Mam 18 i cośta latek, 164cm wzrostu, ogromny apetyt na życie i wprost monumentalny na jedzenie... . Próbowałam się do was różnie dołączać, dopisywać...ale zawsze cośta mi się wydawało jakbym weszła na salę w środku koncertu - w nie tym momencie.
Tak więc sama sobie sprodukuję ten właściwy - tu i teraz i po dalszych kilka tygodni, miesięcy...?...czas ujawnić się ze swymi problemami i chwalić upragnionymi sukcesami. Pisanie prywatnego pamiętnika jest oki, ale gdy miast diety człowieku sprodukuje się obżerstwo, nie musi się z tego powodu czerwienić przed całym światem... , stąd w końcu i ja postanowiłam się ujawnić i-netowo...
Dziś nowy dzień, nowe postanowienia, marzenia i sny...po prostu muszę nareszcie się wziąć w garść, bo umrzeć z przejedzenia to raczej smutno w mym wieku . Zdałam maturę, zrobiłam prawo jazdy, dostałam się na wymarzone studia...czas podołać więc największemu ze wszelkich wyzwań w mym życiu - nauczyć się jeść. Ot tak po prostu, zdrowo, regularnie, bez wybryków...z głową na swoim miejscu!
Wczorej aż do północy miało miejsce, wierzę, że ostatnie megaobżerstwo (5000kcal, podobnie zresztą było ostatnich 14dni... )na dłuuuuugi, długi czas. Dziś...rozpocznę od tego najważniejszego...położę się wreszcie spać ...a potem?...ja wytrzymam, wytrzymam, wytrzymam....
Zakładki