-
Ale dzisiaj miałam dzień, pojechaliśmy na wycieczkę rowerową, niby miało być 26km to sobie myśle, phii zrobimy to w dwie godziny, co to takiego, przecież nieraz dużo więcej jeździmy i jest fajnie. Ale po przejechaniu 15km w upale, nasz szlak się skońcył :shock: prowadził wprost na pola kukurydzy, jeszcze tam były słupki z oznaczeniem. Więc zaczeliśmy przecierać nowe szlaki w kukurydzy :lol: wkońcu wjechaliśmy do lasu, gdzie pomyliliśmy drogę bo ścieżki prawie niewidoczne, a w lesie przez patyki, gałęzie, ściółkę, jakieś konary drzew, ścieżka ekstremalna, potem jakieś spady ogromne były, co zledwością się rower dało sprowadzić, na koniec przeprawa przez rzeczkę :P I po lesie już sił nie miałam, tragedia, na dodatek byłam strasznie głodna, nic do jedzenia nie wzieliśmy, a tu jakieś mega duże górki. Potem był sklep i wielka ulga, kupiłam 3bita, dodał mi trochę energi, że mogłam pod następne góry wjeżdzać, a wycieczka w sumie miała 35km, i jechaliśmy jakieś 3 godz. Jestem wykończona.
Menu:
:arrow: 2 kormki ciemnego chleba z serem wędzonym, pomidor, ogórek
:arrow: 3bit
:arrow: 2 katolety mielone, 2 ziemniaki, kapusta gotowana
:arrow: 3 gałki lodów z owocami swieżymi
:arrow: 2 plasterki mozzalerli z pomidorem
Menu nienajlepsze, ale to wszystko przez rower, chyba bedę musiała kupić jakieś batoniki zbożowe i później je zabierać na te wycieczki. A deser lodowy obiecałam mężowi, że dam się wyciągnąć, i tak cud, że był tylko ze świeżymi owocami :P
Ruch:
A6W
3 godz wycieczka rowerowa
2 godz chodzenia na zakupach
-
Marta
wow :shock:
Jedzeniem się nie przejmuj, spaliłaś miliony kcal!
Heh, kiedyś też jeździłam dużo na rowerze. Ale to było dawno temu, kiedy jeszcze byłam w LO... Strasznie fajna sprawa.
-
Tak, 3 godziny na rowerze, to deser lodowy zniknal na pewno :)
ale ta kururydza dobra :D
-
-
Dzisiaj porażka, za dużo i za słodko :roll: Nienawidze niedziel, bo zawsze jem z nudów :oops:
:arrow: śń to co zwykle
:arrow: arbuz i brzoskwinia
:arrow: rosól z makaronem
a potem mi się posypało:
były chyba z 3 nektaryny, winogrona, kawałek ciasta, lody, milky way, leczo, i mi wstyd strasznie :oops: bo jak to czytam to wychodzi strasznie dużo tego :oops:
Jedyna rzecz z ktorej jestem zadowolona
to 2 godzinna wycieczka rowerowa, no ale te jedzenie po, to już porażka :oops:
Jutro do pracy później ide, bo rano u ortopedy mam wizytę, i już strasznie się boję co mi powie, bo ostatnio już wspominał o artroskopi, a mi się do tego nie szpieszy :cry:
-
No i co ortopode powiedział? Może nie będzie koniczna ta artroskopia. Trzymam kciuki. Miłego dnia :)
-
Nie przejmuj sie jedzeniem - nie było tak źle, w dodatku dzieki tym wycieczkom rowerowym wszystko spaliłaś.
Jak po wizycie u lekarza?
-
No ładnie, napisałam takiego długiego posta, a on znikł :twisted:
Z dietą było wczoraj kiepsko, bo siedziałam w pracy do 21 :? i nie byłam przygotowana na taką opcję. Jadłam byle co i byle jak, a jak wróciłam do jeszcze w domu zjadłam wszystko co widziały moje oczy :oops: Ćwieczeń tez nie było.
U ortopedy czekałąm 3 godziny :oops: Potem mnie dobił stanem moich chrząstek kolanowych, bo powiedział, że wyglądają jak papier ścierny.No i potrzebna artroskopia :evil: Ale narazie się nie decyduję. Mam przyjść we wrześniu do niego. Narazie dostałam listę co mogę robić, a czego nie i muszę uważać na kolana :roll:
Od dzisiaj już grzecznie na diecie jestem :wink:
-
EH, z tymi kolanami to przepiepszone, ludziom się takie rzeczy dzieją w młodym wieku! Mnie też coś przy ćwiczeniach przeskakuje, boli przy przysiadach, ale wolę już przysiadów nie robić niż zaczynać chodzić po lekarzach i grzebać w sprawie, bo potem pewniej to już gorzej będzie :?
-
O kurcze, no wspolczuje z kolanami... nie halo :?