Witam wszystkich!
Chcę Wam powiedzieć, dlaczego mi się uda schudnąć. Już tyle razy próbowałam i ZAWSZE kończyło się porażką. A tym razem dieta nie rządzi moim życiem a ja chudnę . I uśmiecham się każdego dnia, bo nigdy wcześniej odchudzanie nie było takie łatwe i przyjemne!!!! Tak się strasznie z tego cieszę i chcę się z Wami tym podzielić! Może i Wam się przyda to co napiszę - długo mi zeszło żeby zrozumieć pewne bardzo proste prawdy.
Mój plan składa się z dwóch podstawowych punktów:
1. Nie przeginać z odchudzaniem.
2. Mieć dokładny przegląd tego co się dzieje.
Zaraz napiszę o co w tym wszystkim chodzi.
Ad.1. Nie przeginać z odchudzaniem
Wiele razy próbowałam na diecie takiej, diecie śmakiej, itd. Nawet jeśli udało mi się schudnąć (raz nawet 10kg, co, jak na mnie jest absolutnym rekordem), wszystko kończyło się prędzej czy później porażką, bo:
a) pół dnia musiałam szukać składników przepisanej diety, żeby zjeść to, co nakazywała, więc dieta rządziła moim życiem zamiast być tylko jego częścią. Poza tym, gdy się cały czas myśli o diecie, siłą rzeczy myśli się o jedzeniu, a wtedy jest jeszcze trudniej. A już nie daj Boże jak się zje coś nie tak - wstyd i wina tak człowieka ogarniają i tak się robi smutno, że chyba tylko w czekoladzie można smutki utopić... I koło się zamyka.
b) nie dawałam rady na dłuższą metę jeść tylko tyle ile było zapisane. I co z tego, że przez ileś tam dni dawałam radę jeść po te 1000kcal? - Przy diecie 1000kcal zwalnia się metabolizm organizmu, więc i tak spalanie wszystkiego odbywało się wolniej i efekt nie był taki jak się chciało, mimo że się człowiek głodził. A potem organizm miał dość i dostawał ataków tzw. wilczego głodu. I trzeba było walczyć z organizmem, co było i trudne, i bardzo smutne.
Ad 2.Mieć dokładny przegląd tego co się dzieje.
Teraz skupiam się na bardzo prostej zasadzie: jeść mniej niż spalam. Oczywiście, zwracam uwagę na to, co jem, ale też i dzięki dziennikowi mam czarno na białym, ile spalam a ile jem. I DOKŁADNIE wszystko notuję, bo wtedy wiem dokładnie jak wyglądam bilans kalorii, a przy okazji uczę się ile różne potrawy mają kalorii, no i ile kalorii spala się przy określonych czynnosciach.
Dokładne notowanie jest dla mnie bardzo ważne, bo wtedy mogę być pewna wyniku - jeśli mi wtedy wychodzi, że zjadłam mniej niż spaliłam to mam pewność, że rzeczywiście tak jest, więc po prostu WIEM, że w tym dniu odniosłam zwycięstwo, nawet jeśli akurat waga tego nie pokazuje. Czasem zjem 500kcal mniej niż spalę, a czasem tylko 100kcal. Ale i małe zwycięstwo jest przecież zwycięstwem ! A zwycięstwo dnia oznacza za każdym razem, że idę w dobrym kierunku. Jasne, że moze mi zejść dłużej niż przy jakimś super reżimie. Ale czy naprawdę warto się śpieszyć? Na takim śpieszeniu się zeszło mi ostatnie 10 lat i po tych 10 latach znalazłam się w punkcie wyjścia, więc czy to naprawdę była oszczędność czasu?
Każdy dzień jest małym zwycięstwem. A i łatwiej jest podzielić sobie wyzwania tak, żeby każde trwało tylko jeden dzień. Wtedy - jeśli się nawet zdarzy jeden dzień złego bilansu (zjem więcej niż spalę), to jest to tylko jedna przegrana potyczka, a następnego dnia znów budzę się do wygranej!!!
Tak więc najważniejsze jest to, że idę w dobrym kierunku. Chudnę - powoli ale stale. Staram się jeść zdrowo i regularnie - 3 posiłki i dwie przekąski pomiędzy. A jeśli Mama upiecze pyszny tort malinowy to czasem zjem kawałek i świat się nie zawala. Bo pozostałe rzeczy były zdrowsze, a w sumie i tak na koniec dnia mam 200 kcal mniej, więc przecież nie ma powodu, żebym się czuła winna. DIETA NIE RZĄDZI MOIM ŻYCIEM A JA CHUDNĘ!!! Spokojniej i trwalej!!!
I Wam też tego życzę .
I co Wy na to? A może kogoś z Was tez tak 'olśniło' po latach walki z wiatrakami? - Może warto zebrać takie pozytywne wibracje dla tych, którzy mają dość i nie wierzą, że im się uda - ?
Pozdrawiam wszystkich bardzo ciepło!!!! I.... damy radę, zobaczycie!!!!
Zakładki