-
No wahania są, ale nie takie żeby skóra ucierpiała tak jak u mnie :roll: Jeszce nie zaakceptowałam swoich rozstepów na brzuchu i niewiem czy kiedyś to nastąpi :cry:
ja tez mam skłonności do użalania się nad sobą, ale już nikt nie chce tego słuchać. Ogólne to realistka ze mnie :wink:
-
Znowu poszalałam :oops:
Wczoraj byłam na imprezie i najadłam się czipsów, paluszków, nawet po czekoladki sięgnęłam, zjadłam pół zapiekanki, knyszę po prostu masakra :( Niestety rano po imprezie (nocowaliśmy u gospodarza) przyniesiono gorące kajzerki - wpierniczyłam 3 do jajecznicy :oops: popijając maślanką i ogólnie do końca dnia robiłam już wszystko, żeby tylko jak najbardziej rozepchać sobie żołądek :oops: brak słów :oops: wieczorem po przyjeździe do domu i zjedzeniu 3 naleśników z dżemem usiadłam z rodzicami przy herbacie i czekoladzie, torcie z urodzin, resztkami słodyczy z wielkanocy. Później jeszcze pomagałam mamie robić ciasto, bez przerwy wkładając palec, a to w ubitą śmietanę, a to w krem kokosowy. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA :cry: co za w ogóle bezmózg ze mnie :!: i to przez tak długi czas, w dodatku po tym jak usłyszałam od znajomych i później rodziców: ale schudłaś :!: no po prostu szok jak moje popędy potrafią zdominować mój rozum, w takich momentach zastanawiam się czy bardziej jesstem podobna do człowieka czy zwierzęcia (w końcu człowiek różni się od reszty zwierząt głównie umiejętnością kontrolowania swoich popędów)
nic, trzeba wyzerować suwak i wziąć się w garść.
Nadal mam nadzieję, że kiedyś uda mi się nauczyć się panować nad sobą w takich momentach (ładny mi moment - dwa dni :cry: )
-
A ja powiem, że mnie czasami takie momenty obżarstwa są potrzebne - takie świadome. Jem, co chcę, do oporu, zaspokajam wszystkie zachcianki, a następnego dnia wracam do diety. Po takim obżarstwie czuję, jaka to głupota i że na dietce jest jednak lepiej :wink:
Co innego napady - kiedy nie potrafię sie kontrolować i jem, jem, jem - cokolwiek, byle jeść... :?
Nic to, bierz się w garść i wracaj do dietki.
-
dzięki lili :?
ostatnio trochę, żadziej odwiedzam forum, trochę brak czasu, trochę brak sukcesów w odchudzaniu. Dzisiaj musiałam cofnąć tikerek :( Zdaje się, że celu nie osiągnę tak szybko jak mi się wydawało, ale co się odwlecze to nie uciecze ;) muszę tylko nauczyć się skutecznie powstrzymywać przed tymi obrzydliwymi napadami. To chyba kwestia psychiki, więc chyba muszę zjąć się sobą w szerszej perspektywie, bo zdaje się, że jestem strasznie niestabilna emocjonalnie. Muszę nad sobą popracować.
-
A co tutaj za załamanie :?:
Poprostu chcieć to móc :!: :!: :!:
Ale rozumiem, bo najgorsze jak wszyscy jedzą a ty musisz sobie odmawiać, ale pomyśl jak będzie super jak już osiągniesz swój cel - jaka duma, że aż Cię będzie rozpierało :!:
DO DZIEŁA KOBIETO :!: :!:
-
dziś dietkowo, całkiem oki, głównie dzięki sałatce z tuńczykiem, która okazała się mieć malutko kalorii a była sycąca i pyszna. Muszę częściej przygotowywać sobie na kolacje takie pyszności :) Wcześniej rano, był mały kryzysik, bo zrobiłam sobie na uczelnie kanapeczki (razowy chleb i feta light - żeby nie było) i zjadłam je godzinę po śniadaniu w domu zamiast o 13 tak jak planowałam :oops: :lol: dosyć mi się to teraz śmieszne wydaje. Ogólnie dziś trochę ponad :arrow: 1000 kalorii
a jutro na śniadanie ostygi :D (mam straszne parcie na ryby i owoce morza)
-
no dzisiaj nie było dobrze :/ cały dzionek strasznie chciało mi się jeść i niestety poddałam się temu :/ ale nie było bardzo źle, bo nie rzuciłam się na jedzenie jak wygłodniały wilczur i nie wymiotłam wszystkiego z lodówki jak to zwykłam dość często ostatnio robić. Nie porzuciłam też liczenia kalorii (myślę, że to jest jeden z kluczy do sukcesu) i podsumowując: zmieściłam się w mym dzinnym zapotrzebowaniu, zwłaszcza, że dużo kalorii oddałam dzisiaj na wfie. Swoją drogą: Kick Boxing - polecam gorąco! - wychodzę z tych zajęć po prostu zlana potem, z ogromną satysfakcją i pozbywszy się całej agresji odświerzające :D
około :arrow: 2250 :/
-
Jest okay, grunt to się nie poddawać! Ja też zaliczam mały kryzysik w diecie, ale wierzę, że będzie lepiej :D
Powodzenia!
-
Kick Boxing rzeczywiście brzmi ciekawie.. Zawsze chciałam się zapisać na jakieś zajęcia tego typu, ale przerażało mnie to, że tam będą pewnie sami faceci, a z nimi sie bic nie zamierzam :lol:
Podziwiam, że liczysz kalorie nawet jak wiesz, że jest ich sporo.. Ja jak wiem, że przekroczyłam 1200 to się nie zabieram do liczenia, żeby się nie załamać ;p
-
BRZMI GROŹNIE :!: :!: :!:
Ale grunt, ze pot leci - czyli kilogramki lecą...tłuszczyk się pali :!: :!: :!: