Mam zamiar uśmiercić 20 kg żywej nadwagi!!!
I to mi sie podoba. Tutaj nie zawracając nikomu d....eee głowy (jak ktoś będzie chciał to przeczyta, jak nie to nie) będę się wyżalać, chwalić, rzucać wiąchy itp.
Zacznijmy od tego, że mam do zrzucenia 20 kg nadwagi. Na początek wyznaczam sobie cel: 5 kg. Od wczoraj jestem na diecie 1000 kcal i jestem z siebie taka DUMNA, bo jakoś to przeżyłam, nie robiąc nikomu krzywdy. Dzisiejszy dzień rozpoczęłam od owocowego śniadanka:
ok. 20 winogronek
5 śliwek (z czego jedna sie nie nadaje do jedzenia)
2 jabłka
tak w przybliżeniu daje to 206kcal. Super, bo jakiś czas temu zauważyłam, ze wystarczą 2 kanapki np. z wędlinką , pomidorkiem i masełkiem - niby tylko dwie małe kanapeczki,ale ale- okazało sie, ze to może być nawet ...600 kcal!!!!!!!!!!!!!!!!załamka, wiec kończe z chlebkiem, przerzucam sie na waze, ale dziś w drodze wyjątku owocki. No i oczywiście z wędlinką czy też kiełbaską na kanapeczkach będzie trzeba zrobić porządek.
Najgorsze jest w tej diecie to, że powinno sie wcześniej zaplanować co sie zje, bo tak na spontana liczyć kalorie, to nie zawsze na dobre wychodzi.
Jeszcze nie zjadłam tych jablek, coś czuję , ze jednak spałaszuję tylko jedno.Czyli na śniadanko właściwie tylko 160 kcal, bo wiecej nie dam rady. Nadrobię po południu :-)