no chwilowo nie pracuje. za to siedzę po nocach (dzis do 3.00) nad pracą magisterską. coś za coś.
mam śniadanie. kawa zbożowa czarna i kromka chleba schulstad z chudym twarogiem i szczypiorem.
Wersja do druku
no chwilowo nie pracuje. za to siedzę po nocach (dzis do 3.00) nad pracą magisterską. coś za coś.
mam śniadanie. kawa zbożowa czarna i kromka chleba schulstad z chudym twarogiem i szczypiorem.
a teraz dwie pomarańczki małe
no i co? no i lipa z tym rzucaniem palenia.
dostałam po głowie nie z tej strony, co się spodziewałam.
jako tako radzę sobie z głodem nikotynowym, już sie nie budzę po nocach z potrzeby zapalenia papierosa, już mi myśl o dymku nie dezorganizuje dnia. i to jest ok.
ale pojawiły sie problemy ze strony układy trawiennego. mówiąc wprost - mam koszmarnie nadęty brzuch i problemy z wypróżnianiem. zawsze pod tym względem u mnie było ok. wystarczyła kawa rano i sie leciało do klopika załatwić to, co załatwić trzeba. teraz jem dużo mniej niż jadłam a mam wrażenie, ze bebzon mam zawalony jak po wielkim żarciu.... nie wiem jak sobie z tym poradzić, zna ktoś jakiś sposób?
na obiad - delicje!!
znaczy przypalone warzywa na patelnie z ryżem i keczupem do smaku. znaczy, zeby zabić smak spalenizny ;)
odpisywalam na jeden watek i tak sie wkurzyłam, ze spaliłam warzywa ;)
A ja tam lubie spalenizne- zweglona kielbaska z ogniska....palce lizac :D
cynamonowa-na trawienie polecam zieloną herbatę. I dużo błonnika.
A za rzucanie palenia duuuży plus:) nie rezygnuj z tego!!!! Rzuć palenie raz na zawsze:)
ja uwielbiam wszelka spalenizne i wiem, ze rakotworcze ale pyszniutkie :D
qrde mam problemy z netem i dwa razy sie napisalo :D
przez ten mój zapchany bebzon nie nie mam ochoty jeść, wiec zjadlam potem tylko dwa landrynki (zamiast dwóch papierosków)
no i pięknie, na wszystkich wrzeszczę ZA MAŁO, ZA MAŁO, ZA MAŁO JECIE!! a sama nie lepsza.
ćwiczę sobie za to. 150 brzuszków, jakieś wymachy, skłony itp.
własnie, mam pytanko. bo ja sie całe życie garbie i mnie to wkurza. czy są jakieś ćwiczonka na to, by plecki troszkę bardziej wyprostowane były?
cześć dziewoje.
wiecie, przejrzałam swój stary watek na tym forum. niektóre pewnie mnie pamiętają jako AndzieW i wiecie... muszę Wam powiedzieć, ze lepiej ze mną niż wtedy. wtedy miałam masakryczne dużo kłopotów, dwa poronienia, w tym jedno z własnej winy (nie wiedziałam, ze jestem w ciąży), rozstanie z facetem, wypadek drogowy, praca po 14 godzin dziennie plus studia, problemy siostry, depresja, kompulsywne objadanie sie.... muszę z pewną radością stwierdzić, ze teraz jest już zdecydowanie lepiej. nie mam już ataków kompulsywnego objadania od ponad pół roku, mam większa mobilizację, więcej wiary w siebie, więcej samozaparcia do wszystkiego, np. nauki, więc do diety chyba też. przede wszystkim - więcej optymizmu w sobie. myślę, ze zmiana lekarza psychiatry w którymś momencie przysłużyła mi - pod koniec 2007 roku zakończyłam terapię u psychiatry, leczyłam sie właśnie z depresji i kompulsywnego żarcia, i jest efekt, sama dopiero teraz to widzę. myślę, ze już nie będę taką chorągiewką na wietrze...
i jeszcze jedno... ja wtedy miałam tendencje do znikania, tak po prostu, pstryk, Ani nie ma. teraz tak nie będzie. jak z jakiegoś powodu nie będę na forum się pojawiać - uprzedzę o tym o ile tylko będę miała możliwość.
w tym właśnie momencie chciałabym bardzo, bardzo mocno przeprosić najmalucha, sylwie, sycię.... i inne osoby, które mnie wtedy odwiedzały i którym tam nagle zniknęłam. to sie już więcej kochane nie powtórzy.
i tym oto aktem skruchy kończę dzisiejszy dzień (2:41 u mnie) i idę spać
dobranoc