Cmok słodkie maleństwa!
Wczoraj wzięłam uderzeniową dawkę leków i dzisiaj czuję się o wiele wiele lepiej, bez porównania z wczorajszym dniem. Więc wygląda na to, że do poniedziałku spokojnie dojdę do siebie. W ogóle grypa strasznie się rozpanoszyła - u mnie w pracy na 50 osób nie ma dziś aż 16!!
Od poniedziałku biorę się porządnie do roboty. Ostatnio miałam tak, że nawet trzymałam dietę, ale zdarzały się czasem dni wpadkowe. Ćwiczyłam intesywnie np. przez jeden tydzień, a potem miałam kilka dni przerwy. Oczywiście, nie przynosiło to żadnych rezultatów. Na wadze jest nadal 56-57kg.
Nio ale czas brać się do roboty! Przeczytałam ostatnio prognozę - że w tym roku czeka nas w Polsce upalne lato i już w weekend majowy ma być 30 stopni. Czyli już za 3 miesiące trzeba będzie się prawie całkowicie rozebrać!
Stąd mój plan - mianowicie
DO WEEKENDU MAJOWEGO DOJŚĆ DO 50 kg!
Mam na to trzy miesiące, więc powolutku będę dochodzić do celu. Problem polega na tym, że największą nadwagę już zrzuciłam, teraz zostało mi kilka kilogramów za dużo, ale - od biedy - mogłabym tak wyglądać. Już się czuję nieźle w swojej skórze. Dlatego czasem brak mi motywacji do dietkowania. Nio ale koniec z tym! Miało być 50kg na wadze, to będzie 50! :lol:
Plan mam taki: jem 1200kcal, ćwiczę często, bo 6 x tygodniowo, wspomagam się trochę Termo Fat Burnerem, który pomaga spalać tłuszcz w czasie ćwiczeń. A jak tylko trochę mi się zwolni na uczelni, chcę się zapisać na aerobik - ale to pewnie nastąpi dopiero w okolicach maja-czerwca. Aż mi się płakać chce, że nie mam czasu teraz chodzić - takie grupowe ćwiczenia w klubie, z instruktorką to jednak zupełnie inna sprawa. Nio ale na razie będę radzić sobie bez tego. I wiecie co? Uda mi się! Nam wszystkim się uda! :lol:
Ciekawa jest maluszki, co u Was. Piszcie, żeby Królestwo Kurduplandii nie opustoszało! :lol:
Buziafffffki!