-
Heyah! Witam po dłuuuuugim (no...zbyt długim :lol: ) czasie. Jak nara u mnie żadne niestety pozytywne zmiany. Waga jak stała tak stoi w miejscu, nadal nie jest u mnie zbyt dietetycznie, ale by choć trochę samą siebie pochwalić, to udało mi się zredukować ilości pochłanianych kalorii w dniach obżerczych (czyt. każdego dnia :oops: ) na połowę, więc w sumie to jakieś wyniki już są :wink: . Dzisiu wyjeżdżam do Ołomuńca na studia, jutro oficjalne zagajenie roku na uniwersytecie i pierwsze zajęcia (tylko bogu dzięki z angielskiego :D ). Jejuuuu, jak ja się tego wszystkiego boję...mieszkać wiele kilometrów daleko od domu, w jednym mini pokoju z dwójką cudzych dziewczyn + dalsze 3nieznane w pokoju obok co z nimi mamy na pokowę naszę miniłazienkę i tyci ustęp :? . Zero prywatności, zero przestrzeni do życia...to wygląda na tym akademiku w pokojach jak absolutnie dokładnie odmierzona wielkość minimalna potrzebna do ustawienia łóżek, szafy i długiego biurka :twisted: .
Jedyne pozytywne czego oczekiwuję od tego wszelkiego złego to zmiana nawyków jedzeniowych. Miast pełnej domowej spiżarni i lodówki będę mogła w sumie jeść tylko to co sobie przytaszczę na akademik,a że student w zasadzie zawsze ma mało kasy, to zbyt wiele tego do żarcia chyba tak na codzień nie będzie :lol: .
Z planów dietetycznych to trza mi do 7 października zrzucić chocie ze 4kilogramy, bo czeka mnie wyjazd na spływ Dunajca a już teraz w piątek zmykam za ukochanym na zgrupowanie zespołu tanecznego do którego on należy (i nie chce mu wstyda taka prosiata zrobić :lol: ).
Trzymcie paluszkiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii iiii kochane, pliiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiis :wink: !
A narazie - niech żyje medycynaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa :lol: ...jak się nie załamię po pierwszych 4dniach obiecam wrócić i lekko przydługo poreferować :wink:
-
Whow - 4dni - 1kg w dół i jeszcze się tydzień nie skończył :wink: , kolejno od poniedziałku było 1200, 1370, 1530 i 1650kcal co dla mnie wcale nie jest za dużo, jeśli wziąć pod uwagę że miałam kilka godzin dziennie zajęcia i załatwiania ponad głowę, to jest maksa super :wink: . Jeżuś, no miałam ten pierwszy week uczucie, że jestem chyba na złym wydziale...gdzie się ruszyłam tam nie rozumiałam, nauki już teraz jak przed maturą, książki to mnie nara wyszły w przeliczeniu na cośta 650zł... :cry: ...ale przynajmniej nie było money'a na żarcie zu viel :lol: , więc żyłam na obiadach ze stołówki studenckiej, jogurtach Danone bez cukru z domu i owockach (banany, nektarynki, jabłka...)i w życiu bym nie pomyślała jak w stanie kryzysu finansowego człowieku jeść się może odechciewać :lol:...
Nara to jestem skonana, ydem relaksować, nim zasnę na klawiaturze :lol:
-
Czeee :wink: , właśnie pałaszuję myśli na sucho, ale pyyyszne są...i kaloryczne :? . Wczorajsze randez-vous na medal, normalka ze szczęścia sobie pomrukiwałam pod nosem :wink: a w dodatku udało mi się tym samym uciec przed jedzeniem - na kolację tylko pół opiekanej parówki nad ogniem z kromką chleba, ogólnie za cały dzień udało mi się dojść tylko do 1410kcal, więc pozytywnie jak rzadko kiedy :wink: .
Tyle że dzisiu to mnie duuużo nauki czeka :cry: i jeshcze trza w dodatku skosić trawę koło domciu, wyprać all brudne ubrania, by było w czym istnieć znów w Ołomuńcu...jejku, no jeśli pójdę spać przed północą i będę mieć zarazem wszystko pozałatwiane jak należy to normalka sobie jakiś medal daruję :wink: .
I bogu dzięki, że chocie to forum istnieje... 8)
-
Uwaga, uwaga wiadomości na bieżąco :lol: - zjedzonych kalorii 2990 :evil: , ostatnie dostarczone koło godziny 13:00 :? , jak nara dwie godziny koszenia trawnika - 600kcal, plus w praniu trzeci kosz ubrań, plus przedemną jeshcze ciągle odkurzanko :wink: i uczonko :cry: ...
Jak widno wyrobiłam sobie niezły monopol na tego posta :lol: ...czy kroś mnie tu w ogóle jeshcze odwiedza... :( ?!
-
Breranko wszelkim przechodnim do mnie wpadającym :wink: . Słoniec za oknem, śniadanie już dawno zjedzone (2nektarynki + kawa z mlekiem), pierwsza godzina uczenia chemii już zaliczona a przedemną jeszcze ze 4 + ten felerny circulatory system na englisha jutrzejszego... :cry: . Aaaaaaaaa, Bogu dzięki chocie za tego słońca, być deszcze za oknem to bym już dawno chyba krążyła koło lodówki w depresji :evil: .
No nić, lecę się kształcić, bo jak się nie zmuszę to jutro znowu będę taka ciemnota na wykładzie 1,5h cierpieć z niewiedzy :lol:
-
Skąd ja znam te napady objadania się, czekolada z orzechami, lody, budyń itd.. :oops: . Ale koniec z tym... Je się po to, żeby żyć a nie żyje po to aby jeść :!:
Czytając różne i różniste posty zrozumiałam, że nie jestem odosobniona, że komuś też burczy w brzuchu a w marzeniach przechadzają się pyszne kremówki... Postanowiłam i Tobie też to radzę, abyś od czasu do czasu pozwoliła sobie na jakiś deserek w ramach nagrody... Zwykły karmelek, kisiel na podwieczorek, kostkę czekolady.
A co najważniejsze moja droga (może to nie odkrycie), ale zauważyłam, że im więcej sobie zakazuję tym bardziej chcę te zakazy złamać... a teraz wstaję rano i myślę... Mogę zjeść Cię czekoladko jeśli tylko chcę, po to Cię kupiłam, na złe dni... ale... wtedy mi się odechciewa :D . Innego dnia może będę miała na nią większą ochotę :!:
Nie załamuj się, nie nakazuj sobie niczego :!: Poczuj się wolna, poczuj, że możesz wszystko :!: :!: :!:
-
He ładne podejscie... Niesety nie dla mnie:( Ja gdybym kupiła sobie tą czekoladke to na bank zjadłabym ją wczesniej niż mysle....
-
Alohaya :wink: , aż mi w brzuszku tako ciepło załaskotało jak zobaczyłam, że też nareszcie ktoś do mnie wpadł w pisemne odwiedziny :D . U mnie jak nara pozytywnie na maksa od poniedziałku kolejno 1150, 1500 i 2000kcal akurat wczorej to mnie szarlotka i ciasteczka karamelowe dopadły w słabej chwilce i katastrofalnie się skończyło :oops: , ale że do diety trza permanentnie podchodzić optymistycznie postanowiłam nie załamywać się od razu z tego powodu i od dzisiu znów w miarę sił i możliwości dzielnie walczyć :lol: .
Strasznie dużo teraz tego u mnie w życiu się dzieje. Na akademiku to w sumie nie ma się jak uczyć a bo to koleżanka przyjdzie w odwiedziny albo współlokatorka akuratnie idzie parzyć herbatkę i pogawędzimy z tej okazji ciuta... :? . Zawsze to mnie aż skręca już z niecierpliwości w te czwartki kiedy odliczam minuty do końca ćwiczeń z biofizyki i odjazdu do domu, gdzie...jak nara to sprzątam i piorę i prasuję i myję i...dopiero znów w niedzielę wracając na akademik stwierdzam, że nadal niczego nie umiem a maksymalnie jestem skonana jak myło kiedy bywałam... :cry: . To i postanowiłam tym razem powiedzieć odkurzaczowi, żelazku i szmacie stanowcze nie i nareszcie też spędzić te dni według własnego widzimisię :wink: ...czyli pędzę akuratnie spać, bo tego nigdy na uczelni za wiele :lol: . Pozdrowionka od Grzybolka my darlings :D
-
Jupiiiiiiiiii, jest na wskażniku wagi 55kg!!! Kolorowo mi :wink: ...i ze szczęścia :cry: :D
-
Ahmmm..mno - 2500kcal na dzisiu, ale że napisałam, że będę diecić w miarę możliwości biorę za pozytywne tych tylko 2500 :wink: . A w sumie może lepiej było lekko podjeść - przynajmniej anatomia łatwiej wchodziła te 3godziny do głowy jak była glukoza do wykorzystania w mózgowiu :lol: + zalewałam się dodatkowo pu-erhem (z 1,5l dzisiu było 8) ), więc takiej strasznej apokalipsy żywieniowej to w sumie nie było...(że też mi się zawsze udaje znaleźć coś pozytywnego na negatywnym... :lol: ).
A jutro będzie na medaaaaaaaal (być musi, bo mnie randez-vous czeka :wink: ). Kobranocki życzy miss Grzybocka 8)