-
Pris,
te 3kg zrzucisz - jesteś w dietkowym ciągu, więc nawet się nie obejrzysz, kiedy ten czas zleciał.
A te jeansy - słodki smak sukcesu, prawda? :D Eh, ja nawet wolę nie próbować wciskać na tyłek jeansowych rybaczek, które kupiłam 1.06. 3 tygodnie temu z ledwością wciągałam je na dupę :cry: Dziś byłam na zakupach, chciałam kupić bluzkę koszulową w kolorze jasnym, wróciłam z T-Shirtem i ultra-krótkimi gatkami dresowymi (cele domowe wyłącznie), bo w każdej koszuli wyglądałam okropnie - rozmiar 36 (niemiecki!) był za szeroki w ramionach, rękach (moje patyki) ale tak paskudnie opinał się na brzuchu, że pępek nawet przebijał. :cry: (sorki, że wyżalam się u Ciebie, ale do mnie nie zaglądasz, więc popłaczę Ci tutaj:P )
Więc powiem tylko tyle: walcz dzielnie z tymi ostatkami ale już teraz myśl jak się motywować do utrzymywania wagi i jakimi sposobami zapobiegać nawrotom kilogramów - to bardzo ważne. Zresztą wiesz, że wystarczy chwila nieuwagi i tragedia (wagowa) gotowa.
Sorki, że tak pesymistycznie trochę...
-
najważniejsze to nie poddawać się a te 3 kg zniknie w oka mgnieniu :wink: masz tu kopa ode mnie *kopie*. gratuluję tych jeansów, na pewno dało Ci to mnóstwo satysfakcji :D
-
Waga bez zmian, stabilniutkie 68. Cieszę się, obawiałam się że przybiorę cokolwiek po tych lekkich dietowych kiksach.... :roll:
Felicja wiem że po diecie jest najtrudniej :? Chwilowo dryfuję dietowo, w jakich-takich ryzach. Swoją drogą jakieś 7-10dni temu poszalałam i kupiłam z ciekawości dwa batoniki na raz. Pożarłam je, bez większych rozkoszy o dziwo, od tej pory nic. Nie mam chęci. Wolałabym spagetti porządne :roll: Ale bałam się, że to początek równi pochyłej i zacznę żreć jak zwierzę, albo dzień po dniu, po troszeczku będę odpuszczać. Odpukać - nie dzieje się tak.
Także nie wiem czy się rychło wezmę za ostatnie 3kg, ale wiem, że nie dopadnie mnie jojo. Przynajmniej nie szybko, bo niestety, jesień i zima to inna bajka... :roll: Ale założenie mam mocne że się nie dam w tym roku, bo to rozwalanie sobie zdrowia na raty takie tycie i chudnięcie w ciągu roku :evil:
No i magia liczby: 12kg za mną. DWANAŚCIE kilo. To jest ogrom siły woli, momentami zaciskania zębów i walki ze sobą, więc powtarzam sobie to jak mantrę - tym razem żadne jojo nie wchodzi w grę :)
Dziś pożarte:
śn: kawa z mlekiem, serek wiejski z pomidorami, kabanos
II śn: jogurt pitny
obiad: barszcz z uszkami, filet z kurczaka, surówki, kompot
podw: kawa z mlekiem.
Na kolację pewnie jakieś mięsko z grilla i wino.
-
Pris,
u mnie oprócz czynników wewnętrzynych (łakomstwo) miał duże znaczenie czynnik zewnętrzny pt.
BRAK DOSTĘPU DO WAGI
Bo człowiek póki się nie zważy, dodatkowego kilograma nie zauważy i co za tym idzie nie da sobie na wstrzymanie. Właśnie ten czynnik sprawił, że jesienią 2006 przytyłam 5kg, a teraz to już tylko powtórka z rozrywki. Walczę ze sobą jak mogę...
A Ty moja droga, zamiast simsów proszę na forum wchodzić. Bo swoją mądrością dietkową, spokojem, jesteś wielką podporą i wzorem. (Ależ Ci słodzę :lol: )
Wierzę, że Ci się uda wykiwać jojo. Osiągnęłaś już baaaaardzo wiele (12 kilo :shock: ) I kurka jego wafel, motyla noga, kurza twarz! Dlaczego my nadal nie dostałyśmy żadnego zdjęcia! Może być bez twarzy, jeśli nie lubisz pokazywać się na necie, ale na litość boską LASKA!!! :lol: Zapodaj nam trochę motywacji! Nie zabieraj jej całej tylko dla siebie :P
-
Felicja dobrze mówi, pochwal się jakimś zdjęciem :D
-
kocie, ja też bym chciała jakieś zdjęcie zobaczyć :P
i gratuluje tylu zgubionych kilogramów, bo ty gruba nie byłaś, a jak ktoś ma niewielką nadwagę, to trudniej sie chudnie, niż jak ktoś ma dużą, np. ja :mrgreen: bo ja schudłam 5 kg w tydzień, tak zaczęłam po miesiącach szaleństw :P :P
a do mojego wymarzonego stanika zostało mi minus 8 cm W biuscie :shock: :D tak z 75F :roll:
-
Dołączam się do prośby dziewczyn! :) Twój wątek systematycznie czytam,mimo że się na nim nie udzielam,ale zdjęcie chętnie bym zobaczyła... :wink:
-
Ej dziewczyny, ile razy pisałam, że nie dałam się po prostu fotografować jak ważyłam powyżej 75kg? :) I to jest fakt, nie żadna ściema. Nie ukrywam nic przez jakąś fałszywą skromność czy pragnienie anonimowości.
Dietowo u mnie jest płynnie. Dwa dni super, dzień do bani - dobrze, że upały są to chociaż jem mało, skoro już jem zakazane :roll: I tak w kółko.
Ciągle mam doła z nieróbstwa :wink:
Wiem wiem, zabrać się do roboty i minie - pewnie tez minie dietowy dół też, bo u mnie zawsze problem z żarciem wskazuje na to, że coś jest nie tak ogólnie.
Na przykład wczoraj:
śn: serek wiejski z pomidorami, kawa z mlekiem
II śn: kukurydza gotowana
obiad: 2 kawałki pizzy :!:
podw: kawa mrożona z gałką lodów.
Pizza była pyszna, ale nastroje nadal minorowe.
Waga w miejscu, dobrze że chociaż tak, a nie na plus :roll: