noi pieknie :D gratuluje zdanego egzaminu :D
teraz ucz sie pilnie by nastepne ładne ocenki wpadły do indeksu :mrgreen: ;)
i zwiekszyłas ilośc jedzonka? mam nadzieje ze tak ;)
Wersja do druku
noi pieknie :D gratuluje zdanego egzaminu :D
teraz ucz sie pilnie by nastepne ładne ocenki wpadły do indeksu :mrgreen: ;)
i zwiekszyłas ilośc jedzonka? mam nadzieje ze tak ;)
gratuluję egzaminu i życzę reszty tak dobrych wyników
a rowerek też widzę całkiem ładnie, ja ostatnio coś miałam chwile zwątpienia czy dieta ma wogóle sens i troche sobie odpuścilam, ale wracam
Pozdrawiam gorąco :D :D
EHhh zjadlam dzisiaj o wiele za duzo ...obawiam sie ze znacznie ponad 2000 kcal ;( jestem zla na siebie...po co ja wstaje rano i mecze sie na tym rowerku, po co cwicze jak sama sobie wszystko psuje :/
jutro juz musi byc dobrze...bo musi i koniec ;)
antestorku jesli chodzi o to ile jezdze to przejechanie tych 30 km zajmuje mi zwykle ok 59 min ;) przy czym jezdze bardzo szybko bo wychodze z zalozenia ze skoro poswiecam ta godzinke na cwiczenia to musze dac z siebie wszystko :))
dzisiaj tez jezdzilam na rowerq ,wogule to jak patrze ile przejechalam w tym miesiacu to sama jestem pod wrazeniem ...:) to moj rekord :D
Jakbyś zjadła ponad 4000kcl to mogłabyś być zła, ale 2000kcl to jeszcze nie grzech ;) Zresztą rożne napady głodu często się zdarzają, najważniejsze to się nie poddawać i walczyć dalej.
no właśnie nie poddawaj się :D :D musimy się wspierać keep smiling :D :D
ja dziś przez pączki też pochłonęłam ok 1600 kcl
a jak tam u ciebie, jakieś pączki na koncie :?:
ja nie mam na kocie zadnych poaczkow ale to pewnie tylko dlatego ze o dziwo nie lubie paczkow...ale jak tak patrzylam jak wszyscy jedli to skusilam sie na kremowke...grrrr...ktora zreszta sama wczoraj upieklam...na swoje usprawiedliwienie mam tylko duza dawke ruchu ;)
A widzisz, jak nie pączek to się co innego nawinęło do jedzenia :wink:
Szacuneczek po raz kolejny za rowerek!
Kurcze, mi też się tak kiedyś chciało. Jechałam po 40 km dziennie. Teraz jakoś mi się nie chce...
nalezy mi sie opieprz lanie i wogule wszystko co tylko mozliwe...;( zawalilam na calej linii, mialam dzisiaj atak kompulsa....;( zjadlam ogromne ilosci jedzenia, nawet nie wiem jak to wszystko sie we mnie zmiescilo ;(....wszystko przez to ze dowiedzialam sie ze G, bardzo szybko sie pocieszyl po rozstaniu...jutro bedzie balowal na weselu juz z jakas nowa dziewczyna ;(...rany jakiego mam dola to sobie nawet nie wyobrazacie...jak ja chcialabym zapomniec o tym co bylo....tylko ze to wcale nie jest takie latwe...:/
Moje biedactwo <przytula>. Doskonale Cię rozumię :*. Ale nie przejmuj się głupim facetem. Na pewno nie jest wart Twojego napasu konwulsji ;). Z resztą tym tez się nie przejmuj, na pewno po jednymnie przytyjesz. Swoją drogą też nie lubię tych napadów. Jak je mam chodzę po domu i tylko sprawdzam co jest pochowane w szafkach i w lodówce, a potem wszystko wpieprzam ;/. No ale nic trzeba się podnieść i walczyć dlej. Przegrałaś bitwę, ale wojna dalej trwa :). Trzymaj się cieplutko :*.
No to tak... Skoro ewidentnie sama chcesz to masz:
LANIE
I nie ma, że boli!
A tak poważnie, to powiem Ci, że wychodziłam kiedyś z takiego totalnego zakochania bardzo długo... :( Nie było to ani proste, ani przyjemne. Mam tylko nadzieję, że pójdzie Ci to szybciej i lepiej. A przede wszystkim, że znajdziesz mężczyznę, który pomoże Ci zapomnieć i dla którego stracisz głowę, z wzajemnością! Świat nie kończy się na jednym facecie, nawet jeśli teraz wydaje Ci się, że tak jest. A jedzenie na pewno Ci nie pomoże zapomnieć!
Ale już przestaję mędrkować :P
Ściskam!