaj że świat sie nie kończy-najesz się na jakiś czas czekoladki i nie będzie potem kusić a od jutra już będzie lepiej-nie załamkuj się! buziak