-
tylko to nie jest to ze jestem głodna.Nawet nie to że mam na coś ochotę.Poprostu myślę "a zjem jeszcze kawałaek chleba".Później nastepny i następny.Tak bezmyslnie jakoś to sie dzieje :oops:
Może to dlatego że nie umiem postawic sobie konkretnego celu.Nie wiem co mam o tym myslec.Kiedyś dążyłam do 45 kg teraz by wystarczyło troszkę mniej niż 50.Mało brakuje mi do takiej wagi.Dlatego nie potrafię sobie czegoś odmówic ponieważ sobie mówię "a te pare kiogramów szybko zrzucę.jeszcze zdążę".I to się tak ciągnie i ciągnie.Podobno odchudzam się od 5 listopada,a zamiast 3 kg ubyło mi 0,5 :cry: .I tak jestem zadowolona że nie przytyłam w tym czasie.Jednak jak będzie tak dalej to nienajlepiej to widzę.Po świętach będę grubsza niz kiedykolwiek.Zawsze robiłam tak by do wigilii zrzucic z 5 kg i nie martwiłam się że przytyje później ze2 kg.Wiedziałam że moja waga wtedy i tak będzie nienajgorsza.
-
Tylko sie nie poddawaj a bedzie dobrze! Kazdemu moze sie zdarzyc zgrzeszyc jakas slodkoscia. Byle sie nie opychac.
Powodzenia!!
-
Jakby to sie tylko zdarzało tak jak kiedyś to byłabym z siebie dumna.Niestety ja chyba jestem skazana na odchudzanie całe zycie.Schudnę 3 kg,przytyję 3 kg znowu schudne i znowu przytyje.
-
moja pierwsza rada...zaloz sobie straznika wagi...po 1 dodatkowa motywacja ..radosc z przesuwania suwaczka w stone prawa...mowie Ci:)
po drugie no musisz sie wyzbyc zlych nawykow ..takihc jak jedzenie tylko dlatego ze bys zjdala...jedz gdy wiesz ze powinnas.... :P i uda sie,....