-
jestem , jestem:)
U dietetyczki posiedziałam sporo:) Potłumaczyła mi różne rzeczy i i naprawdę natchnęła taką nadzieją, że stracić 10 kilo można i wogóle....Na korytarzu spotkałam dziewczynę, która w pół roku schudła 22 kilo - i od pół roku utrzymuje tą wagę. Chudła zdrowo ( mniej niż kg na tydzień) i nauczyła się inaczej jeść i po zaprzestaniu diety nie dopadło ją jojo - bo zmieniła nawyki na zdrowe....a to chyba jest właśnie cały szkopuł.....bo ile dziewczyn już schudło ładnie a potem nadrobiły to z nawiązką.
Dostałam póki co 7 zestawów na każdy dzień - i za dwa tygodnie mam kontrole - jak coś trzeba będzie to skorygujemy. Jak mi babeczka omawiała każdy posiłek to kilka razy wspomniała, że jak nie dam rady zjeść takiej ilości to żeby nie wciskać na siłę, zostawiać po prostu, ale zjadać każdy zaplanowany posiłek - myśłam wtedy, że babka chyba nie zna możliwości mojego żołądka... i wiecie co - miała świętą rację. Wczoraj z całego menu zjadłam trochę ponad połowe.....
Na pierwszy rzut oka - dieta, którą dostałam - wygląda jak każda inna - w sumie można by było znaleźć w całej masie przepisów w necie....ale jednak nie do końca.
W dietce są tylko rzeczy, które lubię - ( nie ma tych co lubię najbardziej - czyli słodkości i tłustości - ale reszta ok). Zaplanowane jet tak, żeby po 14 nie jeść żadnych wędlowodanów a gorący posiłek po powrocie do domu. w diecie są nawet kiełbaski, tłuste ryby, mase warzyw i przepyszne musli robione samemu:)
Może tu nie bede pisać co i jak - ale potem wklepie sobie to do kompa - to mogę mailem podesłać:) albo na gg:)
A najlepszy był wczoraj mój mąż - bo wcześniej o niczym nie wiedział - i jak mu wczoraj zakomunikowałam co i jak i powiedziałam że mamy plan że schudne 10 kilo w 3 miesięce - to powiedział -"nie" :):):)żżebym tak szybko i tak dużo nie chudła - chyba polubił moje fałdeczki:):)
Dobra zmykam - bo zrobiłam sobie dziś wolny dzień od firmy - za to mam plany na wielkie porządki w domku:)a kończe już jeść śniadanko - więc naprawde papa
-
NONO super teżbym tak chciała no ale niestety ja raczej nie pójdę do dietetyczki bo jak znam siebie to w życiu sie nie zbiorę. Podziwiem za to Ciebie, że tak ostro wziełąś sie do pracy . Mam proźbę wyślij mi to co dostałaś na mila szalir@wp.pl ja w sobote wyjeżdzam na miesiąc no ale i tak chętnie poczytam a może jakoś uda mi sie dorwać kompa w czasie wyjadu no albo przeczytam po powrocie. No i mam nadzieje, że jak wróce to będziesz miała już pierwsze sukcesy na koncie :)
POZDRAWIAM I ZYCZE MILEGO DNIA I MILEGO SPRZATANIA :d
-
Mala powodzenia:)Widzę, że poszłaś do dietetyczki, ciekawa jestem co z tego wyniknie.
I gratuluję skończenia studiów, ja się broniłam pod koniec czerwca:)A już myślę o następnych :wink:
-
Oh, myślałam że będe się tu zjawiać codziennie - a tu zonk....pracy po pachy:)
Z dietką idzie w miare dobrze. Wszystko jakoś sobie musze poukładać i w sumie nie będzie to ciężkie.
Nie czuję się wcale jakbym była na diecie - i to w tym wszystkim jest najlepsze - chodze cały czas najedzona, nie odczuwam głodu i jest ok.
Już zauważyłam, że opieram sie wszelkim pokusom - ale warunkiem jest to że rano przygotuje sobie jedzonko na cały dzień, pakuje w pudełeczka i w pracy je opróżniam..:):)
po powrocie do domu szybka ciepła kolacja i jest gites. W jeden dzień nic sobie rano nie przygotowałam i sądziłam że w ciągu dnia zrobie sobie zakupy i zrobie jedzonko - i skończyło isę na w biegu zjedzonej drożdżówce....bez sensu. przygotowanie jedzenia na cały dzięń zajmuje jakieś 15 minutek:) po prostu rewelacja.
Nie wiem ile schudłam i czy wogle coś - jutro rano pomiry:) ale czuje sie luźno i dobrze.
:)
-
:):)
Wow - waga poszła w dół:) aż 1,4 kg w tydzień...... choć nie ćwiczyłam.....bosko i rewelacyjnie:):) Troche spadło - bo tydzień teu miałam @ - a trochę chyba zrzuciłam:)
Dostałam kopa do dalszego działania:)