-
Całą noc zamiast sie uczyć przegadaliśmy :lol: :oops: :oops: :oops: 8)
ale nie żałuję 8) , i całe 4 h w Poznaniu też przegadaliśmy :lol: :lol: , na kawkę już nie wchodziłam do niego jak wróciliśmy, bo i on i ja byliśmy zmęczeni więc jechałam do domku.
w piątek do niedzieli Łukasz miał gości jego zajebistego wujka z rodzinką. I jak towarzystwo sobie wypiło, zaczęli przeżywać, że jestem za chuda, ciągle licze kalorie, że nic nie jem, a Mamuśka Łukasz ( która mnie uwielbia :lol: ) stwierdziła, że Łukasz za moją przyczyną też schudł i niknie w oczach ( on jest chudy 174, 70kg), co jest nie prawdą, poprostu zaczął się zdrowiej żywić. Łikasz bronił mnie jak Lew :lol: :lol: , powiedział,że pewnie mówiłam o kaloriach, bo same zaczęły temat diety ( co jest prawdą) :lol: , że nie licze kalorii i nie muszę sprawdzać co ile ma bo i tak wiem ( co jest po części prawdą , bo nie jestem chodzącą tabelą kaloryczną :lol: ), że sprawdzam kcal, bo wiem ż e muszę się pilnować, bo moge przytyć, jak dam sobie luz( ŚWIĘTA PRAWDA). to że on mnie bronił to nic dziwnego, bo my zawsze bronimy się na wzajem :lol: :lol: :lol:
Ale jego Tatuśek ( który pragnął by bym była jego synową :lol: :lol: ) powiedział wszystkim "wy się od tej biednej Ani odczepcie, bo jak was słucham to mi się woda w 4literach gotuje". ON JEST KOCHANY :lol: :lol: :lol:
dziś jest OK :wink:
-
Gdy przyjaciel zdradzi, to boli bardziej niż gdyby umarł :(
ale nie ma ludzi niezastąpionych. szkoda tylko, że czasmi trzeba kogoś zastąpić kimś innym, a jednego przyjaciela drugim sie chyba nie da. pozostaje tylko żal, ale życie toczy się dalej :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
cały czas próbuje się uczyć, ale mi nie wychodzi :? , mam tysiąc myśli na minutę, chciałabym żeby przyjechał Łukasz, bo mogłabym sie zrelaksować. Ijak tu się odchudzać, jak człowiek ma ciągle jakieś problemy :?: :?: :?:
Łukasz nie może przyjechać, bo ma masę zajęć i też musi się uczyć :cry: , ja chciałabym jechać do niego, ale na 14 idę do pracy i wiem, że to by była wymówka żeby się nie uczyć :twisted: .
dobrze że na dworze jest przynajmnjej ładnie :lol: :) :D
och...........jak ja kocham życie :arrow: nawet na diecie :lol: :) :D . jak się dietuję, to mimo, że chodzę czasami głodna i ciągle mam ochotę na słodycze z którę muszę walczyć ( i nie zawsze wygrywam), to czuję się zdecydowanie lepiej i fizycznie i psychicznie :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :P :P :P :P :P :) :D :o :lol: 8)
-
oj widzę że cały czas problem ze słodyczami...
dobrze że mnie aż tak bardzo do nich nie ciągnie...
czekam na dzisiejszy raport :)
-
przepraszam nie przeczytałam kolejnej strony :)
ja się raczej nie znam ale to o Łukaszu to mi ewidentnie podchodzi pod syndromy zakochania :)
3maj się cieplutko!
-
hej hej :lol: wróciłam z zaświatów :lol:
wczorajszy dzień był i udany i totalnie skopany
kupiłam sobie białe szpileczki(zajefajne), mieliśmy kurs tańc ........... i tyle dobrego
złego było więcej.......
ubrałam białą mini i moje nowe buciki........ i w sumie dużo widziałam męskich spojrzeń wyrażających aprobatę.. i zainteresowanie. ale zdarzyło się kilku debili którzy swym zachowaniem dali mi do zrozumienia że " z czym do ludu" i ta mniejszość spowodowała że miałam ochotę zapaść się pod ziemię :cry: LUDZIE SĄ OKRUTNI nie rozumiem tego
ale kurs był super mimo że pierwszy raz nie mogliśmy się z Łukaszem "dogadać" i byliśmy chyba najgorzej teńczącą parą :twisted: on w prawo ja w lewo :wink: ale było super
pozdrawiam
-
uhuhu cudownie ze mozesz zalozyc mini (i szpileczki. wrrr jak ja koocham szpileczki) :D
glupkami sie nie przejmuj - kto sie dupa urodzil kanarkiem nie umrze jak mowila moja babcia :wink:
pozdrowionka dla lukasza 8)
-
No pewnie Aniu nie warto się przejmować głupkami!
Zazdroszczę Ci założenia mini... ja się odważe najwcześniej jak schudnę 20 kilo,ale raczej dopiero jak 25... :/
zazdroszczę także kursu tańca... i nie martw się że na początku nie wychodzi! ja na w-fie przez 2 miesiące miałam właśnie naukę tańcza (polonez,czacza,walc angielski,walc wiedeński) i na początku też nie wychodziło... ale jak zaskoczyłam to potem uczyłam tańczyć połowę chłopaków z mojej klasy (a jest ich w niej 22 :))
U mnie dziś średni dzień...
Pozdrawiam cieplutko!!
-
Uwaga, przed minutką weszłam na wagę i .........................58,5
czuję się wprost świetnie :lol: ale nic dziwnego cały dzień byłam na diecie i oparłam się wielu pokusom i Uwaga MAMUŚCE ŁUKASZ ( no prawie :? )
zacznijmy od wczorajszego dnia: wczoraj od 7.00 do 12.00 pracowałam w spożywce :( i mimo mojego silnego postanowienia zaliczyłam 250g krówek (+/- 1200) , 10 michałków, i bulkę z paprykarzem :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops:
ale do końca dnia w sumie już nic nie jedłam, tylko wypiłam troszkę napoju sojowego przed kursem tańca, ale mimo wyszystko waga poranna 59 zamieniła się w 60 :oops: :oops: :oops: :oops: :oops:
na kursie strasznie się zmachałam, byliśmy z Łukaszem normalnie mokrzy , po przyjeździe zaliczyłam jeszcze 500 na skakance i dzień się skończył......................
-
kładłam się spać z mocnym postanowieniem poprawy i z takim samym mocnym postanowieniem wstałam.
Mój dzienny rozkład jazdy to..............
Śniadanie: płatki fitnes z mlekiem 2% ( miseczka 200ml)
IIŚniadanie: tak samo płatki :arrow: tylko że mneka już nie zjadłam , skibka chlebka chrupkiego z pasztetem sojowym
w ciągu dnia paczka otrębów z jabłkami 150g
najgorzej było u Łukasza 8) ale dałam radę. Pojechałam do niego wcześniej żeby móc wypić z jego mamuśką kawkę, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu już nie spał tylko kopał mamuśce jakiś dół na ogródku.
Jego mamuśka wysłała go do sklepu po maślankę do obiadu i przy okazji kazała mu kupić lody :? :? :? wcześniej do kawy postawiła ciasteczka i jak zwykle mnie częstowala ( ale stwaiłam czynny opór i wygrałam)
Łukasz przyszedł :arrow: kupił chba z 10 rożków i zaczął wszystkich częstować, reklamówkę przede mną przesunął tak szybko, że nawet jakbym chciała nie zdążyłabym zabrać sobie tego loda. Ale ja na niego spojrzałam i powiedziałam że i tak wie że nie chce..................(przeżyłam) :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
ale nie udało mi się jedno :arrow: wymigać od obiadu. Jego mamuśka robiła wszystko żebym cos zjadła i nie pomogły tłumaczenia że przed wyjazdem do nich jadłam no i zjadłam ok1,5 szklanki mizerii, ok 2 ziemniaków, ale wojnę o smażone jajko wygrałam i nie jadłam go , ale przekonanie panie Dorotki że nie chce zajęło mi troszkę czasu...
czyli w sumie z tego co mi zostało podane na talerzu zjadłam 1/3 za resztę podziękowałam i wytłumaczyłam że mam mały żołądek i nie jem już tak dużo.....
w Poznaniu pojechaliśmu z Łukaszem ( stwierdzilismy że nam się nie chce jechać na wykłady 8) ) na zkupy, a potem udaliśmy się do Auchan'u . Łukasz miał ochotę na loda, a ja stwierdzilam że nie chcę więc on też sobie nie kupił.
kupiłam sobie za to jogurta naturalnego donona i jogurt brzoskwiniowy 0% tłuszczu i bez cukru , no i oczywiście kochane otręby ( 5 paczek na zapas) zjadłam tylko ten brzoskwinowy jogurt i czułam się najedzona
w domku 30min hula - hopu i 30 skakanki i worka do boksu
w końcu mi sie udał choć jeden dzień
Pozdrawiam :wink: :lol:
-
gratuluje udanego dzionka :D mam nadzieje ze dzisiejszy bedzie rownie pozytywnie dietkowy :wink:
hmm poznan.. jak ja tesknie do poznania.. 8)