450 kcal? Oj, czy to aby nie przesada? I obiad "jak zdążysz"? Ja cię bardzo proszę, zacznij jeść, a nie skubać jak wróbelek. Bo to, co robisz, jest zwyczajnie niezdrowe!
Wersja do druku
450 kcal? Oj, czy to aby nie przesada? I obiad "jak zdążysz"? Ja cię bardzo proszę, zacznij jeść, a nie skubać jak wróbelek. Bo to, co robisz, jest zwyczajnie niezdrowe!
tylko 450 kcal?....no chyba sobie żartujesz to co Ty zjadłas... jak będziesz tak robic to tylko sobie spaprasz metabolizm...zgadzam sie całkowicie z Maggie ze powinnas zacząc jeśc..
Zgadzam się z Wami.Nie robię tego specjalnie.Postaram się jeść tysiąc ale ostatnio nic mi nie smakuje.Jedyne na co mam ochotę to słodycze a ich nie ruszę.Nie umiem chyba inaczej a to dlatego że zawsze tak się odchudzałam.Na temat odżywiania niby wiem prawie wszystko ale w praktyce jest oczywiście gorzej.Ale od jutra TYSIĄC,bo dzisiaj....(nie krzyczcie :? :( :oops: ) 450....znowu.
kochana my krzyczymy bo wiemy,ze może sie to 450kcla skończyć niestety niedobrze dla Ciebie...:( zwolni Ci sie matabiolizm i bedziesz tylko miec problemy ....obiecaj ze przyznamniej 800-9000 bedziesz jeśc oczywiscie najlepeij by było 1000kcal a co jadłas wczoraj ze tak mało kalorii wysżło??
Co ja zjadlam hmmm....no niewiele.Rano ze 2 kawałki chleba bardzo małe i 2 łyzki jogurtu.Później chciałam zjeść ryz z warzywami ale był jakiś tlusty(niewiem jak to możliwe bo wcale tłuszczu nie dodałam :lol: ) i nie moagłam się przemóc.Poszłam do kuchni po coś innego a tam....nic nie było.Nie miałam wyboru i zjadłam znowu 2 kawałki chleba w tym jeden z szynką.I to wszystko.
Dzisiaj zjadłam 1 kawałek chleba z marnowanym(?)śledziem i jeden z ogórkiem+kawa.Ale zaraz idę na zakupy.Pewnie tysiąca nie dobiję ale postaram się zjeść więcej niż przez ostatnie dwa dni.Tylko żebym nie przegięła w drugą stronę....
oj kochana musisz jeśc pamietaj bo inaczje będzie krótkotrwały efekt ktory nawiedzi jo jo :( a tego chyba nie chcesz prawda?...no to szybko do jedzenia;p
Słuchajcie....bo ja się boję że jak zjem już ten 1000 to zjem i następny.Rozumiecie?I wczoraj było 400.A dzisiaj narazie też 400.No ale dopiero połowa dnia.Wogóle jak zjem więcej to czuję się taka ciężka i śpiąca,,,taka bez życia.
No i piaty dzień dobiega końca.Ale jestem z siebie dumna :D .Nie dlatego że trzymamm się diety(chociaz to też) ale ze nie jem słodyczy.Od wczoraj w lodówce leży sobie wafelek czekoladowy i czeka na mnie.A niech czeka!A co!Niech się tam męczy :P =P.Wczoraj wprawdzie był budyń czekoladowy a dzis kisiel ale nie uznaję tego za typowe słodycze.
Miałam dziś chwilę załamania.Juz chciałam dac sobie spokój z dietą.Byłam gotowa pójsć do sklepu po niezdrowe jedzenie,ale się nie dałam.Napiłam się wody i wmówiłam sobie że to właśnie na nią miałam ochotę.Troche pomogło :D .
A dzisiaj pochłonęłam tak:
-1/3 princepolo
-1/3 krówki
-budyń capuccino-2/3
-pół grahamki
-pół plasterka sera i pół szynki
-pieczywo WASA z pomidorem,plasterek parówki
-15 dag pieczarek
-3 oliwki zielone
-50 ml sosu uncle coś tam.
Wiem że nie wszystkie produkty były-dietetyczne-ale co tam.Najważniejsze że miałam dość silnej woli by powiedziec STOP a nie zjeść całego wafla,cały budyn itd.A ile kcal to niewiem ale jestem zadowolona :D :wink: .No tak to pierwszy tydzień za mną.
Wiesz, te krówki i prince polo można by było zamienić na jabłka, truskawki, marchewkę - słowem, coś pożytecznego ;) A bilans i tak chyba wychodzi ci jakiś cieniutki, co?