-
Wow !!!!!! exstra i brawo. Ja się ciągle nie moge przekonać do SB. Może ją za mało znam. I podziwiam fakt nie jedzenia po 16 :shock: Ja jem kolację opk 18 -19.00.....ale też zawsze to spale, bo albo na 20.00 na fitness chodze, albo na basen...więc tym się pocieszam.
-
Ja nie jem po 16:00 tylko z jednego powodu. Chodzę spać tak średnio o 20:00 8) , więc mi mniej więcej wychodzi, że nie jadam 4 h przed snem (gdzieś kiedyś przeczytałam / usłyszałam , że to wszystko co zjemy przed snem, odkłada się w czasie snu w postaci tłuszczu :lol: a to działa na mnie bardzo sugestywnie :lol:)
-
:D Witajcie panieneczki a zwłaszcze witaj dextra chciałam cie pochwalić bo widze że potrafisz zrozumieć drugie osoby a co ważne doradzić im jak mają postępować, dużo sie wypowiadasz i każdemu dajesz wsparcie i odpowiedz..nie znam cie ale czuje że serducho masz bardzo dobre!!!
A co do mnie??? hmmm... co mi poradzisz ja znów choruje od 5 lat na anoreksje-bulimiczną wiem...wiem co mi powiesz ale upszedzam byłam już w klinice po 3 miesiące i nic, chodziłam do psychologa i nic, na terapie i nic...sama gmatwam sie w tym domu i niewiem co dalej będzie ? kto jest w stanie mi pomóc? mój wzrost 161cm waga 33kg a latek mam22 POZDRAWIAM WSZYSTKICH :D
-
Witaj Dextra
Gratuluję ponownego spadku wagi. Ja od trzech dni jestem na II fazie SB. Zaczynam włączać owoce i jogurty light owocowe do menu. Tez się troche obawiam , ze waga może stanąć , no ale zobaczymy jak to bedzie.
Trzymam za CIebie kciuki
Pozdrawiam
Asia
-
Izauro...pojęcia nie mam co Ci poradzić :(. Ja bym Ci mogła doradzic jeno, jak przytyć, ale niestety, ale nic więcej doradzić nie umiem.
-
Jestem zaskoczona! :o Moja waga pokazała dziś 57, 8 :!: :
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...dbd/weight.png
Chciałabym dalej chudnąć w takim tempie ;).
-
Najadłam się dziś po wsze czasy kapusty kiszonej. Na efekt czekałam co prawda aż 2 h, ale efekt owy, przerósł moje oczekiwania!Ojć..nie wiem, czy mogę gdzieś wyjść! Może mi przejdzie!A węglem raczyć się nie chcę, bo a nuż zadziała też zbyt dobrze i ... znów będę miała problem;). Nic to, wychodzę za pół godzinki i oby mój organizm to zrozumiał! I nie domagal się tego, czego teraz wciąż się domaga.
-
Wczoraj tak mnie przeczyściło, że dziś znów wskazując na wagę, byłam w szoku :o .Waga pokazała mi..57,0 :!: Jeszcze nigdy nie chudłam w takim tempie, nawet w I fazie SB!(Teraz jestem na II fazie). Trochę mnie to niepokoi :!: :o
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...8ba/weight.png
-
jaaaaak Ty to robisz???? :) Gratuluje! ja tez tak chce buuuuuu.ja na razie w miejscu stoje,ale sie rusze.No rusze sie ,nie ma totamto ;)
pozdrawiam slonecznie :)
-
Pojęcia bladego nie mam :o. Stwierdzam jednak, że SB naaaprawdę działa :) A nie wierzyłam. :wink: Taki niedowiarek ze mnie 8)
-
Łojejeee........może ja też się wgłębie w tajniki SB ???
-
A polecam, polecam :lol: .Mnie bardzo odpowiada 8) . Teraz wiem, że jest to styl żywienia na całe życie!Po miesiacu stosowania, już nie wyobrażam sobie jajecznicy czy fasoli po bretońsku Z CHLEBEM. A kiedyś, nie mogłam bez chleba żyć :D .Powie z całą stanowczością , że naprawdę DA SIĘ.
-
Przechodzę kryzys :? . Nic nie chudnę! Chyba po moich ostatnich sukcesach,woda sodowa uderzyła mi do głowy i teraz chciałabym, żeby moja waga każdego dnia była niższa, niższa i niższa. A tu nic! Ani grama mniej! Od paru dni (sama już nawet nie wiem od ilu) moja waga wskazuje 57 kg. Waga ani drgnie..Nie zaczęłam jeść więcej, nie ruszam się wcale mniej...Robię wszystko tak, jak do tej pory. Ale może to w tej chwili, jest już za mało ?! :!: Zastanawiam się, co mogłabym zmienić tak, by znów zacząć chudnąć! W tej chwili, po moich rozlicznych przemyśleniach, jestem na II fazie SB (od czasu do czasu mam małe odstępstwa od SB, ale nie całodniowe, lecz jednoposiłkowe-ciągle jednak w ramach 1000 kalorii).
Wczoraj dostaliśmy zaproszenie na Komunię. Z tego co słyszałam, to ma na niej być około 40 osób! (więc wręcz takie maluchne wesele!). Rzecz jasna, chciałabym zaprezentować się jak najlepiej...Wszyscy, pamiętają mnie z czasów 71 kg. I tak zdziwią się jak mnie zobaczą (bo teraz jest 57)ale ja i tak chciałabym do tego czasu schudnąć więcej! (Znowu mam coś, bez czego odchudzanie jest bardzo trudne-MOTYWACJĘ).Początkowo planowałam przejść znowu na I fazę SB, ale teraz, jak tak sobie przemyśliwam wszystko, dochodzę do wniosku, że ni da rydy! Wtedy kiedy byłam na owej I fazie, było tak jakoś, że nikt się mnie nie czepiał.A teraz już by mi się nie udało unikać rozlicznych komentarzy, w stylu "nic nie jesz!" (choć przecie jadłabym niemalże za trzech :wink: ).Poza tym, przejście z I fazy SB, na megaobżarstwo (no bo nie odmówię sobie tej przyjemności w czasie Komunii :wink: ) mogłoby skończyć się dla mnie megatragicznie. Zaś przejście z II fazy, na megaobżarstwo, aż tak źle na pewno się nie skończy (no bo przeca jakieś 2 kg, to nie tragedia :wink: ). Mam 3 tygodnie. Odliczania czas zacząć! Zaczynam z wagą 57 kg. Mam motywację i odrobinę silnej woli. Zobaczymy co uda mi się z tego ugotować :wink: .
-
Komunia za pasem-spotkanie z rodziną (dość liczną!) a ja co ??Miast chudnąć-wciąż tyję i tyję!!Moja waga już nie wskazuje kochanych 57 kilogramów, ale 57, 5! Czyli w ciągu jednego dnia (przecie to niemożliwym jest!!) przytyłam pół kilograma!W dodatku trzymałam się ściśle zasad II fazy SB (no i tysiąca kalorii).Myślałam..miałam nadzieję!..że dziś waga już wskaże na przykład 56,8 a tu..prawie o kilogram więcej niż ja sobie zaplanowałam!!!
Dziś zrobię sobie chlebusiowy dzionem.Z samego rana zakupiłam sobie ciemny, pełnoziarnisty chleb i zamierzam go dziś skonsumować (ale nie całego, oj, nie, nie!).Ważyłam jedną kromeczkę (taką największą) i miała ona 25 g.Zamierzam pochłonąć dziś takich kromek około 7-8, w godzinnych odstępach. Chlebek z masłem oczywista, a dodatkiem jest..rzeżuszka, którą sobie jakiś czas temu posiałam. Teraz mam jak znalazł!
Do Komunii zostało jeno trzy tygodnie, więc mam jeszcze troszkę czasu. Byleby nie tyć,byle nie tyć!(a może..zmniejszę sobie racje pokarmowe?;-) )
-
No....3 tygodnie to jakieś 2 kilo powinno się udać zrzucić. Nie wiem, czemu stoisz w miejscu, ja się tego koszmarnie boje.... :cry:
-
Witam serdecznie :D
Zapraszamy wszystkich bywalców do ustanowienia nowego rekordu Forum... :idea: :D
Miło zrobić coś razem... skoro potrafimy sie wspaniale wspierać w trudnych chwilach, doradzac sobie w przeróżnych kwestiach to na pewno wirtualne spotkanie w większym gronie może okazać sie interesujące :)
Czas bicia rekodru ustalono na:
9 maj 2005 (poniedziałek) godz. 19:00
Szczegóły i idee przedsięwzięcia można prześledzić w temacie: Termin bicia rekordu ustalony 9 maja 19:00!
Zatem zapraszamy wszystkich do logowania się na Forum między 18:30 a 19:30
Do zobaczenia :wink:
-
Właśnie podkręciłam sobie przemianę materii 8) . Nie żebym z tego dumna była, bo nie jestem :oops: . Jadłam, jadłam i jadłam (a tak fajnie było na początku.Jadłam sobie co godzinę kromkę chleba, ale potem postanowiłam jeszcze dołożyć sobie masło orzechowe no i się zaczęło :? .Był dżem truskawkowy, była czekolada i paluszki. Jadłam to wszystko, choć: raz-nie byłam głodna,dwa-nawet nie miałam ochoty na nic słodkiego. Czemu jadłam -nie wiem :shock: .A czas upływa...Nawet nie chcę jutro na wagę wchodzić..-za bardzo boję się tego, co tam zobaczę. Nieświadomość jest lepsza..
-
Wczoraj była jeszcze czekoladka, dwie paczki sezamków i (o, zgrozo!) pół litra lodów czekoladowych!!Nie wiedziałam co mam robić po TAKIM dniu.Czy nic nie jeść, czy jeść mniej, czy może same warzywa? Jestem przeciwniczką głodówek, dlatego zdecydowałam się na I fazę SB.Zjadłam więc dziś:
:arrow: jednego ogórka
:arrow: fasolkę po bretońsku
:arrow: 200 g jogurtu naturalnego
:arrow: 2 kostki czekolady (bez cukru)
Jutro też się postaram być na I fazie SB, ale czy mi wyjdzie, tego nie wiem,dlatego być może będzie to jednak II faza.Jutro też, w końcu, się zważę, to sobie od razu tickera zrobię 8)
-
hej :)
Droga Dextro.Mialam identycznie jak Ty .Uwaga cytuje :
"Był dżem truskawkowy, była czekolada i paluszki. Jadłam to wszystko, choć: raz-nie byłam głodna,dwa-nawet nie miałam ochoty na nic słodkiego. Czemu jadłam -nie wiem"
wlasnie. NIE WIEM. Mialam tak samo i polozylam 6 tygodni diety (SB).I doszlo do tego,ze kiedy mowilam sobie:"ok ,ten tydzien obzarstwa był tragiczny,ale jesli teraz sie poddam to juz kompletnie zjade na dno.musze kontynuowac diete.."
i wiesz co...? obzeralam sie cale 2 miesiace!!! nie bylam w stanie psychicznie wmowic sobie czegos tak oczywistego!! :shock: jestem po prostu w szoku.Dlatego,pilnuj sie,zebys nie zjeechała tak jak ja.Ja zaczynam od jutra,ale 1000 kcal ze wskazaniami SB.Tym razem nauczona doswiadczeniem nie dam swojemu ciału tak mną pomiatac!!!!
Zycze Ci,zeby z Toba nie stało sie tak jak ze mną,bo ja patrzec na siebie nie moge,a wygladalam juz naprawde swietnie!!!!
sciskam i zycze powodzenia i zachwycenia rodziny Twoją nową figurką :)
pozdrawiam.
-
Umieraaaaaam! Tak się nażarłaaam!Tak, tak, nażarłam,a nie najadłam, bo jedzeniem tego nazwać raczej nie można. Mam aż ochotę zwymiotować wszystko. Zaczęło się bardzo niewinnie. Od mrożonej kawy (która, rzecz jasna, miała w sobie i lody i bitą śmietanę..ahh) a potem to już było wszystko. Jadłam jak oszalała i wciąż byłam głodna (nie mój żołądek niestety, ale głowa wciąż dopominała się czegoś słodkiego).Nawet teraz zjadłabym coś słodkiego, choć mam ochotę zwymiotować..ahhh...
-
Nie ma co tu dużej tego ukrywać. Ważę 58 kg :oops: .A już był o cały kilogram mniej!!Za karę postanowiłam dzisiaj jeść tylko owoce i warzywa (z przewagą tych drugich). Do tego pić (prócz hektolikrów wody) lekkostrawny kefir.A mój ticker przedstawia się w sposób :( następujący:
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...9e6/weight.png
-
Czerwiec..nadchodzi niestety. A wraz z nim...rodzinne imprezki.Tyle, ilu jeszcze w moim życiu nie było!Zaczynają się właściwie od maja.Najpierw urodziny, potem Komunia, a potem to..już średnio co tydzień jakaś okazja-imieniny, rocznice.Zastanawiam się nad strategią..nie wiem co mam tam jeść i ile...No i jak się zachować dzień po! Myślę sobie, że głodówka raczej odpada.Chyba zrobię tak, jak ostatnio, czyli tylko owoce i warzywa.Ahhh...czemu ten miesiąc imprezek musi przypadac akurat na czas mojej diety!
-
Dextra........nawet nic nie mów !!!!! :cry:
Ja mam 18 czerwca ślub przyjaciółki....obiecywałam sobie, że na ślub to ja będe już ważyć 79 kilo. A tu klops!!!!!!!!!!! Nic mi się nie chce ruszyć waga!!!!!
Czuje się napompowana strasznie......brzuszek jak balonik :cry:
Może powinnam zmodyfikować diete? Niby się trzymam tysiąca....ale może wykluczyć Wase, jakieś sosy (np jem często brokuły z jakimś sosem, najczęściej białym sosem z torebki Knorra, bo jest najmniej kaloryczny: 36 kcal/100ml)....i przejść na diete ściśle warzywno-owocową????
Już sama nie wiem.
http://www.balon-klub.hr/images/balon.jpg
-
Mamadu, a może tak SB?:D Jest lekka, łatwa i przyjemna a rezultaty widoczne już bardzo szybko 8) .Ja w dalszym ciągu jestem na II fazie. Mam małe grzeszki :oops: , czasem...ale jestem ogólnie bardzo zadowolona.Polecam!Owocowo-warzywna jest chyba raczej dość trudna. Nigdy nie byłam, ale tak mi się przynajmniej takoś jakoś wydaje. Nie wiem, może się mylę.SB za to, jest naprawdę przyjemna i po jakimś czasie, człek wcale nie ma wrażenia, że jest na diecie!No chyba, że jest w gościach, heh :x , co mnie niebawem czeka...
-
Jutro się zważę 8)
Dziś skonsumowałam :arrow: 4 ogromne jabłka, które w sumie miały jakiś kilogram. A ileż węglowodanów, ochhhh!Stanowczo przesadziłam, ale cóż ja na to poradzę, że tak mi te jabłuszka zasmakowały.ojjj...do tej pory czuję w usteczkach ich smak.
-
Jakem obiecała, takem postąpiła. Me ciało spoczęło dziś na wadze. A waga, posłuszna, wskazała na swej tarczy, wagę 56 kg i 600 gram. To zaś nastroiło mnie bardzo refleksyjne. Chudnę coraz wolniej...Spodziewałam się tego, ale nie tak szybko...Spodziewałam się tego za jakiś czas, moze za miesiąc, może za dwa, ale nie spodziewałam się tego teraz, właśnie teraz. W ten wtorek zaczyna się czas imprezek rodzinnych. Potrwają one aż do pierwszych dni lipca. Co tydzień będziemy mieli jakieś uroczystości. We wtorek, przypadają urodziny mojego dziadka. Nie mogę nie jeść nic, choć to byłoby najwygodniejsze. Nie mogę jednak, bo wszyscy mieć będą baczenie na mój talerz..Wszyscy będą zachęcać i spoglądać na to, ile jem. Kiedyś, te spojrzenia mówiły mi "nie jedz tak dużo!". We wtorek, będą mówić "jedz, no jedz, boś tak wymizerniała". A dla niech, wymizerniała oznacza to, że schudła, że teraz jest zwinniejsza, ba!ładniejsza nawet!Ale oni zawsze kwitują to słowem "wymizerniała". Mojej kuzynce udało się baaardzo dużo schudnąć. Ona sama nie wie, ile wazyła kiedyś (no ale nie było mniej, jak jakieś..tak na oko...130 kg).Teraz waży 60 kg i wygląda świetnie. No ale dla nich oznacza to, że WYMIZERNIAŁA (czego nie omieszkali jej powiedzieć...).Jak ja ich nie rozumiem! Och! Jak oni nie rozumieją mnie!!! We wtorek więc, nie mogę nie jeść nic. Ale tylko i wyłącznie dla ich spokoju, bo ja już potrafię patrzeć na to, jak jedzą inni..Oni nie potrafią zaś patrzec, jak ktoś nie je nic...Me życie w ciągu tego miesiąca będzie naprawdę trudne...Może się nawet zdarzyć tak, że..nie schudnę nic, bo te dni, gdy będę jadla wiele, zniweczą trudy dni, gdy będę jadła mało...Ciężkie jest życie tych, co się odchudzają :wink:
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...169/weight.png
-
Rozumiem Cię Dextra. :cry:
Mi jeszcze nikt nie mówi, że wymizerniałam, ale spojrzeniami kiedyś dawali do zrozumienia, że się objadam.
Powiem ci, że ja już mam wszystkich w nosie !!!!!!!!!!!!!!!
Na imprezy chodzi i nie jem. Nie jem i tyle. Jeśli to jest jakiś urodzinowy obiad, to jem to, co moge ( w końcu na 1000 jestem, więc jem np 1 małego kotlecika z surówką i koniec....żadnej zupy i ciasta) Jeśli to zaś zaproszenie na same słodkości, to wypije sobie lampke wina i nic nie tkne. Moje zdrowie, moja waga i moje dobre samopoczucie są ważniejsze od ich skwaszonych min, że nie zjem np szarlotki!!!!!!!!!!!!!!
A kiedy ide do znajomych i słysze ich pokpiwanie ze mnie i namwianie : no co ty, znowu na jakiejś diecie? To mówie, że własnie wykryto u mnie początki cukrzycy...i już nikt mnie niczym nie częstuje ani się ze mnie nie śmieje.
I tyle...tak, wiem...okropne kłamstwo....ale trudno.
Trzymaj się Dexstra.....każdy z nas znajduje najlepszy sposób na takie kłopoty....ty też go na pewno znajdziesz!
-
Ha! Dziś babcia pytała mnie, czy będę jutro jeść deser. Cieszę się, że mnie o to zapytała, bo mogłam jej powiedzieć, że NIE. No więc o jeden problem mniej. Nie będą we mnie wmuszali tego deseru (który naprawdę ma wieeeele kalorii, nie zdziwiłabym się, gdyby jednak porcja miała ich około...1000). To mi nieco ułatwi sprawę, bo ja sobie będę wybierać tylko takie najbardziej niskokaloryczne potrawy. Na przykład..ogóreczki :lol: . A więc..tym razem nie będzie tak źle!! :P
-
Ten tydzień to była dla mnie jedna, wielka PORAŻKA. Początkowo (a nawet nie tylko początkowo, bo do samego końca) obiecałam sobie, że na urodzinach niczego zakazanego tam nie tknę. Gdybym trzymała się swojego planu i tak miałabym tam co jeść. Ja jednak się go nie trzymałam i skosztowałam pysznej rolady śmietankowej. A gdy już jej spróbowałam, nie myślałam o niczym innym. Skosztowałam po niej wszelkie inne słodkości, które znalazły się na stole. Jadłam, jadłam i jadłam, ale nie czułam się w ogóle najedzona! Jadłam masę razy więcej, niż cała reszta! Jeszcze gdy odchodziliśmy, ja jadłam..Skończyło się to dla mnie tragicznie. Żołądek bolał mnie tak mocno, jak mnie jeszcze nigdy nie bolał. Paradoksem jest to, że nawet gdy tak zwijałam się z bólu, ja wciąż...miałam ochotę na coś słodkiego! To jest PRZERAŻAJĄCE!Po urodzinach dziadka, kolejny dzień mojej diety przebiegł całkiem sprawnie i dobrze. Niestety dzień po tym cudnym dniu..musiałam wyjechać. Trudno mi więc było trzymać się ściśle II fazy SB, więc postanowiłam, że w ogóle nie będę się jej trzymać. Tysiączek miał mi tego dnia wystarczyć. Na podróż zaopatrzona byłam w dwa opakowania ryżowych wafli. Te wafle, mające w sumie 800 kcal, miały mi starczyć na cały dzień. Niestety...postanowiłam dobić do tysiąca snickersem. Może gdyby to był ten klasyczny, a nie z dodatkiem ryżu, wszystko potoczyłoby się inaczej. Ale był to ten właśnie snickers, a nie inny, co skończyło się dla mnie gorzej, niż we wtorkowy dzień. Ja wstępowałam do sklepu i w każdym kupowałam co rusz to nowe słodkości. To było jeszcze bardziej przerażające, niż we wtorkowy dzień! Skonsumowałam więc całą paczkę delicji, 150g orzeszków ziemnych (prażonych i solonych!), wypiłam prawie litr soku owocowego (który miał 500 kcal w sumie) i...wciąż byłam głodna! Kupiłam więc sobie zapiekankę (w wersji XXL) ale i to nie pomogło! Gdy przyjechałam do domu, zjadłam jeszcze 4 tosty! Nawet nie liczę, ile to kalorii miało..nie chcę wiedzieć, oj..nie chcę..
-
Dextro...nie wiem co Ci powiedziec.Napisalam juz nizej ,ze mialam taki sam stan.I teraz nie jestem juz na SB...nawet na 1000 kcal nie jestem..Po prostu jem normalnie :shock: ,no i biegam ,skakam,tancze ,bo zakochałam sie na amen,a spodnie z tyłka leeeeeecą...Jestem na maxa w szoku,bo chudne nie odchudzajac sie!! Mam nadzieje,ze ten stan jeszcze troche potrwa i ze dobije do swojej wymarzonej wagi czego i Tobie z całego serca rowniez zycze!!!
uznaj to objadanie sie za "dowęglowodanowywanie organizmu" :D (co na diecie jest wrecz wskazane,zeby nie zwariowac).Nic sie nie stanie,nie przytyjesz tak szybko.Trzymam kciuki!!
-
SunAngel..ja właśnie najbardziej boję się, że..w ciągu jednego dnia przytyję do mojej poprzedniej wagi. :shock: To irracjonalne!No ale..ale..pomaga mi kolejnego dnia trzymać się już w ryzach. Wczoraj na przykład, i dziś także, wzorowo trzymałam się dietki. Jestem z siebie zadowolona. 8)
-
Wczoraj też wzorowo dietkowałam. Dziś też to planuję. Kiedy jest się ciągle w domu, nie jest to zbyt trudne, ale kiedy..idzie się do kogoś, lub gdy się wyjeżdza...no to wtedy jest to piekieeelnie trudne! Mnie czeka właśnie taki piekielnie trudny czas. Wyjeżdzam na prawie cały tydzień. Już planuję co będę tam jadła, bo mam mocne postanowienie, że przez większość czasu, nic zakazanego! Dlatego już zakupiłam sobie słonecznik, mam już orzechy laskowe, które sobie rozłupałam (podzieliłam sobie je na 6 kupeczek, a każda z nich, składa się z 30 orzechów).Od paru dni nie jem jajek, by nieco za nimi zatęsknić tak, by tam je bez przeszdkód jadać. W planach mam zamiar jeść tam twaróg, żółty ser, kapustę (bo tego, mam nadzieję, będzie tam pod dostatkiem, jadę bowiem..na wieś 8) .Och, wsi ty cudowna! Jesteś niczem krople rosy dla spragnionego ciała!Achh..zamierzam tam sobie wypoczocząć po wsze czasy! Bez komputera, bez..książek!(o, tak, oczy szfankują mi tak bardzo, że w końcu tam sobie odpoczną! Planuję wziąść tylko jedną książkę- "Tajemniczy ogród". Tę właśnie, by odpoczywając na łonie przyrody i wczytywać się w jej cudne opisy! A ptaki będą ćwiergały, a strumyk pluskał będzie wdzięcznie, a drzewa szeleszczeć będą..i wśród tego wszystkiego..jaaa..Achh!Doczekać się nie mogę!
-
Ja też nie lubie w czasie diety wyjazdów : a zwłaszcza wyjazdów do kogoś. Bo od razu wciskają w Ciebie jedzenie...a na odchudzanie machają ręką...buuuuuu
-
Jutro wielkie przedwyjazdowe ważenie. Chcę zobaczyć po powrocie, ile utyłam :lol: .Jutro też wieki dzień..dzień wyjazdu!Achh...jak ja się nie mogę doczekać na ten dzień! Tym bardziej, że będą to moje wakacje przed wakacjami (zapewne w ciągu wakacji nigdzie już nie pojadę).
-
Dziś WIELKI dzień. Dzień wyjazdu i rozpoczęcie boju o to, by...przytyć jak najmniej :? . Dzisiejszego, słonecznego i prześlicznego, a przede wszystkim radosnego, ranka, moja waga wskazywała....:
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...8d2/weight.png
Tak, tak! Dokładnie 55 kilogramów! Bez żadnych tam gram! Och, jak ja się cieszę. Cieszę się jak małe dziecię! A więc...
bój o jak najmniejsze przytycie uważam za rozpoczęty!
-
Dwa kilogramy więcej :? . Nie szkodzi..nie szkodzi.. Na Atkinsie (przeszłam na niego jakiś czas temu..) uda mi się to zrzucić. Nie obawiam się więc.Obawiam się jednak tych rodzinnych imprezek, które właśnie się zbliżają i będą miały miejsc co parę dni.Moim więc marzeniem, jest utrzymanie wagi (ale najpierw zrzucenie, z 57 kg do 55, czyli sprzed wyjazdu!Wierzę bowiem, że te 2 kg, to nie 2 kg żywego tłuszczu, ale jeszcze resztki jedzenia skonsumowanego w ciągu ostatnich dni. Nie wierzę, by w ciągu jednego, czy dwóch dni, można byłoby przytyć aż 2 kg!).
-
No właśnie...organizm się z resztek oczyści i już będzie ok. :wink:
-
Hihi! Już mi waga spada! Ten tydzień też był dość obfity w imprezki :lol: . Takie malutkie, ale deserki były :roll: . No ii...pomimo tych deserków :) ..dziś ważę...55,2 kg :!: . Jeszcze tylko 200 gram i będę ważyć tyle, co sprzed rozpoczęcia mojego boju o utrzymanie wagi :lol: .
A imprezki były boo...
1 czerwca to dzień dziecka :lol: -więc moi dziadkowie postanowili nam wszystkim (dzieciom i rodzicom :lol: ) zorganizować taką maleńką imprezeczkę. Mała nie mała, jeść troszkę trzeba było :wink: . No oczywiście spośród produktów niedozwolonych. ale co mi tam :!: . Jakaś przyjemność NAM się też przecież w życiu należy 8) .Kolejną okazją do świętowania, był 3 czerwiec-jubileusz mojego dziadziusia :lol: . Też przecież trzeba było skonsumować pyszny deserek :lol: . I wiecie? Wcale, ale to wcale nie żałuję 8) . Waga, o dziwo! i tak spada (ja wiem, wiem, że to nie moja zasługa, bo te 2 kg które przybrałam, to nie były 2 kg żywego tłuszczu) i wraca do tej sprzed paru dni! A ja się cieszę :P .
-
Niedawno zakupiłam sobie książkę zatytułowaną "Dieta doktora Atkinsa na długie życie". Jako że początkowo byłam na SB (zaraz po tysiącu), po przeczytaniu książki...zdecydowałam się jednak na Atkinsa! Tak więc od paru dzionków jestem właśnie na Atkinsie, choć tak szczerze, to te dwie dietki niewiele różnią się od siebie. Są jakieśtam różnice, oczywiście, ale ja przechodząc z jednej, na drugą, aż tak bardzo tego nie zauważyłam.
Przeczytawszy książkę Atkinsa, doszłam do wniosku, że...przytyłam dlatego, że zostałam..wegetarianką :!: Zostając nią, przerzuciłam się na białą mąkę i cukier (no bo właciwie prawie nic innego nie ma :lol: ). Teraz więc wiem, ale..nie zamierzam przestać nią być 8) .Po prostu utrzymanie wagi, będzie mnie kosztowało nieco więcej, niż mięsożerców.
A dziś skonsumowałam:
:arrow: serek ziarnisty
:arrow: roladę ustrzycką
:arrow: caaaałe mnóstwo truskawek
:arrow: twaróg
-
Dziś moja waga pokazała..54.9 :!: A to oznacza, że moje wysiłki nie idą jednak na marne :!: Z wagi jestem już zadowolona-nie musi być wcale mniej (może być nawet więcej), ale..wciąż mam mnóstwo tłuszczu, wyczuwalnego pod palcami :!: Trza się więc jeszcze odchudzać 8)
Dziś skonsumowałam już:
:arrow: plasterek rolady ustrzyckiej (jak ja ją uwieeelbiam!)
:arrow: twarożek ziarnisty (na jakiś czas, mam dość jakichkolwiek twarożków)
:arrow: górę pizzy(podpiekłam sobie cebulkę, paprykę i pieczarki, i położyłam na to ser-pychotka!)
:arrow: kalafior w bułkowej panierce :evil: (znacie może jakiś inny sposób przyrządzania kalafiorka? Tak jakoś bez tej węglowodanowej bułeczki tartej..)