hej. a to się cieszę, że schudłaś!!!! no gratulacje gratulacje!!!
ja się pochwalę, że też schudłam, w ciągu tego tygodnia 1,5 kg :wink:
Wersja do druku
hej. a to się cieszę, że schudłaś!!!! no gratulacje gratulacje!!!
ja się pochwalę, że też schudłam, w ciągu tego tygodnia 1,5 kg :wink:
No super, Xixa :P ! Dalej będę smęcić o tickerek.... :wink:
Peszka! Jak tam Dziecię się miewa? Namiot zszyty?
A Szanowna Rodzicielka owego Dziecięcia? Najpierw namawia żeby kafejkę reaktywować a potem znika sobei w najlepsze :( ... . Nu nu nu ... :evil: .
:D
Spoko, spoko - jeszcze mnie przegonisz (zresztą moja waga była z rana, więc pewnie już ważysz mniej ode mnie)... . Tak mi się tylko udało :wink: .
Powiem Ci w tajemnicy, że mam teraz szczerze wszystkiego dość :( , więc i odchudzanie pewnie ucierpi. Ale zobaczymy... :).
Fajnie, że Tobie tak super idzie :D . Kompa stawiaj na nogi i wracaj do nas :)!
Dzięki :P ! Zaraz sobie sprawdzę. Choć w sumie mogli nam linka na prova wysłać, nie? Nieważne. No to idę zobaczyć zaraz ile mi brakuje do tego uśmiechu przy grubasku :)!
Czkawka. Kasuję drugi...
hej cocci witam u ciebie i chyba będę wpadać częściej , bo tak fajnie milutko i optymistycznie tutaj, nie pytam o pozwolenie ,bo mnie wszyscy chca u siebie na watku :wink: :lol: :wink: a poza tym co innego mogłabyś poweidzieć ?? "nie kitola, idz sobie do siebie ??" :lol: :lol:
Powodzenia życzę :D
jasne, że żadne przeganiania nie wchodzą w grę :P :P :P .
niechby tylko ktoś spróbował :twisted: :wink: !
Fajnie, że do nas zaglądnęłaś :D :D :D .
A że optymistycznie to - jak pisałam - świra by przecież można było dostać z dietkowaniem w pesymizmie :roll: :P .
Zapraszamy częściej :P !
heh, widzę, że grono nam się poszerza :lol:
właśnie zjadłam lody :D to dobrze czy źle dla mojego gardła?
i zjem jeszcze banana, arbuza i brzoskwinię :) ale to dopiero na kolcję. bo teraz na kolację jem owoce albo warzywa (echhh owoce raczej ;) )
już kiedyś tak próbowałam i to chyba jest niezły system :)
No, ślicznie, Agasku! Lody to podobno dobre na gardło. a jak sama czujesz?
Takie kolacje owockowe to naprawdę ładnie - trzymasz się nieźle.
Ja dziś bardzo dobry dzień aż do wieczora... . Wtedy się zaczęło, bo przyjechałam do Rodziców i troche im posprzątałam lodówkę... .
Czyli po mojej planowej kolacji doszły 2 kromki białego chleba +pomidorek+sałata+wędlinka, a do tego 1 czekolada (jenda tabliczka, znaczy się... :oops: ).
Ale było minęło... jutro już bedzie ładnie - jednak jak mi smutno to mi dietkowanie nie idzie... :( .
Ale co tam, będzie dobrze :P .
cocci: te kromeczki to Ci podaruję, mogłaś być głodna...ale czekolda??? :evil:
ja wczoraj dostałam od Pawła dwie kostki białej (uwielbiam) i powiedziałam, że nie chcę :twisted: to mi zapakował i mam na dzisiaj :D
ostatnio jakoś mniej słodyczy jem. tylko te lody, ale to nawet nie codziennie :)
a czy dobrze na mnie działają? nie wiem sama. kaszel jak był, tak jest :?
ale gardło mnie nie boli :twisted:
Wiem, wiem :oops: .... . Ale z kokosem była... :wink: :P !
Muszę się lepiej wysypiać i mniej martwić, bo jak jestem zmęczona i smutna to mi tak się czasem zdarzy... . Ale, jak mówię, dziś już ładnie :P !
Ja też mniej słodyczy jem teraz niż kiedyś, choć dwóch kostek czekolady to pewnie bym nie przechowała... . Dobra jesteś :D !!! I dobrze, że to gardełko już mniej boli :D !
Powodzenia
Ty jestem: z 116 chcę mieć 64 - zaczynamy
36 lat – 164 cm wzrostu
Start 03.07.2006 – 116 kg – BMI 43,13 – otyłość (STRASZNA)
Planowana meta 03.09.2007 – 64 kg (oby – mniej też może być)
Ostatnie ważenie: 20.07.2006 – 114 kg
Dziękuję - i wzajemnie :P ! Widzę, ze pierwsze sukcesy już masz - oby tak dalej :D !
Zresztą jak będziesz tak dalej nóżkami machać jak teraz machasz na Twoim obrazku to jestem spokojna, że wszystko bedzie dobrze :P !!!
Cocci nie wiem jak to jest, ale u rodziców jakos puszczają wszelkie blokady, ja jak tam jestem to co rusz coś jem, tak jakby mi u siebie brakowało czegoś i tam nadrabiam :roll:
chociaz ostatnio tam rzadko chodzę, bo nie chce mi sie targać wózka na czwarte piętro i poza tym tam panuje ciężki do zniesienia upał.
Pozdrawiam :D
heh, ja narazie nie wiem ;)
wiem, że u dziadków jem więcej, bo oni inaczej gotują :) i zawsze jest coś pysznego specjalnie dla nas :) ale moi rodzice nie jedzą u swoich ;) może Wam tez przejdzie :P
tzn. jedzą jak jedziemy na jakiś konkretny posiłek, ale nie dojadają ;)
Peszka gratuluję spadku :D cieszę sie razem z tobą, kurde, jeszcze miesiąc i mnie przegonisz, w koncu lada dzień zobaczysz na wadze te 63 kg, oj trzeba się pospieszyć :wink:
Powiedz mi jak robisz te racuchy, dokładnie proszę, bo ja nie mam tego programu co ty TVN czy cos tam ??
No tak, wszystko pięknie ładnie, ale co z tymi racuchami ?? jak się je robi, ja tez je chce zjeść !!!
A tak w ogóle to po co cycki, ja bym ci chętnie oddała ze dwa numery, teraz mam duze D, a średnie B to by mi wystarczyło.
Kitola!!! Hehe, no tak jest z lodówką Rodziców :D :wink: ! A ja to po prostu mam tak, że potrafię się oprzeć tylko temu czego nie mam :roll: , więc nie kupuję, żeby nie kusiło i wtedy jest OK.
IV piętro - wiem coś o tym. Właśnie mieszkam na IV, a właściwie na V, bo piwnice są na poziomie parteru. Ostatnie piętro i upał jak nie wiem, ale za to jakie piękne zachody słońca... :P !
Agasku!!! NO, może i przejdzie, ale jak na razie się nie zanosi. Jestem w stanie nie kupić, ale nie jestem w stanie nie zjeść jesli kupione i leży przede mną. Choć może nie jest tak źle - czekolad w lodówce było przecież 5, hihi :P !
Peszko!!! No to święto NA CAŁEGO!!! Serdecznie gratuluję!!! :P :P :P Pewnie że trzeba zaczać hamować, bo jak nie to z tego rozpędu nam tu znikniesz :P ! Mi się wydaje, że to dobrze po 1-1,5 na miesiąc. Przynajmniej łatwiej bedzie potem. Spokojnie sobie bedziesz jesć i w ogóle.
Ja ciągle bez tego sportu - siedzę całymi dniami :oops: . Tylko jakieś rozciągające rano i wieczorem (po 10-15 minut), prawie zero chodzenia, bo mi na to słońce gęby nie wolno wystawiać... . Może stad te wszystkie smęty - ?
Nieważne. W każdym razie super u Ciebie - choć szkoda, że nie wiedziałam zanim zjadłam tego wafelka... :oops: moze by mnie powstrzymało :wink: ?!!! A do ilu Ty chcesz zejść :P ? Do tych 67 czy dalej? A moze sobie zrobimy takie schodzonko razem? Bez ścigania, tak po prostu... . Tylko wiesz, że ja wolno. Ale jak mi się już ułoży z pracą i w ogóle to pójdę jak burza (no, może nie szybko ale za to niezawodnie :evil: :P !)
Super, naprawdę się cieszę z tego, ze tak śmigasz!!! :P :P :P
Z biustem to problem, bo się, franca, nie chce zmniejszać po ludzku (razem ze skórą). Ja jak zaczęłam się odchudzać to miałam... FF (ale nie wyglądało tragicznie, choć tak brzmi). Teraz jestem jakieś duże D, ale skóra się nie obkurcza tak jak by się chciało... :(
:shock: :shock: :shock: ja mam D, ale powoli czuję, jak się zmniejszają :roll: :D :D :D chciałabym mieć duże B --> byłoby super. żeby jeszcze były jędrne, bo nawet teraz takie nie są :twisted:
aha
peszka: dlaczego akurat 67?
ja chcę 58 albo 53
nie chcę 55. nie podoba mi się ta liczba :P wolę 58 niż 55 :P
zobaczymy. ale narazie chcę 6o.
i mi się uda! do końca września :)
hmmm, chciałabym :roll: ale wciąż trochę przesadzam. a miało być tak idealnie :roll:
ale w środę jadę na działkę i mam zamiar tam się trzymać twardo!
a zawsze już z góry stwierdzałam, że to niemożliwe i odpuszczałam ;) ale teraz będę. i będę chodziła na basen :D codziennie!
echhh ile problemów z tymi piersiami ;)
ja bym chciała większe. albo i nie, tylko nie chcę żeby mi schudły :P
ale pamiętam, że jak mała byłam, to niezłe kompleksy z ich powodu :) i myślałam, że chcę je obciąć ;) w ogóle jakieś myśli samobójcze przez nie miałam :shock:
biedne sa dziewczynki, które zbyt szybko dorastają :roll: szczególnie w takiej beznadziejnej podstawówce, jak moja :?
Xixa!!! Proszę, nie rób takich wielkich oczu, bo się zacznę czuć jak odmieniec :oops: :wink: . To tak się tylko wydaje - FF może być duże na Pameli, ale na grubej dziewczynie ginie w reszcie ciała. Jeśli się jakoś szczególnie nie ubrałam z dekoltem dużym to nikt nawet nie zauważał... .
Agasku! No u mnie w podstawówce też bylo z tym głupio. A najgłupsze te nauczycielki niektóre, co się nie wiedziały jak zachować i same jak głupie reagowały gdy się jedni o drugich zaczynali pytać, bo tam ktoś wcześniej zaczął dojrzewać :roll: . Ale co tam.
Widzę, że plan masz ostry - basem codziennie... fiufiu! :P Trzymam kciuki, oczywiście :P !!!
Często ludzie chudną i chcą, żeby im biust trochę spadł, ale nie myślą, że to niestety nie idzie tak... no , proporcjonalnie. Ale cóż, nic nie zrobimy. I te wszystkie kremy też psu na budę - ujędrniają chyba tylko czasowo, działając miejscowo na skórę. Tak mi się przynajmniej wydaje - jak uzywałam jakiegoś to było lepiej; jak tylko przestałam to powrót do tego co było... :twisted: :?
Peszka! To Ty już w takim razie finiszujesz skoro do 67 schodzisz :P ! Ale nie zostawisz nas chyba takie bezpańskie, co?
no cocci jak widzisz reaktywowałam sie ...
a wszystko to przez to że łamie ta zasade o której pisałyscie - chce schudnąć już i już być szczupła - nie ważne jak :/ , oj musze sobie wyrobić ta cierpliwość ....
Peszko! Przepis zapiszę (brzmi bossssko!), ale chyba zrobię dopiero na uczczenie 65kg... ;)
Jeszcze mam zaległą pizzę w ulubionej pizzerii za dobicie do 70 :wink: ! Może pójdę w tym tygodniu - skontaktował się ze mną chłopak, którego poznałam kiedyś na wakacjach, jak mieliśmy po 10 lat :shock: :P . Chce wpaść do Krakowa na parę godzin, pogadać. Fajnie :)!
Ten krem to jakies tam serum ujędrniające do biustu, już nie pamiętam, chyba Erisa (najlepiej chyba popatrzec na ten wątek Margolci - tam dziewczyny więcej o takich rzeczach piszą). Ale poczytałam trochę - te wszystkie kolastyny, Q10 i inne takie działają po prostu na zasadzie mikrouczulenia - stąd się skóra wygładza (na zasadzie tej samej co gdy jakąś babinę pszczoła użądli - też jej w tym miejscu się pomarszczona skóra wygładza i/bo lekko się napina bo puchnie). Poza tym mają te kremy takie cząsteczki pozrywanych łańcuchów białkowych (w procesie homogenizacji - to samo jest z żywnością homogenizowaną), które przenikają przez skórę i mogą nabroić, bo są w stanie przejść przez miejsca, przez które nie powinny móc (dlatego się tak ładnie wchłaniają). No i z tą całą wiedzą możliwe, ze kiedyś pokończę te kupione kremy, ale więcej nie będę. niech mi się ładna skóra zrobi ze zdrowego odżywiania. A biust - no cóż, nie wszystko się da. Albo rybki, albo akwarium... :( ... szkoda ale trudno...
Dobrze, ze nas nie zostawisz :P !
Marlenko!!! Fajnie, że wróciłaś - ja właśnie też. Chyba naprawdę nie ma co się śpieszyć, tylko raczej spokojnie a konsekwentnie - patrz na Peszkę, jak jej idzie! :P
Wiesz co, dokładnie sobie tak pomyślałam przy moich, haha :roll: :P .
Niby szkoda, ze się tak zmieniły (choć złe w sumie nie są - przy mojej zwyczajowej dużej samokrytyce tu muszę stwierdzić, że jest całkiem... całkiem fajnie :wink: :P ), ale jak se pomyślę, ze musiałabym smarować regularnie i takie tam to w sumie po cichu się cieszę, ze to i tak bez sensu... . Ale człowiek jest głupi hihi :roll: :D
Muszę sie znaleźć w "schudlismy już" - może coś bedzie do dodania - nie pamiętam ile wpisałam ostatnio :? . A może poczekam do 66 i wtedy sobie sprawdzę - przynajmniej będzie wiadomo, że na pewno jest co dopisać :D !
I jeszcze... może troszkę zapomniane... genialne :P (!)... (chyba poroznosze po wątkach :P )... :
http://www.gify.nou.cz/zeny1_soubory/184.gif
coccinellette dzięki Ci! To co napisałaś bardzo mi pomoże, takie mam przeczucie :D Widzę, że już duuużo schudłaś - BRAWA dla Ciebie! :D Moje gratulacje. Naprawdę uważam, że to co napisałaś jest bardzo mądre i przydatne dla wszystkich. Pozdroowka dla Ciebie i ogromne buziaczki ;*;*;* :D
Serenitko!!!
Miło, ze zaglądnęłaś :). Wiesz, mój wątek wziął się właśnie stąd, że się parę razy bez sensu odchudzałam, a potem właśnie nagle (!) zrozumiałam te najprostsze sprawy i chciałam się tym z innymi podzielić.
Mi się wydaje, że najważniejszy w tym wszytskim jest ten dystans do samego odchudzania - wtedy lepiej wychodzi i żyje człowiek normalnie a nie dla odchudzania :P . A odchudzanie przy okazji wychodzi, jako jedna z rzeczy którą się robi w życiu a nie ta najważniejsza - ja nawet miałam teraz tak naprawdę przerwę w odchudzaniu z pół roku, bo mnóstwo stresu i zmian, ale nie poleciało mi w górę nie wiadomo ile tylko w ogólnym rozrachunku i tak lekko spadło. Dlatego wydaje mi się, ze tak się dużo lepiej odchudza. Zresztą to samo Ci powie wiele osób. Jak ktoś próbuje szybko, to się to dla niego często staje obsesją a potem jeszcze częściej przychodzi jojo (mnóstwo osób tutaj szybko chudło i jeszcze szybciej nabierało z nawiązką). Nie warto.
Dobrze, że się udało przed tą anoreksją uciec. Trzymam kciuki za Ciebie :P ! Radzę Ci się nastawić na spokojne chudnięcie. No i też oczekiwania trzeba mieć realne - ja na przykład pamiętam, że żebym nie wiem co zrobiła to jak Paris Hilton to nie będę wyglądać nigdy (nie to że bym chciała haha :roll: :wink: ).Skoro dużo grasz w kosza to ruch już masz. Teraz zacznij troszkę inaczej jeść i super się ułoży. A jak teraz wygląda Twoje jedzenie? Ile godzin w tygodniu trenujesz? I ile masz lat i wzrostu przy swojej wadze?
Peszka dzięki za super dokładny przepis na racuszki , az tak dokładnie nie trzeba było, bo gotowac umiem, chodziło mi wyłącznie o to jakie ciasto ma być :D ale nic straconego, inne dziewczyny skorzystają :lol:
Baw się dobrze na obozie :D
Cocci ja chyba jednak zacznę strzelac w tą wage, bo przedwczoraj było 63, wczoraj 64, dzisiaj 65 :evil: kurde, o co chodzi, jem ok. 1200, a w porywach nie przekraczam 1500. do okresu jeszcze trochę, chyba ta złość na wagę tyle waży. Ale pogmatwałam. Ale nie jestem w stanie ważyć się raz na tydizen, nałogowiec jestem - muszę codziennie.
Zjadłam obiad - zamówiliśmy pizze (gyros) + dla mnie sałatka grecka. I poweim ci że zjadłam dwa kawałki (niewielkie) i pół tej sałatki i mam wrażenie że pęknę, no nie spodziewałam się tego, bo z reguły to zjadałam sama taką pizzę i jeszcze niedosyt czułam, a teraz to nawet sałatki nie dojadłam.
Oj nie lubię sałatek, wolę warzywa pojedyńczo zjadać , w tej chyba był jakiś sos z torebki (typu sos sałatkowy Knorr), nie lubię tych sosów, wolę zwykłą oliwę z oliwek. Najczęściej zjadam samą sałatę, liść po liściu. I potem Yasmin się ze mnie śmieje, że jak pustoszę lodówke to znaczy ze wyjadam zielenine. to jest dobry sposób na atak obżarstwa, wyjeść warzywka. Zanim się skończą, to atak głodu mija.
Ech, coś bez ładu i składu ten mój post. Ale nie będe zmieniać :D
Zyczę miłego dnia :D
Kitola! Tyle ładu i składu ile trzeba :P ! A pomysł z wyjadaniem zieleniny z lodówki jest chyba najlepszym na ataki obzarstwa :P ! Ja ostatnio się staram mieć w lodówce marchewkę i jak mnie bierze to chrupię.
No, racuszki brzmią naprawdę rewelacyjnie. Na pewno sobie zrobię - za 3,6 kilo :P !
Z pizzą miałam ostatnio dokładnie tak samo - zjadłysmy z koleżankami (we trzy) pizzę, którą jeszcze przed odchudzaniem sama bym wtrąbiła. Jednak się ten rozepchany żołądek obkurcza :P !
A wagę Ci zaraz podrzucę. Nie przejmuj się tymi wahaniami. Tak bywa. Ważne jak to wygląda w całosci. Skoro jesz do 1500 to przecież wiesz, że nie ma pana żebys przytyla. Odbija jej i tyle. Nie przejmuj się.
Peszko! A Ty na ten obóz to do Dziecięcia jedziesz, czy na swój, osobno? Chyba do Dziecięcia jak na dwa dni, co?
Z postami - tak samo sobie pomyślałam, choć nie natłukuję na siłę - po prostu robotę mam, a wtedy najbardzije oczywiście absolutnie musze wszystkim poodpisywać zanim do niej siądę :roll: :wink: !
Schudłaś, schudłaś, ale nie sprawdzaj jednak czy komórka Cie zważy :wink: 1
Baw się dobrze na wyjeździe :P !
A ja sobie do Ciebie zagladnąłem i widze że masz tutaj mega sympatycznie :) Az miło sie czyta! Życze ciągłych sukcesów!
Pozdrawiam Altek! :D
Dzięki za miłe słowa, Altku :P. Jakoś tak rzeczywiście miło, bo fajni ludzie tu zaglądają... :P . Zapraszam częściej jeśli bedziesz miał ochotę :D !
Ty też, widzę, spokojnie i skutecznie do przodu idziesz - jednak jak się chłopak za coś porządnie weźmie to zwykle nie wymyśla diet-wynalazków tylko powoli, spokojnie i konkretnie do przodu :D ! Chyba nawet nie muszę życzyć powodzenia, bo nie ma mowy żeby Ci się nie udało :P !
Pozdrawiamn serdecznie! :)
Cocci powiedz mi, jak ty stosujesz ta dietę makrocostamjakąś nie pamiętam nazwy. Też o niej sobie poczytałam, i czy ty tak w ogóle nie jesz niczego pochodzenia zwierzęcego, czy tylko na czas odchudzania ?? Wiem że na czas wyjazdu zawieszasz ją, ale mi chodzi o to jak jesteś w domu i masz możliwość gotować sobie normalne jedzenie.
Ostatnio czuję straszny głód węglowodanowy, a w tej diecie je się ok.60% węgli na dzień. W sumie fajnie, ale jak tu bez jajek, bez mieska wytrzymac ??
Nie mam ochoty na diete MZ, bo nic na niej nie chudłam.
Myślałam o tej twojej diecie, w połączeniiu z dietą niełacznia i 1200 kcal. Jak zwykle zaplątałam się w zeznaniach, ale myślę, ze powinnaś wiedziec o co mi chodzi.
Waga przestraszyła się ze ją zastrzelę i dzisiaj już jest 64, a jutro na pewno będzie 63. Wariuje ta waga, ale jak mąż się waży to zawsze ma tak samo. Ale on nie waży się codziennie. Chętnie bym ważyła się raz w tygodniu, a nie codziennie, ale cóż, jakiś nałóg trzeba mieć.
cocci peszymistin TO WOGÓLE ZOSTANIE MOIM GURU !!!!!!!! hehe jak TY to robisz dziewczyno ????? chyba w chwilach słabosci bede patrzyła na te Twoje 30 kilo :).
Marlenko!no właśnie przede wszystkim spokojnieCytat:
peszymistin TO WOGÓLE ZOSTANIE MOIM GURU !!!!!!!! hehe jak TY to robisz dziewczyno ?????
Kitola! Makrobiotyka to jest w ogóle cała filozofia życia, w tym jedzenia. To jedzenie to nie jest tak specjalnie żeby schudnąć tylko tak na całe życie (ale jak się ma nadwagę to się ZAWSZE na nim chudnie). Ja się skupiam na jedzeniu i to nie tak strasznie ortodoksyjnie, ale generalnie zasady są takie (ja nie stosuję się zawsze do wszystkich, ale wsystkie mają sens):
CO JESZ:
:arrow: jesz wszystko jak najmniej oczyszczone z naturalnych elementów (produkty z pełnego przemiału, brązowy ryż, kasze, itd)- wtedy masz w posiłku wiele cennych mineraów, itd.
:arrow: jesz wszystko jak najmniej przetworzone/wytworzone sztucznie (gotowanie jak najbardziej OK; pasteryzowanie, suszenie czy solenie też OK, choć trzeba uważać z solą - jeśli można siebez niej obejść to nie jeść. Mrożenie i mikrofale niszczy strukturę komórek, więc odpadają)
:arrow: jesz wszystko jak najmniej potraktowane chemią - wybierasz produkty ekologiczne jesli się da, np. morele suszone na słońcu a nie szpikowane chemią i podgrzewane sztucznie; chleb i inne rzeczy bez sztucznych dodatków: konserwantów, kolorków, bajerków; pomidory które urosły w ziemi w 18tygodni a nie na chemicznej pożywce i przy lampach w 6 tygodni, itd.
:arrow: jesz wszystko co rośnie albo mogłoby urosnąc w Twojej strefie klimatycznej wtedy, kiedy jest naturalnie dostępne (zgodnie z porą roku, więc jesienią więcej warzyw niż wiosną, bo jest ich po prostu więcej), czyli np. bananów nigdy (zresztą co oni z nimi robią żeby przetrwały tyle tygodni transportu i przechowywania :evil: :roll: ), marchewka przez cały rok a pomidory wtedy kiedy są w stanie same wyrosnąć a nie przez naświetlanie. Owoce suszone możesz mieć przez cały rok oczywiście
:arrow: nie jesz mięsa i nabiału (białko i tłuszcze bierzesz z roślin strączkowych, nasion/orzechów/pestek, olejów rośinnych, niektórych innych warzyw)
:arrow: Nie ma problemu łączenia/niełączenia, bo nie jesz produktów pochodzenia zwierzęcego. Całą resztę można ze sobą spokojnie łączyć, choć oczywiście im mneij różnych składników w jednym posiłku tym łatwiej wszystko strawić. Ale z drugiej strony, np. tłuszcz jest potrzebny do przyswajania różych witamin, niektóre rzeczy w kaszach czy ryżu się przydają żeby przyswoić białka, więc chyba nie ma się co dodatkowo męczyć zmniejszaniem liczny składników w posiłku.
JAK JESZ
:arrow: jesz trzy razy dziennie (albo cztery razy jeśli musisz)
:arrow: żołądek to mięsień, który działa na zasadzie pusty/pełny, więc miedzy końcem jednego posiłku a początkiem drugiego powinno być przynajmniej 3 h przerwy
:arrow: żołądek to mięsień, który musi mieć możliwość sobie wszystko wymieszać żeby dobrze strawić, więc gdy jesz to nie napełniasz go na maksa tylko trochę dziurki zostawiasz
:arrow: żołądek nie ma wszystkiego, co potrzebne żeby strawić pożywienie, szczegłonie węglowodany, więc trzeba wszystko dobrze gryźć, zeby się wymieszało ze śliną
:arrow: nie pijesz do posiłku. Pijesz przynajmniej 30min przed/po posiłku
:arrow: ostatni posiłek jesz do godziny 17tej
Zalecane proporcje kaloryczne (oczywiście średnie, niekoniecznie każdego dnia) to:
75-80% kalorii z węglowodanów
10% kalorii z białka
10-15% kalorii z tłuszczów
Nie ma limitu kalorii. Jeśli się je tak jak napisane i to co napisane to się wraca do wagi własciwej (osoby z nadwagą tracą na wadze, osoby z niedowagą przybieraja na wadze).
Znam osoby, które tak jedzą od 40 lat, są w super zdrowiu i w ogóle.
Ja zaczęłam przygodę z takim jedzeniem na wyjeżdzie - pojechałam, bo chciałam spróbować czy takie jedzenie mi pomoże. Miałam problemy z układem pokarmowym od ponad 10 lat. Przez ostatnie 3 lata brzuch bolał mnie codziennie i często przez cały dzień (może w tych 3 latach było z 10 dni bez bólu). Po tygodniu jedzenia makrobiotycznego poczułam się lepiej, po dwóch tygodniach ból ustąpił i od tego czasu jest OK (no, chyba że się objem golonką i popiję kawą :wink: :roll: ).
Myślałam, że nie da się wytrzymać bez słodyczy, mięsia i nabiału, ale mnie nie ciągnie. A jeśli pociągnie to... kupuję ten batonik, ser czy filet z indyka, zjadam i też się świat nie zawala. A potem wracam z powrotem do jedzenia makrobiotycznego.
Jeśliby Cię to bardziej interesowało, mogę poszukać o tym coś więcej. Jeśli masz jakieś pytania to pytaj - odpowiem (jeśli będę znała odpowiedź oczywiście :D )
Pozdrawiam :P !
Cocci właściwie to co napisałaś w zupełności mi wystarczy. Podoba mi się ta dieta, ma proste zasady, nie jest jakaś dziwaczna , wystarczy stosować się do tych zasad.
To po prostu zdrowe odzywianie :D
I chyba sobie spróbuję, chociaz przez jakiś czas. A chude mięso jak zjem raz na jakiś czas to krzywda mi się chyba nie stanie :D
właśnie zjadam mój ostatni niezdrowy posilek, kawałeczek bagietki (świeżutkiej) z masłem i serem brie. Naprawde ostatni i mały :D zresztą dzisiaj zjadłam tylko trochę ryzu i dopiero teraz ta bagietka.
Kitola!!! No, dokładnie - zdrowe odżywianie :P ! To wszystko ma sens wg mnie, bo np. jesli zawsze zostawiamy trochę miejsca w żołądku to on ma możliwość się spokojnie obkurczyć jeśli jest rozepchany. Zresztą jak się powoli je i dobrze gryzie to i człowiek za dużo nie zje.
I jasne, ze nie ma problemu jeśli raz na jakiś czas zjesz coś innego niż tam pisze. Te wszystkie zasady są tak jako pomoc - im więcej się stosuje tym lepiej, ale każdy wybiera co chce oczywiście. Zmiana kilku nawyków na lepsze to już coś.
Jeśli chciałabyś sobie oczyścić organizm to możesz się zdecydować na monodietę najpierw, tj. przez kilka dni jeść jedną rzecz, np. ryż. Wtedy organizm nie musi za dużo czasu przeznaczać na kombinowanie z trawieniem, itd. i ma możliwość zająć się sobą trochę, powyczyszczać różne złogi, toksyny, itd.
Aha! Zapomniałam napisać w poprzednim poście - kawa i alkohol niet, herbata: ziołowa albo owocowa (ale jak się napijesz rano to też się świat nie zawali :D ).
Ja akurat teraz wsuwam kasze gryczaną z jaglaną, do tego trochę ziarna słonecznika, dyni i siemię lniane (siemię jest bardzo zdrowe). Na początku mi przeszkadzało, że bez soli, bo ma człowiek złe nawyki, ale potem to się uspokaja i zaczyna się odkrywać smaki, których przedtem się nie zauważało.
Marcheweczkę wolę schrupać na surowo - jutro ma być dostawa w sklepie ze zdrową żywnoscią to sobie kupię :D .
Nie chce mi się za bardzo gotować, więc nieraz zrobie jedzenia na cały dzień, a na nastepny dzień z kolei coś innego. Jak jestem na mieście w porze posiłku to zwykle biorę jakieś wafle ryżowe z brązowego ryżu i bez soli.
Daj znać co i jak robisz z jedzonkiem - jestem ciekawa co wybierzesz :) .
Pozdrawiam :P
:lol: witam cie!boze jak ja ci zazdroszcze ze tak pieknie chudniesz!!mam nadzieje zemi tez od jutra sie powiedzie!!!pozdrawiam :P
Cześć Salomea89!
Nie ma co zazdrościć tylko za robotę się brać :wink: :P !
Skoro Ci tak zależy to na pewno Ci się uda :D ! Widziałam, że chcesz zacząć od 1000kcal. Jeśli mogę coś poradzić to trzymaj się jednak 1500kcal. Schudniesz troszkę wolniej ale dużo skuteczniej, bo Ci się nie zmniejszy metabolizm tak jak przy 1000kcal. Wiele dziewczyn po tysiaku ma jojo.
Pozdrawiam i trzymam kciuki :P !!!
Cocci zastosuję tą dietę, zasady będę wprowadzac stopniowo, bo jak wprowadzę wszystkie naraz to nic z tego nie wyjdzie, bo bede obsesyjnie myslała o tym czego nie wolno.
A kawę INKE można pić, bo ja bardzo lubię, a tak całkiem bez kawy to życia nie ma, a Inka to właściwie zbożowa, chociaż przetworzona.
Oj coś czuję że może nie byc łatwo.
Dzisiaj bardzo grzecznie dietkowo :D
Poza tym kawałeczkiem bagietki to nic zakazanego nei zjadłam. I w dodatku mąż mi chciał dać jeszcze jeden kawałek i już miałam zjeść, bo chyba ze dwa lata nie jadłam bagietki z masełkiem i brie. Ale nie zjadłam już. Na kolację była kukurydza (jedna kolba ) i na tym koniec jedzenia. Upał i zakręcony dizen nie dał pojeść, ale mieliśmy gości (rodzice i teście ) i zjedli wreszcie tego suchara z jagodami, a ja nie tknęłam :D