-
Path vol II :)
Uchhh...wracam ;)
Tym razem nie odświeżam starego wątku, bo sporo się pozmieniało w moim życiu, a co za tym idzie w kwestii mojego odchudzania również, więc wracanie do starych śmieci średnio ma sens.
Mam nadzieję, że dziewczyny, które do mnie tam zaglądały, zaglądną i tu :) Liczę, że będę trochę rzadziej znikać, niż do tej pory ;)
A jak sprawa wygląda na dzień dzisiejszy ?
Otóż...
Od naprawdę długiego czasu próbuję wziąć się w garść. Jestem w błędnym kole odchudzania i joja i mam wrażenie, że nigdy tego już nie zmienię. Jedyne, z czego się cieszę, to fakt, że tym razem jojo było stosunkowo małe (przez pół roku przybyło mi "tylko" 8 cm w talii). Niestety, dotychczasowe próby dietowania kończą się po kilku dniach. Niby w przeciągu ostatnich kilku tygodni udało mi się zrzucić 2-3 cm, ale zdecydowanie nie jestem zadowolona z tego, jak jem.
Przede wszystkim, nie mogę wziąć i drastycznie odstawić słodyczy. Po drugie, każda wymówka dla zgrzeszenia jest dla mnie dobra (chociażby wczoraj- grzanki ze znajomymi i mój tok myślenia "skoro i tak zrobię mnóstwo kalorii grzankami, to zjem jeszcze batonika" :/). Nie ma co, z tym myśleniem daleko nie zajadę :P Liczę, że jak będę się musiała przyznać do tego na forum, to mi rzadziej takie głupoty będą chodzić po głowie :P
Największym jednak problemem w moim obecnym odchudzaniu jest fakt, że mieszkam z facetem. I to nie byle jakim, bo przy ponad 190 cm wzrostu ważącym poniżej 70 kg :/ Czyli ... wspólna kuchnia, przy czym jedno z nas ma jeść wysokokalorycznie, a drugie wręcz przeciwnie. Same posiłki nie są takim problemem, jak to, że on wieczorem zaczyna sobie wcinać ciacha, popijać soczkiem (soki to moje przekleństwo :D )...
Ok, napisałam już, że mi źle, teraz pora na pomysły, co z tym zrobić :P
Primo - będę sobie robić "listę rzeczy do zrobienia" każdego dnia. Przy moim trybie życia nie ma sensu ustalanie, że "dziennie nie przekraczam 1200 kcal"-przykładowo, bo jak wpadnie w weekend impreza, to musiałabym siedzieć albo o wodzie, albo o głodzie :P Więc będę w swojej diecie to uwzględniać, trudno, najwyżej wolniej mi pójdzie.
Secundo- będę się tu spowiadać, bo to naprawdę daje kopa. Mam tylko nadzieję,że mi mobilizacja nie runie za kilka dni :)
Cele mam następujące:
-do świąt zrzucić 2 cm w talii (mam na to 11 dni i MUSI się udać :P )
-przez okres świąteczno-sylwestrowy utrzymać (pojawiam się 28 grudnia spowrotem w mojej rodzinnej Gdyni, po prawie półrocznej przerwie... wypadałoby dobrze wyglądać :P)
-kontynuować dietę i zdrowy tryb życia i w ogóle ;) i schudnąć minimum 3 cm :)
Obecne wymiary (jak większość pamięta, nie używam wagi :P Bo mnie dołuje małpa jedna :P)
talia - 75 cm
biust, biodra - 105 cm
Dokładniejsze pomiary zrobię jutro rano ;)
Trzymajta się ciepło, w następnym poście zrobię plan na dziś :)
-
Dzisiejszy dzień jest póki co niezły.
Zjadłam bułę z jogurtem pitnym, bananka i małego kebaba (ale naprawdę malutkiego :P ). Liczę to na ok 800 kcal (bułki w kebabie nigdy nie zjadam :) ).
Przede mną dziś:
-jogurt jogobella i sałatka owocowa
-a6w ! Koniecznie, bo bez tego nie ruszę tłuszczu z brzucha :P
-picie herbatki odchudzającej (bez senesu, spokojnie), która leży od ładnych tygodni nierozpakowana. Nie żebym wierzyła w jej skuteczność, ale zawsze to bardziej mobilizuje ;)
-nie podżeranie chłopakowi ciastek. Basta ;]
Mua, trzymajta się :)
-
Najwazniejsze juz z aToba;-)).Podjelas decyzje o odchudzaniu.To naprawde duzo.
Pozdrawiam cieplo.
-
Ufff, plan na dziś wykonany :)
Sałatkę właśnie wcinam i zrobiłam jej tyle, że jogurt się już chyba nie zmieści :) pełna micha żarcia i tylko 300 kcal ;) Gorzej, że sobie sparzyłam rano język herbatą i mnie grejpfrut boli :P
Tussiaczku dzięki za wizytę :) też mam nadzieję,że ta jasna decyzja mi pomoże :)
-
Coz,wiem co to znaczy jesc razem z facetem....Moja polowka lubi jesc.Lubi slodycze....Musze sie przyznac ze czasami jem razem z nim.Staram sie jednak jesc zdrowo.....Uwielbiam mezczyzn misiow,wiec niech sobie je na zdrowie....a ja chce byc szczupla,wiec dietkujemy;-)).
Gratuluje udanego pod wzgledem diety dnia....
Mam nadzieje ze juterkiem bedzie podobnie.
Pozdrawiam.
Buzka.
-
Dziekuje za odwiedziny w moim watku :D
Widze, ze wymiary mamy podobne :wink:
Jaki plan na dzis?
Pozdrawiam!
-
witam
trzymam kciuki za ciebie :)
mnie tez czeka niedlugo (bo tuz po swiatach ) mieszkanie z chlopakiem i tez on lubi sobie wieczorkiem usisac i podjadac, najgorsze jest to ze on mi np powie: a ty nie chcesz? ehhee on chyba nie rozumie, ze ja jestem na diecie :twisted: hehe a tak na serio to on sie ze mna tylko tak droczy, bpo i tak wie, ze ja tego nie zjem jak nie bede chciala i juz :D hehee
buziaki
-
Ołkej, pomierzyłam się dziś dokładniej :P I jest tak:
ramiona - jakieś 29 cm (nie mam żadnego porównania, ale to chyba nienajlepszy wynik :P )
biust - 107 cm
talia - 75 cm
kości biodrowe - 93 cm
tyłek - 105 cm
udo - 64 cm
łydka - 39 cm
Najmniej mi się podoba talia i uda, ale zaczynam się przyzwyczajać, że za każdym razem jak tyję, to głównie tam :P cóż, ćwiczenia, ćwiczenia, ćwiczenia... ;)
Plan na dziś:
-drugi dzień a6w (zrealizowane, i to wspólnie z chłopem :D )
-1200 kcal (jest ok 650 póki co)
-długaśny spacer (do tej pory udało mi się zrobić tylko 2 h, w niezłym tempie co prawda...wieczorem jeszcze raz się ruszę na minimum godzinkę :) )
-herbatka
-wetrzeć w siebie balsamy, które stoją w łazience i się kurzą :D
-nie wcinać ciachów wieczorem :D (mam alternatywę w postaci herbatek wszelkiej maści i barszczyku)
Adamczyk hehehe, no ja już nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam taką silną wolę :P więc gratuluję :P
Paula & Tussiaczek dzięki za wsparcie, mam nadzieję, że dziś będzie kolejny udany dzień :)
-
Widze ze Kolezanka z Forum pozytywnie nastawiona. Swietnie. Wsumie o to wlasnie chodzi;-)).
Cieple napoje wieczorami to dobry zapychacz;-)).
Pozdrawiam.
-
Ufff, dzień udany za mną :) Może było ciut więcej, niż 1200 kcal (2 nadprogramowe szklanki barszczyku :P ), ale z drugiej strony oparłam się ciachom, batonikom, kanapkom zesrem itede :) No i nie miałam nic do picia, co mnie też poniekąd usprawiedliwia :)
Zostaje mi tylko nałożyć balsam i muszę znaleźć na to siłę :P (5 h latania po mieście to męczy jednak :P ).
Amen ;]
-
Witaj Baszku. Pamietam cie ze starego watku, ja wtedy tez sie odchudzalam i potem sobie popuscilam tak ze wrocilo 10kg :( Widze ze mamy identyczne problemy. Ja tez musze wyzywic glodomora ktory z racji iz rzezbi mase na silowni (nie mowie tu o jakims koksie tylko o chlopaku z 75 kg :) ) nie moze jesc malo . Ja z kolei na odwrot. Ponadto tez mam ten sam problem dotyczacy objadania sie -jak raz przekrocze limit to do konca dnia bede zarla bo przeciez i tak go przekroczylam wiec co mnie zbawi :oops: :roll: No i slodycze...obecnie jestem na odwyku (juz 5 dni) i ciezko mi z tym :evil: Kurcze a jak sobie pomysle ze kiedys ktos mogl mi machac slodyczami przed nosem a ja to ignorowalam to mi sie plakac chce.
Tak wiec wiem co czujesz i wiem ze jest ci cholernie trudno. Mozesz liczyc na moje wsparcie. Nie damy sie i wrocimy do tego co bylo kiedys, do tego pieknego okresu w naszym zyciu. Caluje i zycze milego popoludnia :*
-
Nicoletia kurcze, chciałabym powiedzieć, że strasznie miło Cię widzieć :P Ale w związku z tym, że każdy powrót na forum wiąże się z jojem, to lepiej by było, by żadna z nas tu nigdy nie wracała ;)
Heh...co do chłopów, to ciesz się, że Twój chce jeść :P w mojego to trza siłą albo szantażem wpychać :P
Nie zabawię dziś długo na forum, znajoma przed chwilą zadzwoniła i jedziem na noc na wieś :)
W związku z tym plan na dziś:
-a6w - dzień trzeci, zaraz się za to wezmę
-trochu biegania po mieście - zrobione (zmarzłam co niemiara, więc dużo tego nie było,ale zawsze to jakiś ruch)
-limit kcal podniesiony do 1500 - w związku z wyjazdem (do tej pory mam 700 na liczniku, więc powinnam się zmieścić bez robienia gospodarzom dietowej szopki "nie zjem kolacji, ale będę wilczym wzrokiem patrzeć, jak wy jecie i popijać colę light" :P )
-zero słodyczy i zero piwa :P
-balsamik i herbatka - zaraz po ćwiczeniach :)
Trzymajcie kciuki za moją silną wolę, dziś pierwsza poważna pokusa :) Jak tylko odebrałam telefon, to przez głowę mi przemknęło "ooo,to dziś impreza, i tak zrobię mnóstwo kcal, to zjem teraz tego batonika, co to leży i na mnie patrzy" :P Ale się opanowałam:P
Trzymajcie się ciepluchno :)
-
Nie rzucić się na jedzenie, nie rzucić się na jedzenie...
Ergh, kiedy ja na stres reaguję jedzeniem :P A w związku z tym, że moja pupilka (szczuraszka - nie piszcie mi tylko, że to paskudne zwierzaki :P ) przykleszczyła sobie łapkę drzwiami, to w ciągu półtorej godziny zdążyłam obdzwonić weterynarzy, do jednego pojechać, wystać swoje w kolejce, dowiedzieć się, że małej nic poważnego nie jest i wrócić.
Adrenalina chce się teraz wydostać poprzez przyjęcie nadmiernej liczby kcal :P Ale będę twarda, o!
Plan na dziś:
-a6w i parę innych ćwiczeń - bo znajoma mi wjechała na ambicję - po 2 miesiącach treningów robi 300 pompek
-1200 kcal
-jakiś spacer, minimum półtorej godziny
-herbatka (zaraz wypiję :P ) i balsamik :P
Zmykam do nauki, trzymajta się :)
-
Ufff, dzień za mną.
Udało się wytrwać na 1200 kcal,a myślałam, że będzie problem, bo o 21 dopadł mnie przeraźliwy GŁÓD. Ale, o dziwo, pokonałam go przy pomocy 2 kiwi :D Ech, co za piękne uczucie :D żołądek ślicnie skurczony, wystarczy 2 kiwi, by się najeść :)
Teraz popijam słabiutki barszczyk (resztka z torebki :P), żeby mnie nie dopadł znów siakiś głód.
Plan wykonany w całości, właśnie odzyskuję oddech po ćwiczeniach :P muszę coś wykombinować na zrzucenie tłuszczu z wewnętrznej strony ud i (wiem, że to dziwne miejsce ) spod kolan :P Bo wszelkiego rodzaju ćwiczenia ogólne na nogi odpadają - grałam kiedyś w kosza i ogólnie ćwiczyłam sporo na uda, więc mam je bardzo mocne i nie chcę tam dalej przybierać, nawet, jeśli byłyby to mięśnie :P
Jaki plan na jutro? Chyba taki sam...
-1200 kcal,
-a6w koniecznie, może poćwiczę coś jeszcze (pewnie tak, bo jak zaczynam ćwiczyć, to chłop się przyłącza, a jemu same brzuszki to tak głupio :P),
-herbatka, balsam - wiadomo,
-hymm...dorzuciłabym co :P może np. "zacznę się wreszcie uczyć" ? :D
A, właśnie. Fanfary - czwarty dzień bez słodyczy, mimo, że ciągle mam w domu jakieś wafle :P O, właśnie sobie leżą chałwowe na stole :P Czasami się skuszę tylko na 1 łyk soku, jak jest jakiś dobry :P
Trzymajta się :)
-
Gdzies kiedys czytalam, ze na wysmuklenie nog bardzo dobre sa cwiczenia rozciagajace. Ile w tym prawdy - nie wiem, na razie probuje testowac na sobie :wink:
-
No to gratulacje ze tyle dni bez slodyczy juz za toba :) A co do cwiczen to ja ci nie doradze bo ja chudlam nie cwiczac i jakos mi sie udalo. Milego dnia
-
Swietnie Ci idzie....
Z dnia na dzien coraz lepiej....no i ten zapal do cwiczen;-)). Tylko pozazdroscic....
Ja tez zajadam stresy,choc staram sie nad tym panowac.
Pozdrawiam cieplo.
-
Wczorajszy dzień całkowicie na plus (mimo PMS), dzisiaj założenia mam identyczne :) I mam nadzieję,że mi okres nie przeszkodzi :P
pierwszy raz ćwiczę tak regularnie, sama nie wiem, co mi się stało :P Trochę mnie mobilizuje fakt,ze jak ja się wygibuję, to przyłącza się chłopię, a jemu te ćwiczenia są bardziej nawet niż mi potrzebne :P
Do tej pory zjadłam:
-kanapka z wędliną - 200 kcal
-bułka z salsą - ok. 350 kcal
Przede mną:
-serek wiejski z pomidorkiem - 150 kcal
-płatki z mlekiem - 250 kcal
-kiwi, barszczyk na wieczór - 70 kcal
Coś by trza jeszcze wymyślić ;)
-
Ja uwielbiam mezczyzn misiow. UWielbiam meskie brzuszki;-)).
Pozycz odrobine zapalu do cwiczen. Moze zapal to jest,ale z czasem gorzej....Hmmm,ale jakos znajde troche na gimnastyke.
Buzka.
-
Jak cos jeszcze trzeba wymyslec to moze jakies owocki albo suróweczke - troche witamin hehe :wink:
Tak jak Tusssiaczek prosze o pozyczenie odrobiny zapalu do cwiczen :wink: pozdrawiam!
-
Paula pomysł z surówką niezły, ale zdążyłam zjeść jogurcik :P ale za to z wsadem owocowym :)
Zabieram się zaraz do ćwiczeń. Sama się dziwię,że mi sie tak chce- do tej pory miałam straszne problemy z ćwiczeniami na diecie. Teraz chyba obecność chłopa mnie mobilizuje - no bo jak on spyta "czemu nie ćwiczysz" to co ja odpowiem? "Lenia mam"? :P
Melduję wykonanie planu :d
-
Fajna masz motywacje;-)). Jeszcze sie dopomina zebys ciwczyla;-)).
PRawda jest taka ze niebawem wiosna....a pozniej lato wiec najwyzsza pora wziasc sie za siebie;-)).
Kurcze,jak ja nie schudne na wlasny slub,to juz wiecznie bede ' przy kosci'....Grrrrrrrrr.
Uda sie;-)).
Buzka.
-
Jak mija dzisiejszy dzionek? Plan wykonany? :wink:
-
Właśnie skończyłam a6w i padam na ryj :P byliśmy u znajomych i dopiero teraz miałam czas, by się poćwiczyć.
Plan wykonany. Więcej napiszę jutro, bo teraz padam.
-
Uchhh, nie mam czasu na nic.A dzisiejszy dzień był wyjątkowo paskudny...
Dietowo marny, bo nie oparłam się słodyczom (no nie mogłam:/). Dzień co prawda skończę mimo to poniżej 1500,bo udało mi się skończyć na jednym batoniku, ale nie tak to miało wyglądać.
Poza tym nie udało mi się jeszcze poćwiczyć :/ a jest już 22...i wcale nie mam ochoty. Ech, motywacja mi się powoli kończy :P
Jutro wcale nie będzie lepiej - wieczorem (gdzieś koło 21) idziemy do znajomego na placki po węgiersku (placki ziemniaczane + sos). Bomba kaloryczna jak nic...
Dzisiaj bardzo pesymistyczny nastrój.
Chyba powinnam iść spać :P
-
U mnie też dzisiaj do kitu. Ciekawe czy dobiłam do 2000 kcal. Też dopadła mnie ochota na słodycze. Pomyślałam sobie, że jak zacznę coś jeść to może wreszcie nabiorę sił do życia i troche wyzdrowieje. Niestety kompletnie nic to nie dało. W dodatku cały dzień przespałam/przeleżałam w łóżku. Od jutra znowu dieta 1000 kcal. Dobija mnie ta angina :?
-
Porażka na całej linii...
nocna kłótnia z Lubym, praktycznie brak snu sprawił,że dziś obżeram się słodyczami :/ zjadłam już ponad 1500 kcal :/ i najgorsze jest to,że zaczęło mi się włączać myślenie "przecież i tak nie uda Ci się schudnąć" :/
Echhh...gdyby nie to,że wieczorem wychodzimy na te placki, to może bym się jakoś pozbierała. A tak to cały dzień będzie do kitu...
Pozostaje mi zrobić dziś a6w i jutro się pozbierać.
-
ja dzis zeżarłam całego 3BITa XXL.. ehh.. a ubrania też będą zaraz w rozmiarze XXXXXL :] :/ nie cierpie siebie czasem
-
Wolę nie liczyć wczoraj pożartych kalorii...jak nic wyjdzie ok 4000 :shock:
Porażka, dziś zaczynam wszystko od nowa. A przede mną święta, sylwester i inne takie :P
Trudno, "życie nie bajka, nie głaszcze po jajkach" :)
Jako, że dziś tracę łączność ze światem, znaczy nie będę mieć neta, to plan na najbliższe dni:
-od dziś do Wigilii 1200 kcal, raczej bardziej kalorycznych rzeczy, żeby skurczyć żołądek
-Wigilia, święta - jeść tylko wtedy,kiedy mi nakładają i daną rzecz tylko raz - trzymać limit 2000 kcal
-wyjazd do rodziny, do Gdyni - znowu 2000 kcal
-Sylwester - chyba odpuszczanko :P ale jeszcze przemyślę
I ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć.
Musi się udać :P
Trzymajcie się ciepło, wesołych świąt :D
-
-
Wróciłam :D
Teoretycznie to w Krakowie byłam już 30ego, ale nie miałam zupełnie czasu, by choć na chwilkę usiąść przed kompem. Dlatego piszę dopiero teraz.
Przez okres świąteczno-sylwestrowy właściwie wcale się nie pilnowałam. Z moich postanowień udało dotrzymać mi się tylko tego, by nie kupować sobie samodzielnie słodyczy (zmiękłam dopiero wczoraj). A jednak...jakiś strasznych efektów nie ma. Z porównaniu do początku diety jestem o 1 cm węższa we wszystkich wymiarach :d Czyli...utrzymałam, co miałam :p no, chyba, że ten spadek to kwestia odwodnienia i mi jutro przybędzie kilka cm :P
Rzecz w tym,że teraz się trzeba solidnie wziąć do roboty. Dzisiaj mi to średnio wyszło...słodycze zrobiły nadprogramowe 500 kcal i jest jakieś 1700...nie ma tragedii, ale jutro musi być lepiej ! :D
Jutro idę znowu na uczelnię, mój tryb życia wraca do normy i chcę zacząć ten nowy rok z dietą (no i uczyć się!). Jest szansa, że nie będzie teraz zbyt wielu kuszących imprez, bo sesja się wielkimi krokami zbliża, a ja jestem zieloniutka jak szczypiorek na wiosnę po prostu.
Zastanawiam się jaki cel i na kiedy sobie wyznaczyć. Bo właściwie to nie mam żadnego konkretnego i boję się, że motywacja mi osłabnie ("być szczuplejszą jak najszybciej" to jednak coś mglistego).
Może 70 cm w pasie do "po sesji"? :P
-
Co jak co, ale ostatnie dni to do udanych nie należą niestety :/
Do południa wszystko mi wychodzi, a potem rzucam się na słodycze :/ Wrrrr :/
Od dziś znowu się biorę. Do poniedziałku mam wyższy limit kcal (jadę do domu), ale zakaz kupowania sobie słodyczy! Basta! :P
No i od dziś wznawiam a6w :)
Uchh...trza się wziąć za siebie. Gorzej z tym,że przestaję mieć czas na cokolwiek. Trudno, jakoś to będzie :)
Trzymajcie się :)
-
Jak tam baszku- jestes jeszcze :?: Mam nadzieje, ze nie przybylam za pozno z motywacja ;)
-
Brrrr. Fatalnie. Po prostu fatalnie.
Nie idzie mi zupełnie odstawienie słodyczy. Dzisiejszy dzień to całkowita porażka w tym względzie: bułka, batony, KFC, ciacho. Nawet nie liczę kcal.
Na dodatek rozkładam się - znaczy bierze mnie jakieś przeziębienie czy inna grypa. Wszystko mnie boli, raz zimno, raz gorąco i ogólnie smęcąco-męczący.
Stwierdziłam, że wypiszę sobie wszelkie czynniki motywujące, otóż i one:
-dżinsy! nie mieszczę się we właściwie żadne w jakiś porządnych sklepach,
-wielki brzuchol - nie dość, że tłuszcz, to jeszcze wzdęcia - a na diecie one znikają (bo mało jem),
-cudna bluzka z odkrytymi plecami gdzieś głęboko w szafie (moje plecy nie wyglądają teraz najlepiej),
-ogólnie lepsze samopoczucie.
Jakieś marne te motywatory...ale może to dlatego, że ja sama jestem dziś marna :P
Plan na jutro:
-wejść na forum i się wyspowiadać,
-nie zjeść żadnego batonika/czekoladki/ptasiego mleczka etc - dozwolone jest ciacho (bo leży i zjeść je trzeba) w limicie kcal,
-1500 kcal,
-zacząć a6w !
A teraz kop w dupsko, czas przestać marudzić i posprzątać ;]
Nicoletia - nigdy nie jest za późno ;)
-
Uchhh :shock:
Śniło mi się dziś, że ważę 82 kg :shock: że idę się do lekarza zważyć, a tu taki klops - 82 kg :D co najgorsze, to wcale nie jest takie mało prawdopodobne :P
Może dlatego mam dziś większą motywację, niż zazwyczaj :P zwłaszcza, że zmierzyłam się i moje obżarstwo nie pozostało bezkarne - mam 75 cm znów w talii :/ Czyli ostatni miesiąc zmagań wyszedł na 0, wrrrr :/
Plan na dziś:
-1500 kcal (plus niewliczane hallsy, gripexy, herbatki z cytrynką - trza się jednak leczyć)
-gibam się przy a6w, no other way :P
-godzinka spacerku (na/z uczelni)
Chyba tyle. Zwłaszcza, że jutro kolokwium zaliczeniowe :P
Trzymajcie się ciepło :)
-
Dzisiejszy dzień był bez słodyczy :D
Pierwszy, najtrudniejszy krok za mną :D
Niestety, jeśli chodzi o kcal, to nie było tak różowo - nieco poniżej 2000, bo latając cały dzień skusiłam się wieczorem na pocket burito :P
Jeśli idzie o ruch, to ćwiczyć nie miałam kiedy, a teraz tak mnie głowa boli, że myśl o ćwiczeniach wzbudza we mnie mdłości. Za to latania po mieście było z 5h :P
Reasumując - nieźle, acz mogło być lepiej.
Jutro z rana kolokwium - powinnam się wyspać. Trzymajta się :)
-
Kaloriami sie nie martw bo w koncu sie duzo ruszalas :) Co dzisiaj slychac :?:
-
Chciałabym napisać,że przez te ostatnie 3 dni było ok- ale nie było. Pierwszy dzień super, zmieściłam się w limicie i obyło się bez słodyczy. Drugi - impreza, na której się nie wstrzymywałam. Dziś - nie udało mi się wziąć w garść po prostu :/
Ale nareszcie coś mną ruszyło. Widziałam się dziś ze znajomą, której parę miesięcy na oczy nie oglądałam. Dziewczę było ode mnie kilka cm niższe, ale podobnej budowy, raczej przy kości, nosiło luźne dżinsy, adidaszki i jakieś tshirty, zero makijażu. Przyszła dziś z nowym facetem, a mi kopara opadła - schudła, świetnie wygląda w czarnych rurkach (a niewielu osobom się to moim zdaniem zdarza - zwłaszcza niskim), jej twarz nabrała rewelacyjnego wyrazu (plus dobry makijaż). Siedliśmy wszyscy, jakiś soczek, ptasie mleczko...i nagle poczułam się głupio :P Bo ja dalej nie wyglądam fajnie, muszę siedząc upychać sobie wałki tłuszczu, coby mi się nad pasek nie wylewały...i wcinam to ptasie mleczko, aż mi się uszy trzęsą. Żałosne. Przecież też mogę schudnąć, mogę dobrze wyglądać - trzeba tylko włożyć trochę pracy. I nie poprzestawać na "przecież nie jest tragicznie", wyrzucaniu "grubych zdjęć" itd.
Także...w końcu mam motywację. W końcu wiem, że też chcę, żeby znajomi, którzy mnie dawno nie widzieli mieli takie miny, jak ja dziś. I uda mi się.
Zaczynam od zaraz - co prawda dzień i tak jest na straty, ale to wcale nie znaczy, że w ramach tego mam się obeżreć batonikami. Nic już dziś nie jem i zaraz się zabieram za ćwiczenia.
Plan na jutro:
-dieta płynna - przyda mi się trochę rygoryzmu - 1000 kcal w samych płynach (soki, jogurty, zupki);
-a6w, rozciąganie
-praca zaliczeniowa :P
Ale się rozpisałam. Ale naprawdę mną to ruszyło. Trzymajcie się :)
-
No to masz motywacje. Ja mam ten problem,ze jako takiej motywacji nie mam. Z jednej strony chce pokazac wszystkim i schudnac, z drugiej strony A. mnie akceptuje i nie pcha mnie do odchudzania. Ja bym z jednej strony chciala aby mi powiedzial, ze jestem gruba i musze sie odchudzac a z drugiej strony jakby tak zrobil , to bym sie obrazila...hehe, kobitki sa dziwne.
Ja tez od dzisiaj biore sie tak porzadnie do tej calej diety i mam nadzieje, ze do Polski pojade z piateczka z przodu. Milej niedzieli :)
-
nicoletia u mnie zawsze było podobnie z motywacją - niby chcę, a mi się nie chce :P
Ale teraz biorę d**ę w troki - jestem głodna jak jasny pierun, nie myślałam, że mój żołądek jest w tak fatalnym stanie :P
Na szczęście wyczaiłam, że kostka rosołowa rozpuszczona w gorącej wodzie dobrze robi na głoda, więc się nią będę raczyć do wieczora. No i chyba wcześnie pójdę spać :P
Zdam jeszcze relację potem ;)