Nie dawaj się, musi się udać, tylko nie do 44 :twisted:
Wersja do druku
Nie dawaj się, musi się udać, tylko nie do 44 :twisted:
nie ma za co zawsze służe radą jak coś:):):):) u rodziców potrenujesz silna wole takie treningi też są czasem potrzebne:):):):) na pewno ci się uda tylko tak jak pisała waszka byle nie do 44 wysoka jesteś to awsze będziesz szczuplej wyglądała........
I kiszka. wczoraj załamka,uległam murzynkowi mamy..( i .... bigosowi też:(). ale postanowiłam sie tym nie przejmowac i dzisiaj po prostu jem bardzo mało!tj jogurt 0% i poieczywko chrupkie.I mam kolejne pytanie,czy mój organizm nie pomyśli sobie tak :aha pojadła,pojadła (w niedzielę i poniedziałek) a teraz ogranicza znowu jedzonko, to ja sobie tu zmagazynuję i zwolnię drastycznie przemianę materii?tego się boję!
a tak poza tym do dotachałam z domu steper( wyobrażacie sobie tachać steper w plecaku 80 km,autobusem oczywiście;) nie pieszo) ,plecy to mi chyba razem z kręgosłupem odpadną,wszystko mnie boli ,ale wreszcie zmobilizuję się do ruchu!w ogóle nie miałam na to czasu, wychodzę z domu o 9 a wracam o 21 i jedyne na co mam ochotę to paść do łóżka, a nie ćwiczyć brzuszki. ale jak mam steperek to choćby oglądając TV będę sobie po prostu steperować a nie siedzieć w fotellu!a poza tym jeszcze ,zamiast podjeżdżać z tramwaju 1 przystanek autobusem to idę piechotką ten kilometr!
ps. a w domu przytyłam 1,5 kg :(
Ale się nie daję i walczę dalej!!!
Ja nie ważę się od miesiąca, stwierdziłam, że nie ma to sensu, jeżeli schudnę, zobaczę to po ciuchach. Wcześniej ważyłam się codziennie i tylko wpędzałam się w stan załamania i "otępienia". Kończyło się to stwierdzeniem "i tak nie schudnę" i wizytą w lodówce...
Pozdrawiam
oj, te wizyty w lodówce :(
ale dziś już jest ok
ja też tak miałam...a potem zrozumiałam że waga w normie tylko centymetrów na puppci i w udkach za dużo ...od tamtej pory chudnę nie wiem ile ale już ubyło 2 cm od 11.1o :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:Cytat:
Zamieszczone przez NANDUNIA
Ja sie mierzę i ważę, ale wgi używam raz w miesiącu, po okresie :wink:
To znowu ja!
Taka jestem z siebie dumna!wczoraj zjadłam jarzynki z sosem serowym knorra (53 kcal na 100 g) i nic więcej, a do tego jeszcze ćwiczyłam i cały dzień żłopię pu-erh!Ale waga jak stoi tak stoi.A po ubraniach to czuję tylko trochE (a to 10 dzień).czekam na okres ,więc to pewnie dlatego...mam nadzieję, bo brak efektów mnie przygnębia :(
Ps.Czy ktoś wie coś o occie jabłkowym?Słyszałam ,że pomaga przy odchudzaniu.Czy to prawda?
Dziewczyny trzymajcie się i nie dawać mi się jedzeniu............musicie się obrazićna lodówkę wkońcu po części to jej wina że nie jesteście zadowolone ze swojego wyglądu..........trzeba się z nią pokłócić trochę a już na pewno z tymi wszystkimi tuczącymi potrawami które przechowuje..........
Wypowiedzcie wojnę lodówce!!!!!
czasami z okresami zawieszenia broni i chwilowego pokoju :):):):):)
Wyniki nie pojawią się szybko i nie będą od razu nie wiadomo jak wielkie ale tak juz jest na diecie, że trzeba być cierpliwym, ale twoje starania na pewno zostaną wynagrodzone w widoczny sposób :):):):):)..........pytałaś o reakcję twojego organizmu.......metabolizm ci się zwolni jeżeli zaczniesz bardzo mało jeść i nie dostarczysz sobie wszystkich niezbędnych składników........organizm myśli wtedy że nigdy już się porządnie nie naje i magazynuje każdą kalorię.............a spala jak najmniej.........także uważaj i nie jedz tak mało bo to może wywołać skutek odwrotny do oczekiwanego, przecież nie będziesz przez całe życie jadła 200 kacl dziennie.........rozregulujesz sobie tylko cały metabolizm i możesz się doprowadzić do choroby..........dlatego miniumum kalorii to 1000 nie ma co sobie zdrowia uszkadzać.........lepiej schudnąć wolniej, ale bez szkody dla siebi niż szybko a potem nadziać się na jo jo
Nie mam siły. Zniechęcenie mnie ogarnia potworne.Dwa dni na 900 kcal.czułam ,że organizm sie tego domaga,caly czas mnie nosilo. Jadlam wiec wiecej ,ale jogurcików itp.dzis postanowiłam sie najesc.Wrocilam do domu i ...nie mam sily.zjadlam w sumie jakies 500 kcal i nie mam sily na nic.i to nie o odchudzanie chodzi, ze dieta mnie pozbawia sil zyciowych .po prostu meczacy tydzin.
A poza ty moja waga mnie nie lubi.powiem wiecej ,ona mnie nienawidzi!np od poczatku odchudzania niby przytylam 2 kg. pewnie jest zepsuta ,ale zniechecenie narasta :(
ale pomyslalam sobie tak, moze to tez dlatego ,ze przestalam brac wlasnie tabletki antykoncepcyjne i mam miec pierwszy zupelnie naturalny okres.Moze to nie jest najlepszy czas na odchudzanie bo moje hormony szaleja?nie wiem. zniechecenia gigant!
Justynko fajne haslo z ta lodowka!:)))
Ja wiem ,ze to za malo ,ale jem jeden posilek dziennie ,bo tylko tak mam czas i nie jestem w stanie ulozyc dnia inaczej by jesc wiecej posilkow i wiecej kcal.
mam dosc tej diety i siebie :(