Mój pierwszy i mam nadzieje ostatni pamietnik!!!!!
Witam wsystkich ,ktorzy mieli ochote tu zajrzec.Moze na samym poczatku przedstawie sie.Otóz na imie mam Joanna,mam 22 lata i jak wiekszosc z Was jestem tu po to aby schudnąć.Czy tym razem mi sie uda......? powiem szczerze ze nie wiem.Próbowałam juz chyba z tysiąc razy.udawało mis ie zrzcic pare kilo i zawsze szybko sie zniechecalam i wracalam do wagi wjsciowej lu nawet z nawiazką. Raz co prawda udalo mi sie zrzucic okolo 20 kg ,niestety moja radosc nie trwala dlugo bo szybko to odzyskalam.To na razie wszystko ,jutro wpadne i napisze co i jak ,czyli jakie mam postanowienia,teraz jestem naprawde zmeczona
DOBRANOC :wink:
witam ponownie po dlugiej przerwie
hejka.
peweni sie nei znamy, ale postanowilam sie przylaczyc...jesli moge??
nie chce zakladac kolejnego swojego tematu, bo tylko bym zasmiecala forum bo czasami pisze czasami nie... i teraz tez nie wiem jak bedzie:)
mam na imie marta i mam BED. moge sie przyznac do tego otwarcie... nie jest mi wstyd, ale tez nie jestem dumna :? ale wiem ze to choroba i trzeba z nia walczyc.
i to jest wlasnie moim swiatecznym i noworocznym postanowieniem. wiele razy zaczynalam diete, z roznymi skutkami. duzo tez wiem, i chcetnie sie tym podziele, ale moj problem jest taki, ze nie moge tego zastosowac na sobie..bo poprostu mam slaba wole.
jakis czas temu sprobowalam kopenhaska... i nei powiem, ze zla dieta. schudlam szybciutko, skurczyl mi sie zoladek i upodobania...ale ale brak silnej woli (i BED) mnie wykonczyl i teraz waze tyle co wczsniej...
czyli 73kg (172cm - a czasami mneij.. nie wiem czemu..)
teraz postanowilam ze powalcze z moja slaba wola a przy okazji schudne. studiuje w innym miescie i kiedy wyjezdzam mimowolnie troszke trace na wadze, mniej jem, wiecej sie ruszam..ale kiedy przyjezdzam (co drugi weekend, co trzeci) do domku, siedze i jem. i robie sobie krzywde, bo potem sie zle czuje, nigdzie nie wychodze, nic mi sie nie chce i znowu jem. ale tez wiem ze musze z tgo blednego kola sie wydostac.
doprowadzilam sie do tego stanu ze boje sie wracac do domu... ale mowie sobie basta...tak mi dobrze jak nie jestem najedzona..od razu czuje sie szczuplejsza..a to przeciez o to chodzi...ze sie czuc. bo nawt sie nie waze bo sie boje..
na szczescie mam cudowna mame. kiedy tylko przyjechalam, powiedzialam jej ze nei chce sie odchudzac tylko walczyc z kompulsywnym najadaniem (powiedzialm jej troszke inaczej, zeby zrozumiala i zeby sie nei wystraszyla :D ) i powiedzialm ze od dzisiaj (czyli wczoraj) ma mi dawac jedzenie. ze ja sama po nic nie siegne. zgodzila sie od razu, ale zastzregla ze nie ma jeczenia... powiedzialm ze troszke pomarudze, i wiem ze tak bedzie bo moja mama je bardzo malo :!: i jest super laska przy swoich 43 latach... powiedziala ze bede jadla to co ona, czyli to na co ona ma ochote...podkrsle ze ona wcina slodycze..tylko w bardzo malutkich ilosciach :) jest mi z tym dobrze. ze ktos za mnie zdecyduje. latwiej. na kopenhaskiej tez bylolatwo, bo mialam scisle ustalone co jesc... a jak sama wybieram, to zazwyczaj jaknaobficiej i najlepeij.
mam nadzieje ze sie uda. nam Joasiu, i innym dziewczyna z forum. bo wiem jak to jest, kiedy chce sie byc nawet troszke szczuplejsza, bo az chce sie zyc :) i wiem jak to jest byc ta super laska, bo kiedys bylam... :?
i pamietajcie ze odchudzanie to nie sprint... tylko maraton. caluje 8)
glowka do gory kochane...
hej hej
Joasiu (czy wolisz Dziuniu :?: ) nei lam sie...wiem o czym piszesz, kiedy czytam o tym blednym kole..ja tez tak mam. podchodzilam do diety, ale czulam ze wytrzymam krociutko i niedlugo znowu rzuce sie na jedzenie, a o slodyczach myslalam caly czas... yh. pisze w czasie przeszlym a wiem ze krotka pilka ze mna i z jedzeniem...ale teraz czuje sie jakby mi przeszlo, jakbym byla wolna...
nawet nei wiem jak to zrobilam... ale mysle ze to kwestia myslenia i podejscia. wiesz, odchudzanie racjonalne powinno laczyc sie ze zmiana nawykow zywieniowych - na stale..a naszymi nawykami sa slodycze, najadanie sie i jedzenie wszedzie, zawsze, bylegdzie i o ktorejkolwiek, nei mowiac juz o BED..
tak wiec sprobuj sie nei odchudzac, tylko poprostu normalnie jesc. nlozyc na talerzyk i odejsc... z czasem troszke mniej. i jesc to na co masz ochote (ale nie ile masz ochote) jezeli bedziesz sobie czegos odmawiac, to wroci do Ciebie ze zdwojona (czasami nawet z potrojona) sila... a wtedy zjesz wiecej.
dziewczyny, macie takie uczucie kiedy sie najadacie, ze chcecie jeszcze?ze im wiecej jecie, tym wiecej chcecie? nie wiem czy to jest ta rzecz zwiazana z podniesionym cukrem, czy to moze cos innego... ja sie tak czuje. nienasycona... dlatego unikam najedzenia. unikam jak anorektyczka. a jedna z rad dla anorektyczki jest brak uczucia najedzenia,bo wtedy czuje sie zagrozona, dlatego ma unikac produktow ktore napychaja zoladek... i mowie wam ze sie sprawdza. kiedy jestem troszke wyglodniala, siadam do jedzenia, mam mniejszy brzuszek, czuje sie swietnie. i chce sie tak czuc odchodzac od stolu... dlatego czy nei lepeij zjesc kawalek kurczaka z rozna niz miske makaronu, albo krome, a nawet jakies warzywka czy jablka? ja sie boje jablek... czuje sie po nich ociazala bleah
dzisiaj mialam ochote na kawalek ciasta mojej mamy - podkreslam ze byl to biszkopt z ogromna iloscia masy jablkowej, na ktora skadla sie tyle cukru i margaryny, ze.... :? . ale zjadlam. ale bez biszkopta, ktore by mnie napchalo, a ktorego nie potzrebuje bo lubie mase. czuje sie dobrze. a to chyba najwazniejsze, hm :?:
czy nei jest tak, ze po kilku dniach skutecznego (znaczy: zaplanowanego) ochudzania (jedzenia) pomimo tego ze nie schudlysmy, czujemy sie lzejsze :?: jak napisalam wczesniej, wychodze z zalozania ze dieta to kwestia myslenia i odpowiedniego podejscia. przeciez to w glowie wytwarzaja sie checi siegniecia po cokolwiek, to od nas samych zalezy czy pojdziemy do kuchni...dlatego warto sobie powiedziec JESTEM SILNA I PANUJE NAD SOBA a po jakims czasie dobre nawyki wejda nam w krew :)
mam nadzieje ze to co pisze jest w miare zrozumiale (mam slowotok :lol: ) a przede wszystkim ma sens... pozdrawiam