-
Witam :)
Wcześniej zrzuciłam będąc najpierw 3 tygodnie na south beach, a potem stosując 1000-1200 kcal, przeplataną różnymi kilkudniowymi dietami (w tym zupę kapuścianą - rzeźnia- nie polecam). Do tego dużo jazdy rowerem i brzuszki .
Dzisiaj troszkę zawaliłam - ok 1150 kcal- kupiłam takie ryżowe pieczywko i zamiast 1 zjadłam pół paczki :/
Ale nie jest to tragedia.
W każdym razie mam mega apetyt na słodkie.
Matko, tak bym coś zjadła, nawet na myśl o czekoladzie ślinka mi cieknie, a całą szafkę mam wypełnioną czekoladowymi zającami itp z świąt.
Będę silna, będę silna, będę silna... :D
-
Wiesz, ze nie u każdego zajace biegają w Wielkanoc więc co niektórzy nas tu nie zrozumieją...no bo my WLKP :!: :D
Jeśli chodzi tą kapuścianą to dla mnie też była nie do zniesienia, wytrzymałam aż 1 dzień po czym zupa - pełen wielki gar - wylądowała na śmietniku. Coś okropnego :!: :!: :!:
a słodkie...no cóż ja codziennie grzeszę....a to pączek, a to sernik, to babka, cukierek.....ale wszystko w granicach rozsądku i tak zeby zmieścić sie w limicie kalorii :roll:
-
Na kapuścianej wytrzymałam 3 dni- trzeciego dosłownie płakałam nad talerzem, co wydaje się śmieszne,ale wtedy nie było, za to schudłam wtedy 2 kg przez te nieszczęsne 3 dni :shock:
Podziwiam Cię za opanowanie w stosunku do słodyczy, u mnie jeden cukierek wywołuje lawinę kolejnych, chociaż sobie obiecuje: ostatni, ostatni...i tak dalej :)
Dlatego muszę utrzymywać niemal całkowitą abstynencję :(((( W sumie t właśnie przez słodycze wyglądam jak wyglądam (NIECH BĘDĄ PRZEKLĘTE!!!! :evil: :D )
-
Przez ostatnie parę dni nie miałam czasu tu zaglądać, ale nadal trzymam dietę :)
Na razie jestem w przedziale 900-1100 kcal. W piątek ważenie, jestem ciekawa czy schudłam?