-
Hejka :) Dzieki kobitki za wsparcie. Na pewno pomaga takie wygadanie sie. Z Dagi juz gadalam o tym, ale nie tak doglebnie. On przeciez tez sie wychowal w tej rodzinie i nie do konca potrafi normalnie gadac o takich problemach - ot tyle na ile sie przy mnie naumial :wink: Ale ogolnie jest w stanie zrozumiec dlaczego mnie to wszystko przylamuje - nie bedzie jednak chyba w stanie mi wiele doradzic... No i tak na koniec - musze najpierw moze sama do czegos dojsc, zanim wygadam za duzo gorzkosci pod kierunkiem jego rodziny - nie chce stawiac go miedzy nami. To wydaje mi sie zbyt nieodpowiedzialne - szczegolnie, ze to nie jest facet ze stali i tez tutaj nikogo poza nimi nie ma. Facetow nierzadko po prostu strasznie stresuje sluchanie babskich problemow. Takiej wielowarstwowosci nie potrafia pojac i czuja sie zaraz niepewnie, nie mogac nic poradzic. Nie myslcie, ze nie mowilam juz mojemu lubemu, ze wystarczy, ze wyslucha, czasem cos zapyta i przytuli zapewniajac o swojej milosci :P Dlatego najbardziej przydalaby sie teraz mama siedzaca obok i sluchajaca mojego gadania. W takim blablaniu najlatwiej samemu dojsc do dobrych rozwiazan.
Mamadu - Twoja historia jest nieprawdopodobna. Jak dobrze, ze Twoi rodzicie podjeli taka dacyzje. Mysle, ze gdyby do takich sytuacji dochodzilo u nas, to bysmy tez tego nie zniesli i tez sie oboje odsuneli. Bez watpienia korzenie Twoich cech charakteru siegaja tamtych czasow. To tak jak bys teraz musiala staczac walke z sama soba, zeby ulozy swoje "ja" zgodnie z rozumem, a nie urazami z dziecinstwa.
U nas nie ma terroru (bo co przezyli Twoi rodzice i Ty to dla mnie jak terror). Dopiero przez pryzmat wiadomosci, ktore "niechcacy" wymsknely sie tesciowi, widze coraz jasniej jakie mam tu miejsce. Albo moze - jakiego miejsca tu nie mam, a myslalam ze mam.
Skupie sie teraz nad szukaniem rozwiazan, ale przede wszystkiem nad dalszym chudnieciem - bo choc tak moge sobie zwrocic mala porcje pewnosci siebie i poczucia wartosci. :cool: Jak to dziwnie brzmi po zjedzeniu 3 batonikow Corny o smaku jablkowym i dwoch budyniach Danio :twisted: Hehe...
Zjem zaraz cos konkretnego, zeby dalej sie nie slodyczowac i pogapie sie w TV...
-
-
Ech...no cóż..każde rodziny mają jakieś tam swoje "ciemne kąty". Zycze wytrwania i aby się wszystko ułóżyło !!!!!!!!
-
będzie lepiej.
A teściowie.... coż wątroba nie mięso, teściowie nie rodzina.
-
Tydzien 10 - niedziela
---------------------------
Ostatni dzien przed kolejnym wazeniem :)
Jest OK w rodzinie - pogadalam w czwartek z Darkiem, wysluchal, zrozumial i mi ulzylo. Z Beata tez sie juz widzialam w piatek i wczoraj i jakos minely mi moje niepewnosci. Takie wygadanie sie uklada wiele w glowie. Mysle, ze nie jest zle. I bedzie dobrze. :P Przynajmniej bede sie o to starac, bo kocham mojego meza i chce z nim tu razem zyc i miec w jego rodzinie swoja rodzine. Nawet jesli z tesciem nie bedzie nigdy do konca serdecznie. :wink:
Wiesci wagowe: dzis bylo 67,9 kg :!:
Nie bylo mnie tyle, bo bylismy od rana do wieczora w domu i pracowalismy. Miesnie mnie bola, tak ze mialam dzis problem wycisnac cytryne do mojej wody :D
Dzis i jutro tez bedziemy w domku i czesciowo u tesciow Beaty, ktorzy nas zaprosili na swiateczny obiad i posiadowke :) Oni sa naprawde fajni - bardzo ich lubie.
Mozliwe, ze dopiero we wtorek sie zanowu zamelduje i Was odwiedze. Dzis tez sie zaraz zbieramy. Szkoda, ze dzis swieto :P i do tego niedziela... bo bym sobie cos popracowala - chcialam wyrownac troche ziemie przy dojsciu z ulicy i ulozyc dechy na paletach, zeby ciagle nie wlazic z blotem na butach :)
Serdeczne :!: Ide pod prysznic i nakremowac moje o pare gram chudsze cialko... :P
-
:D No to się cholernie ciesze !!!!!!!!!
Fajnie, że Beatka ma fajnych teściów.
Czasami tak to bywa, że rodzina, co jest tzw "siódmą wodą po kisielu" staje się najbliższa. :wink:
U mnie waga stoi....a sobie ostatnio poszalałam :oops: Ech....dobrz, że nie utyłam... :wink:
-
Tydzien 11 - poniedzialek
-------------------------------
Ano :D Byl wczoraj bardzo mily dzien u tesciow Beaty. Zjadlam u nich kaczke (bez skorki i bez sosu) z czerwona kapusta (kluski sobie odpuscilam). Wszyscy zauwazaja, ze schudlam - choc to w sumie tylko pare kilo. Na desder zjadlam loda na patyku i kawalek sernika ruskiego. A dzis znowu jedziemy, bo tu jest na zielone swiatki wolne.
Waga poranna 68,5 kg, ale usprawiedliwiona pierwszym dniem okresu. :P
Milego dnia i do jutra :wink:
-
Kiedy ktoś mówi, że widać, że schudłaś....to jest to normalnie jak balsam na zbolałą dusze!!!!!!!!!!!!!!!!! :D :D :D
Dziś mi babcia to powiedziała....... :D Nawet ona sama się z tego bardzo ucieszyła. Moja babcia też walczyła z nadwagą...udało jej się chyba z 15 kilo schudnąć, więc nie mówi mi : ojej, ależ ty wymizerniałaś....bo sama wie, że człowiek szczupły się lepiej czuje :D
Duże uścicki!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
Kochana Babcia :) Czesto babcie maja to do siebie, ze lubia jak wnuki sa pulchne i faktycznie schudniecie traktuja jak mizerniecie. :P
Dzis wazylam rowne 68 kg. Niestety nie mam znowu czasu, bo jednak i dzis jedziemy podogladac robotnikow w naszym domku. Swoja droga - trafilo nam sie 3 ludzi z Polski. Fajne chlopaki. Zatrudnia ich tu posrednik pracy, ktory znajduje prace w Niemczech osobom z wlasna dzialalnoscia gospodarcza w Polsce. Wszystkim sie to oplaca - dla nich konkretny zarobek, bo mieszkaja na stale w Polsce. A dla nas nizsza cena za usluge - Niemiecki pracowanik by sie za te prace w tej cenie raczej nie chwycil. Wystawilam zapotrzebowanie na te robote w internecie (sa takie specjalne aukcje) i wszyscy inni mi pisali, ze za wiecej kasy to by robili. Ale na szczescie ktos to "kupil" i narazie wszystko gra.
No to zbieram sie po prysznic i... do pracy rodacy. Dzis troche moze szpadlem pomacham :D Milego dnia!
-
No i dalej w chudniecie :!: :D
Wczoraj po powrocie z domku bylam glodna jak wilczyca. Poszlam kupic miesko i warzywa na obiadokolacje - ale zanim moj maz wrocil do domu, zjadlam juz chlebek pelnoziarnisty z truskawkami i do tego sporo ciasteczek z ziarenek (podobne do sezamkow), kawalek czekolady z kokosem i dwa budynie danio. :roll: Nic juz potem nie jadlam - tzn. kawalek czekolady znowu. I dzis rano wazylam tyle co wczoraj. A jutro chce wazyc mniej... zobacze jak mi pojdzie. :P Bo slodkosci ciagle sporo w pudelku.